Gry planszowe i nie tylko 26 czerwca 2022

Terraformacja Marsa – wyrusz z nami na podbój kosmosu

Terraformacja Marsa to planszówka, która w 2017 roku została ogłoszona Grą Roku. Jej pierwsze nakłady rozchodziły się jak świeże bułeczki, a dziś doczekała się paru dodatków, które znajdziecie np., na TaniaKsiazka.pl. Choć na pierwszy rzut oka wygląda na bardzo skomplikowaną rozgrywkę, to muszę Wam zdradzić, że zasady są tak przejrzyste, że nawet ograny jedenastolatek jest wstanie wygrać z rodzicami.

Terraformacja Marsa, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy nie tyle skolonizowania Czerwonej Planety, lecz podniesienia na niej temperatury, poziomu tlenu i stworzeniem oceanów wraz z zielonymi obszarami. Pierwsze kolonie stoją w obliczu trudnych warunków, ponieważ to planeta niemal pozbawiona atmosfery, zimna i sucha. Zadaniem graczy będzie wspólnie podnieść wymienione wyżej wskaźniki, które sprawią, że Mars będzie nadawał się do życia, a dzięki temu powstaną pierwsze kolonizacyjne miasta.

 W dużym pudełku znajdziecie wiele elementów, które niestety się po nim walają. Dobrze, że wydawnictwo dołączyło woreczki strunowe, które pomogą nieco utrzymać ład. Nie przestraszcie się tej ilości.

Zawartość pudełka:

  •       instrukcja
  •       plansza
  •       5 planszy gracza
  •       17 kart korporacji
  •       208 kart projektów
  •       8 kart pomocy
  •       200 znaczników graczy (przezroczyste kostki w pięciu kolorach)
  •       200 kostek zasobów (nieprzezroczyste kostki w złotym, srebrnym i brązowym kolorze, w trzech rozmiarach)
  •       3 białe kosteczki (znacznik Temperatury , Poziomu Tlenu, Pokoleń)
  •       9 obszarów oceanów
  •       60 obszarów zieleni/miast
  •       11 obszarów specjalnych
  •       znacznik pierwszego gracza

Gotowi na wyprawę na Marsa?

Przygotowanie rozgrywki

Przed przystąpieniem do rozgrywki upewnijcie się, że macie dużo wolnego czasu i sporo miejsca na stole, tudzież podłodze. Tradycyjnie rozkładacie planszę po środku. Następnie białe kosteczki (są tylko trzy) układacie po jednym na planszy na najniższym wskaźniku temperatury i poziomu tlenu, oraz na pierwszym polu punktacji (co oznacza pokolenia osadników).  Dziewięć obszarów oceanów umieszczacie na planszy, a obszary miast, zieleni i obszary specjalne należy położyć w zasięgu ręki wszystkich graczy. Podobnie zróbcie z kosteczkami zasobów, oraz dobrze przetasowanymi kartami projektów.

Fot. Terraformacja Marsa

Fot. Terraformacja Marsa

Każdy z graczy otrzymuje planszę gracza oraz przeźroczyste kosteczki w jednym kolorze. Jedną z tych kosteczek należy umieścić na torze punktacji na miejscu dwadzieścia, który jest równocześnie wskaźnikiem terraformacji (WT). Ten wskaźnik w trakcie może zostać podwyższony za każdym razem gdy gracz podniesie któryś ze wskaźników globalnych (temperaturę, poziom tlenu, liczbę oceanów). Od WT zależy podstawowy dochód gracza, a także jego wynik na koniec gry.

Jeśli gracie w Terraformację Marsa po raz pierwszy polecam skorzystać z kart korporacji dla początkujących. Dzięki nim gracze mają większe fory i jest zdecydowanie łatwiej osiągnąć wymagane wskaźniki. Karty kooperacji wskazują dokładną kwotę, jaką gracz dysponuje na początku rozgrywki oraz ile posiada kart projektów.

Terraformacja Marsa – zasady

 Terraformacja Marsa to czasochłonny i kosztowy w realizacji projekt.  Dlatego czas rozgrywki odmierza się w pokoleniach. Podczas pierwszego pokolenia pomija się fazę kolejności i badań naukowych. W następnych pokoleniach gracze rozgrywają następujące fazy:

1.  Faza kolejności – przekazanie znacznika pierwszego gracza osobie po lewej stronie oraz przesunięcie znacznika pokolenia o jedno pole.  

2.  Faza badań naukowych – gracze dobierają po 4 karty projektów i decydują, które z nich chcą zakupić. Karty projektów kosztują 3 M€. Niezakupione karty należy odrzucić. Jeśli w trakcie gry talia kart się wyczerpie, odrzucone karty należy przetasować i stworzyć z nich nowy stos.

Fot. Terraformacja Marsa

Fot. Terraformacja Marsa

3.     Faza akcji – w trakcie swojej tury gracz wykonuje jedną albo dwie akcje. Może wykonać nawet dwa razy tę samą akcję:

  •     zagranie karty z ręki
  •     wykorzystanie projektu standardowego
  •     uzyskanie Tytułu
  •     ufundowanie Nagrody
  •     wykorzystanie akcji z karty aktywnej
  •       zamienienie 8 jednostek roślinności w obszar zieleni (który podnosi Poziom Tlenu)
  •     zamienienie 8 jednostek ciepła we wzrost Temperatury
  •     spasowanie.

Gdy wszyscy gracza spasują, faza akcji dobiega końca i przechodzimy do ostatniej fazy.

4. Faza produkcji – gracze wykonują ją jednocześnie, w pierwszej kolejności zamieniają całą energię w ciepło (przesunięcie znaczników na planszy gracza), następnie pobierają zasoby zgodnie z poziomem produkcji na swoich planszach, otrzymują dochód wynikający z WT.

 

Gra kończy się gdy zostaną osiągnięte wszystkie globalne wskaźniki (temperatura, poziom tlenu, liczba oceanów). Grę wygrywa osoba z najwyższym współczynnikiem terraformacji.

Zachęcam do obejrzenia filmiku z wyjaśnieniem zasad gry, tak by rozwiać wszelkie wątpliwości.

Nasze wrażenia z rozgrywek

Pierwsze wrażenie mogę opisać jednym słowem „wow”. Ilość elementów zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Kosteczki (złote, srebne i brązowe) dodają niesamowitego klimatu tej grze, a kart projektów jest tyle, że nie sposób ich wszystkich poznać. Dzięki temu gra jest bardzo regrywalna, a to oznacza, że szybko się nie znudzi, ponieważ każda rozgrywka jest zupełnie inna.

Terraformacja Marsa to istna łamigłówka, w której gracze muszą podjąć wiele decyzji. To zdecydowanie mózgożercza gra, ale w pozytywnym znaczeniu. Po jednej rozgrywce czuje się pewien niedosyt, chciałoby spróbować się jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz.

Fot. Terraformacja Marsa

Fot. Terraformacja Marsa

Gra daje wiele możliwości do zwycięstwa, co przekłada się na wiele ścieżek, nie zawsze nasze wcześniejsza strategia pomoże wygrać nam drugi raz. Nie sposób przewidzieć, jakie karty pojawią się w naszej ręce.

Kluczowa w tej grze jest mechanika, dzięki której cała rozgrywka tak dobrze i płynnie przebiega. Kolejnym plusem jest klimat gry, który buduje się od ułożenia planszy na stole. Wiele osób zarzuca, że niektóre elementy gry są „brzydkie”, ale nie sposób każdemu dogodzić.

Edukacyjnie gra ma ogromny potencjał. Można rzec, że jest na czasie. W edukacji szkolnej niewiele mówi się o astronomii i kosmicznych podbojach, nad czym wielce ubolewam. Postęp nauki i techniki umożliwił nam wysyłanie sond na Marsa, a  w planach jest wysłanie pierwszych osadników. Gra Terraformacja Marsa to świetny przyczynek do rozmów o problemach związanych z podbojem kosmosu czy kolonizacji innej planety.

Dla kogo Terraformacja Marsa? Zdecydowanie dla osób, które już nieco grały. Jako pierwsza planszówka, może nieco przytłoczyć czasem gry. Wiekowo gra jest przeznaczona dla osób powyżej 12 roku życia. Nasz ograny w gry jedenastolatek daje radę, niejednokrotnie wygrywa z nami, stawiając z pozoru na słabe według naszej opinii projekty, a jednak to one na koniec gry windują jego pozycję do góry. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, jak przy Terraformacji Marsa.

Fot. Terraformacja Marsa

Fot. Terraformacja Marsa

Tytuł: Terraformacja Marsa
Autorzy: Jacob Fryxelius
Ilustracje: Isaac Fryxelius
Wiek: od 12 lat
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: 90-120 minut
Wydawca: Rebel

Wpis powstał we współpracy z księgarnią internetową TaniaKsiazka.pl

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP

Zdjęcia: A. Jelinek

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 24 czerwca 2022

Dziś pierwszy dzień wakacji. Czy wiesz, jak chce je spędzić Twoje dziecko?

Wujek Google usłużnie podpowiada, co zrobić z dzieckiem w wakacje, ale zupełnie nie bierze pod uwagę zdania samych zainteresowanych. Najwyraźniej w dobie internetu dzieci zostały ubezwłasnowolnione i nikt ich o zdanie nie pyta. Ja zapytałam zaprzyjaźnioną młodzież. I muszę przyznać, że dyskusja potoczyła się w zupełnie innym kierunku, niż zakładałam.

Czy dziecko musi mieć zaplanowane wakacje od A do Z?

Przyznam szczerze, nie wiem, skąd wzięło się takie przekonanie, ale różne uczynne źródła donoszą mi, że ma się ono całkiem dobrze. Ja rozumiem, że dziecku, szczególnie młodszemu, trzeba zapewnić opiekę na czas wakacji, ale czy faktycznie trzeba mu planować każdy dzień, wypełniając go od rana do wieczora rozrywkami?

Nie jest tajemnicą, że kreatywność rodzi się z potrzeby chwili, a w przypadku dzieci po prostu z nudy. Im więcej dziecko ma czasu, tym większa szansa, że do głosu dojdą jego rzeczywiste potrzeby i zainteresowania. Oczywiście pod warunkiem, że smartfon trafi do domowego sejfu.

Jeśli chodzi o potrzebę zachowania kontaktu z dzieckiem, to z całego serca polecam smartwatch. Naprawdę genialny wynalazek.

Pozostaje jeszcze kwestia rozwijania zainteresowań. Rok szkolny, szczególnie w starszych klasach, nie pozostawia zbyt wiele czasu na własne pasje. Wakacje to jedyny czas, który dziecko może spędzić zgodnie z własnymi potrzebami. Dajmy mu szansę! Nawet jeśli te potrzeby wydadzą nam się dziwne.

 

O czym marzą nastolatkowie w kontekście wakacji?

Przyznaję, odpowiedzi trochę mnie zaskoczyły. Po pierwsze małolaty chcą spędzać czas ze sobą nawzajem i chwała im za to. Po drugie – spędzanie czasu ze sobą to np. zabranie przyjaciółki na wakacje z rodzicami. No fajnie, ale czemu tak?

– Bo przecież inaczej nie można. Bo albo rodzice czegoś zabraniają, albo prawo. To rób, tego nie rób, melduj się co chwila, naładuj telefon, zabierz zegarek. Oszaleć można! Pewnie, że fajnie byłoby wyjechać gdzieś bez rodziców, ale się nie da. Nawet nad rzekę na cały dzień się nie da, bo niebezpiecznie.

No i kurcze, nie sposób nie przyznać racji. Z drugiej strony – co mają robić rodzice, którzy za niedopilnowanie dziecka zwyczajnie mogą trafić do aresztu? I kij z tym, że to dziecko ma czternaście, piętnaście, szesnaście lat. Ma być pod kontrolą i koniec, bo przecież to dziecko. Ja się czasem naprawdę boję, co z tej naszej wiecznie pilnowanej młodzieży wyrośnie.

Na razie idziemy na kompromis. Małolaty będą stacjonować rotacyjnie w domach któregoś z nich. Niekoniecznie w czasie obecności rodziców. Im to pasuje. Rodzicom też.

Czy można marzyć o zostaniu w domu?

Okazuje się, że można. Oczywiście nie na całe wakacje, no bez przesady, ale na część na pewno. A najlepiej, gdyby rodzice wtedy pracowali i zostawili dziecku cały dom do dyspozycji. Co wtedy?

 

Ano właśnie nadrabianie zaległości.

– Bo my mamy takie plany wspólne, kilka projektów nieskończonych, takich naszych, bo czasu nie było. To w wakacje jak znalazł to sobie ogarniemy.

– No mam tu parę rzeczy do zrobienia. Takich do nauki, ale dla siebie, niezwiązanych ze szkołą. Trochę to zaniedbane, bo czasu nie było, to siedzenie w domu to się jednak przyda.

– No wreszcie sobie spokojnie posiedzę w domu i odpocznę.

 

Co ciekawe, nic nie było o graniu na konsoli albo telefonie. Może nie jest z nimi tak najgorzej? Niestety o aktywnościach fizycznych też jakoś mało było.

 

O wyjazdach też marzą, nawet z rodzicami

Co prawda rodzice na tych wyjazdach to takie trochę zło konieczne (no sorry, nie gniewaj się, ale przychodzi taki czas, że wolałoby się bez rodziców), ale możliwość zmiany otoczenia jest wartością nadrzędną. Niestety tu w kilku miejscach trafiłam na mur finansowy. Nie wszyscy wyjadą w tym roku choćby na krótkie wakacje.

 

Zapytaj, zanim zaplanujesz

Odpowiedzi dzieci, i tych młodszych, i starszych, mogą zaskoczyć. Zanim zdecydujesz, co będzie robiło Twoje dziecko każdego dnia wakacji, zapytaj, czy ma jakieś plany, albo potrzeby. Niektóre odpowiedzi pewnie będą od czapy, ale inne mogą dać do myślenia.

 

No a jak to było dawniej?

Kurcze, zupełnie inaczej. Śniadanie i w długą. Na obiad się wróciło albo i nie. Kolacja była obowiązkowa. W domu nikt nie siedział, chyba że naprawdę lało. Rowery, piłka, planszówki, karty, podchody, wyprawy na pobliską plażę to była moja wakacyjna codzienność. Oczywiście z rówieśnikami i to już od starszych klas podstawówki. Nikt nas obsesyjnie nie pilnował, bo nie bardzo było jak. Zresztą komu by się chciało?

Jak się zdarzył wypadek, to nazywano to wypadkiem, nie zaniedbaniem rodziców, służb, organizatorów i nie wiem kogo jeszcze. Musiałoby to zaniedbanie być naprawdę rażące, żeby ktoś za to beknął. Najczęściej to gówniarz wykazał się nieodpowiedzialnością i tyle. Jak przy okazji złamał rękę albo nogę, to miał wakacje z głowy.

A co my wtedy robiliśmy? Hmm, co było w młodości, niech tam pozostanie. Tak sobie tylko czasem myślę, że pilnujemy tych naszych dzieci, bo świetnie wiemy, do czego zdolne są nastolatki. Można powiedzieć, że nasze dzieci pokutują za naszą niegdysiejszą beztroskę.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Uroda 23 czerwca 2022

Masaż twarzy – jego zalety i efekty

Masaż twarzy to jeden z najbardziej popularnych zabiegów relaksacyjnych. Stanowi też najbardziej naturalną metodę profilaktyki starzenia się skóry i pewną alternatywę dla zabiegów medycyny estetycznej. Dla osób chcących długo cieszyć się młodą i zdrowo wyglądając cerą, powinien stanowić stały – codzienny rytuał.

Nie jest żadną tajemnicą fakt, że z wiekiem skóra i mięśnie tracą swoją naturalną jędrność i sprężystość. Pozbawione odpowiedniej stymulacji szybko poddają się procesom starzenia. Aby im przeciwdziałać, należy je wzmacniać i pobudzać do pracy. Można to oczywiście robić na różne sposoby, mniej lub bardziej inwazyjne, ale najprostszą formą, jaką możemy same sobie zaserwować, jest po prostu masaż.

W masażu wykonuje się po kolei określone ruchy, które w inny sposób oddziałują na skórę i tkanki:
– głaskanie początkowe pobudza i rozluźnia, zaś końcowe uspokaja,
– rozcieranie rozgrzewa, rozdrabnia i przemieszcza produkty przemiany materii,
– ugniatanie powoduje lepsze odżywienie tkanek, zwiększa napięcie i zdolność kurczenia się mięśni,
– oklepywanie pobudza tkankę nerwową i mięśniową,
– wibracja powoduje wzrost napięcia mięśni i naczyń krwionośnych, a także uelastycznia je. Ruch ten wykazuje bardzo korzystne działanie przy skórach słabo ukrwionych i pozbawionych jędrności, czyli przy starzejących się.

Masaż twarzy – jego zalety i efekty: 

Masaż powoduje miejscowe rozgrzanie i rozszerzenie naczyń włosowatych, co poprawia ukrwienie i usprawnia metabolizm, dzięki czemu usunięte zostają produkty przemiany materii.  Przyspiesza też  cyrkulację krwi i wymianę gazową, co oznacza, że do tkanek dociera więcej tlenu. Ponadto pobudzone krążenie krwi i limfy poprawia koloryt skóry, usuwa obrzęki, opuchliznę i cienie wokół oczu.

Rozgrzanie mięśni przyczynia się do ich rozluźnienia, a przez to wygładzenia drobnych zmarszczek. Skóra staje się bardziej napięta, elastyczna i jędrna, co daje wizualny efekt liftingu.

Pobudzenie tkanek i miejscowe przekrwienie ułatwia doprowadzanie do nich produktów odżywczych – zawarte w kosmetykach substancje aktywne, aplikowane w trakcie masażu lub tuż po nim, mogą głębiej penetrować skórę.

Masaż powoduje szybszą odbudowę uszkodzonych komórek np. przy procesach gojenia.

Podczas masażu mechanicznie usunięty zostaje martwy naskórek oraz wydzieliny z gruczołów łojowych i potowych, dzięki czemu otwierają się pory skóry i udrażniają kanały. Ponadto przyspiesza proces rogowacenia, co prowadzi do odkrycia w pewnym sensie młodszej warstwy naskórka.

Masaż obejmujący głowę, kark i szyję łagodzi bóle w tych partiach ciała.

Regularnie i prawidłowo wykonywany masaż twarzy wyraźnie poprawi jej kondycję już po kilku zabiegach. Skóra stanie się bardziej napięta, wygładzona, odżywiona i rozświetlona. Co ważne nie trzeba go przeprowadzać tylko w gabinecie kosmetycznym, śmiało można go wykonywać samodzielnie w domu, podczas codziennych rytuałów pielęgnacyjnych.

Pamiętaj, tylko by poszczególne ruchy wykonywać od dołu ku górze – w przypadku szyi i czoła, zaś policzki i dekolt bardziej na boki, w stronę obojczyków i uszu. Natomiast okolice oczu masuj ruchami okrężnymi, od wewnątrz do zewnątrz – w kierunku skroni. Porządnie rozcieraj tzw. kurze łapki i lwią zmarszczkę (pomiędzy brwiami). 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close