Dlaczego nastolatki się tną
Dlaczego nastolatki się tną? To pytanie, które w ostatnich latach zadają sobie rodzice dość często. Chociaż samookaleczanie się nie jest niczym nowym, to trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że pandemia dość mocno nasiliła to zjawisko. Silny stres sprawił, że nastolatki znacznie częściej sięgały po żyletki.
Dlaczego nastolatki się tną?
Samookaleczanie się nie jest celem samym w sobie, a jedynie zewnętrznym skutkiem. Do „cięcia się” prowadzi najczęściej życie w silnym stresie lub pod presją. Powodem może być też niska samoocena lub poczucie winy. W skrajnych przypadkach nacięcia na skórze mogą świadczyć o depresji. Zadawanie sobie bólu ma być sposobem na pozbycie się napięcia emocjonalnego. To także nieme wołanie o pomoc, pod warunkiem jednak, że nastolatek lub nastolatka nie ukrywają śladów po samookaleczeniu. Najczęściej jednak zachowują ten stan rzeczy dla siebie.
Rany na ciele nastolatka pojawiają się przede wszystkim na przedramionach i udach, dlatego warto – zwłaszcza w sezonie letnim – bacznie przyjrzeć się młodemu człowiekowi, który nagle polubił szorty do kolan i bluzki z długim rękawem. Warto też zerknąć na brzuch młodego człowieka.
Zdarza się też, że nastolatki się tną, bo chcą zaimponować rówieśnikom, podkreślić swoją przynależność do grupy lub udowodnić, że zasługują na przyjęcie w poczet pewnej mniej lub bardziej formalnej społeczności. Jednak w każdym przypadku u podstaw zadawania sobie ran leżą problemy natury emocjonalnej. W bardzo skrajnych przypadkach cięcie się jest formą szantażu na otoczeniu. Jednak tu także w grę wchodzą zaburzenia emocjonalne.
Są też i łagodniejsze powody cięcia się. Czasem dziecko chce sprawdzić, jak to jest, przeżywa jednorazowy kryzys lub robi to pod presją.
Moje dziecko się tnie. Jak reagować?
Na pewno nie krzykiem, bo taka reakcja doprowadzi jedynie do eskalacji samookaleczania. Chociaż odkrycie, że dziecko się tnie, może być dla rodziców szokiem, powinni mimo wszystko postarać się zachować spokój. Nastolatek (lub nastolatka) w tym trudnym etapie życia potrzebuje wsparcia i akceptacji.
Na pewno nie można obarczać dziecka winą za to, co się stało lub przerzucać na nie odpowiedzialności. Pytanie w stylu: „Dlaczego mi to robisz, czy wiesz, co ja teraz czuję?” jest najgorszym, jakie można zadać. Roztaczanie przed dzieckiem widma bliżej nieokreślonych konsekwencji („Te blizny zostaną ci na całe życie”) też nie jest dobrym pomysłem. Także karanie nie jest rozwiązaniem.
Co w takim razie robić? Niewielu rodziców jest w stanie stawić czoło problemowi, dlatego dobrym wyjściem jest poszukanie pomocy na zewnątrz. Pierwszym krokiem powinna być konsultacja psychologiczna, ale najczęściej nie obejdzie się bez pomocy psychiatry i terapii.
W skrajnych przypadkach włącza się farmakoterapię. Przede wszystkim jednak trzeba zapewnić dziecku spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Samookaleczanie nie jest niczym niezwykłym
Brzmi to brutalnie, ale taka jest prawda. Nastolatki od zawsze sięgały po żyletki, ale kiedyś robiły to o wiele rzadziej. Pandemia mocno nasiliła problemy psychiczne u młodych ludzi i dziś mówi się o tym, że co trzeci nastolatek może mieć za sobą akt samookaleczenia. Przy czym mowa nie tylko o klasycznym cięciu. W grę wchodzi też wyrywanie włosów lub rzęs, szorowanie skóry aż do krwi, nakłuwanie ciała, przypalanie, drapanie do krwi, gryzienie. Jeśli dziecko nagle zaczęło częściej ulegać wypadkom (na placu zabaw, pump tracku, siłowni plenerowej, boisku itp.) warto się zastanowić, czy przypadkiem samo ich nie prowokuje.
Oczywiście sam fakt, iż tak dużo nastolatków czuje potrzebę zadawania sobie bólu, nie powinien uspokajać obaw rodziców. To, że zjawisko jest tak mocno nasilone, że można to uznać za „normalne”, nie zwalnia rodziców z obowiązku zapewnienia dziecku pomocy. Ono samo sobie nie pomoże, nawet jeśli będzie twierdziło, że „panuje nad sytuacją”. Niestety w wielu przypadkach to panowanie oznacza tylko tyle, że uczy się samookaleczania, które nie pozostawia śladów.
Co o samookaleczaniu się mówią nastolatki?
Dlaczego nastolatki się tną? Bo mogą. Odpowiedź nieco obcesowa, ale bardzo prawdziwa. Nastolatek niewiele może, nad niewieloma rzeczami ma realną kontrolę. Samookaleczanie się jest natomiast tym, co faktycznie może kontrolować i co daje mu poczucie sprawczości.
Samookaleczanie co prawda jest bolesne, ale w efekcie przynosi ulgę i uspokaja. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że nastolatki sięgają po żyletkę, gdy ich emocjonalne potrzeby nie są zaspokajane w inny sposób.
Nie oznacza to jednak, że rodzice powinni czuć się winni. Dzieci w tym wieku są bardzo sprytne i wiele rzeczy potrafią ukryć. Co nie zmienia faktu, że nie mogą chować głowy w piasek. Jeśli dziecko ma na ciele ślady po samookaleczaniu, oznacza to dokładnie tyle, że potrzebuje pomocy dorosłych.