Jak przekonać dziecko do nauki
Dzieci dzielą się z grubsza na takie, które uczą się dobrowolnie i trzeba je od książek siłą odciągać oraz na takie, które za nic uczyć się nie chcą. Jak przekonać dziecko do nauki, kiedy ono mówi, że nauka jest nuda, trudna i w ogóle głupia? Łatwo nie będzie, ale są sposoby.
Nauka przez zabawę
Sposób stary jak świat, ale ciągle skuteczny. Im więcej zmysłów jednocześnie dziecko angażuje, tym łatwiej przychodzi mu przyswajanie wiedzy. Wkuwanie na pamięć można połączyć z chodzeniem, skakaniem, bieganiem. Tabliczkę mnożenia łatwiej przyswoić układając klocki na podłodze. Fakty historyczne wchodzą do głowy szybciej, jeśli dziecko je na przykład narysuje.
Aplikacje mobilne nie są takie złe
Oczywiście, jeśli podejdziemy do nich właściwie. Warto podpowiedzieć dziecku, co może zainstalować, żeby sobie uatrakcyjnić naukę. Prawda jest taka, że dzieci uwielbiają te wszystkie mobilne bajery, takie mamy pokolenie. Można zabraniać, a można to wykorzystać w słusznej sprawie. Duśka uczyła się tabliczki mnożenia w aplikacji. Najbardziej lubiła końcowe pojedynki, przychodziła do mnie i stawałyśmy do walki. Z innej aplikacji uczyła się odgłosów ptaków, z kolejnej wyciągała wiadomości o kosmosie.
Kary i nagrody? No niekoniecznie
Dziecko powinno od początku mieć świadomość, że uczy się dla siebie, a nie dla nagrody. Obiecywanie roweru, tabletu, smartwatcha czy choćby pluszaka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zadziała tu mechanizm znany dobrze studentom: zakuć, zdać, zapomnieć. Jeśli nagroda to niematerialna, na przykład wyjście do kina, dziecko ma wtedy lepszą motywację do starań o kolejny bonus za dobre wyniki. A kara? Już sama jedynka jest karą, po co to eskalować? Dzieci, które mają problemy z nauką, potrzebują od rodziców wsparcia, a to nie powinno przyjmować postaci kar.
Nauka jest ważna
I trzeba to dziecku wyraźnie pokazać. Co to oznacza? Jeśli dziecko odrabia lekcje, to nie wolno mu przerywać akcjami typu: „Zrób sobie przerwę i wynieś śmieci”. Za to trzeba ściszyć a najlepiej całkiem wyłączyć telewizor, nie odkurzać w czasie nauki dziecka, odpuścić sobie wszelkie inne głośne prace, zająć czymś młodsze rodzeństwo. Jeśli w domu jest kilku uczniów, powinni odrabiać lekcje w tym samym czasie, wtedy nie będą sobie nawzajem przeszkadzać zabawą.
Nauka nie tylko w szkole
Dni wolne nie są tylko po to, żeby posprzątać i poleniuchować. To czas, który można spędzić twórczo, na przykład na wycieczce, która łączy przyjemne z pożytecznym. Jeśli trochę poszukamy, okaże się, że nawet w muzeum można się dobrze bawić. Z takich wycieczek dzieci wynoszą więcej niż ze szkoły. Przede wszystkim dlatego, że nie towarzyszy im stres i nie czują presji przyswajania wiedzy. Ot, samo się dzieje.
Pochwały tak, ale za konkrety
Pochwała to coś, na co dziecko powinno zasłużyć. A po co ma się starać, skoro chwalimy je bez ustanku i za byle co? Oczekiwanie lepszych stopni wcale nie jest niczym złym, oczywiście pod warunkiem, że dziecko na nie stać. Natomiast zdecydowanie lepiej chwalić za sukcesy niż ganić braki. Jeśli dziecko dostanie piątkę i jedynkę, nie może być tak, że piątka zostanie przemilczana a jedynka napiętnowana.
Korepetycje
Tak, wbrew pozorom dodatkowe zajęcia też mogą zachęcić do nauki. Szczególnie jeśli korepetytor wykaże się kreatywnością. Podobnie jest z zajęciami grupowymi w różnych klubach osiedlowych i innych domach kultury. To, co w szkole jest „nudne i głupie” poza szkołą może okazać się bardzo ciekawe.
Porównywanie nie jest motywujące
„Zosia może, a ty nie? Paweł umie, a ty co? Gorszy?” Każde dziecko ma inne predyspozycje i możliwości. Twierdzenie, że skoro jedno umie to i drugie powinno jest bez sensu. Natomiast można podkreślić, że Zosia dostała lepszą ocenę, bo się uczyła kilka godzin. Warto zwracać uwagę na pracę włożoną w przyswojenie wiedzy i efekty jakie ta praca przynosi. A jeśli nie przynosi? Jeśli dziecko uczy się dzień w dzień po kilka godzin i nadal ma problemy z nauką, trzeba szukać pomocy na zewnątrz.
Odpowiedzialność leży po stronie dziecka
Jeśli rodzice za mocno ingerują w naukę dziecka, ono samo przestaje się nią przejmować. No bo po co, skoro rodzice wszystkiego pilnują? Inaczej wygląda sytuacja, gdy dziecko ma świadomość, że to ono jest odpowiedzialne za odrabianie lekcji, przygotowanie do klasówki, pakowanie tornistra. Warto też podkreślać, że nauka jest obowiązkiem dzieci, tak samo jak praca jest obowiązkiem rodziców.
- Czwarta klasa – czy jest się czego bać? Mama piątoklasistki odpowiada
- Bo rowy będziesz kopał…
- Dysgrafia. Dowiedz się, jak ją rozpoznać i jak pomóc dziecku z dysgrafią
- Dyskalkulia – problem nie tylko szkolny
- Dysleksja – zdiagnozujesz ją już u małego dziecka
- Dziecięcy kłopot z małą motoryką, czyli o tym jak usprawniać małe dłonie