Burano to włoska wyspa znajdująca się na Lagunie Weneckiej (około 7 kilometrów od Wenecji). Znakiem rozpoznawczym tego regionu są kolorowe domki, wyglądające jak architektoniczna tęcza, ciągnąca się wzdłuż kanałów. Co ciekawe, każdy sąsiadujący ze sobą budynek ma inną barwę. Legenda głosi, iż dawniej kobiety malowały na różne kolory swoje domy po to, by ułatwić trafienie do nich swoim mężom, wracającym z połowów w stanie wskazującym 😉 W ten oto sposób powstało wyjątkowe, mozaikowe miasteczko, do którego ściągają tłumy turystów.
Urok Burano okazał się na tyle silny, że stał się inspiracją do powstania gry „Spacer po Burano”, którą stworzyło dwóch Tajwańczyków, Wei-Min Ling i Maisherly Chan, a wydała Nasza Księgarnia.
Jak sam tytuł wskazuje, aby wziąć udział w rozgrywce musimy przenieść się (z pomocą swojej wyobraźni oczywiście) do Włoch, a tam zabawić w architektów i budowlańców. Gra bowiem polega na tym, aby budować kamienice, zgodnie z panującymi w rzeczywistości zasadami, to znaczy – obok siebie nie mogą stać dwa budynki w tym samym kolorze. Ma być pstrokato, mówiąc wprost, a przy tym na tyle atrakcyjnie, by przyciągnąć jak najwięcej turystów. Oni natomiast mają pewne swoje upodobania – jedni lubią koty, inni kwiaty, jeszcze inni kolorowe markizy zdobiące budynki. Trzeba więc wziąć te aspekty pod uwagę i tak projektować uliczki Burano, by zwiedzający chcieli spacerować przy naszych kamienicach.
Generalnie rozgrywka jest prosta i szybka (trwa około 30 minut, nie więcej). Zasady nie są skomplikowane, choć trzeba przyznać, że przed rozpoczęciem gry po raz pierwszy, należy przebrnąć przez piętnastostronicową instrukcję. Początkowe rundy mogą więc być trochę zagmatwane i wymagające ciągłego wertowania książeczki z zasadami. Ale wystarczą dwie, może trzy kolejki, by wszystko okazało się jasne i by wyłapać ewentualne błędy jakie się popełniało, tudzież to, jakie reguły się niechcący pominęło – nam się tak zdarzyło bodajże dwa razy.
Co dokładnie znajduje się w pudełku z grą Spacer po Burano?
W środku pudełka znajdziemy: siedemdziesiąt dwie karty kamienic, podzielone na trzy poziomy – parter, pierwsze piętro i dach. Mamy też osiem dwustronnych kart rusztowań, dwadzieścia sześć kart postaci, podzielone na dwunastu turystów oraz czternastu mieszkańców. Do tego osiemnaście monet, szesnaście żetonów „Pozwolenie na budowę”, znacznik osoby rozpoczynającej grę, w postaci czarnego kota, a także notes do zapisywania punktów.
Przygotowanie do gry oraz ogólne zasady
Przed rozpoczęciem rozgrywki trzeba oczywiście przygotować grę, w tym celu na środku (stołu) rozkładamy trzy stosy kart kamienic. W zależności od liczby graczy z każdego stosu odkrywamy od trzech do pięciu kart i układamy je w trzech rzędach, zgodnie z piętrami budynków, tzn. parter na samym dole, na środku pierwsze piętro, a na górze dach. Pozostałe karty zostawiamy z boku, odwrócone obrazkami do dołu – one będą czekać na kolejną rundę.
Na środku, ogólnie dostępne, układamy również karty z wizerunkami turystów oraz mieszkańców. Natomiast każdemu graczowi rozdajemy odpowiednią ilość monet, żetony z pozwoleniem na budowę i karty z rusztowaniami, będącymi początkiem budowli.
Jak już wspomniałam wcześniej, gra polega na tworzeniu kolorowych kamienic. W tym celu każdy w swojej rundzie wybiera jedną, dwie lub trzy karty z wizerunkami poszczególnych pięter budynków. Następnie, możemy, ale nie musimy, wyłożyć je przed sobą, rozpoczynając tym samym budowę. Trzeba jednak przy tym pamiętać o kilku zasadach, między innymi o tym, że za wykładanie swoich kart, a więc budowanie, trzeba wpłacać do banku określoną liczbę pieniędzy – jeśli wydamy wszystko co mieliśmy, nie możemy rozkładać przed sobą nowych kart.
Druga kwestia, poszczególne kamienice (trzypiętrowe) powinny być tworzone w tym samym kolorze, z kolei sąsiadujące ze sobą budynki muszą mieć inną barwę.
Budowę zaczynamy od dołu, tj. od parteru – nie można najpierw wyłożyć karty z dachem, czy z pierwszym piętrem. Każdy gracz może wybudować maksymalnie pięć kamienic – ustawione jedna obok drugiej
Jeżeli z jakiegoś powodu nie wykładamy w swojej rundzie kart na stół, możemy trzymać je w ręce, z tym że dozwolone jest posiadanie maksymalnie trzech. Jeśli mamy ich więcej musimy odłożyć część na spód odpowiedniego stosu. Podobnie jest z monetami –możemy mieć pieniądze o wartości sześć, jeśli mamy ich więcej, nadmiar odkładamy do banku.
Ogólne zasady budowy możemy złamać, korzystając z jednego ze swoich żetonów „Pozwolenie na budowę”, wtedy możemy np. wybudować kamienicę, która będzie składała się z różnych kolorów pięter. Odkładając jednak taki żeton do banku, pozbawiamy się przy tym trzech cennych punktów – każdy bowiem taki kartonik daje trzy dodatkowe punkty na koniec rozgrywki. Jest to ważne, ponieważ gry nie zwycięża ten, kto pierwszy ukończy budowę pięciu kamienic, a ten, kto zdobędzie najwięcej punktów.
Z kolei po to, by uzbierać sporo punktów trzeba budować kamienice z głową, tak by były atrakcyjne dla turystów i mieszkańców, którzy podbijają punkty, np. za obecne w oknach markizy i kwiaty, siedzące na parapetach, czy dachach koty, albo za postawione lokale usługowe, takie jak pizzeria, czy lodziarnia.
Tak przedstawia się ogólny zarys gry, przedstawiający czym właściwie jest Spacer po Burano. Więcej szczegółowych wskazówek, znajdziecie oczywiście w instrukcji. Zachęcam Was do sięgnięcia po tę grę, bo naprawdę jest fajna. Nie ma skomplikowanych zasad, jest dość prosta, więc moim zdaniem śmiało można grać z dziećmi młodszymi, niż jest to zasugerowane na opakowaniu (od dziesięciu lat).
Aczkolwiek nie jest to też typ gry bezmyślnej, żeby coś w niej ugrać, trzeba się skupić, trochę pomyśleć, dobrze analizować i planować. A w przypadku dzieci, szczególnie tych, które uczą się liczyć, jest dobrą okazją do ćwiczenia rachowania 😉
Gra została ładnie wydana, mieści się w niewielkim pudełku, co jest jej dużym atutem, bo dzięki temu bez problemu będzie można zabrać ją w podróż, by umilała czas będąc poza domem.
Nam bardzo przypadła do gustu, szczególnie, że zeszłoroczne wakacje spędziliśmy we Włoszech, co prawda nie byliśmy na wyspie Burano, ale za to zwiedziliśmy Wenecję. Mamy więc z tym rejonem cudowne wspomnienia, dlatego też wieść o tym, że Nasza Księgarnia wydała grę z włoskim akcentem, przyspieszyła bicie naszych serc 😉
Polecam!
…
Serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia za przekazanie recenzenckiego egzemplarza gry.
Fot. Archiwum prywatne J.Fizia