Zdrowie 27 grudnia 2023

Niebezpieczny i mało znany: rak dróg żółciowych

Rak dróg żółciowych to pierwotny nowotwór wątroby – rzadki, bardzo trudny do wykrycia nawet w specjalistycznych badaniach. A kiedy daje już silne objawy, bardzo trudno się go leczy.

Trudno go wykryć, bo powstaje w nabłonku wyścielającym światło dróg żółciowych, które służą do odprowadzania żółci z wątroby do dwunastnicy. Może rozwijać się także wyłącznie w nabłonku pęcherzyka żółciowego, który jest zbiornikiem żółci wydzielanej przez wątrobę. Pierwsze objawy – brak apetytu i nudności, ogólne osłabienie czy bóle brzucha – nawet jeśli się pojawią, nie są na tyle niepokojące, aby iść z problemem do lekarza.

„Moja choroba, rozwinęła się na długo przed oficjalną diagnozą. Nie pamiętam, kiedy dokładnie zaczęłam się źle czuć. W 2018 przestałam pić alkohol, bo powodował reakcję alergiczną, ale nie powiązałam tego zupełnie z wątrobą. Pojawiły się też bóle w dolnej części pleców. Nie mocne, ale trwające po kilka dni, uporczywe. Przychodziły raz na 2-3 miesiące i właściwie jakoś parę dni przed miesiączką, więc też nie myślałam o nich inaczej niż o zespole napięcia przedmiesiączkowego. Wykluczyłam wszystko inne, ale pomyślałam, że być może to również przez kiepski materac, na którym śpię. Bóle trwały, ale życie też toczyło się dalej. Dostałam nową pracę, przeprowadziłam się do nowego mieszkania, kupiłam nowy materac” – opowiada pani Ilona, która choruje od trzech lat.

Jakiś rok później do bólów pleców dołączył się ból prawej części brzucha, po stronie wątroby.

– Podczas porady telefonicznej lekarz zasugerował niestrawność, choć zaznaczył, że dobrze by było mnie zobaczyć. Jednak bóle przeszły a z nimi myśl, że powinnam się jednak zgłosić na jakieś badanie, albo chociaż po poradę w przychodni. Funkcjonowałam z przychodzącym i odchodzącym bólem przez 2019 rok, a potem przez pandemię i lockdown. W sierpniu 2020 r. poczułam zmęczenie. Zaczęłam biegać kilka razy w tygodniu, żeby się upewnić, że nie zasiedziałam się w pandemii. Ale robiłam to coraz słabiej zamiast coraz lepiej. Czułam się zmęczona i któregoś dnia miałam stan podgorączkowy. To dziwne w środku lata, ale minęło, zrobiłam sobie nawet test na Covid – wyszedł negatywny – wspomina pacjentka.

Jednak którejś nocy ból pleców był tak silny, że nie mogła spać, a nad ranem zwymiotowała. Lekarka z przychodni poleciła jej iść na SOR, na badania, szczególnie, że niepokojący wydawał się też zbyt ciemny kolor moczu i jasnobeżowego kału. Tam na podstawie badania krwi lekarz orzekł, że to najprawdopodobniej kamienie żółciowe.

Kiedy po dwóch tygodniach i utracie 5 kg, z żółtaczką, pani Ilona ponownie trafiła na SOR zauważono coś w wątrobie i zdecydowano o przeniesieniu do innego szpitala. Tam zrobiono kolejne badania, w tym rezonans i PET i postawiono diagnozę: rak dróg żółciowych. Okazało się, że żółtaczka spowodowana była zablokowaniem dróg żółciowych przez guza.

„Nie piłam, palenie rzuciłam na dobre w 2017 roku, byłam przed 40-tką, prowadziłam aktywny tryb życia, nie byłam otyła, nie jadłam mięsa, a w rodzinie wszyscy byli zdrowi. Nikt w bliskiej rodzinie nie miał raka, wszyscy żyli, włącznie z moją babcią, ostatni pogrzeb mieliśmy 20 lat temu…”

Rak nie nadawał się jednak do wycięcia: za duży, za blisko głównej żyły. Lekarze postanowili udrożnić drogi, wstawiając plastikowy stent i zastosować chemię, by zmniejszyć guz – dopiero wtedy można było zastosować najskuteczniejszą metodę leczenia tego nowotworu, jaką jest radykalna operacja.

Udało się – wycięto całego guza razem z woreczkiem żółciowym, częścią głównego przewodu żółciowego (wątrobę podpięto bezpośrednio do dwunastnicy) i kilkoma węzłami chłonnymi, które przekazano do dalszych badań. Na dobicie (raka) – kolejna, bardzo ciężka chemia. Niestety ponad rok od operacji pojawiły się 3 nowe guzy

Nowe terapie, nowe nadzieje

Wśród osób, którym udało się poddać operacji, odsetek nawrotów jest niestety dość wysoki. Badania kliniczne prowadzone w ostatnich latach otwierają jednak nowe perspektywy i nadzieję na wyczekiwane zmiany w możliwościach i schematach leczenia tego nowotworu.

„W przypadku zakwalifikowania choroby jako nieoperacyjnej, do końca 2022 r. za standard leczenia uznawana była chemioterapia, charakteryzująca się ograniczoną skutecznością. Obecnie wreszcie widzimy promyk nadziei dla pacjentów z nieoperacyjnym rakiem dróg żółciowych. Leczenie skojarzone, będące bowiem połączeniem chemioterapii oraz immunoterapii, jest zmianą w leczeniu pacjentów z rakiem dróg żółciowych, która nie tylko poprawia jakość życia chorych, ale również daje im szansę na dłuższe przeżycie” – przekonuje dr Leszek Kraj, onkolog kliniczny z Kliniki Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Do pani Ilony szczęście się uśmiechnęło. Okazało się, że firma farmaceutyczna produkująca lek, który celuje w IDH1, stara się o licencję i dofinansowanie w NHS, odpowiednika polskiego NFZ. Lek będzie podany małej liczbie wybranych pacjentów na zasadzie wczesnego dostępu.

„Po paru miesiącach w stresie, e-mailach do kilku szpitali, rozmów telefonicznych i paru wizyt okazało się, że jest miejsce dla mnie w tym programie. Zaczęłam przyjmować lek dwa miesiące temu. Właściwie znów nie mam żadnych efektów ubocznych. Ból spowodowany przez raka jednak się nasila. Bazowy skan TK wykazał, że guzy, które rok temu były małe, urosły do ok 6 cm. Do tego węzeł chłonny po prawej stronie też trochę urósł, co wskazuje na przerzut do otrzewnej. Skan mający na celu pokazanie, czy lek działa miałam pod koniec listopada 2023 r. i czekam na wyniki”.

Kto ma większe ryzyko

Nowotwory dróg żółciowych są rzadkie i nie do końca znane są czynniki ryzyka ich rozwoju. Zwiększone ryzyko rozwoju nowotworów dróg żółciowych zauważa się u osób otyłych, z rozpoznanym zespołem metabolicznym tj. otyłość brzuszna, palących papierosy, nadużywających alkoholu, zakażonych wirusami WZW (wirusowym zapaleniem wątroby) typu B i C.

Szczególną uwagę powinni zwracać na ryzyko wystąpienia raka dróg żółciowych pacjenci, u których zdiagnozowano nawracające zapalenia pęcherzyka żółciowego, polipy w pęcherzyku żółciowym i kamicę pęcherzyka żółciowego i dróg żółciowych, oraz stwardniające zapalenie dróg żółciowych (PSCW ) – w ich przypadku czujność onkologiczna ma szczególną wartość.

Na pomoc chorym

Dla chorych styczność z nieznanym nowotworem, którego rokowania są trudne, może być przerażająca. Kampania „Uwaga na drogi żółciowe!”, która właśnie ruszyła to wyjście naprzeciw potrzebom pacjenta i jego bliskich w zakresie pozyskiwania rzetelnych informacji na temat przebiegu tego nowotworu, sposobów jego diagnostyki, leczenia oraz metod wsparcia pozafarmakologicznego.

W ramach kampanii powstała strona internetowa www.zoltedrogi.pl, gdzie poza podstawowymi informacjami można znaleźć m.in. kartę pytań, czyli zestawienie najważniejszych pytań, które chory lub jego najbliżsi powinni zadać lekarzowi oraz Mapę Diagnostyki i Leczenia Raka Dróg Żółciowych, dostępną w formie interaktywnego poradnika.

„Chcemy by stworzone w ramach kampanii materiały edukacyjne służyły pacjentom i ich najbliższym. By stały się przewodnikiem od trudnego momentu diagnozy poprzez cały proces leczenia. Podobnie jak w innych już nowotworach układu pokarmowego tworzymy kompendium wiedzy mając nadzieję, że ułatwi im to odnalezienie się w nowej, trudnej sytuacji i pomoże poruszać się po systemie z naszą Mapa Diagnostyki i Leczenia Raka Dróg Żółciowych” – mówi Iga Rawicka, Prezes Fundacji EuropaColon Polska.

źródło: konferencja prasowa inaugurująca kampanię edukacyjną „Uwaga na drogi żółciowe”, która odbyła się 7 grudnia 2023r.

 

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Obraz PDPics z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 26 grudnia 2023

Osiem zasad na zdrowsze i dłuższe życie

Przestrzeganie prostego zestawu zaleceń opracowanych przez American Heart Association dobroczynne jest nie tylko dla serca. Ich przestrzeganie znacząco zwiększa szanse na zdrowsze i dłuższe życie. Zaleceń jest osiem, a redakcja Serwisu Zdrowie życzy z okazji świąt pomyślnego ich wprowadzenia i utrzymania.

Określono je frazą „Life’s Essential 8”. To grupa podstawowych zaleceń odnośnie do zdrowego stylu życia opracowanych przez American Heart Association, które średnio wydłużają życie o sześć lat – jedni zatem będą mieli szansę przedłużyć życie o więcej, inni o mniej lat.

Rzecz w tym, że system ma działać na tyle dobrze, że statystycznie opóźnia śmierć. Jak wskazuje jego nazwa, składa się z 8 prostych zaleceń, a dotyczą one:

  • dobrego odżywiania,
  • abstynencji tytoniowej,
  • odpowiedniego wysypiania się,
  • utrzymywania odpowiedniej wagi,
  • korzystania z ruchu,
  • kontrolowania poziomu cholesterolu,
  • kontrolowania stężenia glukozy we krwi,
  • utrzymywania prawidłowego ciśnienia tętniczego.

Szczegóły znajdziesz na stronie https://www.heart.org/en/healthy-living/healthy-lifestyle/lifes-essential-8.

Chodzi nie tylko o przedłużenie życia.

Autorzy nowego badania przeanalizowali medyczne dane na temat 6,5 tys. osób w wieku średnio 47 lat, porównując poziom przestrzegania systemu Essential 8 z prędkością biologicznego starzenia.

„Lepsze przestrzeganie wszystkich zaleceń Life’s Essential 8 oraz poprawa zdrowia sercowo-naczyniowego mogą spowolnić proces starzenia się organizmu i przynieść w przyszłości wiele korzyści” – mówi autorka, prof. Nour Makarem z Columbia University Irving Medical Center.

Spowolnienie biologicznego starzenia się zaś nie tylko wiąże się z dłuższym życiem i mniejszym ryzykiem śmierci, ale i niższym ryzykiem chorób przewlekłych. To zaś powoduje, że życie jest po prostu przyjemniejsze, także wtedy, gdy mówimy o podeszłym wieku.

Naukowcy z Tulane University na podstawie informacji odnośnie do aż 140 tys. dorosłych, początkowo zdrowych Brytyjczyków określili związek między przestrzeganiem Life’s Essential 8 i długością życia wolnego od poważnych, chorób przewlekłych, w tym sercowo-naczyniowych, cukrzycy, raka i demencji. Przy przestrzeganiu zaleceń na najwyższym poziomie w wieku 50 lat, oczekiwana długość życia w zdrowiu stanowiła 76 proc. całkowitej oczekiwanej długości życia mężczyzn i 83 proc. kobiet, natomiast przy życiu niezgodnie z zaleceniami odsetki te wynosiły odpowiednio 64,9 i 69,4.

To nie wszystko. Skrupulatne przestrzeganie zaleceń Essential 8 oznaczało ogólnie dłuższe życie – o 5,2 lata dla mężczyzn i 6,3 lata dla kobiet, w porównaniu z osobami, które systemu przestrzegały słabo. Badacze podkreślają jeszcze jedną istotną obserwację.

„Ponadto stwierdziliśmy, że nierówności w oczekiwanej długości życia bez chorób związane z niskim statusem społeczno-ekonomicznym mogą być u wszystkich dorosłych znacząco zrównoważone poprzez dbanie o zdrowie sercowo-naczyniowe” – informuje dr Xuan Wang, autor badania. „Nasze wyniki mogą pobudzić ludzi do oceny i poprawy własnego zdrowia sercowo-naczyniowego. Mogą też pomóc w poprawie zdrowia populacyjnego poprzez promowanie przestrzegania zasad idealnego zdrowia sercowo-naczyniowego. Może to również zmniejszyć nierówności zdrowotne związane ze statusem społeczno-ekonomicznym” – dodaje.

Warto tu przypomnieć, że jednym z najistotniejszych czynników ryzyka rozwoju rozmaitych chorób jest… status społeczno-ekonomiczny.

30 lat obserwacji

Równie dobrze wartość tego systemu pokazało niedawne badanie fińskie. Naukowcy z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii sprawdzili styl życia ponad 1,6 tys. mężczyzn pod kątem Life Essential 8 i podzielili ich na cztery kwartyle, zależnie od liczby punktów wskazujących, jak dobrze uczestnicy przestrzegali zaleceń – do 420 pkt, od 420 do 485, od 485 do 550 i powyżej 550 pkt.

Najmniejsza liczba punktów wyniosła przy tym 185, a największa – 750. Mężczyźni byli obserwowani średnio aż przez 30 lat. W tym czasie zmarło ich niecały tysiąc, z czego 402 – z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Po uwzględnieniu czynników dodatkowych, takich jak konsumpcja alkoholu czy status społeczno-ekonomiczny, każde dodatkowe 50 punktów oznaczało 14-procentowy spadek ogólnego ryzyka zgonu i 17-procentowy z powodu schorzeń krążeniowych. Mężczyźni z górnego kwartyla byli aż o 60 proc. mniej zagrożeni śmiercią z przyczyn sercowo-naczyniowych niż uczestnicy z kwartyla dolnego.

„Przestrzeganie zaleceń Life’s Essential 8 było silnie i odwrotnie związane z ryzykiem zgonu z powodu chorób sercowo-naczyniowych oraz ogólną śmiertelnością wśród starzejących się mężczyzn. W ogólnej populacji zalecane są działania promujące optymalne wyniki Life’s Essential 8” – piszą naukowcy.

Radę fińskich badaczy warto potraktować poważnie. Jak pokazali eksperci z Uniwersytetu w Saragossie, jeśli chodzi o życie ludzi według Life’s Essential 8, to sporo można poprawić. Przeprowadzili oni analizę badań opublikowanych od 2000 do 2019 roku, które objęły w sumie ponad 2,5 mln osób ze 104 krajów. Według wyników ponad 26 proc. ludzi za mało się rusza, złą dietę ma 34 proc., papierosy pali ponad 15 proc., 38,5 proc. źle się wysypia, ponad 17 proc. jest otyłych, ponad 34 proc. ma nieprawidłowe stężenie lipidów we krwi, 12 proc. cierpi na cukrzycę, a ponad 29 proc. na nadciśnienie.

„Wyniki te uzasadniają wprowadzenie strategii zapobiegawczych mających na celu poprawę jakości snu oraz przestrzegania zdrowej diety, ponieważ, jak wskazuje badanie, to główne czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego na świecie. Częste występowanie nadciśnienia tętniczego wśród dzieci i dorosłych również budzi niepokój i także powinno być odpowiednio adresowane z pomocą polityki zdrowotnej” – piszą autorzy analizy.

Tyle statystyk… Z pewnością warto sprawdzić, które z nich dotyczą każdego z nas i w miarę możliwości popracować nad kluczowymi parametrami zdrowego stylu życia, czyli Essential 8. Według badań można się spodziewać dłuższego i zdrowego życia.

I raz jeszcze: z okazji świąt redakcja Serwisu Zdrowie składa życzenia pomyślnego wprowadzania i utrzymywania zasad zdrowego życia. To wcale nie musi być bardzo trudne.

 

Źródła:

Witryna American Heart Association na temat Life’s Essential 8 https://www.heart.org/en/healthy-living/healthy-lifestyle/lifes-essential-8

Doniesienie na temat Life’s Essential 8 i wolniejszym starzeniu https://www.eurekalert.org/news-releases/1006513

Doniesienie na temat Life’s Essential 8 i długości życia w zdrowiu https://www.eurekalert.org/news-releases/980638

Praca naukowa na temat na temat Life’s Essential 8 i śmiertelności z różnych przyczyn https://academic.oup.com/eurjpc/article/30/8/658/7031587

Metaanaliza badań na temat globalnego przestrzegania zasad Life’s Essential 8 https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/38033266/

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie

Obraz congerdesign z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 25 grudnia 2023

Astma – lekceważona choroba, nie zawsze dobrze leczona. Dlaczego?

Astma najczęściej jest wynikiem alergii i zanieczyszczonego środowiska, a lekceważenie jej objawów prowadzi do ich zaostrzenia m.in. kaszlu czy duszności. Niestety w Polsce, mimo że dostępne jest nowoczesne leczenie, niewielu pacjentów z niego korzysta. Dlaczego? 

Ponad połowa pacjentów (prawie 2 mln) z astmą nie jest w Polsce zdiagnozowana. Ma kaszel, świsty, duszności i czeka… średnio 7 lat, by dostać właściwe rozpoznanie. A po roku od diagnozy tylko 10 proc. pacjentów pozostaje przy lekach, reszta – niestety – odstawia je, co często prowadzi do zaostrzenia przebiegu choroby.
„Astma jest to choroba, która ma bardzo typowe objawy. Świsty są bardzo typowym objawem astmy czy też ucisk w klatce piersiowej, duszność. Jeżeli te objawy się powtarzają, to można podejrzewać astmę” – wyjaśnił specjalista chorób wewnętrznych, alergolog dr n. med. Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP, w czasie swojego wystąpienia poświęconego chorobom obturacyjnym płuc podczas XXII Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”.
Równocześnie wskazał, że w Polsce co prawda objawy astmy ma 4 mln osób, ale zdiagnozowanych jest tylko nieznacznie ponad połowa z nich – 2,2 mln.
„Czyli prawie połowa pacjentów ma kaszel, duszności, świsty i czeka, czeka 7 lat, by padło rozpoznanie. Z reguły dzieje się to po 7 latach. Oczywiście to średnia, bo jeden pacjent czeka 5 lat, drugi 9 lat” – podkreślił dr Dąbrowiecki.
Zwrócił też uwagę, że to czekanie na diagnozę zaostrza tylko jej objawy. Zmienia przebieg choroby z łagodnego na ciężki. Wtedy – jak wyjaśnił – coraz częściej u pacjenta pojawia się skurcz oskrzeli, obrzęk błony śluzowej, a to skutkuje wytwarzaniem lepkiego śluzu.

Prewencja astmy? Unikanie kurzu, grzybów i zanieczyszczeń

Najczęstszą przyczyną astmy jest alergia, dlatego tak istotne jest wczesne rozpoznanie alergii. A jej symptomy mają często już małe dzieci. Uczulone są m.in. na roztocza kurzu domowego i zarodniki grzybów pleśniowych. Idą do przedszkola, a tam kaszlą, kichają. Dorośli te objawy potrafią lekceważyć, składają na karb np. przebytej niedawno infekcji.
Trudno jest unikać kontaktu z alergenami, bo w przedszkolu codziennie nie pierze się wykładziny, a w domu nie wyciera kurzu każdego dnia. Jeśli dziecko faktycznie ma zdiagnozowaną alergię, to warto je odczulić, by zmniejszyć ryzyko zachorowania na astmę.
„Jeżeli nie możemy unikać alergenów, to najważniejsza jest immunoterapia swoista, czyli odczulanie. To jest forma prewencji astmy i jednocześnie to skuteczna metoda leczenia alergii. U 80 proc. odczulanych pacjentów objawy znacznie lub kompletnie ustępują. Astma rozwija się u takich osób o połowę rzadziej niż w porównywalnej grupie” – stwierdził alergolog.
Na rozwój astmy wpłynąć mogą również infekcje wirusowe we wczesnym dzieciństwie, bo zaburzają rozwój płuc. Nie bez znaczenia jest też zanieczyszczone powietrze.

Pacjent i lekarz często nie zdaje z leczenia astmy

A jeśli pacjent ma już rozpoznanie astmy, zalecenia, to często szybko się poddaje i odstawia leki. Niekoniecznie cała wina leży po jego stronie.
„Po roku od diagnozy tylko 10 proc. pacjentów kontynuuje leczenie. Cóż za porażka! Osobiście traktuję to jako porażkę środowiska lekarskiego. Nie potrafimy przekonać pacjenta do optymalnego leczenia, ale to z czegoś wynika. Tylko 20 proc. chorych ma plan leczenia” – zwrócił uwagę na ten aspekt ekspert. „Chcemy, by pacjent był bezobjawowy, ale mając narzędzia, które moglibyśmy mu wskazać jako te, które stanowią patent na to, by długo i bezobjawowo żyć z astmą, to się nie wyrabiamy. Może z braku czasu, może z braku świadomości, że to ważne? To doprowadza do tego, że 30 proc. pacjentów nie kontroluje choroby” – podkreślił.
Pacjenci zaczynają coraz bardziej męczyć się. Ich stan zaostrza się, mają zaburzoną spirometrię, objawy w dzień, w nocy. Jak podkreślił alergolog, wtedy bardzo często nadużywają krótkodziałających leków rozszerzających oskrzela (SABA) i doustnych sterydów.
„A podstawą leczenia astmy jest zmniejszenie stanu zapalnego, czyli pacjent, który nie bierze podstawowych leków na astmę, czyli sterydów wziewnych, zaostrza się i co roku 176 mln zaostrzeń zdarza się w świecie, kilkadziesiąt tysięcy w Polsce. Niestety kilkaset osób umiera w Polsce z powodu astmy” – przytoczył dane ekspert.
Dr Dąbrowiecki zwrócił też uwagę na to, iż mimo że od trzech lat pojawiły się w Polsce nowoczesne terapie, to pacjent nadal przyzwyczajony jest do takiego objawowego leczenia – masz duszność, weź krótko działający lek rozszerzający oskrzela. Jednak te leki „nie wpływają na leżący u podłoża choroby stan zapalny” – podkreślił w swojej prezentacji ekspert. Natomiast od trzech lat dostępny jest doraźny lek przeciwzapalny – wziewny steryd, który zmniejsza częstość występowania ciężkich zaostrzeń.
„Już od trzech lat próbujemy ułożyć się z tą nową wiedzą dotyczącą leczenia. To jest dla nas nadal nowe. Wziewny steryd z formoterolem, czyli ta główna ścieżka leczenia astmy aktualnie według GINA (ang. The Global Initiative for Asthma, czyli Światowej Inicjatywy na Rzecz Zwalczania Astmy – przyp.red.) powoduje, że jest mniej pacjentów, którzy z postaci łagodnej choroby wchodzą w postać umiarkowaną i ciężką. A jeśli w nią wejdą, to ta choroba przebiega z mniejszą liczbą zaostrzeń. I warto byśmy o tym wspominali pacjentom” – podkreślił ekspert.

Leczenie astmy w Polsce

Leczenie w Polsce astmy dalekie jest od ideału. Badania, które przytoczył ekspert, przeprowadzone w latach 2019-2020 (w ramach projektu Astma Zero) wykazały, że:
średnie zużycie krótko działających leków rozszerzających oskrzela (SABA) przez polskiego pacjenta wynosi 3,66 opakowań rocznie; z kolei 6 proc. osób z astmą przyjmujących leki z tej grupy zużywa ponad 12 opakowań;
nadmierne zużycie SABA, czyli 12 i więcej opakowań rocznie, silnie koreluje z ryzykiem zaostrzenia astmy, które rośnie 3,23-krotnie.
„12 opakowań, to jest 6 dawek dziennie! A my, jak stosujemy dwie dawki w tygodniu, to mówimy; nie jest dobrze. To jest dramat” – zaalarmował alergolog.
Jednocześnie wskazał, że kolejną „zgrozą” jest to, że 12 proc. pacjentów stosuje w Polsce krótko działające leki (SABA) bez sterydów (ICS).
„O tym, że tak nie wolno, wiemy od 20 lat, a mimo wszystko w Polsce tak jest, czyli zwiększamy ryzyko zaostrzenia i śmierci u naszych pacjentów, a jest to spowodowane zaniedbaniem edukacyjnym” – powiedział alergolog.
Światowa Inicjatywa na Rzecz Zwalczania Astmy daje jasne wytyczne, jak leczyć astmę, by leczenie było skuteczne i dobrze tolerowane przez pacjentów. Tutaj są dwie ścieżki. Z lekiem podtrzymującym stosować można leki doraźne, które stosuje się, gdy pojawiają się objawy. Tymi doraźnymi lekami są: albo wziewny steryd z formoterolem (wGSK-formoterol), albo długodziałający lek rozszerzający oskrzela (wGKS-LABA).
„Nowe wytyczne, które są co roku aktualizowane i obowiązują już od trzech lat, mówią o tym, że stosowanie wziewnego sterydu z formoterolem jako leku doraźnego, gdy pacjent ma duszności, jest preferowaną strategią, ponieważ zmniejsza ryzyko zaostrzeń w porównaniu z tymi krótkodziałającymi lekami” – podkreślił ekspert.
To drugie leczenie, które jest mniej skuteczne, też można stosować. Ale u kogo?
„U tych 10 proc. pacjentów, którzy – jeśli im powiemy – mają stosować steryd z długodziałającym lekiem rozszerzającym oskrzela to za rok, gdy przychodzą do lekarza, nadal go stosują. Tak, są tacy pacjenci” – podkreślił alergolog.
Jednak dla tych pozostałych 90 proc. jest ta pierwsza ścieżka, która jest „mainstream” terapeutycznym.
Dla pacjentów z ciężką astmą pojawiła się też terapia biologiczna, którą powinno się stosować przed doustnym sterydem – zalecenie GINA. Pojawiła się 10 lat temu. W Polsce dostępne są w ramach tej terapii cztery leki.
„A my cały czas mamy poślizg z gonieniem Zachodniej Europy nie tylko w kwestii prewencji, ale również w kwestii terapii. Pacjent musi udowodnić, że zażywa sterydy doustne, by przepisać mu leczenie biologiczne (w ramach programu lekowego B.44 – przyp. red.). Nie powinno tak być, ale dobrze, że w ogóle to leczenie mamy. Mówmy o nim pacjentom, bo tylko 2,5 tys. pacjentów z kilkudziesięciu pacjentów chorych na ciężką astmę bierze leki biologiczne” – podkreślił dr Dąbrowiecki.
Jednocześnie ekspert zwrócił uwagę na to, że pacjenci i lekarze powinni robić wszystko, by w terapii nie pojawiły się doustne sterydy, które powodują zaostrzenie choroby i zwiększają ryzyko osteoporozy, nadciśnienia, cukrzycy typu 2, zaćmy, zakrzepicy. To jest ostateczność.
Warto wiedzieć, że po drodze jest wiele innych skuteczniejszych opcji leczenia.
Źródło:
https://pap-mediaroom.pl/zdrowie-i-styl-zycia/xxii-ogolnopolska-konferencja-polka-w-europie-pt-profilaktyka-diagnostyka-i
https://dlapacjentow.pta.med.pl/raport-zycie-z-astma-ciezka-punkt-widzenia-pacjenta/
Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close