Desery 3 listopada 2019

Ciasto z dyni i jabłek – obowiązkowy jesienny wypiek

Ciasto z dyni i jabłek to wypiek, który jadłam po raz pierwszy w życiu, w dodatku zrobiłam je sobie sama. Skorzystałam z tortownicy,  bo bałam się, że z dużej blachy będę wyrzucać niedojedzone resztki. A wszystko dlatego, że ciasto z dyni brzmiało dość … ekstremalnie i dałabym sobie rękę uciąć, że moje dzieci powiedzą – sama sobie to jedz. 

Tymczasem ciasto upieczone popołudniem, przed wieczorem zniknęło. I wierzcie mi, było puszyste i smakowało zaskakująco dobrze. Przepis na nie znalazłam w internecie i odrobinę podciągnęłam pod siebie, dodając do dyni jabłka (proporcje możecie zmieniać tak, jak lubicie – mniej lub więcej dyni lub jabłek). Efekt mnie w pełni usatysfakcjonował. Ciasto z dyni i jabłek z dodatkiem cynamonu idealne jest do herbaty czy kawy w chłodny jesienny dzień.

Ciasto z dyni i jabłek – składniki:

  • 300 g startej dyni bez pestek (400 g startej dyni – ok. 3 szklanek, jeśli wolicie wariant bez jabłek),
  • 2 jabłka (możecie pominąć i wtedy dać więcej dyni),
  • 4 jajka, 
  • 1/2 szklanki oleju,
  • 1/2 szklanki cukru,
  • 3 szklanki mąki pszennej (typ 500 lub 550),  
  • ½ szklanki jogurtu naturalnego, 
  • 2 łyżeczki cynamonu,  
  • 4 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • szczypta soli.

Wykonanie:

1. Obraną dynię i jabłka szatkuję do miseczki przy pomocy robota kuchennego, używając wkładki ścierającej o mniejszych oczkach – można zetrzeć tradycyjnie na tarce). Jeżeli dynia i jabłka są bardzo soczyste, trzeba je odcisnąć, ale tak, by nie były suche jak wiór, bo ciasto będzie suche – zdecydowanie też nie mogą cieknąć. Na wadze kuchennej powinno być i jabłek i dyni (lub samej dyni) 400 g – ok. 3 szklanek. Obawiam się trochę podawania ilości w szklankach, bo wiele zależy od rodzaju dyni – waga kuchenna jest tu bardzo pomocna.
ciasto z dyni i jabłek

2. Jajka, jogurt, olej, sól, cynamon i cukier wkładam do kielicha blendera i blenduję dokładnie, aż pojawią się pęcherzyki powietrza – odstawiam na chwilę. 

ciasto z dyni i jabłek

3. Mąkę i proszek do pieczenia przesiewam przez sitko do osobnej wysokiej miski. Dodaję do nich dynię i jabłko, a na koniec także płynną masę z blendera.

Trzeba szybko mieszać, by składniki połączyły się dobrze – ciasto nie może pływać, powinno być raczej zwarte.

4. Przekładam do tortownicy (średnica 24 cm) wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką.

ciasto z dyni i jabłek

 

5. Piekę około 60 minut w piekarniku w 180°C z grzaniem góra-dół. Patyczkiem sprawdzam, czy ciasto nie jest wilgotne – jeśli patyczek jest suchy, wyłączam piekarnik. Czas pieczenia może być krótszy lub dłuższy, co zależy od piekarnika, rodzaju blachy i samych składników. Po prostu końcówkę zaplanowanego pieczenia trzeba przypilnować.

Ciasto z dyni i jabłek to puszysty i smaczny wypiek, bosko pachnący cynamonem. Jeśli jesteście sceptycznie nastawieni do smaku dyni, nie martwcie się – nie czuć jej w cieście :). 

ciasto z dyni i jabłek

ciasto z dyni i jabłek

 

Oryginalny przepis znajdziecie na stronie olgasmile.com

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Dania główne 31 października 2019

Pasztet z dyni, pieczarek i sera – jesienne pyszności

Końcówka jesieni to dobry czas, by kupić dynię i przyrządzić z niej coś pysznego jak pasztet z dyni. Ja w tym roku miałam prawdziwe urwanie głowy – dostałam w prezencie aż trzy pomarańczowe piękności – największa ważyła 42 kg. W związku z klęską urodzaju czekał mnie dosłownie ogromny problem – co zrobić z dyniami, by ich nie zmarnować. 

Nie da się jeść każdego dnia zupy dyniowej, więc co mogłam to zamroziłam lub zawekowałam (warzywo najpierw upiekłam z przyprawami i oliwą z oliwek – pycha!), przerobiłam na ketchup (kto nie jadł, ten nie ma pojęcia, jakie to pyszne!!!), upiekłam nawet ciasto, a z ostatniego kawałka postanowiłam zrobić pasztet. Moja teściowa latem zrobiła pasztet z cukinii, który powalił mnie na kolana. Pomyślałam więc, że pasztet z dyni nie może być gorszy. Znalazłam przepis w internecie i zabrałam się do roboty. 

Składniki: 

  • 2 cebule,
  • 1 ząbek czosnku,
  • 250 g pieczarek,
  • 1 średnia dynia,
  • 200 g żółtego sera,
  • 2 jajka,
  • 4 łyżki bułki tartej,
  • pół pęczka natki pietruszki,
  • pieprz, sól, słodka papryka do smaku,
  • olej do smażenia.

Wykonanie:

1. Obrane i poszatkowane cebule podsmażam na oleju. Gdy się zeszklą, wyciskam ząbek czosnku (można dwa, jeśli lubicie mocniejszy akcent) i razem przez chwilę podsmażam.

2. Obrane pieczarki ścieram na tarce (lub przez robot kuchenny) i dorzucam do cebuli i czosnku. Gdy pieczarki zmiękną, dodaję do nich obraną i także startą dynię (również “zatrudniam” do tego robota) i duszę do miękkości.

3. Doprawiam solą, pieprzem i słodką papryką – dodaję chętnie i niemało, bo dynia jest dość neutralna w smaku, a ja lubię konkrety ;). Jeśli dynia jest bardzo soczysta, proponuję ją odcisnąć np. na sitku lub przez gazę, bo za pierwszym razem dynia puściła tyle soku, że musiałam go wybierać łyżką, żeby pasztet się nie rozwalił. Gdy warzywa na patelni się połączą, studzę je i przekładam do wyższego naczynia.

4. Ścieram ser w kostce, dorzucam go do warzyw, dodaję jajka i bułkę tartą, pół pęczka pietruszki (może być mrożona). Doprawiam do smaku całość solą i pieprzem, jeśli trzeba. Konsystencja masy powinna być dość zwarta, nie może się przelewać.

5. Wykładam keksówkę papierem do pieczenia i upycham do niej masę na pasztet. Piekę z włączoną grzałką góra-dół w temperaturze 180 stopni, przez ok. 60-70 minut (plus minus, zależy od wilgotności dyni), do momentu, gdy skórka się pięknie zarumieni.

pasztet z dyni

6. Pasztet cudownie smakuje na zimno, do chleba lub bułki, możecie jeść go solo, jak i np. z plasterkami ogórka kiszonego czy z papryką konserwową – jak wolicie 🙂 

pasztet z dyni

Jeszcze ciepły możecie pokroić grubo na plastry i potraktować jako dodatek do obiadu. 

pasztet z dyni

 

Przepis na pasztet z dyni pochodzi z kanału YT Przepisy Joli

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Emocje 30 października 2019

Wszystkich Świętych – czy to nie może być radosny dzień?

Temat obchodzenia Wszystkich Świętych i poprzedzającego go Halloween  co roku wzbudza wśród Polaków wiele emocji i burzliwych dyskusji. Są tacy, którzy go absolutnie nie akceptują i krytykują, a są też tacy którym ta tradycja w niczym nie przeszkadza. Coraz więcej jest też ludzi (głównie dzieci i młodzieży) chętnie biorących udział w różnych przebierankach, czy popularnej zabawie „cukierek albo psikus”. 

Osobiście nie mam z tym żadnego problemu, ani mnie grzeje ani ziębi to, czy ktoś obchodzi ten zwyczaj, czy też nie. Ale tak się od dawna zastanawiam – w czym tkwi sekret tej wielkiej niechęci??

Czy to wynika z faktu, że obyczaj ten przyszedł do nas z zachodu? A to co dociera do nas z tamtej strony z marszu jest skreślane, nielubiane i krytykowane… – żeby daleko nie szukać, Walentynki również są wyśmiewane, bo stanowią amerykańską tradycję, a nie Polską.

A może chodzi o to, że wielu z nas ma zakorzenione poczucie, iż w okolicach Dnia Wszystkich Świętych wspomina się zmarłych i trzeba to robić w smutnym tonie? W ciszy, powadze i ze łzami w oczach?

Takie odnoszę czasami wrażenie. Nie można inaczej, bo… to nie wypada? Bo kościół się pogniewa, albo sąsiadka przeklnie nas w duchu? Bo w temacie śmierci nie ma miejsca na śmiech, żarty i dobrą zabawę?

Nie bardzo to rozumiem. Uważam natomiast, że każdy powinien przeżywać to święto, jak i każde inne, tak jak sam uważa za słuszne. Jeśli ktoś ma ochotę uczcić zmarłą osobę w sposób radosny, tańcząc przy tym i przebierając się za pająka – proszę bardzo. Jeśli  jednak ktoś woli zamknąć się w swoim domu i przy blasku świec lub księżyca odprawiać modły, szlochając przy tym bezgłośnie – śmiało!

Nikt nie powinien tego oceniać i krytykować. Choć przyznaję z ręką na sercu, że nigdy nie rozumiałam tego, dlaczego na pogrzeb powinno się przyjść w czerni (a w kolorach nie wypada),  tak samo nie do końca pojmuję dlaczego w Polsce Dzień Wszystkich Świętych owiany jest taką ponurą atmosferą?

Wszystkich Świętych w Meksyku…

O wiele bardziej przemawia do mnie meksykańska tradycja obchodzenia tego święta, gdzie jest miejsce na radość, kolory, muzykę i zabawę. Meksykanie bowiem wierzą w to, że trzydziestego pierwszego października, zmarli wracają na ziemię, by spotkać się ze swoją rodziną. A aktywne uczestniczenie w tych obchodach umożliwia poczucie bliskiej więzi ze zmarłymi.

Z tej okazji ludzie tworzą dla nich barwne ołtarze, na których umieszczają zdjęcia zmarłych osób, kwiaty, a także przedmioty/pamiątki, które chcieliby zobaczyć podczas tej wizyty. Oprócz tego szykuje się dla nich jedzenie – głównie specjalny świąteczny chleb, słodycze oraz inne ulubione przez nieboszczyków  potrawy, a także napoje, w tym również alkohol. Poza tym meksykanie oczywiście się przebierają , malują twarze i udają na cmentarze, gdzie spotykają się nie tylko po to, by zapalić znicze, pomodlić się i odejść (jak to ma miejsce u nas), lecz po to, by wspólnie wraz z innymi zgromadzonymi biesiadować tuż przy grobach swoich bliskich.

Meksykański sposób celebrowania Wszystkich Świętych poza oczywistym wspominaniem zmarłych, niesie w sobie również poważną refleksję nad życiem, śmiercią i przemijaniem. Ma ono uświadamiać, że wszyscy kiedyś umrzemy, niezależnie od tego kim jesteśmy teraz i jaki mamy status społeczny.  Z tym, że to mówienie o śmierci ma wydźwięk upomnienia, nakazującego żyć pełną gębą i cieszyć się każdym dniem.  

Punktem kulminacyjnym meksykańskich obchodów Święta Zmarłych są oczywiście parady, które przemierzają ulicami miast, jednak głównym elementem są biesiady, bardzo często urządzane na cmentarzach. I to właśnie tam spędza się z bliskimi najwięcej czasu – całą noc lub cały dzień, wykorzystując tę okazję do bycia razem, wspominania i opowiadania różnych anegdot z życia zmarłych.

Muszę przyznać, że taki sposób celebrowania Święta Zmarłych bardzo do mnie przemawia i chciałabym kiedyś tego doświadczyć. Podoba mi się to, że dla meksykanów żałoba i radość nie są ze sobą sprzeczne, że religia, dobra zabawa i refleksja przenikają się nawzajem i nie trzeba ich rozdzielać. Podoba mi się również to, że w Meksyku bardziej od śmierci, liczy się to co nastąpi po niej.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close