Ciąża 22 lutego 2024

Ekspert: są tylko dwa przeciwskazania do znieczulenia porodowego

Czy znieczulenie porodowe powinno być domyślnie dostępne dla pacjentek? – Jestem wielkim zwolennikiem tego pomysłu. Są tylko dwa przeciwskazania do podania pacjentce znieczulenia zewnątrzoponowego i wbrew obiegowej opinii nie jest nim „wydłużenie porodu”. Znieczulenie powinno być szeroko dostępne. Nie fundujmy pacjentkom traum poporodowych – apeluje lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Według danych NFZ i Rzecznika Praw Obywatelskich, jedynie 14% porodów w Polsce odbywa się przy znieczuleniu zewnątrzoponowym. Ponad połowa placówek przez cały rok 2022 nie podała żadnego znieczulenia rodzącym kobietom. Niedawno samorząd lekarski wystosował apel do premiera o wpisanie znieczulenia zewnątrzoponowego do standardu opieki okołoporodowej. Jednym z argumentów było zmniejszenie liczby tzw. cięć cesarskich.

– Tymczasem według aktualnej wiedzy medycznej, niemalże każdej pacjentce można podać znieczulenie i to nawet w drugim okresie porodu – zauważa lek. med. Marek Korożan, specjalista położnictwa i ginekologii z gdańskiego szpitala Swissmed Grupy LUX MED.

Są tylko dwa przeciwskazania:

  • Jeśli pacjentka przyjęła zastrzyki rozrzedzające krew wcześniej niż 12 h przed planowanym podaniem znieczulenia zewnątrzoponowego
  • Jeśli pacjentka nie ma aktualnych wyników badań – morfologii i koagulogramu – układ krzepnięcia krwi

– Ale z obiema sytuacjami szybko sobie radzimy: jeśli pacjentka bierze zastrzyki z heparyną – odczekujemy te 12 godzin od ostatniej iniekcji. W drugim przypadku zapobiegamy ryzyku braku badań: pacjentki, które prowadzą ciążę w naszej placówce, są proszone o wykonanie podstawowych badań krwi w 38. i 39. tygodniu ciąży. Mamy więc aktualne wyniki. Jeśli jednak pacjentka u progu porodu takich badań nie ma, to najczęściej pobieramy krew przy przyjęciu na oddział porodowy. Wyniki mamy już po dwóch godzinach i najczęściej wskazują, że znieczulenie można podać – wyjaśnia ekspert.

Co z „postępem porodu”?

Niestety rzeczywistość bywa trudniejsza. W internetowych grupach poświęconych porodom nie brakuje historii, w których pacjentki wspominają odmowy w otrzymaniu znieczuleń. Najczęściej słyszą, że znieczulenie spowolni poród lub, że jest za wcześnie, lub za późno na jego podanie.

– To częściowo prawda. Podanie znieczulenia może spowolnić poród. Ale zawsze mówię pacjentkom: woli pani poleżeć nawet 10 godzin, ale w komforcie, czy zwijać się z bólu przez 3 godziny? Najczęściej pacjentki wybierają pierwszą opcję. Jestem zdania, że w XXI wieku naprawdę nie ma powodu, by kobiety rodziły w męczarniach. Nie ma uzasadnienia medycznego, by nie podawać znieczulenia na którymkolwiek etapie, można to zrobić nawet w drugim okresie porodu, a także na samym początku. Każdy z nas ma różny próg bólu. U niektórych pacjentek dolegliwości bólowe są tak silne, że stres rośnie do takiego poziomu, że pacjentka przestaje współpracować, a to kluczowe przy porodzie siłami natury. Warto podać znieczulenie, również po to, by pacjentka była względnie wypoczęta i miała siły, by przeć – wskazuje dr Marek Korożan i dodaje z uśmiechem: – Poza tym, nie ma takiej siły, która zatrzyma poród!

Ekspert przyznaje, że często powodem niepodawania znieczulenia są problemy kadrowe i zbyt mała liczba anestezjologów w szpitalu. Często są oni angażowani do zabiegów ze wszystkich oddziałów, nie ma przypisanego specjalisty do bloku porodowego. A tylko anestezjolodzy podają znieczulenie zewnątrzoponowe. – Dlatego szukając placówki do porodu, warto zwrócić uwagę, a wręcz dopytać, jak wyglądają możliwości otrzymania znieczulenia. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że w naszym szpitalu, wszystkie moje pacjentki, które poprosiły o znieczulenie, otrzymały je – podkreśla dr Korożan.

Gdy pacjentka nie chce znieczulenia

Zdarzają się sytuacje, że pacjentka wpisuje do planu porodu odmowę przyjęcia znieczulenia. – To indywidualna decyzja rodzącej. Z moich doświadczeń wynika, że głównym powodem jest chęć rezygnacji z jakiejkolwiek medykalizacji porodu. Pacjentki boją się, że „coś” może przeniknąć przez łożysko – wyjaśnia lekarz.

W grupach ciążowych można przeczytać też o strachu przed nieprawidłowo przeprowadzonym znieczuleniu, które może grozić paraliżem całego ciała. – Ten mit jest rzeczywiście silnie zakorzeniony w społeczeństwie. Jednak przez blisko 20 lat mojej codziennej pracy na bloku porodowym, nie spotkałem się jeszcze z tym powikłaniem. Więc jest ono niezmiernie rzadkie – informuje dr Marek Korożan.

Szeroki dostęp do znieczuleń a liczba cesarskich cięć

W pomyśle ustawodawczego dostępu do znieczuleń porodowych pada teza, że powszechnie stosowane znieczulenia zmniejszą liczbę cięć cesarskich. Ekspert ze szpitala Swissmed podziela ten pogląd: – Naprawdę bardzo wiele kobiet bardzo boi się bólu przy porodzie siłami natury. Wiele pacjentek ma też złe doświadczenia z poprzednich porodów. Takie traumy są podstawą do diagnozy tokofobii, czyli wskazania do cięcia cesarskiego. I naprawdę sporo pacjentek odwiedza w tym celu psychiatrów lub szuka innych przeciwwskazań do porodu naturalnego. Wierzę, że gdyby miały 100% pewność, że otrzymają pomoc w postaci znieczulenia, to wiele z pacjentek podjęłoby próbę porodu siłami natury – podkreśla ekspert.

Jak dodaje: – Nie demonizowałbym jednocześnie cesarskiego cięcia. To najpowszechniejsza operacja na świecie, przy nowoczesnym sprzęcie i wprawnych lekarza, zabieg zajmuje 15 minut! Choć zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, poród siłami natury jest najkorzystniejszy zarówno dla mamy, jak i dziecka – podsumowuje Marek Korożan.

 

Grupa LUX MED jest liderem rynku prywatnych usług zdrowotnych w Polsce i częścią Bupa, która działa, jako ubezpieczyciel i świadczeniodawca usług medycznych na całym świecie. Firma świadczy swoje usługi w Polsce od ponad 30 lat. Grupa LUX MED zapewnia pełną opiekę: ambulatoryjną, diagnostyczną, rehabilitacyjną, stomatologiczną, psychologiczną, szpitalną i długoterminową dla ponad 2 500 000 pacjentów. Do ich dyspozycji jest ponad 290 ogólnodostępnych i przyzakładowych centrów medycznych, 15 szpitali oraz ok. 3000 poradni partnerskich. Grupa LUX MED zatrudnia ponad 20 000 osób, w tym około 9000 lekarzy i 6000 wspierającego personelu medycznego, a w codziennej działalności, kieruje się zasadami zrównoważonego rozwoju, podejmując liczne inicjatywy z obszarów zaangażowania społecznego i środowiska. Grupa LUX MED jest Głównym Partnerem Medycznym Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Głównym Partnerem Medycznym Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.

 

Więcej informacji: www.luxmed.pl

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Uroda 21 lutego 2024

Babcine sposoby na piękne włosy. Które z nich warto stosować?

Babcine sposoby na piękne włosy stanowią nie tylko fragmenty wspomnień z przeszłości, ale również cenne wskazówki, które mogą pomóc w utrzymaniu zdrowych, lśniących kosmyków. Poniżej przedstawiamy kilka babcinych metod, które warto wypróbować.

Oleje naturalne: tajemnica błysku

Babci nie trzeba było przekonywać, że oleje naturalne to skarbnica witamin i składników odżywczych. Olej rycynowy, czy oliwa z oliwek – to tylko kilka z wielu, które mogą być stosowane na włosy. Bogate w kwasy tłuszczowe, chronią przed wysuszeniem, nadają blask i wzmacniają strukturę włosa. Warto zaaplikować olej na wilgotne włosy, pozostawić na kilka godzin lub na noc, a potem dokładnie spłukać.

Rumianek i pokrzywa: siła z natury

Napary z rumianku czy pokrzywy były często stosowane przez nasze babcie. Rumianek łagodzi podrażnienia skóry głowy, działa przeciwzapalnie, natomiast pokrzywa dostarcza cennych substancji odżywczych, wzmacniając strukturę włosa. Regularne płukanie włosów naparami ziołowymi może poprawić ich kondycję.

Jajka i miód: odżywcze mieszanki

Jajka to źródło białka, które wzmacnia włosy, nadaje im elastyczność i blask. Dodanie miodu intensyfikuje efekty odżywcze, nawilżając jednocześnie skórę głowy. Maska z jajka i miodu może być stosowana raz w tygodniu, pozostawiając włosy jedwabiście gładkie i zdrowe.

Sok z cebuli: naturalny booster wzrostu

Choć zapach cebuli nie jest najprzyjemniejszy, to sok z cebuli jest bogaty w siarkę, minerał niezbędny do produkcji kolagenu, który stanowi podstawowy budulec włosa. Stosowanie soku z cebuli może wspomóc wzrost włosów, jednocześnie wzmacniając je od nasady.

Masaż skóry głowy

Babcine rady często obejmują również masaż skóry głowy. – Regularny, delikatny masaż stymuluje krążenie krwi, dostarczając składników odżywczych do mieszka włosowego. To prosta, a jednocześnie skuteczna metoda poprawy kondycji włosów – podpowiada Natalia Krzyśko, CEO Hair Makeover. – Pamiętajmy jednak, że kluczem do zdrowych włosów jest regularna, kompleksowa pielęgnacja, łącząca nowoczesne rozwiązania z tradycyjnymi, przekazywanymi z pokolenia na pokolenie tajemnicami urody – podsumowuje Natalia Krzyśko. 

 

Źródło: informacja prasowa AP Communication

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 20 lutego 2024

MLEM Agencja kosmiczna – można dostać od niej kota!

Nowy rok, nowa zabawa, czyli testujemy pachnącą nowość od Rebel! MLEM Agencja kosmiczna to fajna familijna gierka, obok której nie da się przejść obojętnie. I nawet jeśli nie lubicie kotów, pokochać ją to mało, bo całą kocią zgraję można wysłać w kosmos!

Jak zawsze Rebel nie zawodzi i już na starcie zdradzę wam, że to fajna i dynamiczna gra, której nie trzeba się bać. Instrukcja w formie filmiku szybko przeprowadzi was przez kocie zasady podboju kosmosu. Gra łączy w sobie dwie cechy, które podbijają jej „fajność” dokładnie w kosmos – jest równocześnie bardzo prosta i bardzo trudna. Jak to możliwe?

MLEM Agencja kosmiczna

Fot. Archiwum prywatne

MLEM Agencja kosmiczna – na czym polega gra?

„Jest rok 2075. Zaraz po przejęciu kontroli nad światem koty znalazły nowy cel wypraw. Najlepsze zespoły miauczących specjalistów rywalizują o zyskanie przewagi w przestrzeni kosmicznej i nawet brak kciuków nie powstrzyma ich przed próbą sięgnięcia gwiazd”. Czujecie już ten klimat? Kapsuła ratunkowa pełna ludożerczych kociaczków z nowego „Marvels” to przy tym pikuś. Nowa gra od Rebel ma w sobie to coś, co sprawia, że trzeba się do siebie uśmiechnąć. Inaczej po prostu się nie da!

MLEM Agencja kosmiczna

Fot. Archiwum prywatne

Sama mechanika gry jest dość prosta i w mig załapiecie, o co chodzi. Rozgrywkę zaczynamy od wyboru swojego kociego astronauty, tu możecie kierować się wyłącznie widzimisiami graczy, bo każdy kiciuś ma do dyspozycji taki sam zestaw kociaków w załodze. To właśnie od nich zależeć będzie powodzenie misji, ale o tym ciut później. Pora trochę się pozachwycać, bo gra jest dopieszczona jak domowy mruczek. Rebel wydało prawdziwą perełkę, którą można jeść oczami. Jestem zakochana w ilustracjach Joanny Rzepeckiej!

Fot. Archiwum prywatne

Mnóstwo miłych dla oka szczegółów i smaczków czeka na planszy i w pudełku. Kocie planety przypominające gigantyczny kłębek włóczki czy kulę pełną złotych rybek są urocze. Cyber-kitek, kot kucharz, czy kocia astronautka chwytają za serducho. I to, co kiciusie lubią najbardziej, zamiast klasycznej kartonowej planszy, mamy tutaj rozwijaną matę, a to oznacza jedno – długowieczność naszej gry!

Fot. Archiwum prywatne

MLEM – jak grać?

„Kto wygra ten zaciekły wyścig pełen kocich kłaczków oraz wybuchających rakiet i położy łapkę na nieskończonych skarbach Drogi Mlecznej?” – pyta nas na zachętę autor, ale odpowiedź wcale nie jest prosta. Choć w grze jest sporo miejsca na rywalizację, bez kociej współpracy za daleko nie polecimy.

Fot. Archiwum prywatne

Choć mechanika jest prosta – pakujemy kocią załogę do rakiety, rzucamy kością i lecimy po planszy do dalekiego, bezkresnego kosmosu – wcale nie tak łatwo dolecieć daleko. Przy każdym polu na naszej planszy znajdują się symbole, które trzeba wylosować, żeby móc lecieć dalej, jeśli nie trafimy, cóż czeka nas kosmiczna katastrofa. Wiadomo, że koty mają wiele żyć, więc gra kończy się, dopiero gdy rozbijemy się na dwunastym polu porażek lub gdy ktoś z graczy wyśle w kosmos wszystkich swoich astronautów. Punkty zdobywamy za zostawienie swoich kotów na planetach, księżycach i dotarcie do dalekiego kosmosu. Są oczywiście bonusy i bonusiki.

MLEM Agencja kosmiczna

Fot. Archiwum prywatne

W rakiecie każdy z graczy umieszcza jednego kociego astronautę, który będzie leciał hen daleko. Każdy znacznik załoganta oferuje inne korzyści i zdolności. Można zarobić parę punktów więcej, lądując na planetach, księżycach czy zyskać moc ucieczki z rozbitego statku.

Fot. Archiwum prywatne

Zastanawiacie się co w tym trudnego rzucać kością? Ano jest ich aż sześć i tutaj czeka smaczek. Mechanika gry zakłada odrzucanie zużytych kości po każdej fazie lotu, aż zostanie nam tylko jedna kość do gry. Ta jedną kosteczką gramy aż do końca. Z takiej perspektywy daleki kosmos wydaje się niemalże nieosiągalny, ale i na to jest rada. Niektórzy koci astronauci mają magiczną zdolność uratowania rakiety przed rozbiciem. Możemy wtedy użyć takiej zdolności i sprawić, że mimo porażki nasza rakieta leci dalej, niestety kiciuś może nas wybawić od kosmicznej zagłady tylko raz. I to właśnie w tej grze jest najfajniejsze. Niby gra jest prosta jak drut, mogą w nią grać najmłodsi, ale by sięgać ambitnych celów, trzeba się wykazać sprytem i odpowiednią strategią. Inaczej zamiast saszety dla zwycięzcy, będzie kocia kraksa.

MLEM Agencja kosmiczna

Fot. Archiwum prywatne

Kosmiczna niespodzianka – czyli jedna gra cztery opcje

To nie koniec niespodzianek od autora. Jeśli wkręcicie się w kosmiczne podróże, warto rozbudować naszą rozgrywkę o dołączone do gry dodatki. Podstawową rozgrywkę możemy dodatkowo podkręcić, korzystając z jednego z trzech dodatków do zaawansowanych rozgrywek. Do wyboru macie wersję z UFO, tajnymi misjami lub odkryciami. Jednak na początku polatajcie trochę po wszechświecie w wersji podstawowej. Gwarantuję, że ta gra prędko się nie znudzi. Rozgrywka trwa ok. 40 minut.

Fot. Archiwum prywatne

Ode mnie szóstka z plusem i wyborna saszeta za stworzenie tej gry! Jesteśmy zachwyceni. Minusy? Nie znalazłam. Serio, nie mam się do czego przyczepić, bo dzięki wszystkim detalom, gra jest dynamiczna i można śmiało dopasować ją do naszych preferencji. Cała nasza czwórka zgodnie orzekła, że w kociska grać będziemy! No może jeden minus, jak bumerang wróciło pytanie: „mamoooo, możemy kota?” i pies jest obrażony.

Fot. Archiwum prywatne

MLEM – agencja kosmiczna – co znajdziecie w pudełku?

  • 5 planszetek graczy,
  • 40 żetonów astronautów,
  • 64 żetony punktów,
  • 6 kości,
  • 1 pionek rakiety,
  • 1 planszę rakiety,
  • 1 kosmiczna mata,
  • 4 żetony celów,
  • 1 żeton kosmicznej porażki,
  • 20 żetonów odkryć,
  • 20 żetonów tajnych misji,
  • 5 żetonów UFO,
  • 1 pionek UFO,
  • 14 żetonów wyprawy,
  • instrukcję.
MLEM - Agencja Kosmiczna

Fot. Archiwum prywatne

Informacje o grze: MLEM agencja kosmiczna

Fot. Materiały prasowe

Autor: Reiner Knizia

Ilustracje: Joanna Rzepecka

Wydawca: Rebel


Wpis powstał we współpracy z Rebel

Zdjęcia: Archiwum prywatne, materiały prasowe

Odwiedź nas na Facebooku

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close