Lifestyle 27 sierpnia 2023

Powrót do pracy po dłuższej przerwie? Przekuj to w atut!

Chociaż ciągłość pracy jest dobrze postrzegana przez pracodawców, zdarza się, że na jakiś czas musimy zawiesić rozwój naszej kariery zawodowej. Powrót do pracy po długiej, często kilkuletniej przerwie może jednak być dla nas niemałym wyzwaniem – tym bardziej że rynek dynamicznie się zmienia, a firmy oczekują od pracowników coraz to nowszych umiejętności. Mimo to, znalezienie pracy jest jak najbardziej możliwe – wystarczy, jeśli odpowiednio się do tego przygotujemy. Od czego zacząć i jak przekuć w atut naszą przerwę w zawodowym życiorysie?

Powodów, dla których rezygnujemy z pracy na dłuższy czas, jest wiele – najczęściej zawieszenie kariery zawodowej związane jest z urodzeniem i wychowywaniem dzieci, chorobą – naszą lub bliskiego członka rodziny, podróżami, przeprowadzką czy kontynuowaniem edukacji. Część z nas po pewnym czasie chce i ma możliwość powrotu do aktywności zawodowej. Taki moment często przychodzi właśnie po przerwie wakacyjnej, kiedy to dzieci rozpoczynają swoją przygodę z przedszkolem czy szkołą, a my mamy więcej czasu dla siebie. I chociaż na rynku nie brakuje atrakcyjnych ofert, nierzadko obawiamy się, że luka w naszym CV będzie źle odebrana przez rekruterów. 

W trakcie rozmowy z potencjalnym pracodawcą prawdopodobnie zapyta nas o to, dlaczego przez dłuższy czas nie pracowaliśmy. Zawsze w takim wypadku warto szczerze powiedzieć, jaki był powód naszej nieobecności na rynku pracy – różne życiowe sytuacje, takie jak choroba czy wychowywanie dzieci, nie definiują tego, czy sprawdzimy się na danym stanowisku. W dodatku, w zależności od branży, do jakiej aplikujemy o pracę, możemy wykorzystać to na naszą korzyść. Jeśli np. staramy się o zawód opiekuna osoby starszej, nasze doświadczenie w opiece nad dziećmi czy potrzebującym bliskim na pewno będzie dodatkowym atutem – mówi Dagmara Kowalska, Regionalny Manager ds. Rekrutacji, Promedica24.

Powrót do pracy po dłuższej przerwie – od czego zacząć?

  1. Odśwież swoje CV ponieważ trendy na rynku pracy cały czas się zmieniają, CV, które tworzyliśmy kilka lat temu, na pewno jest już nieaktualne, zarówno pod kątem naszych umiejętności, jak i samego wyglądu dokumentu. Przeczytajmy, co powinno się w nim znaleźć i w jaki sposób odpowiednio go sformatować – do tego celu możemy użyć gotowych kreatorów CV dostępnych w internecie, albo poradzić się kogoś, kto zajmuje się tym na co dzień. Pamiętajmy też o aktualnym i odpowiedni zdjęciu.
  2.  „Pokaż się” w sieci – załóżmy profil na portalu LinkedIn i na bieżąco go aktualizujmy. Możemy poprosić również byłych przełożonych lub współpracowników o opinię na temat swojej pracy i potwierdzenie kompetencji. Pokażmy rekruterom, że jesteśmy otwarci na nowe propozycje i wykorzystajmy naszą sieć kontaktów – być może ktoś wie o atrakcyjnej ofercie lub może pomóc w udostępnieniu naszego CV.
  3. Podnieś swoje kompetencje – wykorzystajmy moment, w którym jeszcze nie mamy pracy na podniesienie swoich kompetencji – na pewno jest coś, co możemy zrobić, aby zyskać w oczach przyszłych pracodawców. Może być to np. kurs doszkalający z języka obcego, szkolenie z obsługi konkretnych programów komputerowych czy kurs prawa jazdy. Oczywiście nową umiejętnością pochwalmy się w CV.
  4. Bądź na bieżąco – jeśli zależy nam, aby znaleźć ciekawą ofertę, nie ograniczajmy się do przeglądania jednego portalu z ogłoszeniami o pracę – być może istnieje serwis poruszający tematy z interesującej nas branży, który dodatkowo publikuje oferty pracy albo specjalna grupa na jednym z portali społecznościowych? Przejrzyjmy również dokładnie ogłoszenia na stanowisko, na które chcemy aplikować i zobaczmy, czego dokładnie oczekują pracodawcy.
  5. Daj sobie czas – nie zrażajmy się jeśli w ciągu pierwszych kilku tygodni, a nawet miesięcy od kiedy zaczęliśmy aktywnie poszukiwać pracy, nie zostaliśmy zaproszeni na rozmowę rekrutacyjną. Znalezienie pracy, zwłaszcza po dłuższej przerwie to proces, dlatego zastosujmy powyższe wskazówki i dajmy sobie czas na poszukiwania skrojonej do nas oferty.
  6. Zastanów się, czy wybrałeś dobrą drogę i pomyśl o zmianie zawodu – wykonywanie danego zawodu przez wiele lat nie oznacza, że musimy robić to przez całe życie. Jeśli jeszcze przed przerwą nie czuliśmy satysfakcji z wykonywanej pracy, a codzienne obowiązki, zamiast nas cieszyć były nam obojętne lub wręcz nas irytowały warto zastanowić się nad przebranżowieniem lub przekwalifikowaniem. Oczywiście nie może być to działanie pod wpływem impulsu, a przemyślana decyzja, podczas której przeanalizujemy swoją sytuację zawodową, zorientujemy się, jakie wymagania są potrzebne na interesujące nas stanowisko i rozwiniemy umiejętności przydatne po zmianie zawodu.
  7. Zrób analizę swoich umiejętności – każdy z nas posiada wrodzone predyspozycje i talenty, które w wielu zawodach mogą okazać się bardzo cenne. Warto zastanowić się więc w czym jesteśmy dobrzy, jakie zadania przychodzą nam z łatwością lub w jakich obszarach inni proszą nas o radę. Zanim więc podejmiemy decyzję o przekwalifikowaniu się, pomyślmy o naszych cechach charakteru i naturalnych umiejętnościach, które moglibyśmy wykorzystać w pracy. Dla przykładu, w zawodzie opiekuna osoby starszej sprawdzą się osoby cierpliwe, odpowiedzialne, odporne na stres i wrażliwe.

Praca w niepełnym wymiarze – co na to pracodawcy? 

Często zdarza się, że chcemy wrócić do pracy, ale nasza sytuacja nie pozwala nam na pracę w pełnym wymiarze godzin. Wśród ogłoszeń na szczęście coraz więcej jest tych, na pół czy ¾ etatu lub w systemie zdalnym bądź hybrydowym, dzięki czemu łatwiej będzie nam pogodzić rozwój zawodowy z obowiązkami, które mamy poza pracą. Świetną alternatywą jest również praca tymczasowa, np. jako opiekun osoby starszej – w trakcie tzw. kontraktu opiekujemy się seniorem mieszkającym najczęściej za granicą przez określony czas, od kilku tygodni nawet do kilku miesięcy.  To idealne rozwiązanie dla osób, które chcą podreperować domowy budżet, zdobyć nowe doświadczenie, a jednocześnie nie mogą podjąć pracy na etacie. Współczesny rynek pracy daje nam tyle możliwości, że jeśli tylko chcemy, na pewno znajdziemy coś odpowiedniego dla siebiedodaje Dagmara Kowalska.

 

Źródło wpisu i zdjęciap: informacja prasowa

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Lifestyle 26 sierpnia 2023

Brak kasku podczas wypadku na rowerze niekoniecznie wpływa na wysokość odszkodowania

Kiedy dochodzi do wypadku na rowerze, brak kasku rowerzysty sprawia, że ubezpieczyciel zazwyczaj obniża mu wypłatę z tytułu OC. To się jednak może zmienić. Jak podaje Prawo.pl., brak ochrony głowy u nieletniej cyklistki poruszającej się wiejską drogą nie został uznany przez Sąd Najwyższy za powód do obniżenia odszkodowania.

W 2022 r. rowerzyści uczestniczyli w 3685 wypadkach drogowych, w których zginęło 170 cyklistów, a obrażeń doznało 3356 osób. Większość wypadków z ich udziałem miała miejsce na obszarze zabudowanym, ale to poza obszarem zabudowanym było więcej zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym.

Jak przypomina serwis Prawo.pl, poszkodowany rowerzysta, który ucierpiał w wypadku spowodowanym przez kierowcę samochodu, może wystąpić do ubezpieczyciela z roszczeniem o wypłatę zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz o zwrot poniesionych kosztów. Jeśli zdarzenie zostało spowodowane złym stanem drogi i brakiem odpowiednich zabezpieczeń, za zdarzenie odpowiada zarządca drogi i z roszczeniem można wystąpić do jego ubezpieczyciela.

Brak kasku wpływa na bezpieczeństwo rowerzysty, ale przepisy nie nakładają na cyklistę obowiązku jazdy w kasku

Ubezpieczyciel ma prawo obniżyć odszkodowanie, jeśli uzna, że poszkodowany przyczynił się do powstania szkody. Przyczynienie jest ustalane procentowo. Jak czytamy na łamach Prawo.pl, z jazdą bez kasku jest ten problem, iż wpływa ona na bezpieczeństwo cyklisty. Zdarza się więc, że ubezpieczyciele pomniejszają należne rowerzystom odszkodowanie z powodu jazdy bez kasku.

Jednak w odróżnieniu od obowiązku korzystania z pasów bezpieczeństwa w samochodach, przepisy o bezpieczeństwie w ruchu drogowym nie przewidują konieczności korzystania przez kierującego rowerem z kasków czy też odzieży ochronnej – zauważa Prawo.pl.

Konsekwencji braku kasku dotyczył wyrok Sądu Najwyższego z 9 sierpnia 2023 roku. Opisywana przez serwis sprawa dotyczyła nastolatki, która, jadąc rowerem, straciła równowagę i wpadła do rowu melioracyjnego, odnosząc poważne obrażenia. SN wskazał, że dziewczyna przyczyniła się do wypadku nieostrożną i zbyt szybką jazdą, ale nie można od 14-latki wymagać, żeby zadbała o kask czy ochraniacze, które wszak nie są obowiązkowym wyposażeniem rowerzystów w Polsce, także tych poniżej 18 lat. Fakt braku kasku nie został uznany przez SN za powód do obniżenia odszkodowania.

Pełny tekst artykułu: https://www.prawo.pl/prawo/jazda-na-rowerze-bez-kasku-a-wysokosc-odszkodowania,522779.html

 

 

Źródło informacji: PAP MediaRoom
Obraz Kaffeebart z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 26 sierpnia 2023

„Gotowość szkolna” tylko na papierze? Czy dostęp do technologii cyfrowych ułatwia dzieciom adaptację w nowym otoczeniu?

Gotowość szkolna, choć wystawiona na papierze, tak naprawdę zweryfikowana będzie dopiero po pierwszym dzwonku. Dla dzieci, które rozpoczynają przygodę ze szkołą, to wyzwanie, tym bardziej że zanurzone są one często w wirtualnej rzeczywistości, a tam bywają anonimowe, nie ma nudy, dostają nieskończoną liczbę prób. Czy to doświadczenie ze świata cyfrowego można z korzyścią przenieść na życie szkolne? I co powinno być istotniejsze niż same wyniki w nauce? Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego wyjaśnia psycholog i psychoterapeutka Agnieszka Jastrzębska.

Klaudia Torchała: Kiedy dziecko jest tak naprawdę gotowe, by podjąć naukę w szkole? Oczywiście wiadomo, że jest obowiązek wykonania badania, które kwalifikuje do tego, by przekroczyło próg szkoły, ale to raczej teoria, potem zderza się z rzeczywistością…

Agnieszka Jastrzębska: To prawda. Pomimo uzyskania „gotowości szkolnej” na papierze, faktycznie adaptacja do nowego środowiska szkolnego może być dla wielu dzieci wyzwaniem. I tak naprawdę testy oceniające, czy dziecko już poznawczo, społecznie i emocjonalnie jest gotowe, by podjąć obowiązek szkolny, nie mają być może tak wielkiego znaczenia. Szkoła to wszystko zweryfikuje. To na początku nieznane terytorium, tak naprawdę ring i dlatego trudno przewidzieć, jak będzie się dalej ono rozwijać i czy jest ono na ten etap gotowe. Te testy tego z pewnością nie wykażą. Dla dziecka to rozstanie z rodzicami i to na wiele godzin. To już coś innego niż pobyt w przedszkolu, gdzie wymagania wobec dziecka są inne i nie ma „rygoru” szkolnego. Dziecko musi zacząć się uczyć się czytać, pisać, liczyć. Odczuje też z pewnością presję rówieśniczą. Będzie zawiązywało nowe kontakty. Może to być stresujące dla niego, biorąc pod uwagę to, że ten czas szkolny jest mocno już sformalizowany, a jego aktywność społeczna sprowadza się głównie do przerw. Krótkich przerw np. pięciominutowych. Te wszystkie elementy wchodzą w obszar szkolny. To dla dziecka rewolucja. Dopiero po pewnym czasie można będzie ocenić, czy rozpoczęcie obowiązku szkolnego odbyło się w odpowiednim momencie jego życia. Czy może lepiej by było, by jeszcze trochę poczekało, dojrzało.

K. T.: Zastanawiam się, czy to, że dzieci mają w tej chwili szybszy dostęp do zaawansowanych technologii, nie determinuje tego, że poznawczo być może są gotowe na szkołę, ale emocjonalnie i społecznie jeszcze nie? Ich rozwój przez to jest mniej harmonijny niż kiedyś? 

A. J.: Współczesne dzieci wyrastają w technologii cyfrowej i odgrywa ona dla nich bardzo ważną rolę w codziennym życiu. Często przenoszą się do wirtualnej rzeczywistości i długo tam pozostają. I dlatego też ten konflikt między oczekiwaniami a rzeczywistością jest większy. W wirtualnym świecie mogą pozostawać niezwyciężonymi wojownikami, a w szkole siedzą cicho w ławce. Ten drugi świat może być przez to dla nich mniej atrakcyjny. W wirtualnym świecie przejmują kontrolę, a w szkole są zazwyczaj kontrolowane. Poza tym często nie są przyzwyczajone do tego, że stawia się pewne granice, w grach przecież często chodzi o to, by je przekraczać, zdobywać ciągle nowe umiejętności. Świat wirtualny nie przyzwyczaja też do rutyny, którą spotkają w szkole. I dlatego współczesne dzieci mogą mieć jeszcze większy problem z przystosowaniem się do tego, co dzieje się w szkole.

K. T.: Ale czy ten wirtualny świat mógłby w jakiś sposób okazać się pomocny w przekraczaniu progu szkoły? Odwołuje się Pani w swojej terapii do niego.

A. J.: Pracuję w terapii poznawczo-behawioralnej. Rodzicom podpowiadam, by wykorzystali te umiejętności, które dziecko zdobywa w świecie wirtualnym w jego świecie realnym. Dla mnie ważne jest to, by dziecko, które idzie do pierwszej klasy umiało nazywać swoje uczucia i to  my – dorośli powinniśmy go tego uczyć. Starajmy się wyciągnąć z dziecka tego super bohatera. Nie powinniśmy unieważniać jego uczuć, bo ma ono prawo do każdej emocji. Nie mówmy mu „nie bądź smutny, bo w szkole jest fajnie”. Lepiej dostrzec: „widzę, że jesteś smutny i jeśli chcesz o tym porozmawiać, to ja jestem”. Nawet wtedy, gdy dziecko przychodzi z gorszą oceną, a my pocieszamy: „nie martw się, będzie dobrze”, to też jest unieważnianie. Wzmacniajmy go, dostrzegając jego emocje: „widzę, że włożyłeś w to dużo wysiłku i widzę, że jesteś przygnębiony”. Pamiętajmy, że dziecko może czuć różne emocje, a dorosły powinien mu je pomóc rozpoznawać i nazywać. Ważne jest też to, by uczyć dziecko od samego początku uważności. To jest bardzo przydatne w życiu, w szkole również. Łatwiej będzie mu się skupić. Można do tego wykorzystywać prozaiczne czynności. Gdy zjada truskawkę, to zastanówmy się wspólnie nad kolorem, smakiem, jaka jest w dotyku i jak pachnie. Kolejna kwestia to ustalenie z dzieckiem to, co dla niego jest ważne. Te wartości można też odnieść do życia jego bohatera wirtualnego. Poza tym warto, by dziecko umiało ustalić sobie drobne kroki w realizacji zadań i je podejmowało. W kontekście nauki to bardzo pomocne. Nie ma co wybiegać w przyszłość. Opanowanie działań najpierw na małych liczbach. Może na początek nawiązanie jakieś relacji, bo dziecko ma z tym trudność. Warto zachęcać. Można tutaj zastosować takie podejście, by dziecko zastanowiło się nad tym, co w jakieś sytuacji szkolnej zrobiłby jego bohater, w jaki sposób postąpił?

K. T.: Jak płynnie wejść w szkołę? Na czym się skupić?

A. J.: Warto uzmysłowić sobie, że jeżeli emocjonalna sfera dziecka będzie zaburzona, czyli będzie ono bardzo obawiać się szkoły, to też trudniej będzie mu się uczyć, skupić, zrozumieć. Rodzic nie powinien skupiać się na wynikach – ocenach, ale raczej na drodze, która prowadzi do  zdobycia pewnej wiedzy i umiejętności. Może pomóc on dziecku podzielić materiał na mniejsze części, ale też go sprowadzić do jednego pojęcia (uwspólnić). Czyli np. wokół bezpieczeństwa zbudować wiedzę na temat tego, jak powinno zachować się na pasach, jak wezwać pomoc. To tak, jakbyśmy chcieli bardzo przebiec maraton, ale nie mamy wystarczających umiejętności. Dlatego najpierw trzeba zrobić pierwszy, najmniejszy  krok – wystawić buty do biegania. Będą przypominać, co jest istotne dla mnie. Potem trzeba je założyć i przejść się w nich kilometr. Czyli istotna staje się ta droga, a nie sam cel. Szkoła musi być w procesie, a nie w wyniku.

K. T.: Ale nawet te drobne cele, odnosząc do nauki, dla dzieci są nużące, nie widzą w nich sensu – rysowanie szlaczków, no i po co uczyć się o stawonogach, skoro nie widziało się na oczy odnóży raka?

A. J.: To jest właśnie problem polskiej szkoły, angażuje głównie pamięć krótkotrwałą, a wiedzę zdobywa się poprzez ciekawość i to, że widać jej praktyczne zastosowanie. Nie potrzebujemy aż tyle pamiętać, musimy umieć zgromadzone informacje stosować w praktyce. Nauka musi być przyjemna. Nie może opierać się tylko na zapamiętywaniu, ale głównie na doświadczaniu. Dziecko powinno być takim rzemieślnikiem, który tworzy jakieś dzieło na podstawie zdobytej wiedzy. Coś namacalnego.

K. T.: Życie szkolne to pewna triada: dziecko-nauczyciel-rodzic. Co robić, by te elementy ze sobą dobrze współgrały?

To musi być wspólne budowanie mostu. Istotna jest dobra komunikacja między rodzicem a nauczycielem, bo to pomaga zrozumieć dziecko, daje mu wsparcie i podstawy, by czuło się ono bezpiecznie. Nie można  też w tej relacji  zapomnieć o dziecku, bo często się je niestety pomija. Nie może być ono niewidzialne, bo takie dziecko się nie uczy, odbiera mu się pewną podmiotowość. Musi czuć się ono dostrzeżone, by mogło rozwijać swoje mocne strony, kompetencje. Warto podkreślić również tutaj, że to rodzic dysponuje największą wiedzą na temat swojego dziecka, dlatego tak ważna jest dobra współpraca z nauczycielem. Te dwa światy muszą ze sobą się komunikować, by dziecko nie miało poczucia, że są to dwie niewspółgrające ze sobą rzeczywistości.

 

Źródło informacji: Serwis Zdrowie
Obraz Михаил Мингазов z Pixabay
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close