Wszystko albo nic. Recenzja „karcianki”
“Wszystko albo nic” to gra, która wywołała u mojego dziecka emocje podobne do tych, jakie młody przeżywa podczas meczu piłki nożnej. A to dlatego, że gra jest hołdem złożonym matematycznym umiejętnościom graczy.
“Wszystko albo nic” to gra dedykowana miłośnikom karcianek powyżej ósmego roku życia. Aby móc się dobrze przy niej bawić, konieczne są pewne umiejętności matematyczne. I niech Was nie zmyli zakres działań z wykorzystaniem przedziału cyfr od 1 do 7 włącznie. Gracze muszą się wykazać się umiejętnością logicznego myślenia i liczenia (sumowanie, szeregowanie, stosowanie pojęcia liczb parzystych i nieparzystych). Wbrew pozorom nawet takie działania mogą sprawić kłopoty, szczególnie, gdy należy zwracać uwagę również na kolory wykorzystywanych w rozgrywce kart. Ale po kolei.
“Wszystko albo nic”. Zasady
Już uchyliłam Wam rąbka tajemnicy, ale to zdecydowanie za mało. Jeśli jesteście prawdziwymi fanami królowej nauk i logiczne myślenie oraz współpraca z innymi graczami nie są Wam obce, koniecznie przyjrzyjcie się grze. Jej zasady tylko wyglądają na banalnie proste. To podstęp!
Do gry może zasiąść od dwóch do czterech graczy, gotowych na rywalizację w oparciu o współpracę. Na początek należy określić poziom trudności gry. Nie wybierajcie wersji level expert – nie idźcie tą drogą! Oczywiście żartuję, ale lepiej spróbować prostszej rozgrywki, żeby się trochę podbudować psychicznie ;). Przyznam bez bicia – jestem dyskalkulikiem i nawet nie wzięłam pod uwagę rozgrywki na poziomie zaawansowanym.
Po określeniu poziomu trudności (łatwy, średni, trudny, zaawansowany) wybiera się liczbę losowych kart, na których znajdują się matematyczne zadania. Zadań do wyboru jest od groma – z uwzględnieniem wartości, koloru kart oraz połączenia obu tych cech. Zadania wykonuje się przy pomocy czterech kart z nadrukowanymi liczbami. W zadaniach gracze mają rozmieszczać karty na polu gry uwzględniając ich kolor, wartość lub obie cechy.
Każdy gracz losuje przed rozgrywką cztery karty o wartości z przedziału 1-7, o czterech różnych kolorach. Gracz podczas swojej kolejki wykłada jedną kartę i uzupełnia, aby w ręku nadal miał cztery karty. Trzeba wykonać wszystkie zadania z kart, zanim ich zabraknie. Jeśli zawodnik nie zrealizuje któregoś z poleceń, lub nie rozegra swojej kolejki – przegrywa.
Przy wykładaniu każdej karty na pole gry, trzeba pamiętać, że:
- Wybraną kartę kładzie się na jedną z kart losowo wyłożonych na początku rozgrywki.
- Karta, którą zawodnik wykłada musi mieć wspólny kolor lub wartość z kartą, która już leży na stole.
- Zawodnik nie może ujawnić, jakie ma karty. Można natomiast powiedzieć, czy zadanie zostanie zrealizowane lub poprosić o wstrzymanie się z położeniem danej karty na wybranym stosie, dać znać, że jest w posiadaniu karty, która wykona zadanie. Ewentualne informacje mogą dotyczyć wyłącznie planowanych działań, ale nie samych kart. Ja z moim ośmiolatkiem mocno nagięłam zasady i otwarcie rozmawiałam o kolorach kart, żeby sobie uprościć zadanie 😉
- Ustawiając stoper, można również grać na czas.
Jeśli zakręciliście się w opisie, skorzystajcie z uproszczonej instrukcji gry w wersji wideo, dostępnej na stronie Naszej Księgarni. Poza tym, do opakowania karcianki dołączono instrukcję w formie papierowej, gdzie wszystko jest jak na dłoni rozpisane.
“Wszystko albo nic”. Komu ją polecam?
Gra nie należy do najłatwiejszych, szczególnie przy zaleceniu milczenia, bo wygrana osoby zależy od bardzo oszczędnej współpracy. Cel w tej grze jest wspólny, co nieczęsto się w grach karcianych spotyka.
“Wszystko albo nic” jest grą pozornie prostą, a jednak wymagającą koncentracji, obserwowania działań innych graczy oraz wykorzystania umiejętności liczenia i logicznego myślenia. Jeśli dotychczas Waszą ulubioną karcianą grą była tzw. wojna, to “Wszystko albo nic” może Was porządnie zmęczyć i finalnie zniechęcić. Natomiast miłośnicy ryzyka i matematycznej gimnastyki, odnajdą się tu niczym ryba w wodzie. Ja odpadłam, moje dziecko trwa w zachwycie nadal. Szczęśliwie on mojego matematycznego “antygeniuszu” nie odziedziczył. Nic straconego – pogra sobie z ojcem, który również czerpie satysfakcję z podobnych rozrywek 🙂
Dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie gry do recenzji.