W szkole 14 godzin temu

Dlaczego nastolatki ukrywają swoje problemy przed rodzicami?

Okres dorastania to prawdziwy emocjonalny rollercoaster – z jednej strony młodzi ludzie pragną niezależności, z drugiej wciąż potrzebują wsparcia dorosłych. Nic dziwnego, że rodzice często czują się zagubieni, gdy ich otwarte niegdyś dziecko zaczyna zamykać się w sobie. Zaczyna unikać rozmów, reagować złością lub milczeniem. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nastolatki ukrywają swoje problemy przed rodzicami – i co można zrobić, żeby to zmienić?

Potrzeba prywatności i niezależności

Dorastanie to czas, w którym młody człowiek zaczyna tworzyć własną tożsamość. Chce sam decydować o sobie, mieć swoje sekrety i przestrzeń, której nikt nie narusza. Dla rodziców może to być trudne, ale potrzeba prywatności jest naturalnym etapem rozwoju emocjonalnego.

Nastolatek, który ukrywa swoje problemy, niekoniecznie robi to z braku zaufania. Często chce po prostu poradzić sobie sam, by udowodnić, że jest już dorosły. W jego oczach proszenie o pomoc może oznaczać słabość – a w tym wieku to coś, czego bardzo się unika.

Strach przed oceną i niezrozumieniem

Wielu nastolatków nie mówi o swoich problemach, bo boi się reakcji rodziców. Czasem wystarczy, że kiedyś spotkali się z krytyką („Przesadzasz!”, „W twoim wieku to nie problem!”), by uznać, że lepiej milczeć.

Nastolatki często czują, że dorośli nie rozumieją ich świata – internetu, relacji online, presji szkolnej, wyglądu czy popularności. W efekcie przestają się dzielić tym, co naprawdę je boli. Zamiast rozmowy, wybierają ciszę – bo jest bezpieczniejsza.

Wstyd i poczucie winy

Niektóre problemy, zwłaszcza te związane z emocjami, relacjami czy własnym ciałem, wywołują wstyd. Nastolatek może myśleć: „Co pomyślą rodzice?”, „Nie chcę ich martwić”, „Nie zrozumieją mnie”. W efekcie ukrywa kłopoty w szkole, konflikty z rówieśnikami czy przykre doświadczenia.

Bywa też, że młodzi ludzie czują się winni – np. gdy zawiedli oczekiwania dorosłych albo popełnili błąd. Boją się rozczarować rodziców, których opinia wciąż jest dla nich ważna, choć na zewnątrz udają, że nic ich nie obchodzi.

Obawa przed konsekwencjami

Kiedy nastolatek wpląta się w kłopoty – np. wagary, kłamstwa, problemy w nauce czy pierwsze eksperymenty z alkoholem – może bać się reakcji rodziców. Obawa przed karą, moralizowaniem czy długimi kazaniami bywa silniejsza niż potrzeba rozmowy.

Dlatego, zamiast przyznać się do błędu, młody człowiek woli milczeć lub ukrywać fakty. Nie z braku szacunku, ale z lęku. Paradoksalnie właśnie wtedy najbardziej potrzebuje wsparcia – nie gniewu.

Kiedy relacja rodzic–dziecko jest zbyt jednostronna

Jeśli przez lata rodzice byli bardziej kontrolujący niż słuchający, nastolatek może uznać, że jego zdanie i uczucia się nie liczą. Wtedy komunikacja zamienia się w monolog dorosłych – a dziecko po prostu się z niej wycofuje.

Warto pamiętać, że nastolatek potrzebuje nie tylko zasad, ale też przestrzeni na szczerość. Jeśli każda rozmowa kończy się moralizowaniem, porównywaniem („Ja w twoim wieku…”) czy krytyką, to w pewnym momencie przestaje mówić w ogóle.

Jak pomóc nastolatkowi się otworzyć?

Rodzice często pytają: „Jak mam sprawić, żeby chciał ze mną rozmawiać?”. Niestety, nie ma magicznego sposobu. Ale są kroki, które naprawdę pomagają odbudować zaufanie.

  1. Słuchaj bez przerywania. Nie komentuj od razu, nie oceniaj, nie pouczaj. Czasem wystarczy obecność, nie rada.
  2. Pokaż, że rozumiesz. Zamiast „Nie przesadzaj”, powiedz: „Widzę, że to cię naprawdę stresuje”.
  3. Nie naciskaj. Daj znać, że jesteś dostępny, kiedy będzie gotowy.
  4. Dziel się własnymi doświadczeniami. Opowiedz, jak ty radziłeś sobie z trudnościami w jego wieku – to buduje więź.
  5. Szanuj prywatność. Nie zaglądaj do telefonu ani nie wypytuj znajomych. Zaufanie nie znosi kontroli.

Zaufanie to proces

Odbudowanie szczerej relacji z nastolatkiem wymaga czasu i cierpliwości. Nie wystarczy jedno pytanie przy kolacji. Trzeba konsekwentnie pokazywać, że można na nas liczyć – nie tylko wtedy, gdy dziecko odnosi sukcesy, ale przede wszystkim wtedy, gdy się potyka.

Bo choć nastolatki często udają, że rodzice są im obojętni, w rzeczywistości wciąż bardzo potrzebują ich obecności. Czasem wystarczy jedno spokojne „Jestem tu, kiedy będziesz chciał pogadać” – by otworzyć drzwi, które wydawały się zamknięte na głucho.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 16 października 2025

Najlepsze sposoby na relaks przed snem. Jak przygotować ciało i umysł do nocnego odpoczynku?

Wieczorne wyciszenie to jeden z najważniejszych elementów zdrowego stylu życia. W dobie ciągłego pośpiechu, stresu i nadmiaru bodźców wiele osób ma trudności z zasypianiem lub wybudzaniem się w nocy.  Na szczęście wieczorne rytuały dają znać organizmowi, że nadchodzi czas odpoczynku. Warto więc poznać najlepsze sposoby na relaks przed snem, które wspierają regenerację, redukują stres i ułatwiają zaśnięcie.

Zasypianie to proces, który  zaczyna się nieco wcześniej niż w momencie położenia do łóżka. Nasz układ nerwowy potrzebuje czasu, by „przestawić się” z trybu działania na tryb odpoczynku. Stres, niebieskie światło ekranów czy zbyt intensywne emocje sprawiają, że w organizmie utrzymuje się wysoki poziom kortyzolu – hormonu stresu, który utrudnia zasypianie. Wyciszające aktywności wieczorne pomagają natomiast obniżyć jego poziom, spowolnić tętno i wprowadzić w stan relaksu. Jakie zatem są najlepsze sposoby na relaks przed snem?

Sposoby na relaks przed snem

Poczytaj tradycyjną książkę

Sięgnięcie po książkę to klasyczny sposób na relaks przed snem. Ważne jednak, by była to lektura lekka, uspokajająca i pozbawiona silnych emocji. Idealnie sprawdzają się powieści obyczajowe, poezja lub poradniki o tematyce rozwojowej. Warto unikać czytania na ekranie telefonu czy tabletu — światło emitowane przez te urządzenia zaburza produkcję melatoniny, hormonu snu.

Medytuj/oddychaj

Medytacja to jedna z najskuteczniejszych metod na wyciszenie umysłu. Kilka minut spokojnego skupienia na oddechu, wdzięczności lub prostego skanowania ciała pozwala znacząco obniżyć napięcie psychiczne. Równie skuteczne są techniki oddechowe, takie jak metoda 4-7-8: wdech przez 4 sekundy, wstrzymanie oddechu na 7 sekund i powolny wydech przez 8 sekund. Taki rytm uspokaja tętno i ułatwia zasypianie.

Ciepła kąpiel

Wieczorna kąpiel to coś więcej niż rytuał higieniczny — to forma aromaterapii i relaksu w jednym. Ciepła woda rozluźnia mięśnie, poprawia krążenie i w naturalny sposób obniża temperaturę ciała po wyjściu z wanny, co sprzyja zasypianiu. Dodatek olejków eterycznych, takich jak lawendowy, rumiankowy czy melisowy, wzmocni efekt odprężenia.

Kojące dźwięki

Delikatna muzyka, dźwięk deszczu, fal morskich lub śpiew ptaków – to dźwięki, które skutecznie pomagają się zrelaksować. Warto stworzyć własną playlistę relaksacyjną i włączyć ją na 20–30 minut przed snem. Dźwięki natury działają uspokajająco na układ nerwowy, a odpowiednio dobrane tony mogą nawet synchronizować fale mózgowe z rytmem sprzyjającym odpoczynkowi.

Dziennik wdzięczności

Wieczorne zapisywanie kilku pozytywnych myśli lub wydarzeń z dnia pomaga skupić się na dobrych aspektach życia i odciążyć umysł. To także doskonały sposób na przetworzenie emocji i zakończenie dnia z poczuciem spokoju. Taki rytuał buduje także pozytywne nastawienie, co przekłada się na jakość snu i samopoczucie po przebudzeniu.

Delikatne rozciąganie

Nie trzeba intensywnego treningu, by poczuć ulgę w ciele. Wystarczy kilka prostych pozycji jogi lub lekkie rozciąganie, które rozluźni mięśnie i zredukuje napięcia nagromadzone po całym dniu.

Tryb offline

Nawet najlepsze sposoby na relaks przed snem nie przyniosą efektu, jeśli przed snem korzystamy z telefonu, laptopa czy telewizora. Niebieskie światło zaburza rytm dobowy, a natłok informacji pobudza umysł. Warto więc wprowadzić zasadę „godziny bez ekranów” – na przykład od 21:00 odłożyć elektronikę i skupić się na spokojnych czynnościach offline.

Wyciszające aktywności przed snem to nie luksus, lecz inwestycja w zdrowie i dobre samopoczucie. Regularne wieczorne rytuały pomagają zredukować stres, poprawić jakość snu i rozpocząć każdy dzień z nową energią. Wystarczy wybrać kilka z nich – czytanie książki, medytację, kąpiel czy prowadzenie dziennika – by już po kilku dniach odczuć różnicę.


Fot. Polina Kuzovkova/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 16 października 2025

Dlaczego nastolatki biorą udział w czelendżach?

Jeszcze kilka lat temu, żeby coś „udowodnić światu”, wystarczyło dostać szóstkę z matmy albo strzelić gola w szkolnej lidze. Dziś wystarczy… nagrać filmik. I to najlepiej taki, który zbierze setki lajków. Czelendże, czyli internetowe wyzwania, to codzienność współczesnych nastolatków. Ale dlaczego oni właściwie to robią – i czemu czasem kończy się to naprawdę tragicznie?

Bo chcą należeć do grupy

Nastolatki to stworzenia stadne. Potrzebują grupy, z którą mogą się identyfikować – czy to paczka w klasie, czy społeczność na TikToku. Kiedy więc pojawia się nowy trend, uczestnictwo w nim to coś więcej niż zabawa: to bilet do wspólnoty.

Wyzwania typu Don’t Rush Challenge czy Ice Bucket Challenge pozwalają pokazać: hej, jestem częścią tego, co robią inni. W wieku, kiedy tożsamość dopiero się kształtuje, to naprawdę ma znaczenie. A gdy widzą, że „wszyscy” coś robią, uruchamia się presja — nawet jeśli zdrowy rozsądek mówi: to może być niebezpieczne.

Bo chcą być zauważeni

Media społecznościowe to świat, w którym widzialność = wartość. Lajki, komentarze, wyświetlenia — to współczesna waluta popularności. A nastoletni mózg, z natury głodny dopaminy, reaguje na nią bardzo intensywnie.

Dlatego nagranie czelendżu to często sposób na pokazanie się światu. Nie chodzi tylko o próżność — raczej o potrzebę bycia kimś, kto się liczy, kto jest widziany. Wyzwania dają gotową formułę, w której można zabłysnąć, nawet jeśli pomysł wydaje się absurdalny.

Bo szukają emocji i granic

Nastolatki mają coś, czego dorośli często im zazdroszczą — intensywność przeżywania. Nuda to dla nich stan nie do zniesienia. A czelendże to czysta adrenalina: coś nowego, zakazanego, nieprzewidywalnego.

Problem w tym, że część wyzwań przeradza się w igranie z życiem. W sieci pojawiały się czelendże polegające na duszeniu się do utraty przytomności, połykaniu tabletek, czy wskakiwaniu przed jadący samochód. Niektóre kończyły się tragicznie – dosłownie śmiercią uczestników, którzy po prostu „chcieli spróbować”.

Dlaczego to robią? Bo młody mózg nie jest jeszcze w pełni rozwinięty – zwłaszcza ten fragment odpowiedzialny za ocenę ryzyka i konsekwencji. Do tego dochodzi efekt grupy i poczucie, że „mnie to nie spotka”. W połączeniu z presją rówieśniczą i potrzebą uznania – to mieszanka wybuchowa.

Bo nie wszystkie czelendże są złe

Warto jednak pamiętać, że nie każdy trend to zagrożenie. Są też wyzwania, które mają pozytywny sens – promują dobro, zdrowie czy świadomość społeczną. Przykłady?

  • Trash Tag Challenge – uczestnicy sprzątali zaśmiecone miejsca i pokazywali efekty w sieci.
  • Ice Bucket Challenge – akcja, która pomogła zebrać miliony dolarów na badania nad stwardnieniem zanikowym bocznym (ALS).
  • Wyzwania związane z ruchem, tańcem czy samoakceptacją – pokazują, że internet może inspirować do dobra, nie tylko do głupoty.

Czelendże same w sobie nie są złe. To, co robimy z nimi my i nasze dzieci, nadaje im znaczenie.

Gdzie kończy się zabawa, a zaczyna ryzyko

Wyzwania w sieci są jak ogień — mogą ogrzać, ale mogą też sparzyć. Problem w tym, że dla wielu nastolatków to granica bardzo płynna. Bo jeśli miliony ludzi oglądają filmik, w którym ktoś robi coś głupiego, a on staje się sławny – to musi się opłacać, prawda?

Nieprawda. Czasem te same filmiki kończą się dramatem.
Zdarzało się, że dzieci próbowały niebezpiecznych czelendży bez świadomości, jak groźne mogą być. Wypadki, utrata przytomności, a nawet śmierć – to nie clickbaitowe tytuły, to realne konsekwencje.

Dlatego naszą rolą, jako dorosłych, nie jest tylko zakazywanie, ale tłumaczenie. Warto rozmawiać o tym, dlaczego coś wydaje się atrakcyjne, co za tym stoi, jakie mogą być skutki. Bo większość młodych ludzi naprawdę nie chce zrobić sobie krzywdy — chcą po prostu poczuć, że żyją.

Czelendże to dla nastolatków sposób na wyrażenie siebie, przynależność i emocje. Ale w świecie, w którym wszystko dzieje się szybko i publicznie, granica między zabawą a ryzykiem bywa niebezpiecznie cienka.

Nie powstrzymamy internetu, ale możemy pomóc młodym w nim nawigować z głową – rozmawiać, tłumaczyć, interesować się. Bo choć niektóre wyzwania to tylko śmieszne tańce, inne mogą skończyć się tragedią. A świadomość i relacja z dzieckiem to najskuteczniejsza tarcza przed presją internetu.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close