Ojcu Prezesa w odpowiedzi
Rzadko czytam blogi parentingowe. W zasadzie teraz to został mi tylko jeden, który śledzę stale, drugi zawiesił swoją działalność (Magda wiedz, że brakuje mi Ciebie w blogosferze!) a na trzecim niewiele się dzieje. Czasem ktoś udostępni ciekawy jego zdaniem link na Facebooku i właśnie w ten sposób trafiłam do Matki Prezesa, ale jak się zorientowałam autorem wpisu był Ojciec. Niech i tak będzie, dyskusje z mężczyznami są na ogół bardziej porywające. Ehh, ten kipiący testosteron…
Otóż drogi ojcze na szczęście nie mojego dziecka… Dlaczego na szczęście? No cóż, nie chciałabym, żeby moje dziecko odziedziczyło po Tobie Twoje egoistyczne i bezduszne geny. Otóż więc drogi ojcze, przeczytałam Twój tekst dwa razy i nie znalazłam niczego, naprawdę NICZEGO z czym mogłabym się zgodzić.
Być może brakuje Ci empatii, a może wyobraźni, nie wiem. Gdybyś miał choć odrobinę jednego bądź drugiego potrafiłbyś wczuć się w sytuację ojca, któremu właśnie odebrano dzieci. I daruj sobie uwagi, że patologia, lenistwo i takie tam głupoty, bo ojciec pracował, starał się, niestety koszty życia go przerosły. Bieda nie jest tożsama z patologią, za to domy dziecka są całkiem dobrą wylęgarnią tejże. Mówisz, że mógł nie mieć tyle dzieci? Pewnie mógł. Ale podziwiam go za to, że je ma. Tak, naprawdę podziwiam. I zazdroszczę. Ja tyle nie mam i już nie będę miała. Nie masz też bladego pojęcia w jakiej był sytuacji, kiedy się na te dzieci decydował. Niestety fortuna kołem się toczy.
Tak więc ten ojciec pracujący, zarabiający, a więc i podatki płacący w sytuacji dla jego rodziny dramatycznej na pomoc państwa liczyć nie może. Jego podatki pójdą na utrzymanie domu dziecka bądź rodziny zastępczej. A wiesz dlaczego? Bo nikt go nie pyta, na co mają iść. Ciebie też nikt nie pyta. Jedyne czym możesz dysponować to nędzny 1% Twojego podatku. I naprawdę nikogo nie obchodzi, czy chcesz wspierać biedne rodziny wielodzietne, czy wolisz elyty rządowe. Mnie też nikt nie pyta niestety. A ja na przykład jestem przeciwna finansowaniu z budżetu państwa partii politycznych. Niech się utrzymują ze składek. Nie dają rady? Trudno. Nie mój problem. Zdecydowanie wolałabym dołożyć do garnka głodującym dzieciakom.
A wiesz dlaczego biedne rodziny mają postawę roszczeniową wobec państwa? Bo to polityka państwa doprowadziła do takiej sytuacji, że pracy po prostu nie ma. Koszty pracy są tak duże, że pracodawcom nie opłaca się ich tworzyć. A jeśli już coś stworzą to na umowę śmieciową, bo tak jest bezpieczniej. Nie dziwię się im, trzeba być szaleńcem żeby w dzisiejszych czasach dać komuś etat. Szczególnie jeśli się ma niewielki biznesik. Skoro więc państwo lekką ręką wyprzedało cały przemysł, to niech państwo łaskawie powie teraz obywatelom jak mają utrzymać rodziny.
Przeszkadzają Ci strajkujący? Ja się cieszę, że ludzie mają odwagę upominać się o swoje. Jak Belgowie wyszli na ulicę to cała Europa im klaskała, ale w Polsce zawsze musi być odwrotnie. Jakbyśmy mogli to byśmy się pozagryzali, żeby tylko ten drugi nie dostał o jednego cukierka więcej. Ale to Polska właśnie – godzimy się na kosmiczne diety posłów, godzimy się nawet na odprawy jakie dostają po zakończeniu kadencji (pokaż mi łaskawie inny zawód gdzie pracownik po wygaśnięciu umowy na czas określony dostaje odprawę), ale nie godzimy się pielęgniarkom dać 700 złotych więcej bo niby z jakiej racji. Zanim powiesz, że nikt nie kazał być pielęgniarką pozwól mi zauważyć, że jest to zawód bardzo potrzebny. O wiele bardziej niż minister czy prezes czegokolwiek. Podobnie jak potrzebne są kasjerki w hipermarketach. Można mówić, że nikt im na kasie siedzieć nie każe, ale spróbuj zrobić zakupy jak żadnej nie będzie. Pracują, więc za swoją pracę powinny dostawać tyle, żeby starczyło na godne życie. Tak samo rzecz się ma w przypadku rolników, górników, kierowców, maszynistów a nawet pracowników kompletnie niewykwalifikowanych. Oni też wykonują pracę, może mało ambitną ale potrzebną, płaca się należy. Płaca, nie jałmużna.
W krajach mądrzejszych od naszego istnieje prawdziwa polityka prorodzinna. Tam płaci się rodzicom za to, żeby powoływali do życia i wychowywali dzieci, im więcej dzieci tym większa kasa. I to naprawdę kasa, a nie grosze. A wiesz, dlaczego? A otóż dlatego, że jest to prosta ekonomia, państwo utrzymuje dziecko powiedzmy dwadzieścia lat, w zamian dziecko kolejne czterdzieści pracuje i płaci podatki. Czysty zysk. Od razu mówię, nie wierzę, że te dzieci pójdą w ślady rodziców i będą płodzić kolejne pokolenia tylko po to, żeby brać zasiłki. Po prostu nie leży to w ludzkiej naturze. Są tacy co będą brali, są tacy co będą pracowali. Bo jakby nie patrzeć, pracować się opłaca, mamony więcej. U nas jest tylko „polityka prorodzina” – głośno krzyczy się, że rodzi się coraz mniej dzieci, ale rodzinom, które decydują się mieć tych dzieci dużo (a więc spełniają postulaty miłościwie nam panujących) rzuca się kłody pod nogi i żałosne ochłapy w postaci zasiłku rodzinnego na pociechę.
Z Twoich słów przebija cynizm, otóż wiedz więc, że ja też potrafię być cyniczna. I w tym momencie cynicznie pytam: po co ratować wcześniaki? Widać natura ma wobec nich inne plany. A koszty ratowania wcześniaków są przeogromne. Nie lepiej wydać te pieniądze na zdrowe dzieci? Więcej żłobków, więcej przedszkoli, wyższe zasiłki macierzyńskie i wychowawcze. Więcej ludzi zdecyduje się na dzieci, będzie kto miał pracować na nasze emerytury. Czyż to nie brzmi logicznie?
P.S. Ponieważ wybuchła niezdrowa sensacja wokół ostatniego akapitu chciałam zauważyć, że gdyby los dzieci był mi obojętny to ten tekst nigdy by nie powstał. Nie jetem przeciwna ratowaniu wcześniaków, jestem jak najbardziej za! Cyniczne zakończenie było odpowiedzią na cyniczny tekst pana Artura, proszę się w nim niczego więcej nie doszukiwać.
A ja politykę prorodzinną rozumiem tak, że gdy podwinie Ci się noga to państwo pomoże. Też mnie jak tego Ojca denerwują ludzie wyłudzający zasiłki, ale uważam, że większość z tych ludzi to nie jest patologia. To po prostu ludzie, którzy starali się a nie wyszło. I trzeba im pomóc. Ja w tej chwili mam pracę, mąż też. Ale to się może zmienić, a kredyt nie zniknie. Więc też za jakiś czas mogę potrzebować pomocy. Tyle, że ja mam taki charakter, że zaraz będę szukać innych pieniędzy nie z zasiłku. Nie oszukujmy się zasiłek to żadne pieniądze. To jedynie kropla w… Czytaj więcej »
Hola, hola, ja nie jestem przeciwna ratowaniu wcześniaków, to cyniczne zakończenie to prztyczek w nos Ojcu Prezesa (wcześniaka). Moje poglądy są skrajnie inne.
Odczytałam Twój cynizm, jednak chciałam wywołać dyskusję. Przeczytałam tekst, do którego się odwołujesz. Czytałam Twój i myślałam jaka fajna i rzeczowa dyskusja. Bliżej mi do Twoich poglądów. I tu na koniec widzę coś takiego. Dla mnie to nie jest cyniczny pstryczek w nos. To zamierzony cios. I to poniżej pasa. Czy taki tekst pojawiłby się gdyby Prezes urodził się o czasie? Nie. Bo to nijak ma się do rzeczowej dyskusji. To miało na celu zadanie bólu komuś o odmiennych poglądach. Przed nami wybory. Będziemy się denerwować, że nie da się w telewizji obejrzeć rzeczowej debaty. Może należy się zastanowić czemu?… Czytaj więcej »
Przyznaję, włożyłam kij w mrowisko i nie będę teraz chowała głowy w piasek. Tyle, że ten ostatni akapit to nie są moje poglądy, a słowa skierowane do jednej osoby, nie powinnaś ich brać do siebie. W naszej blogowej wrolimamowej rodzinie jest jeden wcześniak i jego mama nadal ze mną rozmawia 😉 Każde życie jest darem i o każde trzeba walczyć, nie ważne czy to życie ma pięć tygodni czy pięć lat, czy jest nasze czy sąsiada, tyle ode mnie. Pozdrawiam
Może i prztyczek w nos ale TAK SIĘ NIE ROBI! Z Twoich słów nie wynika, że to jedynie chęć „prztyczka” w nos Ojcu Prezesa, zmieniłaś rzeczowy post w g.., Końcówka tekstu poniżej pasa i dla mnie całkowicie położył cały Twój wpis. Niby taka dobra, porządna a na końcu po co ratować wcześniaki? czy zdajsz sobie sprawę, że tym „prztyczkiem” w nos zadałaś ból i cios poniżej pasa większemu gronu rodziców wcześniaków,i rodziców, którzy wcześniaków stracili! Sorry, może ten wcześniak u Ciebie w rodzinie nie jest skrajniakiem, nie doświadczył takiej walki i cierpienia i dlatego tak mało rozumiesz i brak w… Czytaj więcej »
Masz rację, pisałam „jak stałam” pod wpływem emocji, adrenaliny i złości, do konkretnej osoby, nie myślałam w tamtej chwili ile osób to przeczyta. Pewnie tak samo jak Ojciec Prezesa nie myślał, że mogą go przeczytać matki, które z biedy potraciły dzieci.
P.S. Byłam u Ciebie, pięknie piszesz o Krzysiu (nie, nie próbuję się podlizywać, to całkiem nie w moim stylu)
Ojciec Prezesa napisał w komentarzu, że zaprasza do dyskusji na swoim prywatnym profilu. Szkoda, że jak dotąd nikt nie chciał z nim podyskutować na nurcie neutralnym. Zresztą podejrzewaliśmy,że tak będzie.
Co ci najwięcej krzyczą, najmniej mają do napisania, kiedy dochodzi do konfrontacji.
PS: Pomagamy, pomagaliśmy i będziemy pomagać. 🙂 Nawet osobom ubogim.
Trudno napisać coś na profilu kogoś, kogo się nie ma w znajomych. Można oczywiście napisać wiadomość prywatną, ale skoro Artur wypowiedział się publicznie to czemu mu publicznie nie odpowiedzieć?
Artur zaprosił do dyskusji. Nie skorzystałaś z tego. Wystarczyło napisać wiadomość prywatną. My chcieliśmy ten temat zakończyć, ale jak widać bezskutecznie.
Z kolei mieszanie w to wcześniactwa naszego syna jest po prostu okrutne. I nie, nie uważamy tego za pstryczek.
Wybacz, ale końcówka była chyba najbardziej sukowatą odpowiedzią jaką kiedykolwiek przeczytałam. Cios poniżej pasa, niczym dziewczynki z podstawówki.
Aż tak surowo siebie nie oceniłam, ale niech i tak będzie, nie zamierzałam być miła tylko cyniczna. Mam nadzieję, że zajrzysz jeszcze do nas, może zmienisz zdanie o mnie. Pozdrawiam
Wczytaj się w oba teksty, to pojmiesz o co chodzi
Twierdzisz, że ktoś jest cyniczny, czy egoistyczny. Ale sama taka jesteś. 1. Artur wypowiadał się o konkretnym przypadku. Myślę, że zrozumieli to stali czytelnicy, którzy wcześniej przeczytali na fanpage, że poproszono mnie, żebym sie odniosła do konkretnej sytuacji, a ponieważ jestem teraz zajęta pewnym projektem, sama nie miałam czasu. Zrobił to on. Bardzo bezpośrednio. 2. Nigdy żadne z nas nie napisało, że jest przeciwny wielodzietnym rodzinom. Podobnie jak żadne z nas nie popiera zabierania dzieci. Tyle, że zarówno ja, jak i Ojciec Prezesa uważamy zgodnie, że takim rodzinom, jak ta o której jest teraz głośno trzeba pokazać, że o dzieci… Czytaj więcej »
Po co ratowac wczesniaki!!! Ja pierdziele!! Ale zes dowalila!! Glowka zdrowa? Co do tego ma dziecko??
Ale tendencyjnie się czepiacie ostatniego akapitu.
Wniosek z wcześniakami się sam nasuwa. Mi też. Ale nie jako obraz moich przekonań, tylko w odpowiedzi na myślenie autora źródłowego wpisu.
I zanim mnie zmieszacie z błotem przeczytajcie wpis Mirelli ze zrozumieniem.
Pozdrawiam
wierna czytelniczka (nie od dziś)
Cieszę się bardzo, że ktoś mnie zrozumiał 🙂 Również pozdrawiam!
A wiesz, że z tymi wcześniakami mimo wszystko to samo przyszło mi do głowy? Nie da się ukryć, że na ratowanie tych dzieci idą ogromne pieniądze. I ciekawa jestem co Ojciec Prezesa by zrobił, gdyby kilka lat temu za leczenie syna i jego pobyt w szpitalu musiał w 100% zapłacić z własnej kieszeni, bo ktoś tam nie zgadzałby się na finansowanie służby zdrowia z jego podatków…
Od razu dodam, że każdy ma prawo do swoich poglądów (więc Artura potępiać nie będę, bo na SWOIM blogu wyraził SWOJĄ opinię)… Trzeba tylko pamiętać, że punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia.
Napisałam już w odpowiadając na pierwszy komentarz, że to nie są moje poglądy 😉 Jestem jak najbardziej za ratowaniem wcześniaków.
Chcecie pokazać, że Ojciec Prezesa jest bez uczuć, a sami robicie dokładnie to samo. Uderzacie w nas najczulszy punkt i oczekujecie poklasku. Tylko w jeszcze ohydniejszy sposób. Ojciec Prezesa napisał w tej sprawie już dwa dni temu oświadczenie. Sprostował też parę spraw, a osoba, która napisała ten tekst szuka jak widać tylko i wyłącznie poklasku, a może … przede wszystkim większej ilości wejść. Wybijanie się na czyiś plecach jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Pozdrawiam.
W takim tempie dorzucasz komentarze, że nie nadążam z odpowiedziami, daj mi trochę czasu. Nie szukam poklasku, napisałam pod wpływem chwili i tyle. Nasz blog niedługo skończy cztery lata, mamy ugruntowaną pozycję, nie musimy się wozić na niczyich plecach. Los piątki maluchów bardzo mnie poruszył, najgorsze co można zrobić to zabrać dzieci od rodziców argumentując to biedą. Może i w domu dziecka mają ciepło i czysto, posiłki podane na czas, a i tak gotowa jestem się założyć, że płaczą po nocach i wołają mamę.W dzień zresztą też. I boli mnie jak ktoś mówi, że można przecież było tych dzieci nie… Czytaj więcej »
,,Los piątki maluchów bardzo mnie poruszył, najgorsze co można zrobić to zabrać dzieci od rodziców argumentując to biedą. ” – nikt nie zabrał tych dzieci argumentując to biedą. 1. Te dzieci zostały już zabrane [wtedy piątką] po raz pierwszy dwa lata temu. Mimo to, rodzina mając już ultimatum, nie mając ugruntowanej pozycji materialnej trzasnęła sobie na dokładkę dziecko szóste. 2. Ta konkretna rodzina wychowywała dziecko w warunkach dalece odbiegającej od normy. Brak ciepła, grzyb, pleśń itp. 3. Sytuacja finansowa tych rodziców pogorszyła się w momencie, kiedy na świat przyszło dziecko drugie. Sama matka twierdziła, że zawsze chciała mieć więcej niż… Czytaj więcej »
Ta rodzina była daleka od patologii, ojciec pracował wcale nie lekko, układanie kostki brukowej trudno uznać za hobby przynoszące profity. Odebranie dzieci to dziwna kara za przewinienia o których piszesz, bo to nie rodzice a dzieci ucierpią najbardziej. Zadałam sobie trud i przeczytałam obowiązki asystenta rodziny – co prawda u mnie w domu nie miałby co robić, ale nie chciałabym z taką osobą współpracować bo w praktyce oznacza to zamieszkanie w domu Wielkiego Brata.
Grzyb, pleśń, chłód, głód – bardzo łatwo się ich pozbyć gdy ma się pieniądze, koło się zamyka.
A czy Ojciec Prezesa nie wybił swojego tekstu na nieswojej historii? Przecież przypadek tej rodziny został przez kogoś wcześniej „odkryty” i upubliczniony w mediach.
I druga sprawa, jeśli ktoś publicznie wyraża swoje zdanie musi się liczyć z faktem, że nie pozostanie to bez echa.
A mi się skojarzył po przeczytaniu wpisu ojca wniosek jeszcze bardziej cyniczny, że po co pomagać rodzinom, które są w złej sytuacji – lepiej im zabrać dzieci i zamiast potem łożyć z podatków na domy dziecka, lepiej w ogóle POZBYĆ SIĘ problemu (jakaś eutanazja, czy coś w tym rodzaju!). Makabryczne, prawda? Ale mocne hasła mają większą siłę, a tu refleksja jest bardzo potrzebna.
O ile z całością można się zgadzać lub nie (punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia) to ostatni akapit jest niesmaczny. I napisany z premedytacja.
Nie przeczę, napisany z całkowitą premedytacją i w przeciwieństwie do wszystkiego powyżej, nie odzwierciedla moich poglądów.
Wyszukalam ten tekst wlasnie jako polemine z Matką Prezesa. Przeczytalam jako matka, osoba pracujaca, placaca podatki,skladki itp. Oczekujaca opiekunczego panstwa. Przeciwna pompowaniu kasy w rodziny niewydolne opiekunczo i wychowawczo. Dorastalam jako dziecko chorych rodzicow. Rencistow, ktorzy po zmianie ustroju zderzyli sie z brutalnym kapitalizmem. Na to wszystko nalozyl sie jeszcze ich rozwod. Bywaly dni, gdy chodzilam do szkoly pieszo, bo nie mialam na bilet. Bywaly tygodnie, gdy zywilam sue chlebem z dzemem. Nie jezdzilam na wycieczki szkolne, nie nosilam najmodniejszych jeansow itp. Ale wiesz co? Moi rodzice zawsze kombinowali. Szukali dodatkowych zajec, dodatkowej kasy, a ja bralam z nich przyklad… Czytaj więcej »
Są sytuacje o których piszesz i są całkiem odwrotne, generalizowanie jest niebezpieczne. Wolę pomóc przez pomyłkę ludziom, którzy mnie oszukają, niż zrobić generalne założenie, że nie warto pomagać i odwrócić się od naprawdę potrzebujących. A opisana przez Ciebie sytuacja jest dowodem na to, że MOPS też popełnia błędy, nie zawsze daje tam gdzie są największe potrzeby.
Mirella układanie kostki brukowej na pewno nie należy do łatwych prac. Ale choć na jedzenie i lekarstwa rodzina nie ma, tak na papierosy już tak [no chyba, że ta zapalniczka tam z popielniczką na dokumencie o nich jest kamerzysty 🙂 ]. Kolejna sprawa jest taka, że rodzice nie robią kompletnie nic w kierunku poprawienia bytu. NIC. No chyba, że weźmiemy pod uwagę, że tworzenie kolejnych członków rodziny. Zadam może inne pytanie: jeżeli to dziecko z 28tc miałoby nagle powikłania? Nie wiem jakiekolwiek? Wzmożone napięcie mięśniowe, asymetrię, przepuklinę, czy niedosłuch – co rzutowałoby na dalszy rozwój, a matka nadal nie miałaby… Czytaj więcej »
Moja sąsiadka, matka piątki dzieci, omal nie straciła najmłodszej córeczki w bardzo głupi sposób. Starsze leżało w szpitalu z zapaleniem płuc, nie miała co z małą zrobić gdy chciała iść do synka, więc zabrała ją ze sobą. Na chwilę, dosłownie, przekazać coś pielęgniarce. Wystarczyło żeby dziecko złapało sepsę. Zmierzam do tego, że mając dużo dzieci ciężko zaplanować szereg wizyt u lekarzy. To nie znaczy, że nie są potrzebne, po prostu ciężko to wszystko poukładać. Ja nie mam nikogo do pomocy przy dziecku, mąż pracuje, gdybym miała jeszcze dwoje i jedno by zachorowało miałabym naprawdę poważny kłopot. Pewnie do lekarza zabrałabym… Czytaj więcej »
Czyli wychodzisz z założenia, że osoby wielodzietne nie muszą chodzić z dzieckiem do lekarza?
Poradnie neonatologiczna to nie jest Ośrodek Zdrowia.
Co tam, że dziecko chore może być, nie pójdę bo niej mam jak? :/ chore myślenie, wtedy bierze się wszystkie dzieci i idzie ze wszystkimi, jest rodzina, znajomi, żeby zostawić na godzinę dzieci. Nie ma kasy? To proszę lekarza o przyjęcie. Sorry ale jeśli chodzi o zdrowie mojego dziecka jestem w stanie błagać na kolanach o wizytę lekarska, staje na głowie, żeby zapewnic byt, podstawowy byt. Nie może pracować bo ma tyle dzieci? To niech zacznie pracować w domu, jest dużo możliwości, trzeba tylko chcieć. A ostatni akapit jest poniżej jakiego kolwiek poziomu. Jakbym spotkała Cię na ulicy to naplułabym… Czytaj więcej »
Nie, absolutnie nie, po prostu jestem w stanie sobie wyobrazić problemy logistyczne jakie się z tym wiążą.
Poradnia neonatologiczna to rzeczywiście nie ośrodek zdrowia, ale czy Ty, matka wcześniaka, byłabyś zadowolona widząc tam gromadkę przedszkolaków? Pozornie zdrowych, ale wiemy jak to jest z chorobami wieku dziecięcego prawda?
Bylam w poradni neonatologicznej srednio raz w miesiacu, spotykalam matki z dziecmi, dwojka i trojka i nigdy mi to nie przeszkadzalo. Malo tego bylamw stanie takiej matce pomoc nad zapanowaniem gromadki. Ponadto taka matka przychodzac zajmowala kolejke, zostawiala swoj nr tel i dzwonilysmy jak przychodzila jej kolejka. To nie jest problem. Dodam, ze mamusia ta biedna i taka pokrzywdzona tez nie bardzo jest taka chetna do odwiedzania dzieci. Jakos w wywiadzie nie widzialam po niej rozpaczy.
zakończenie było wstrętne. całkiem przysłoniło resztę artykułu. nie będę nigdy więcej tu zaglądać. to był o jeden raz za dużo
Przynajmniej miej odwagę powiedzieć, że to był pierwszy i ostatni raz. Gdyby nie był pierwszy nie musiałabym zatwierdzać komentarza. Ktoś Cię zaprosił, żebyś napisała jaka jestem wstrętna?
Czytaj ze zrozumieniem Autorko, o raz za dużo. Ale jeśli potrzebujesz jaśniej to proszę bardzo: pierwszy i ostatni. Zapraszać nikt mnie nie musi, wszak blog jest publiczny i może sobie wejść na niego każdy. Choćbyś nie wiem co ciekawego miała do napisania to takie chamstwo zniechęca do dalszej eksploracji. Jak w przedszkolu, wow, gratuluję riposty na poziomie kilkulatka.
Cieszę się, że mimo wszystko wróciłaś 😉 A teraz jeszcze raz na spokojnie ZE ZROZUMIENIEM przeczytaj cały mój tekst. Może wtedy właściwie zrozumiesz zakończenie.
Pstryczek w nos wyszedł Ci jak cios poniżej pasa…ja jestem mocno zniesmaczona tym tekstem „po co ratować wcześniaki”! Pamiętaj, że o co przeczytamy w naszych głowach już zostaje a Ty niestety strzeliłaś sobie w kolano:/ To okrutne i bardzo nie na miejscu…
Ryzyko blogerki, podjęłam i się nie wypieram. Tylko wiesz, myślę, że inne moje teksty mnie obronią, nawet w Twoich oczach jeśli znajdziesz chwilę czasu żeby przeczytać.
Wiesz co by zrobil ? zapłaciłby i 150% sumy za uratowanie dziecka. Bo tak postepuje kazdy rodzic. Kazdy rodzic chodzi do lekarza, dba o dziecko i staje na glowie, zeby zapewnic podstawowe potrzeby dziecka. I niestraszna mu wspolpraca z mops tak jak tej pseudo matce
Chętnie poczytam na Twoim blogu o codziennych wizytach asystenta rodziny.
Nie mam bloga 😉 asystent rodziny nie jest mi potrzebny bo ja nie jestem maszynka do rodzenia dzieci bo mam taki kaprys pomimo przeciwnosci (brak funduszy na zycie, warunki mieszkalne) Malo tego powiem Ci, ze gdybym wiedziala, ze nie mam pieniedzy, a mojedziecko potrzebuje zgodzilabym sie na wszystko, paktz diablem bym podpisala jakby bylo trzeba. Aasystent to nie komornik czy morderca, krzywdynie zrobi, a wrecz przeciwnie
„Kobiet reprezentatywnych”? Tzn takich które wszystko za mężczyznę załatwią. Jak np wypowiedź za niego na blogu. To gdzie ta opiekuńczość do kobiet?Jedno z drugim się wyklucza. Co do postu Mirelli. Ona podała konkretną osobę do której się zwraca i Ojciec Prezesa podał konkretną rodzinę
„Kobiet reprezentatywnych”? Tzn takich które wszystko za mężczyznę załatwią np wypowiedzą się na blogu. Co do postu Mirelli. Wypowiedziała się do konkretnej osoby tak jak Ojciec prezesa do konkretnej rodziny. Mirella wiedziała ,że „Ojciec Prezesa” przeczyta jej post. Ciekawe czy on byłby taki obiektywny gdyby pokazał swój tekst tamtej rodzinie
Mirella mam jeszcze jedno pytanie zanim przejdę do sedna problemu. Czy czytałaś komentarz Artura 6 lutego pod wpisem, który zakończył dalszą dyskusje? To ja może zacytuję [ostrzegam, wpis długi i trzeba posiadać trochę inteligencji, żeby zrozumieć, ale nie wątpię, że posiadasz]. ,,Kobietki, kobietki… Gdybym wiedział co z tego będzie to nic bym nie napisał. Mój wpis na blog pojawił się tylko i wyłącznie na prośbę Noemi, choć temat wybrałem sam. Nie lubię pisać, jest to dla mnie niekomfortowe. Cenię sobie komunikację bezpośrednią. Treść miała być o czym innym, wyszła o tym. Błąd w produkcji. Wiem, że nieładnie i nieskładnie ująłem… Czytaj więcej »
Noemi, ja nie potrzebuję gorących dyskusji żeby sobie poprawić samopoczucie, gdyby tak było to bym raz na tydzień tworzyła tego typu teksty, tematów nie brakuje. A ja piszę to co chcę, kiedy chcę i jak chcę – to święte prawo blogera, Ty też to robisz. Widzisz, ja włożyłam kij w mrowisko i się tego nie wypieram, Wy też to zrobiliście, a teraz mówicie, że zostaliście źle zrozumiani i gdybyście wiedzieli, że tak będzie to Artur by nic nie pisał. Wiedzieliście bardzo dobrze, za długo jesteś w blogosferze, żeby nie wiedzieć 😉 Ja biorę na klatę burzę którą wywołałam i nie… Czytaj więcej »
A ja po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że dzięki Naszym (Jego – ojca Prezesa, moich i wielu innych) ciężko zarobionym pieniądzom pojechałam na prawie rok do Anglii, gdzie pracowałam, jako wolontariuszka w biednej dzielnicy Manchesteru. To za Nasze (Jego, moje i wielu innych) ciężko zarobione pieniądze poszłam raz na mecz Czerwonych Diabłów. To za Nasze (Jego, moje i wielu innych) ciężko zarobione pieniądze moje dzieci mają szczepionki refundowane przez państwo. Dzięki Naszym (Jego, moich i wielu innych) ciężko zarobionym pieniądzom mój syn chodzi do państwowego przedszkola, do którego niewiele muszę dopłacić. Zapomniałabym o ostatnim – to dzięki Naszym (Jego, moich… Czytaj więcej »
Oj dowalilas koncowka tekstu! Nie ladnie! Ludza podlosc nie zna granic
Nie tylko końcówką, całość była wycelowana w jedną osobę. I w gruncie rzeczy nikomu nie dowalałam, dosadnie odpowiedziałam na tekst na blogu i tyle.
Jak można napisać ze nie warto ratować wcześniaki. KAŻDY ma prawo żyć. Tym bardziej dziecko. Dziecko które urodziło się za wcześnie. Które potrzebuje fachowej pomocy. Jesteś cyniczną egoistką. Normalnie się poryczalam. Sama jestem matką i wiem co to za szczęście mieć dziecko. Jak można być tak bezduszna osobą jak ty.
Naprawdę szkoda, że nie przeczytałaś komentarzy pod tekstem zanim dodałaś własny.
Jakbyś znała i czytała wcześniejsze wpisy Mirelli to byś wiedziała, że dla niej każde życie jest darem i cudem https://wrolimamy.pl/aborcja/
Skupienie się wyłącznie na jednym zdaniu i wydawanie opinii o autorce jako osobie bez empatii i podłej egoistce jest dopiero ciosem poniżej pasa.
Tak jak na blogu Matka Prezesa zarzucają brak zrozumienia tak ja zarzucam nieumiejętność odczytywania sensu. Wszyscy doczepili się do ostatniego akapitu (swoją drogą słusznego, bo właśnie między innymi to było pierwszym co przyszło mi do głowy po przeczytaniu tamtego tekstu, a wiem ze nie tylko mi). To jest przykład godny poglądów Ojca Prezesa. I śmieszy mnie tłumaczenie się za niego jego partnerki. Walnąć bzdure każdy potrafi a teraz strach się bronić (nie przemawia do mnie /w prywatnej wiadomości odpowiem/ bo nie prywatnie się wypowiedział, trudno idzie to na jego konto ;)) Wracając do tematu, zgadzam się z tym co napisała… Czytaj więcej »
Często tu zaglądam i sądziłam, że to mądry blog. Niestety… Nóż w kieszeni mi się otwiera jak czytam że zabrano dzieci przez ubóstwo. Boszzz żaden sąd nie wydałby takiego wyroku to po pierwsze. Po drugie Polska to taki dziwny kraj, że tzeba sie nieźle napracować i sporo wysiłku włożyć aby pozbyć się z domu dzieci. Nie jestem zwolennikiem odbiorów bo z tym jednym zgadzam się, że ośrodki opiekuńczo wychowawcze to wylęgarnia patologii.
Niestety wiele jest takich przypadków gdy kłopoty w domu biorą się z biedy a wtedy dzieci się odbiera, teoretycznie aby miały lepiej. Pamiętasz jak smutno skończyła się historia rodzeństwa w Pucku?
Zgadzam się z tekstem Mirelli, mogłabym się w zasadzie pod nim podpisać. I wcale nie uważam, że końcówka jest „podła”, że autorka kogoś (celowo) obraziła! Podkreśliła przecież, że to cyniczne pytanie, na dodatek w odpowiedzi na cyniczny tekst?! Nie rozumiecie tego ludzie?? Jeśli nie, to może zajrzyjcie do słownika języka polskiego co oznacza to słowo?
I życzę wszystkim więcej dystansu…..
Czytam te wszystkie komentarze i nie wierzę!!
Czy otaczają mnie głupcy?? Co nie rozumieją sensu tekstu pisanego…?!
Mam wrażenie, że niektórzy czytają „artykuły” tylko po to by wyłapać z niego jakąś „perełkę” – mocno naciąganą i skrytykować! Obrzucić autora mięsem, bo inaczej dzień stracony.
Żenujące!
Ja przeczytałam cały tekst, od początku do końca i zrozumiałam o co w nim chodzi, nie zatrzymałam się tylko na jego końcówce, bo nie w tym rzecz.
Zgadzam się z Tobą całkowicie, i z tekstem też. A najbardziej dziwi mnie fakt, że tak łatwo komuś zarzuca się nieumiejętność czytania ze zrozumieniem choć samemu ma się z tym problem (mówię tu o MP).
Jako mama wcześniaka nie czuję się dotknięta tekstem. Nie był on do mnie skierowany. A reszcie polecam czytanie ze zrozumieniem. To, aż takie trudne? Nie dziwie się, że po reformie szkolnictwa stawiane jest to na pierwszym miejscu w umiejętnościcach dzieci.
Nie wiem, co Was tak oburzyło cyniczne podsumowanie podobne jak przykłady w tekscie MP? Skupiliście się na końcówce tekstu a czy ktoś zadał sobie trud by przeanalizować wcześniej przywolane argumenty dyskusji skierowane bezpośrednio do autora tekstu na blogu MP? Mam wrażenie, że nie.
Hejt musi być, z powodu jednego zdana.
Burza niesamowita wczytałam się we wszystkie komentarze i jestem załamana że tak wiele osób nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
Mnie też to przeraża, jak grochem o ścianę 🙁
Szok ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem i niesłusznie oskarżają
Ludzie mają ogromną zdolność do nadinterpretacji a zerową jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem. Zapominają, że istnieje coś takiego jak ironia, cynizm czy skrót myślowy… Straszne to…
Niestety reformy szkolnictwa zrobiły swoje…
Mirello, bardzo dobry tekst. Końcówka faktycznie mało fortunna, jednak z racji, że Was czytam od stu lat 😉 wiem, jakie miałaś zamiary pisząc ostatni akapit. Mnie on nie uraził, choć sama jestem mamą wcześniaka. Pozdrawiam ! 🙂
Ufff, cieszę się, że nie wszystkie mamy wcześniaków mówią jednym głosem, bo naprawdę dobrze, a nawet bardzo dobrze życzę Waszym dzieciom. Też pozdrawiam!
Jestem mamą wczesniaka i wszystko zrozumiałam jak należy. A że ktoś skupia sie tylko na sobie i interpretuje nie wykazując się kroplą polotu i inteligencji to już jego problem. Podpisuję się pod Twoim tekstem. Ja. Mama wczesniaka. Bo wiem co miałaś na myśli.
Dziękuję 🙂
Super. Ludzie pomyślcie też jak komentujecie. Moje dzieci urodziły się przedwcześnie, dużo przedwcześnie, jedno z nich zmarło, a drugie przeżyło ale nie raz i nie dwa słyszałam, że „po co ratować wcześniaki”. Odczucia, UCZUCIA, odbiór słów niekoniecznie wynikają z: „nie wykazując się kroplą polotu i inteligencji to już jego problem” „głupoty” „wtórnego analfabetyzmu” i wielu innych cech które zostały mi przypisane, bo mnie uraziła końcówka tekstu. Dodam, że z wieloma opiniami w tekście się zgadzam, ale uważam, że końcówka była nie na miejscu i drastycznie zaniżyła poziom odpowiedzi autorki , także ten poziom kulturalny. Co to za świat w którym… Czytaj więcej »