Emocje 18 stycznia 2024

W Międzynarodowy Dzień Przytulania uściskaj innych i… siebie!

Jak co roku, 21 stycznia obchodzimy światowy Dzień Przytulania. Chociaż jest to tylko symbol, to jednak symbol czegoś niezwykle ważnego – wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo. Nie jest żadną tajemnicą, że żyjemy w czasach powszechnego pośpiechu i dewaluacji zarówno tworzenia jak i dbania o relacje face to face. Mamy także tendencję do zaniedbywania nie tylko stosunków z innymi, ale i z samym sobą. Jakie są tego długotrwałe skutki i jak im zapobiegać odpowiada trener mentalny, Jakub B. Bączek.

Być może umiejscowienie Międzynarodowego Dnia Przytulania właśnie w styczniu nie jest wcale przypadkiem. Miesiące zimowe są bowiem czasem, gdy nasza aktywność towarzyska znacząco wygasa, a my decydujemy się raczej na przebywanie w domu pod kocem niż spotkania na mieście. I wszystko w porządku, jeśli mieszkamy i jesteśmy blisko z rodziną. Ale co jeśli pozostajemy singlami i po ludzku zaczyna nam brakować kontaktu z ludźmi? Może właśnie dlatego Dzień Przytulania jest dobrą okazją, abyśmy przypomnieli sobie znaczenie bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, którego w żaden sposób nie może zastąpić kontakt smsowy, telefoniczny czy nawet na komunikatorze video.

Podstawą jest uzmysłowienie sobie, czemu kontakt bezpośredni z innymi jest nam tak niezbędny – mówi Jakub B. Bączek, trener mentalny, i tłumaczy dalej: – Oczywiście możemy tutaj wgłębić się w bardzo długi wykład na temat zwyczajów panujących wśród naczelnych, do których należy również człowiek. Wtrącilibyśmy pewnie kilka słów na temat czynników ewolucyjnych, które nas tak uwarunkowały, abyśmy żyli w grupie i korzystali na budowaniu silnych więzi, uzależniających nas jednocześnie od siebie nawzajem w codziennym życiu. Tym jednak, co najmocniej przemawia do współczesnego człowieka – który nie jest już szczególnie zainteresowany tradycją, ani nie przekonuje go też aspekt bezpieczeństwa w grupie wypracowany przez ewolucję, bo sam staje się coraz bardziej samowystarczalny – jest OKSYTOCYNA. Hormon, którego brak może powodować nawet przewlekłą depresję i stałe obniżenie jakości życia.

Oksytocyna – hormon bliskości i szczęścia

Brzmi dosyć prosto prawda? Dlaczego ktoś, kto nieszczególnie lubi przebywać z ludźmi, powinien jednak mimo wszystko nie zapominać, że jest z natury zwierzęciem społecznym?

Oksytocyna jest bardzo ważnym dla człowieka hormonem, zwanym inaczej hormonem szczęścia. Co więcej poczucie szczęścia, którego dostarcza, potrafi skutecznie wyciągnąć nas z dołka, przywrócić poczucie sensu i zmienić fatalny dzień w zaledwie kiepski czas, o którym szybko zapominamy – mówi Jakub B. Bączek. – A żeby dostarczyć ją naszemu organizmowi nie musimy nawet za bardzo się wysilać. Wystarczy, że przytulimy się do drugiego człowieka!

Okazuje się jednak, że jeden tulas nie wystarczy… Według opinii amerykańskiej psychoterapeutki Virgini Satir „aby przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu. By się rozwijać – dwunastu”. Dodatkowo podobno każdy z nich musi trwać co najmniej 20 sekund i być szczery…

Nie chodzi oczywiście o to, żeby teraz nagle stworzyć sobie „to do” listę i odhaczać na niej każdego przytulasa lub żeby zacząć „napadać” obcych ludzi na ulicy i proponować im przytulenie (aczkolwiek takie eksperymenty społeczne już przeprowadzano i doprowadzały one do bardzo ciekawych wniosków) – mówi Jakub B. Bączek. – Najważniejsze, aby nie zapominać w codziennym biegu, że to nie praca jest najważniejsza, nasze osiągnięcia, sukcesy czy zachowanie dyscypliny na siłowni i w diecie. Najważniejsze dla naszego zdrowia psychicznego jest poczucie bliskości z drugim człowiekiem i nie warto z tym walczyć. Potrzeba ta jest zbyt mocno zapisana w naszym kodzie genetycznym, aby wykorzenić ją samym myśleniem życzeniowym… Jeśli zatem jest nam smutno, co nam szkodzi poprosić o tulasa od razu zamiast czekać na koniec dnia? Stałe dostawy oksytocyny! Oto co polecam każdemu i na co dzień!

Pamiętaj, aby przytulić samego siebie…

Tu oczywiście wchodzimy w metaforykę, ale niezwykle ważną. Czasami zapominamy, że czułość i bliskość z innymi ludźmi to dopiero drugi krok, który powinniśmy postawić w naszej codzienności. Pierwszym jest zachowanie życzliwości dla nas samych.

We wszystkim, co robisz, wsłuchuj się przede wszystkim w siebie. Jesteś zmęczony, odpocznij. Nie chcesz nigdzie wychodzić, zostań w domu i schowaj się pod kocem. Wolisz spędzić święta w małym gronie przyjaciół zamiast z kilkoma ciotkami, które widujesz raz do roku, zrób to – radzi Jakub B. Bączek. – Brzmi to bardzo banalnie, ale jak dowodzą liczne badania społeczne, nie mamy w dalszym ciągu szacunku do samych siebie i swoich emocji oraz potrzeb. Zatem być może mimo banalności powyższych słów, trzeba je naszemu społeczeństwu stale powtarzać. I tu właśnie widzę swoją rolę oraz innych trenerów mentalnych…

Przytulić samego siebie, to znaczy obdarzyć się życzliwością, którą zwykle kierujemy do innych. Jakoś nie mamy raczej problemu z tym, żeby pochwalić kogoś w naszym otoczeniu, pomóc najbliższej koleżance czy przytulić psa, kiedy kuli się ze strachu, gdy za oknem strzelają znowu petardy. Dlaczego zatem tą samą pozytywną energią nie możemy obdarzyć siebie?

Zostaliśmy nauczeni, że musimy być wobec siebie wymagający, a także że „trzeba być twardym a nie miękkim”, „chłopaki nie płaczą”, „nikt nie będzie chciał się zadawać z takim smutasem”… Chociaż nasi rodzice i dziadkowie zrobili, co byli w stanie, stosując dostępną im wiedzę oraz według własnych możliwości, to właśnie my będziemy pokoleniem, które wprowadzi w tej kwestii zmiany – mówi z przekonaniem Jakub B. Bączek. – Zmiana zresztą już jest widoczna. Zaczęliśmy rozmawiać o uczuciach, coraz bardziej dbamy o swój dobrostan psychiczny na dodatek w pierwszej kolejności przed potrzebami innych. Coraz częściej spotykamy się z empatią i sami ją okazujemy. Przed nami jedynie trochę pracy w temacie znajdowania złotego środka. A zatem? Przytulajmy nie tylko innych, ale i samych siebie! Powiedzmy sobie coś miłego. Doceńmy własną pracę i osiągnięcia czy też po prostu pozytywne cechy naszego charakteru. Odpuszczenie samemu sobie i życzliwość wewnętrzna przynoszą niesamowite poczucie ulgi i znacząco zmniejszają odczuwanie samotności! Jest to szczególnie ważne dla osób, które na co dzień czują się samotne i opuszczone przez innych.

Na Międzynarodowy Dzień Przytulania mamy zatem zadanie dla każdego, kto czyta ten tekst: 

Uściskaj innych i siebie!

 

Jakub B. Bączek – Trener mentalny Mistrzów Świata i olimpijczyków, właściciel kilku firm, autor ponad 20 książek, sprzedawanych dziś w 17 krajach. Wykładowca studiów MBA na Akademii Leona Koźmińskiego, ekspert telewizyjny, mówca inspiracyjny, regularnie zapraszany do czołowych banków i korporacji.

Twórca Akademii Trenerów Mentalnych™ i popularnych projektów szkoleniowych w Polsce i za granicą. Prywatnie pasjonat podróży, gry w golfa, buddyzmu i czytania książek. Uważa, że marzenia się nie spełniają – marzenia się… SPEŁNIA!

 

Źródło wpisu: informacja prasowa

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dom 17 stycznia 2024

Jak oswoić psa z nowym członkiem rodziny? Cenne wskazówki psiego behawiorysty

Siedmiotygodniowe niemowlę zostało pogryzione w domu przez psa, niestety lekarzom nie udało się uratować maluszka – ta wiadomość mocno mną wstrząsnęła w ostatnich dniach. Nie znam co prawda szczegółów, nie wiem dokładnie, jak do tego doszło, ale niewątpliwie jest to wielka tragedia. A pogłębia ją fakt, że nie jest to odosobniony przypadek, bo (podobno) 90% wszystkich pogryzień, jakie mają miejsce w Polsce i na świecie, to pogryzienia dzieci przez własne psy i na terenie swojej posesji. Jak więc oswoić psa z nowym członkiem rodziny?

Myślę, że skala problemu powinna skłonić nas do pewnych przemyśleń i zmiany świadomości, bo właściciele psów uważając ich za członków rodziny i traktując często jak swoje dzieci czy wnuki, zapominają o tym, że mimo wszystko są to zwierzęta. Ile to już razy zdarzyło mi się słyszeć „Nie bój się, on ci NIC nie zrobi”…

O tym właśnie rozmawiali niedawno prowadzący program DDTVN Ewa Drzyzga i Krzysztof Skórzyński z psim behawiorystą Radosławem Ekwińskim. A ponieważ Pan wyrażał się bardzo jasno, mądrze i rzeczowo, dając wiele cennych rad i wskazówek, postanowiłam najważniejsze z nich zapisać i posłać dalej. Uważam bowiem, że jest to niezwykle ważny temat i trzeba o nim rozmawiać, uświadamiając tym samym dzieci oraz dorosłych (zarówno właścicieli psów, jak i tych, którzy nie posiadają czworonogów), że nigdy nie możemy być pewni tego, co zrobi lub czego nie zrobi nasz pupil.

Najważniejsze informacje, jakich udzielił Pan Radosław:

O czym trzeba pamiętać, mając psa?

Pies, niezależnie od swojej rasy i gabarytu, pomimo iż kocha nas miłością bezwarunkową, jest zwierzęciem, drapieżnikiem. A to oznacza, że jeśli poczuje się w jakiś sposób zagrożony, jego instynkt każe mu to zagrożenie od siebie odsunąć – poprzez ucieczkę bądź atak.

Zabawy z psem w aportowanie, ciągnięcie np. sznurka, rozszarpywanie czegoś – starej zabawki albo kapci to nic innego, jak pobudzanie instynktu łowieckiego.

Pies jest terytorialny, ma świadomość, że pewne rzeczy są jego i niechętnie z nich zrezygnuje, nie zawsze odda je po dobroci.

Czym dla psa jest pojawienie się nowego członka rodziny?

Kiedy pojawia się w domu dziecko, pies automatycznie bardzo dużo traci – zarówno samego zainteresowania nim, jak i przestrzeni, która do tej pory należała do niego.

Jeśli przed narodzinami dziecka pies był dla nas bardzo ważny i bliski, miał wiele przywilejów, poświęcaliśmy mu dużo uwagi i dawaliśmy sporo miłości, to odsunięcie go nieco na bok sprawi, że stanie on przed sporym wyzwaniem. Jak sobie z tym poradzi, jako pies – drapieżnik, tego nie wie nikt i należy mieć tego pełną świadomość.

Jak przygotować psa na pojawienie się dziecka?

Na początek, zanim dziecko pojawi się w rodzinie, warto wybrać się z psem w okolice placu zabaw i zobaczyć, jak będzie reagował na bawiące się i hałasujące w jego otoczeniu dzieci – czy on będzie neutralny wobec nich, czy będzie pozytywnie zainteresowany, a może zacznie się denerwować i szczekać na maluchy, traktując je jako zagrożenie?

Do domu stopniowo należy wprowadzać przedmioty, które będą miały stałe miejsce, gdy urodzi się już nasz potomek. Pan Radosław podpowiada, by przynieść również lalkę i nosić ją na rękach, po to, by sprawdzić, czy nasz czworonóg w jakikolwiek sposób na to zareaguje  – analogicznie do sytuacji na placu zabaw. Swoim zachowaniem pies może bowiem dać nam pierwszy sygnał, że może stanowić zagrożenie dla naszego dziecka, a to z kolei daje nam szansę na to, byśmy zaczęli odpowiednio wcześnie pracować nad tym aspektem.

Jeśli jednak nie zdążyliśmy przygotować naszego psa na pojawienie się w domu dziecka, albo pomimo to coś dzieje się nie tak i boimy się, że może on wyrządzić krzywdę maluchowi, warto zastanowić się nad wywiezieniem czworonoga na kilka dni do naszych bliskich. Nie chodzi o to, by usunąć psa z naszego domu i mieć z nim na chwilę spokój, a o to, by dać mu szansę na spokojne oswojenie się z nową sytuacją i nowym członkiem rodziny. W tym czasie należy przynosić pieskowi rzeczy, które pachną noworodkiem – pieluszkę albo ubranko.

Jak się zachować, gdy pies zaatakuje dziecko?

Zacznijmy od tego, że wszelkie zachowania dziecka – jego machanie rączkami czy kwilenie – mogą pobudzić zwierzęcy instynkt i łowczość psa.  

Większość ataków psa jest bardzo gwałtowna i krótka, czyli jest ugryzienie i odskoczenie. Zdarza się jednak tak, że pies gryzie dłużej, w takiej sytuacji należy niezwłocznie narobić dużo hałasu np. zrzucić wszystko to, co znajduje się na pobliskim stole lub przewrócić jakiś mebel (regał, krzesła), po to by przestał gryźć i przekierował swoją uwagę na nas. Co ważne nie rzucamy się na psa, nie staramy się przydusić go własnym ciałem, bo może przekierować atak na nas. Można natomiast spróbować rzucić na niego koc czy zasłonę i zawinąć tym jego głowę oraz łapy. Jeśli uda nam się to zrobić i wytrzymać tak około minuty jest duża szansa na to, że z naszego czworonoga opadną emocje. Wówczas należy go odizolować i wezwać pomoc.

Pamiętajcie o tym, że najbardziej dotkliwe i najtragiczniejsze w skutkach pogryzienia dzieci dotyczą maluszków do roku, bo charakter agresji psa jest inny niż względem starszych dzieci. Jak mówi psi behawiorysta, bardzo często jest to agresja łowcza, ponieważ pies nie traktuje noworodka jak człowieka. Brzmi to przerażająco, ale wracamy tu do początku, do meritum sprawy – pies to zwierzę, drapieżnik. I o tym trzeba pamiętać, niezależnie od tego, jak bardzo kochamy nasze pupile. 

 

 

Obraz Stephen Chantzis z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W przedszkolu 17 stycznia 2024

Ferie zimowe i karnawał nie takie straszne! Jak fajnie spędzić czas z dziećmi, podpowiada Ciocia Tunia

Polska oficjalnie zaczęła okres ferii zimowych! (Nie)Szczęśliwcami, na których przypadło pierwsze w kolejności wolne, są województwa dolnośląskie, mazowieckie, opolskie i zachodniopomorskie. Z każdym tygodniem jednak „feriowiczów” będzie przybywać, ale jak mówią statystyki, ostatnie lata wypadają dosyć blado w porównaniu do całej minionej dekady, jeśli chodzi o możliwość wyjazdu wśród Polaków – czy to za granicę czy w obrębie kraju. Przeważają oczywiście względy finansowe. Gdzie zatem i jak będziemy spędzać ferie? A także co najbardziej martwi rodziców w kontekście dwóch tygodni bez szkoły? Jak się okazuje, jest to przede wszystkim praca zdalna w towarzystwie znudzonych dzieci! Czy słusznie?

Jestem mamą i wiem doskonale, że ogarnięcie dzieci i pracy w tym samym czasie, to nie lada wyzwanie. To ciężka praca nawet wówczas, gdy dzieciaki są w przedszkolu i szkole, a co dopiero, gdy zaczynają się święta, wakacje, czy ferie – mówi Ciocia Tunia, artystka piosenki dziecięcej i mama dwójki brzdąców. – Co robię, żeby fajnie spędzić czas z dziećmi, a jednocześnie odhaczyć wszystkie obowiązki na liście? Sposobów jest kilka. Trzeba będzie jednak odrobiny cierpliwości i samozaparcia, aby wprowadzić je w życie.

„Przewietrzyć i zmęczyć, a samo padnie”

Jakkolwiek może brzmi to w naszych czasach niezbyt postępowo, to stare rady jeszcze starszych ciotek, czasami się po prostu sprawdzają. Zatem jeśli utknęliśmy na ferie zimowe w domu, a musimy pracować i potrzebujemy względnej ciszy, to poranne „przewietrzenie dzieciaków” wcale nie jest takim złym pomysłem. Oczywiście pogoda nie zawsze będzie nam sprzyjać. Im więcej jednak aktywności fizycznej na zewnątrz, tym większą ciszę będzie słychać w domu, gdy po powrocie dzieciarnia utnie sobie drzemeczki albo zasiądzie do oglądania „Krainy lodu”.

Nie jestem fanką zajmowania dzieci telefonem czy ciągłego puszczania bajek. Nie ma jednak nic złego w uroczystym seansie filmowym po powrocie z sanek. Dzieciaki na pewno docenią zbudowanie przed telewizorem bazy złożonej z koców, poduszek i stoliczka na ciepłe kakao i przekąski. Za oknem zimowa aura, a w domu ciepło i przytulność, którą będą wspominać jeszcze długie lata jako dorośli ludzie – mówi Ciocia Tunia i dodaje: – A my mamy dzięki temu jakieś dwie godzinki spokoju na ogarnięcie najważniejszych obowiązków.

Przestań nadzorować, zacznij obserwować

To, co wymaga większego samozaparcia, i to jeszcze kiedy dzieci są bardzo małe, to nie zawracanie im głowy, kiedy tego nie potrzebują. Większość dzieci przechodzi przez etap „uczepienia się” mamy, przez co biedna nie jest w stanie nawet odbyć wizyty w toalecie bez asysty dziecka. Z jednej strony nas to irytuje, a z drugiej kiedy dziecko w końcu zajmie się samo własną zabawą i ignoruje pytania ze strony dorosłych, zaczynamy się denerwować i próbujemy na siłę do zabawy dołączyć lub podejmujemy próby jej animowania. Po co? Przecież sami nie lubimy, kiedy ktoś przerywa nam wciągającą nas czynność. Dzieci też tego nie lubią, a samodzielna eksploracja jest dla nich bardzo ważna. Nauczmy się zatem, już od ich najwcześniejszych lat, być towarzyszami i obserwatorami, a nasze dzieci dorastając, będą dzięki temu dużo bardziej samodzielne w wyszukiwaniu sobie zajęć.

Zajęło mi kilka lat macierzyństwa, aby zrozumieć, że moje dzieci nie potrzebują ze mną stałego kontaktu wzrokowego i werbalnego. Nie musimy spędzać razem każdej minuty. Zwykle, kiedy jestem im potrzebna w zabawie, same się o to upominają – mówi Ciocia Tunia. – Dodatkowo regularnie wygospodarowuję czas na wspólne kreatywne zabawy. Ale uwaga! Tutaj również jestem jedynie jednym z uczestników tych zabaw. Nie narzucam, nie pouczam. Proponuję i pozwalam dzieciom, aby same znajdowały rozwiązania i eksplorowały swoje możliwości. Efekty bywają naprawdę zaskakujące! Mało kto zdaje sobie sprawę, jak daleko sięgają dziecięca kreatywność i wyobraźnia.

Ja pracuję, a one bawią się obok

To jest ta część, która będzie wymagała od ciebie zaangażowania, zwłaszcza na początku, nie tylko aktywnego, ale i w proces odpuszczania. Wprawdzie pozwoli ci niemalże bez przeszkód pracować, ale i od czasu do czasu będziesz musiał/a oderwać oczy od monitora. Istnieje szereg zabaw i zajęć, które możesz zaproponować swoim dzieciom, będących w stanie zająć je na długie godziny. Od ciebie wymagać będą natomiast jedynie zerknięcia kilkukrotnie, co dzieje się w drugim pokoju lub na podłodze obok.

Jedną z możliwości jest wykorzystanie gotowych klipów z muzyką dla dzieci, łączących taniec ze śpiewaniem i nauką prostego układu, z którym poradzi sobie każde dziecko. Mogą być to na przykład utwory Cioci Tuni, przy których bawią się doskonale nawet moje własne dzieci – mówi artystka. – Kolejnym pomysłem może być tworzenie ozdób i dekoracji karnawałowych. I tutaj już będziecie musieli „odpuścić”, bo dla świętego spokoju będzie trzeba pogodzić się z bałaganem i prawdopodobnie również z wątpliwą wartością estetyczną takich dekoracji. Nie nam jednak mają się one podobać. Nie wymagamy przecież od ucznia pierwszej klasy, aby pisał wypracowania na poziomie liceum, prawda?

Kolejnym sposobem na zajęcie czasu dzieciom, jest skonstruowanie „tymczasowych zabawek” – nie trzeba wcale wydawać na nie pieniędzy, zwłaszcza z myślą, że nigdy nie wiadomo, kiedy naszym dzieciom coś się znudzi, a zwykle następuje to raczej szybko – dodaje Ciocia Tunia. – Bardzo fajną opcją jest domowa wersja Cymbergaja, do której wykonania wystarczy kilka materiałów, które zwykle mamy w domu, czy też wykorzystanie chusty animacyjnej Klanzy, którą również można zrobić samodzielnie w domu z koca, prześcieradła czy obrusa. Dla dorosłych może brzmieć to niezbyt atrakcyjnie, ale dzieci potrafią bawić się tak godzinami.

A jeśli chodzi o zabawy spokojniejsze…

Zaproponujmy coś, co zajmie dzieci na dłużej i pozwoli później na wspólną zabawę rodzinną. Ciekawym pomysłem będzie zaprojektowanie strojów dla dzieci i dla rodziców. Następnie rysunki stworzone przez dzieci będzie można wykorzystać jako punkt wyjścia do kolejnych aktywności… – mówi Ciocia Tunia.

Kreatywnie i wesoło

Gdy już uda nam się oderwać od pracy i chcemy spędzić czas z dziećmi kreatywnie, proponujemy przede wszystkim wykorzystać to, co mamy w domu, aby stworzyć coś całkiem nowego i pomóc najmłodszym w rozwijaniu umiejętności manualnych oraz wyobraźni…

Jedną z moich ulubionych aktywności rodzinnych na granicy czasu ferii zimowych i karnawału, jest wspólne tworzenie kostiumów. A do ich wykonania wykorzystać można naprawdę wszystko – mówi Ciocia Tunia. – My zwykle szukamy w szafie starych i niepotrzebnych już materiałów, wyciągamy z szafek kuchennych folię aluminiową, torebki, papier, spinacze, gumki recepturki i wiele innych drobiazgów, i zaczynamy tworzyć stroje karnawałowe. Jest przy tym oczywiście mnóstwo zabawy i mnóstwo bałaganu. W całym procesie można również wykorzystać stworzone już wcześniej przez dzieci projekty. Próba odtworzenia w świecie rzeczywistym ich pomysłów jeden do jednego może być prawdziwym wyzwaniem i świetną zabawą na co najmniej kilkadziesiąt minut. Potem pozostaje nam już tylko wspólny taniec podczas domowej zabawy karnawałowej.

Dla odważnych polecamy również zachęcenie dzieci, aby zaprosiły kolegów i koleżanki do wspólnej zabawy: projektowania i wykonania strojów oraz „domówki karnawałowej” dla najmłodszych. 

Do przygotowań takiej zabawy – np. do wspólnego gotowania, szykowania kanapek i przekąsek – również warto dzieci zaangażować. Niech czują, że to ich własna zabawa i przedsięwzięcie! – dodaje na koniec Ciocia Tunia, artystka piosenki dziecięcej.

 

Marta Świątek-Stanienda czyli Ciocia Tunia – uwielbia dzieci i to dla nich tworzy i działa. Z wykształcenia muzyczka, wokalistka i aktorka scen muzycznych, prywatnie przede wszystkim szczęśliwa mama dwójki brzdąców. Od najmłodszych lat związana z trzema pasjami swojego życia: muzyką, śpiewem i tańcem, które udało jej się połączyć, występując w spektaklach na scenach teatrów muzycznych w całej Polsce.

Jedną z najważniejszych jej inicjatyw jest projekt muzyczny „Ciocia Tunia” z repertuarem skierowanym do najmłodszej publiczności. Jest również wykwalifikowaną animatorką czasu wolnego oraz instruktorką zumby. Szerokie zainteresowania oraz szereg różnorodnych umiejętności pozwoliły jej na stworzenie wyjątkowego autorskiego stylu i programu, dzięki którym potrafi zaktywizować do nauki i zabawy absolutnie każdego małego nicponia.

Ciocia Tunia jak spędzić fajnie ferie zimowe

 

Źródło wpisu: informacja prasowa

Obraz Petra z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close