Emocje 1 dzień temu

Jak bez stresu wrócić do pracy po urlopie?

Nie wiesz, jak wrócić do pracy po urlopie bez stresu? Nie ty jedna masz ten problem. Powrót do pracy po urlopie bywa trudniejszy, niż mogłoby się wydawać. Jeszcze kilka dni temu odpoczywałaś na plaży, w górach czy w domowym zaciszu, a teraz zderzasz się z mailem pełnym nieprzeczytanych wiadomości i listą obowiązków. Wielu osobom towarzyszy wówczas syndrom stresu pourlopowego – uczucie przygnębienia, zmęczenia i braku motywacji. Jesteś ciekawa, skąd się bierze i jak przygotować się mentalnie, by powrót do pracy przebiegł łagodniej?

Czym jest syndrom stresu pourlopowego?

Syndrom stresu pourlopowego (post-vacation blues) to stan obniżonego nastroju, spadku energii i motywacji, który pojawia się tuż po zakończeniu urlopu. Może mu towarzyszyć:

  • uczucie zmęczenia mimo odpoczynku,

  • problemy z koncentracją,

  • irytacja i rozdrażnienie,

  • brak chęci do obowiązków zawodowych,

  • trudności ze snem.

To naturalna reakcja organizmu, która dotyczy wielu osób. Wynika ona z gwałtownego przejścia z trybu relaksu do trybu intensywnej pracy.

Skąd się bierze stres pourlopowy?

  1. Zmiana rytmu dnia – podczas urlopu zwykle śpimy dłużej, jemy spokojniej i więcej się ruszamy. Swobodnie dysponujemy czasem, natomiast powrót do porannego budzika i napiętego grafiku bywa szokiem dla organizmu.

  2. Kontrast między odpoczynkiem a obowiązkami – im większy relaks i oderwanie od codzienności, tym trudniej wrócić do rzeczywistości i ponownie wejść w kierat.

  3. Nadmiar zaległych zadań – maile, spotkania, projekty… wizja nadrobienia wszystkiego od razu obciąża psychikę i sprawia, że czujemy się zmęczeni na samą myśl o tym.

  4. Perfekcjonizm i presja – osoby wymagające od siebie natychmiastowej efektywności częściej odczuwają frustrację i stres po powrocie, bo chcą z marszu widzieć wyniki swojej pracy.

Syndrom stresu pourlopowego — jak go uniknąć?

Powrót do pracy z urlopu nie zawsze musi wiązać się z przykrymi odczuciami. Istnieje kilka sposobów na to, by stał się on łatwiejszy. Oto one:

Zostaw sobie dzień na „miękkie lądowanie”

Jeśli to możliwe, wróć z wakacji dzień wcześniej. Dzięki temu zyskasz czas na przepakowanie, spokojny sen i przygotowanie się do nowego tygodnia.

Stopniowo wracaj do rytmu dnia

Na kilka dni przed końcem urlopu postaraj się kłaść i wstawać o godzinach zbliżonych do tych, które obowiązują w pracy. Twój organizm łatwiej zniesie powrót do codzienności.

Zacznij od prostych zadań

Pierwszego dnia w pracy nie planuj wielkich projektów. Zrób listę priorytetów i zacznij od drobniejszych obowiązków – da Ci to poczucie sprawczości i kontroli.

Znajdź coś, co daje radość w pracy

Skup się na aspektach zawodowych, które lubisz – kontakcie z zespołem, ciekawych projektach czy satysfakcji z dobrze wykonanych zadań. To pomaga zmienić perspektywę.

Dbaj o krótkie przerwy i ruch

Nie próbuj od razu nadrabiać wszystkiego naraz. Rób krótkie przerwy, wstań od biurka, przejdź się. Dzięki temu zmniejszysz napięcie i zachowasz lepszą koncentrację.

Planuj kolejne chwile odpoczynku

Sama świadomość, że czeka cię weekendowy wyjazd czy wieczór z książką, poprawia nastrój i pomaga łagodniej przetrwać pierwsze dni po urlopie.

Jak wrócić do pracy po urlopie bez stresu?

  • Zadbaj o balans – nie odkładaj przyjemności tylko na czas urlopu. Wplataj małe formy relaksu w codzienność.

  • Praktykuj wdzięczność – zamiast skupiać się na tym, że urlop się skończył, pomyśl, co dobrego wniósł i jakie wspomnienia zabierasz ze sobą.

  • Ćwicz uważność (mindfulness) – techniki oddechowe i krótkie medytacje pomagają zmniejszyć napięcie.

  • Ustal realne cele – nie oczekuj od siebie pełnej produktywności od pierwszego dnia, daj sobie czas na rozkręcenie.

Powrót do pracy po urlopie nie musi oznaczać stresu i złego samopoczucia. Kluczem jest mentalne przygotowanie się na zmianę i świadome wprowadzanie małych kroków, które pomagają odzyskać równowagę. Jeśli potraktujesz ten czas jako naturalny proces adaptacji, łatwiej wrócisz do zawodowych obowiązków z energią i spokojem, a syndrom stresu pourlopowego będzie odległym wspomnieniem.


Fot. Vitaly Gariev/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 14 sierpnia 2025

Czy nastolatki mogą czytać książki dla dorosłych?

Czy nastolatki mogą czytać książki dla dorosłych, a jeśli tak, to od kiedy? Temat jest delikatny, bo „książki dla dorosłych” to worek bez dna – i nie każda z nich jest odpowiednia dla młodego czytelnika. Spróbujmy więc ustalić, kiedy, jakie i dlaczego warto lub nie warto podsuwać nastolatkom.

 

Co właściwie znaczy „książka dla dorosłych”?

Niektóre książki są wyraźnie oznaczone jako te dla dorosłych. Na ich okładce można znaleźć np. 18+. Inne po prostu stoją w bibliotece albo w księgarni w odpowiednim miejscu. Czasem o „dorosłości” książki decyduje temat albo sposób, w jaki jest on opisany.

  • Dorosłe treści to nie tylko erotyka – to także brutalność, mocne wątki psychologiczne, problemy egzystencjalne czy szczegółowe opisy tragedii.
  • Książka może być „dla dorosłych” także dlatego, że wymaga dużej wiedzy kulturowej lub historycznej, której nastolatek jeszcze nie ma, przez co część treści zwyczajnie do niego nie dotrze.

Od czego zależy, czy nastolatek jest gotowy na książki dla dorosłych?

Wiek metrykalny to tylko jeden z elementów układanki. Ważniejsze są:

  • Dojrzałość emocjonalna – czy potrafi zrozumieć, że to, co czyta, jest fikcją lub subiektywną interpretacją, a nie „podręcznikiem życia”?
  • Wrażliwość – niektóre dzieci mocno przeżywają przemoc, niesprawiedliwość czy dramaty rodzinne.
  • Zdolność do krytycznego myślenia – im większa, tym mniejsze ryzyko, że książka stanie się źródłem błędnych przekonań.
  • Otwartość na rozmowę – jeśli po lekturze nastolatek jest gotów pogadać z Tobą o wrażeniach, to nawet trudna treść może stać się punktem wyjścia do ważnych dyskusji.

Różne gatunki, różne „pułapki”

1. Powieści obyczajowe
Poruszają kwestie relacji, rodziny, miłości, zdrady, problemów społecznych. Mogą być świetne, ale jeśli fabuła kręci się wokół toksycznego związku z opisami przemocy, to bez rozmowy rodzica może zostawić zły ślad.

2. Kryminały i thrillery
Świetnie rozwijają logiczne myślenie i umiejętność analizowania faktów, ale często zawierają brutalne opisy.

3. Fantastyka i science fiction
Z pozoru „bezpieczna”, bo dzieje się w innych światach, ale często porusza głębokie kwestie: władzy, etyki, wojny.

4. Literatura faktu i reportaże
Poszerzają horyzonty, ale mogą wstrząsnąć – szczególnie gdy opisują prawdziwe tragedie.

5. Romans i erotyka
Tutaj sprawa jest prosta – pełna literatura erotyczna powinna poczekać, bo nastolatek często jeszcze nie rozumie w pełni kontekstu i emocji związanych z bliskością, nawet jeśli pierwsza miłość już za nim.

Kiedy powiedzieć „tak”?

  • Nastolatek czytał już książki o podobnej tematyce i dobrze je przyswoił.
  • Potrafi samodzielnie odróżniać dobro od zła, fikcję od rzeczywistości.
  • Nie unika rozmów o trudnych tematach – wręcz przeciwnie, chętnie pyta.
  • Znasz jego granice wrażliwości – wiesz, co może go przestraszyć czy zasmucić.

Jak wprowadzać „dorosłą” literaturę?

  1. Czytaj razem – nawet jeśli to oznacza, że bierzesz do ręki ten sam tytuł, żeby potem pogadać o wrażeniach. Właściwie logiczniej byłoby powiedzieć: Czytaj wcześniej. To pozwala zachować kontrolę nad tym, po co dziecko sięga.
  2. Zaczynaj od „półki przejściowej” – książek, które formalnie są dla dorosłych, ale fabuła i język są przyjazne młodzieży. W przypadku mojego dziecka dobrze sprawdziły się komedie kryminalne.
  3. Rozmawiaj – pytaj, co myśli o postaciach i ich wyborach. To uczy analizowania, a nie tylko „połykania” treści. Oczywiście, aby pogadać, trzeba znać książkę, dlatego ja pozwalam buszować po mojej biblioteczce.
  4. Bądź przewodnikiem, nie cenzorem – zakazy często tylko zwiększają ciekawość. W naszym przypadku bycie przewodnikiem oznacza podsuwanie książek, w których nie ucierpiały zwierzęta. Jeśli chodzi o ludzi, to usłyszałam: Po Zbrodni i karze Dostojewskiego już naprawdę nic mnie nie zaskoczy. Nie jestem do końca przekonana, czy to prawda, ale póki co nie polemizuję.

Dlaczego warto pozwolić?

Książki dla dorosłych mogą przyspieszyć rozwój emocjonalny i intelektualny nastolatka. Uczą empatii, poszerzają horyzonty, a czasem po prostu dają satysfakcję z obcowania z czymś ambitniejszym niż szkolna lektura. Ważne tylko by dobór był przemyślany, a nie przypadkowy. No i umówmy się: zakaz i tak pewnie nie zadziała, bo wiek nastoletni to wiek przekorny. Lepiej więc po prostu trzymać rękę na pulsie.

Ja pozwalam czytać dorosłe książki, ale póki co sama wybieram te odpowiedniejsze. Zresztą… Piotr Borlik, cudowny autor kryminałów, na pytanie, czy mogę dać nastolatce jego najnowszą książkę, odpowiedział twierdząco. No ale to piąta część serii. Gdy zapytałam o pierwszą, już nie był taki pewny.

Na razie trzymam rękę na pulsie i to ja wybieram tytuły, ale czekam na dzień, gdy dziecko przyniesie mi dorosłą książkę i powie: „Przeczytaj, warto”.

 

PS. Pierwszą książkę dla dorosłych przeczytałam, gdy miałam 12 lat. Czytałam na raty, gdy rodziców nie było w domu. To był Błękitny młoteczek Rossa Macdonalda. Książka zdecydowanie nie dla dzieci, świetny kryminał. Przeżyłam 😉

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 8 sierpnia 2025

Letnie porządki w szafie nastolatka – czyli co NIE nadaje się do szkoły (według mamy) i co TAK (według dziecka)

Jeśli Twoje dziecko ma naście lat i właśnie wróciło z obozu, półkolonii albo po prostu przeleżało połowę wakacji z nosem w telefonie, to wiesz, że moment porządków w szafie przed szkołą to niemal pole bitwy. Ty – uzbrojona w zdrowy rozsądek, metkę z rozmiarem i zmysł praktyczny. Ono – w TikToka, Pinteresta i święte przekonanie, że „przecież to się jeszcze nada!”.

W teorii to tylko segregacja ubrań. W praktyce? Bitwa pokoleń, różnica gustów i test cierpliwości.

Mama mówi: „Za krótkie!”, nastolatek: „W sam raz!”

Są takie ubrania, które – według Twojego dziecka – idealnie nadają się do szkoły. Bo modne, bo wygodne, bo „wszyscy takie mają”. Ty z kolei widzisz bluzkę, która raczej przypomina crop top do siłowni, spodenki jakby po młodszej siostrze i T-shirt z napisem, który… no cóż, nie pasuje do akademickiego klimatu.

Typowe przykłady sporów:

  • Spodnie z dziurami – „Mama, przecież to styl, a nie ubóstwo!”
  • Koszulki z ironicznymi hasłami – „To tylko żart, nauczyciele mają poczucie humoru, serio!”
  • Bluzy z kapturem XXL – „Czemu ma być dopasowana, przecież oversize to klasyk!”
  • Bluzki z odkrytym brzuchem – „Jak nałożę na to kurtkę, to nie będzie widać”.

Nie zliczysz, ile razy mówiłaś „Ale to się nie nadaje do szkoły!”. I równie często słyszałaś: „Wszyscy tak chodzą!” – a to przecież argument ostateczny.

Co schować, co zachować, a co „zgubić przez przypadek”?

Zacznijcie od wspólnego przeglądu szafy. Tak, wspólnego – choć będzie to próba dla Twoich nerwów. Pozwól nastolatkowi samemu posegregować ubrania, ale miej w zanadrzu swoją „mamową kontrolę jakości”. Możecie ustalić trzy kategorie:

  1. Zostaje w szafie – ubrania w dobrym stanie, pasujące rozmiarem, które realnie będą noszone.
  2. Do schowania/na lato – sukienki, szorty, topy na ramiączkach – niech poczekają do kolejnych wakacji.
  3. Do oddania/sprzedania – za małe, zniszczone, nienoszone od dwóch sezonów.

I teraz bonusowa, czwarta kategoria, tylko dla mam:

„Zgubiło się w praniu” – działa w ostateczności. Ubrania nie do uratowania, których braku Twoje dziecko nie zauważy przez pół roku.

Kiedy szkoła nie jest wybiegiem, ale młody i tak chce błyszczeć

Prawda jest taka, że dla wielu nastolatków moda to forma ekspresji. Strój to nie tylko ubranie – to manifest. A Ty jesteś trochę jak redaktor naczelna Vogue’a w wersji „rodzic-kontroler”.

Warto więc odpuścić tam, gdzie się da. Niech bluza będzie w ulubionym kolorze, nawet jeśli Tobie przypomina ketchup. Niech mają jeden T-shirt z dziurą (na piątek). Jeśli cokolwiek nadaje się na kompromis – warto go znaleźć. Bo walka o każdą koszulkę może zmęczyć obie strony szybciej niż maraton zakupowy w galerii handlowej.

Zakupy? Tak, ale z zasadami

Porządki często kończą się jednym: „Nie mam się w co ubrać!”. I tak trafiasz do sklepu, ewentualnie na Vinted albo inny second-hand online. I tu też warto ustalić zasady:

  • Ustal budżet i limit sztuk.
  • Pozwól wybrać 2–3 rzeczy „na własną rękę” – bez Twojej ingerencji.
  • Wybierz coś razem – żeby było i modne, i praktyczne.
  • Zaproponuj bazowe ubrania, które można miksować: basicowe T-shirty, spodnie bez dziur, bluza na każdą pogodę.

I pamiętaj – jeśli Twój nastolatek czuje, że ma wpływ, jest większa szansa, że naprawdę będzie to nosić. A Tobie spadnie ciśnienie.

I na koniec: czasem warto odpuścić

Nie musisz wygrać każdej bitwy. Bo najważniejsze, żeby Twoje dziecko czuło się dobrze we własnej skórze – i w ciuchach, które nosi. A Ty możesz dać mu ramy, w których może się swobodnie poruszać. Takie domowe „dress code”, ale z marginesem luzu.

Letnie porządki w szafie nastolatka to idealny pretekst do rozmowy – nie tylko o ubraniach, ale o tym, kim jest, co lubi, jak się czuje ze sobą. Czasem jedno „nie lubię już tej sukienki” to początek czegoś większego niż tylko czyszczenie półek.

Zobacz inne wpisy o tej tematyce:
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close