Lifestyle 18 października 2024

Jak rowery wodorowe zrewolucjonizują mikromobilność? Rozmowa z Michałem Seidelem, prezesem Groclin

W czasach, gdy poruszanie się po mieście staje się coraz większym wyzwaniem, poszukiwania idealnych środków transportu ciągle trwają. Jak omijać korki? Nie zanieczyszczać powietrza? Jeździć wygodnie i unikać zmęczenia? Michał Seidel, CEO firmy Groclin, uważa, że odpowiedzią na miejskie bolączki mogą być rowery wodorowe.

Na rynku pojawia się coraz więcej innowacyjnych rozwiązań związanych z mobilnością. Dlaczego właśnie wodór ma być przyszłością miejskiego transportu?

Michał Seidel: Wodór to przyszłość, ponieważ łączy w sobie zalety ekologii z wysoką wydajnością. Jest niezwykle efektywny – oferuje długi zasięg, szybką wymianę butli i, co najważniejsze, nie emituje szkodliwych substancji. Jesteśmy świadkami transformacji w miastach, które ograniczają ruch samochodowy i promują bardziej przyjazne dla środowiska alternatywy. Wiele miast wprowadza strefy niskoemisyjne, a nasze rowery idealnie pasują do tego trendu. Stanowią odpowiedź na zmniejszającą się przestrzeń dla samochodów i są doskonałą alternatywą dla codziennych dojazdów do pracy czy rekreacyjnych przejażdżek.

Niektóre media podkreślają, że rowery elektryczne nie są aż tak ekologiczne, jak na początku sądzono. Jak w tym kontekście wyglądają rowery wodorowe?

To prawda, że rowery elektryczne mają pewne ograniczenia, szczególnie jeśli chodzi o proces produkcji i utylizacji baterii. W przypadku rowerów wodorowych te problemy praktycznie nie istnieją. Butelki wodorowe są wielokrotnego użytku, a same rowery są trwalsze. Przeciętny rower elektryczny posłuży około 3 lat, podczas gdy wodorowy – nawet 10. Nie tylko zmniejszamy ilość odpadów, ale również redukujemy ślad węglowy, bo wodór można produkować w sposób ekologiczny, a jedynym skutkiem „ubocznym” tego procesu jest woda. To sprawia, że rowery wodorowe są rzeczywiście bardziej przyjazne dla środowiska.

Opowiedz coś więcej o tej technologii. Jak wygląda użytkowanie takiego roweru? Gdzie można go naładować i ile czasu po naładowaniu można korzystać z napędu?

Samo użytkowanie nie różni się przesadnie od klasycznych rowerów elektrycznych, dopóki nie poruszymy kwestii ładowania. Tradycyjną baterię litową musisz podłączyć do prądu na kilka godzin. W rowerze wodorowym wymieniasz tylko niedużą, mniej więcej półlitrową butelkę ze sprężonym wodorem i ruszasz dalej. Operacja trwa kilka sekund, a zyskujesz energię na około 60 km jazdy. Wytwarzanie wodoru w generatorze faktycznie zajmuje maksymalnie 5 godzin, ale dzięki wymiennym butelkom w tym czasie swobodnie można korzystać z roweru z napędem.

Do rozpoczęcia przygody z rowerem wodorowym potrzeba więc nie tylko roweru, ale też generatora wodoru. Dla kogo w takim razie przeznaczone są rowery wodorowe? Czy docelowo mogą trafić na masowy rynek?

Na razie celujemy głównie w firmy, deweloperów i miasta, które szukają innowacyjnych i ekologicznych rozwiązań transportowych. Wyobrażam sobie rowery wodorowe na osiedlach mieszkaniowych, w dużych biurowcach, a także jako część flot miejskich rowerów. Firmy chcą być postrzegane jako ekologiczne i nowoczesne, a rowery wodorowe doskonale wpisują się w ten trend. W przyszłości planujemy jednak rozwijać ofertę także dla indywidualnych użytkowników.

Planujecie współpracę z władzami miast?

Tak, mamy konkretne plany na współpracę z samorządami i lokalnymi władzami. To kluczowy element naszej strategii. Już teraz rozmawiamy z kilkoma miastami na temat wprowadzenia pilotażowych programów, w ramach których mieszkańcy mogliby przetestować nasze rowery. Chcemy, aby dostęp do tej technologii był jak najbardziej przystępny.

Uważasz, że Polska jest na to gotowa?

Polska już teraz staje się ważnym graczem w produkcji wodoru. Rząd przyjął właśnie projekt tzw. ustawy wodorowej, który umożliwia rozwój technologii wodorowych i otwiera ogromne możliwości przed naszym krajem. Rowery wodorowe to tylko jeden z przykładów, jak wodór może znaleźć zastosowanie w różnych sektorach – od transportu po przemysł ciężki. Wierzę, że przyszłość mikromobilności będzie wodorowa, a Polska ma szansę stać się liderem w tej technologii.

Czyli widzisz przyszłość dla wodoru także w innych formach transportu, np. w samochodach, autobusach czy nawet w transporcie towarowym?

Oczywiście. Technologia wodorowa ma ogromny potencjał, nie tylko w mikromobilności. Już teraz widzimy, jak wielkie firmy motoryzacyjne, takie jak Toyota czy Caterpillar, inwestują w rozwój napędów wodorowych. W przyszłości wodór może zrewolucjonizować transport towarowy czy transport publiczny, oferując czyste, efektywne i długodystansowe rozwiązania.

Jakie są plany Groclin na najbliższe lata? Czy planujecie rozwijać inne rozwiązania wodorowe?

Tak, zdecydowanie. Wodór to tylko początek naszej drogi. Chcemy być liderem innowacji w branży ekologicznego transportu, a mikromobilność to jeden z kluczowych obszarów, w których widzimy ogromny potencjał. Planujemy także rozwijać inne technologie związane z transportem wodorowym, a także poszukiwać nowych rozwiązań w zakresie ekologii i zrównoważonego rozwoju.

Na koniec – co powiedziałbyś sceptykom, którzy wątpią w przyszłość wodoru w mikromobilności?

Warto spojrzeć na to, co dzieje się na świecie – w wielu krajach wodór staje się nie tylko technologią przyszłości, ale rzeczywistością. Uważam, że podobnie jak z elektrykami, początkowo mogą pojawiać się pewne wątpliwości, ale kiedy już zobaczymy, jak dobrze wodór sprawdza się w praktyce, te wątpliwości szybko ustąpią miejsca entuzjazmowi.

 

 

Źródło informacji: Groclin

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
W szkole 17 października 2024

Dlaczego nastolatki piją alkohol i jak powinniśmy na to reagować?

Dlaczego nastolatki piją alkohol i co więcej, sięgają po niego w coraz młodszym wieku? Wcale nie dlatego, że mogą. Kilkadziesiąt lat temu alkohol mogły kupować nawet dzieci, a mimo to problem nie był aż tak palący. Co się zmieniło i dlaczego nasze dzieci się upijają? 

Dlaczego nastolatki piją alkohol i jak go kupują?

Teoretycznie osoby nieletnie nie mogą kupować alkoholu. W tej kwestii sporo się zmieniło, bo sama pamiętam z dzieciństwa, że moi koledzy chodzili do sklepu po piwo dla swoich ojców. W tamtych czasach nawet ogarnięty siedmiolatek robił zakupy dla rodziny, piwo też kupował bez problemu. Nie dam głowy, jak było z wódką, ale ona była na kartki, więc może dorośli woleli to sami załatwiać. 

 

Teoria teorią, a życie życiem. Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że nastolatki bez problemu mogą kupić alkohol w internecie. Nikt ich tam nie weryfikuje. Mogą kupować kiedy chcą i ile chcą, jeśli tylko ich na to stać. 

 

A dlaczego to robią? Powody jak zwykle są różne: 

 

– Moda lub presja rówieśnicza – w niektórych grupach jest to modne, a kto nie pije, ten wyskakuje poza nawias towarzyski. Dorastające nastolatki wolą udowodnić swoją przynależność do grupy, niż dać się z niej usunąć. O tym, że mogłyby zmienić grupę, jakoś nie myślą. Zresztą nie zawsze jest to łatwe. Wbrew pozorom grupy, szczególnie w szkole podstawowej, są dość hermetyczne.

 

– Chęć odcięcia się od problemów – to kolejny powód, dla którego nastolatki piją alkohol. Dość szybko przekonują się, że po alkoholu poziom stresu znacząco spada, problemy maleją, a zadowolenie z życia rośnie. O tym, że ten stan jest krótkotrwały, nie chcą pamiętać.

 

– Ciekawość – dla wielu nastolatków to ona jest motorem napędowym do sięgnięcia po alkohol, szczególnie jeśli mają przykład w domu. W końcu chcą się dowiedzieć, co takiego fajnego jest w alkoholu, że wszyscy go piją.

 

– Bunt – wiadomo, że owoc zakazany kusi najmocniej, a wiek dojrzewania sprzyja podejmowaniu niemądrych decyzji. To też testowanie granic, nastolatkowie chcą się przekonać, jak bardzo są postrzegani jako dorośli, co już mogą robić, a czego jeszcze nie.

 

Kiedy nastolatki najczęściej sięgają po alkohol?

Statystyki są naprawdę niepokojące. Otóż najwięcej nastolatków sięga po alkohol na przełomie szkoły podstawowej i średniej, w wieku 14 – 16 lat. Nowa szkoła, nowe znajomości, chęć udowodnienia dorosłości, to wszystko są powody, dla których młodzież w tym wieku jest najbardziej narażona na pokusę napicia się alkoholu. 

 

Ciężko uwierzyć, ale aż 80% nastolatków w wieku 15 – 16 lat ma za sobą pierwszą degustację alkoholu. Najczęstszą okazją są różnorakie spotkania towarzyskie. 

 

Jak zareagować, gdy nastolatek pije alkohol?

Chociaż to bardzo trudne, trzeba trzymać nerwy na wodzy. Krzyk nigdy nie jest rozwiązaniem, chociaż jest naturalną reakcją. Jednak w ten sposób nie porozumiemy się ze swoim dzieckiem, a bez porozumienia trudno będzie o konstruktywne rozwiązanie. 

 

Przede wszystkim warto zapytać dziecko o odczucia spowodowane takim eksperymentem. Chociaż może się to wydawać dziwne, sporo nastolatków nie ma pojęcia, jak duży wpływ na ich ciało i umysł może mieć alkohol. Brak doświadczenia sprawia, że nie wiedzą, jaka porcja alkoholu jest dla nich bezpieczna. Paradoksalnie im gorzej poczują się po pierwszym razie, tym większa szansa, że drugi zostanie mocno odsunięty w czasie. 

 

Warto też porozmawiać z nastolatkiem o skutkach picia alkoholu, także tych długoterminowych. Do najpowszechniejszych należą:

– obniżenie koncentracji, problemy z pamięcią i przyswajaniem informacji, 

– obniżenie odporności organizmu,

– zaburzenia emocjonalne,

– skłonność do agresji,

– problemy zdrowotne nietypowe dla młodego wieku, np. nadciśnienie, stan zapalny wątroby. 

 

Warto też napomknąć, że skłonność do nadużywania alkoholu odbija się na urodzie. Szczególnie w przypadku dziewczynek może to być argument silnie przemawiający za abstynencją. 

 

Co robić, gdy nastolatek regularnie pije alkohol? 

W wieku nastoletnim o uzależnienie łatwo, ale wyjście z niego samodzielnie jest prawie niemożliwe. Tu potrzebny jest stanowczy i konsekwentny rodzic, który jasno określi zasady panujące w domu, wyznaczy nastolatkowi granice i zarysuje konsekwencje grożące za ich złamanie. Przy czym postawienie sprawy po staropolsku: „Masz siedzieć w domu i się uczyć” raczej nie zadziała. Wsparcie nastolatka w tym trudnym momencie powinno polegać między innymi na obecności rodziców w jego życiu. Podejmowanie wspólnych aktywności na rozmaitych polach na pewno będzie pomocne. 

 

Z całą pewnością nie można zamiatać problemu pod dywan, udając, że wszystko jest pod kontrolą. Często potrzebna jest pomoc psychologa lub terapeuty. Jeśli jest taka potrzeba, warto z niej skorzystać jak najszybciej. W tym wypadku fałszywy wstyd lub poczucie winy, którego mogą doświadczać rodzice, są złymi doradcami. 

 

Zobacz inne wpisy o tej tematyce:
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zdrowie 17 października 2024

Polscy lekarze wprowadzają innowacje w chirurgii: kleje zamiast szwów po operacji

Nowe technologie wkraczają w tak ważną dziedzinę dla Polaków jak operacje stawów. Chirurdzy podkreślają, że udana operacja wymiany stawu nie ogranicza się do wszczepienia implantu. Równie ważne jest zamknięcie rany, które zmniejszy ryzyko groźnych infekcji pooperacyjnych.

Dr Bogdan Naszkiewicz, specjalista ortopeda traumatolog, wskazuje, że w operacji całkowitej wymiany stawu za mało uwagi poświęca się kontroli nad jej końcowym etapem – zamknięciem rany. Tymczasem, jeśli dojdzie nawet do niewielkiego zakażenia rany pooperacyjnej, negatywne skutki zdarzenia uderzą w nie tylko pacjenta i jego rodzinę, ale także w chirurga oraz w placówkę, w której operacja została przeprowadzona.

Ekspert wyjaśnia, że zamknięcie rany poprzez zastosowanie szwów bezwęzłowych oraz kleju skórnego na siatce polimerowej eliminuje konieczność drenażu rany, a tym samym znacznie zmniejsza się ryzyko zakażenia miejsca operowanego (ZMO).

„Sklejenie skóry stanowi barierę mikrobiologiczną na całej długości rany. Jeżeli do zszywania tkanek podskórnych użyjemy szwów bezwęzłowych pokrytych substancją antybakteryjną, a do zamykania ran system składający się z kleju skórnego i siatki polimerowej przyklejonej na skórę, brzegi rany zostaną zamknięte w sposób minimalnie inwazyjny. Czyli bez tworzenia w skórze otworów, przez które do głębszych warstw mogą wnikać mikroorganizmy” – podkreśla dr Naszkiewicz.

Dodaje, że zastosowanie kleju skórnego skraca również także czas operacji i zapewnia lepszy efekt kosmetyczny.

„Pacjent ocenia wynik operacji po tym, co widzi, czyli jaką ma bliznę. Po zastosowaniu siatki i kleju skórnego rana goi się bardzo dobrze. Nie dochodzi do powstawania dodatkowej blizny w poprzek rany. Nie ma konieczności odbywania wizyt domowych przez pielęgniarki, bo nie ma potrzeby wyjęcia zszywek ani opatrywania rany. To wszystko sprawia, że pacjent czuje się bardziej komfortowo” – podkreśla dr Naszkiewicz.

Ekspert wskazuje, że pacjenci ortopedyczni muszą także jak najszybciej odzyskać całkowitą ruchomość operowanego stawu. System klejenia ran zapewnia lepsze rozłożenie naprężeń, zapewniając pacjentom komfort w trakcie odzyskiwania pełnego zakresu ruchu stawów.

„Klej skórny ze wzmocnieniem na siatkach daje pewność trzymania rany. Pacjent może od razu zginać i prostować kończynę w pełnym zakresie. I co jest bardzo istotne – może od razu iść pod prysznic z tą raną” – zaznacza ekspert.

Dodaje, że operacje wymiany stawów z użyciem systemu klejenia ran mogą być wykonywane w trybie szpitala jednodniowego. Ma to szczególne znaczenie w przypadku operacji w kończynach dolnych, ponieważ pacjent po wymianie np. stawu biodrowego czy kolanowego idzie na własnych nogach do domu już tego samego dnia, a najpóźniej na drugi dzień.

„A jeżeli pacjent jest hospitalizowany nie dłużej niż 24 godziny, zmniejsza to również ryzyko wystąpienia jakiejkolwiek infekcji szpitalnej” – podkreśla dr Naszkiewicz.

 

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Obraz Sasin Tipchai z Pixabay

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close