Poradnikowe poniedziałki 12 października 2020

Jak oszukać mózg, by jeść mniej? 10 ciekawych trików, które mogą się przydać podczas diety

Każdy, kto choć raz był na diecie wie, jak trudno jest zapomnieć o starych nawykach i przestawić się na zdrowsze, mniej obfite i kaloryczne pożywienie. Jednak gdy waga niebezpiecznie rośnie, wprowadzenie kilku sprytnych rozwiązań może pomóc ci osiągnąć zamierzony cel. Dieta, ćwiczenia i dyscyplina to podstawa, ale warto mieć także coś innego w zanadrzu. Jak oszukać mózg, by jeść mniej?

Użyj mniejszych talerzy 

To nic nowego, ale prawda jest taka, że większość z nas zapomina o tej zasadzie. Większe talerze to większe porcje i gwarancja tego, że z​​jesz więcej. To naprawdę działa, ponieważ oddziałuje na podświadomość. Mózg “widzi” nie rozmiar, a fakt, że porcja wypełnia talerz jak zawsze, więc po mniejszym posiłku również będziesz syta. Oczywiście gdy duży talerz zamienisz na mały, i na niego nałożysz kopiastą porcję czegoś tłustego, nie przybliży Cię to do celu. 

 

Jedz z kontrastujących talerzy

Używaj talerzy o barwie kontrastującej z jedzeniem. Udowodniono, że kiedy kolor twojego talerza pasuje do koloru posiłku, nakładasz sobie więcej. Mózg w tym przypadku ma problem z odróżnieniem wielkości porcji od talerza. Szczególnie pomocne są kolory ciemnozielony i ciemnoniebieski — idealnie kontrastują z jasnymi produktami, takimi jak makaron i ziemniaki, więc jest spora szansa, że nałożysz ich mniej. Natomiast nie kontrastują z zielonymi warzywami, więc jest szansa, że nałożysz ich więcej na talerz.

I coś jeszcze — badania pokazały, że przy pomocy dużych i cięższych sztućców, zjada się mniej niż przy użyciu małych i lekkich. 

Jak oszukać mózg, by jeść mniej?

Jak oszukać mózg, by jeść mniej?

 

Pij z wysokich i wąskich szklanek

Jak oszukać mózg, by jeść mniej? Jeśli nie możesz się oprzeć niezdrowym napojom, pij je w wysokich, smukłych szklankach. Zapomnij natomiast o niskich i pękatych. Wysokie szklanki wyglądają na bardziej pojemne, bo mózg  ma tendencje do “przeceniania” pionowych linii. Napoje w wyższych, wąskich szklankach wydają się większe, niż w okrągłych, szerokich kubkach, choć nie są. 

 

Jadaj regularnie

To jednak z tych rzeczy, które wychodzą najgorzej. Codzienny bieg, nawał pracy i domowych obowiązków nie pozwalają na zjadanie w spokoju regularnych posiłków. W miarę możliwości warto jednak stosować się do zasady 2-3 godzinnych odstępów czasu. Małe, ale częstsze posiłki pozwolą uniknąć napadów wilczego głodu, a tym samym podjadania. Warto więc zabierać przygotowane w domu posiłki do pracy, by sięgnąć po nie na przerwie, zamiast kolejnego batonika czy tłustego pączka. 

 

Nie spiesz się w trakcie jedzenia

Czy wiesz, że im dłużej jesz, tym zjesz mniej? A już na pewno poczujesz się syta, ponieważ informacja o tym trafia do mózgu mniej więcej po 20 minutach od rozpoczęcia posiłku. Spiesząc się jesz więcej, bo twój mózg jeszcze nie wie, że ma już dość. 

 

Miej stale pod ręką wodę

Woda to życie. I szczuplejsza sylwetka. Picie wody jest jedną z podstawowych rzeczy, o której powinnaś pamiętać, jeśli chcesz pozbyć się kilku niechcianych kilogramów. Woda — mineralna, kranowa, czy źródlana, zawsze jest lepsza niż jakiekolwiek kolorowe soki w kartonach czy napoje gazowane. Poza tym woda (niesłodzona!) zawsze ma ZERO kalorii. Szklanka wody wypijana na pół godziny przed posiłkiem pozwala zjeść mniej. Kup dużą butelkę wody, a lepiej zaopatrz się w bidon, i trzymaj ją w pobliżu cały dzień. Przekonasz się, że jeśli masz ją na wyciągnięcie ręki, będziesz po nią sięgać z automatu. 1,5 litra wody dziennie to minimum, jakie należy wypijać dla zdrowia. Jeśli nie lubisz smaku samej wody dodaj do niej sok z cytryny, miętę lub plasterki ogórka. Zawsze znajdzie się sposób na to, by nieco urozmaicić zdrowy napój.

Jak oszukać mózg, by jeść mniej?

Jak oszukać mózg, by jeść mniej?

Unikaj czerwonych wnętrz w restauracjach 

I tu znów kłania się psychologia kolorów. Wiele badań udowodniło wpływ poszczególnych kolorów na apetyt. ”Najgorszy” pod tym względem jest czerwony, który podnosi ciśnienie i przyspiesza krążenie krwi, przez co wzmaga się apetyt. Z kolei najbardziej “bezpieczny” jest ciemnoniebieski. 

 

Wykorzystuj duże pudełka

Zdrową żywność przechowuj w większych opakowaniach lub pojemnikach, a niezdrową (jeśli nie umiesz zupełnie z niej zrezygnować) w mniejszych. Nie od dziś wiadomo, że duże pojemniki bardziej przyciągają wzrok, więc prawdopodobieństwo, że je zauważysz i wykorzystasz, znacznie wzrośnie.

 

Myj częściej zęby

Jak oszukać mózg, by jeść mniej? W ciągu dnia sięgaj po mocno miętowe pasty do zębów. Udowodniono, że silnie miętowy smak koi kubki smakowe i zmniejsza chęć na podjadanie.

 

Odpuść oglądanie kulinarnych programów

Nawet jeśli kochasz je, na jakiś czas o nich zapomnij. Nie da się ukryć, że pobudzające apetyt obrazy szczególnie na diecie będą działały jak nieznośna pokusa. Trudno Ci będzie przyznać, że ta lekka sałatka z pomidorów i sałaty jest taka super, jeśli naoglądasz się niesamowitych potraw, których zapach i smak wyczuwasz nawet z ekranu. 

Możesz kiwać z niedowierzaniem głową, ale prawda jest taka, że iluzje, które tworzy nasz mózg, mają niemały wpływ na to, jak postrzegamy posiłek i ile go zjemy. To oczywiście nie wszystko, co jest potrzebne, by dopiąć celu. Bez mądrej, odpowiednio zbilansowanej diety i dopasowanej aktywności fizycznej nawet najlepsze triki nie załatwią za Ciebie sprawy. To jedynie ułatwienie, a nie rozwiązanie problemu.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Gry planszowe i nie tylko 11 października 2020

Gra Pizzeria. Jedz i graj – recenzja

Gra Pizzeria. Jedz i graj to pozycja, której nie sposób ominąć. Łapka w górę, kto lubi pizzę? Rozgrywka dostarczy Wam estetycznych wrażeń i pełno emocji.

 O czym jest gra?

Gra Pizzeria. Jedz i gra polega na tym, aby zebrać jak najwięcej kawałków pizzy z określonymi składnikami. Jeśli jesteście głodomorami i uwielbiacie pizzę, ta gra jest specjalnie dla Was. Gwarantuję zero kalorii. 

Przeznaczona dla dzieci w wieku od ośmiu lat. W grze może jednorazowo uczestniczyć od jednego do sześciu graczy, a jedna rozgrywka trwa około 25 minut.  

Gra Pizzeria. Co znajdziemy w pudełku?

W pudełku oprócz instrukcji znajdziemy:

  • 69 kawałków pizzy (65 pojedynczych i 4 mieszane)
  • 12 ofert specjalnych (wykorzystywane w wariancie zaawansowanym)
  • tekturowy nóż do pizzy

gra pizzeria

Przygotowanie

Przed rozpoczęciem rozgrywki należy przygotować kawałki pizzy w zależności od liczby graczy. Dla czterech graczy ustawiamy cztery stosy po jedenaście kawałków, dla pięciu osób pięć stosów, a dla trzech lub sześciu graczy po sześć stosów. Przed rozgrywką warto zapoznać się ze szczegółami, które znajdują się na kawałkach. Znajdziemy tam listki bazyli, składniki odpowiednie do rodzaju pizzy oraz na dole jest pokazana wartość, która oznacza liczbę wszystkich kawałków danego rodzaju (np. kawałków z salami jest tylko sześć sztuk). Przed rozgrywką na stole należy poukładać stosy po jedenaście kawałków pizzy (zgodnie z liczbą graczy), obrócone mydełkami do góry.

gra pizzeria

Zasady gry

W pierwszej fazie Podano do stołu! Osoba rozpoczynająca rozgrywkę wybiera jeden ze stosów, odwraca go, a następnie układa w całą okrągłą pizzę.  Następnie dzieli pizzę na tyle części, ilu jest graczy. W trakcie tego etapu można rozdzielić pizzę w taki sposób, aby zostawić jeden kawałek. A wtedy inni gracze otrzymują zdecydowanie więcej fragmentów. 

W drugiej fazie Smacznego! Osoba po lewej stronie od prowadzącego jako pierwsza wybiera swoją porcję. Dalej kolejni gracze zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W swoim ruchu gracz może zadecydować, czy odkłada wybrany kawałek na później, czy go zjada. Warto tutaj zaznaczyć, że zjeść można tylko te porcje, na których jest przynajmniej jeden listek bazylii. Odkładane kawałki na później należy zbierać w następnych rozdaniach, tak by uzbierać najwięcej kawałków danego rodzaju.

gra pizzeria

Gra kończy się, gdy kawałki pizzy z ostatniego stosu zostaną podzielone między graczy. Następnie liczone są punkty za kawałki odłożone na później i te zjedzone.

Dla zaawansowanych graczy przygotowano oferty specjalne, które pozwalają na szereg modyfikacji podstawowych zasad gry. Dzięki nim rozgrywka staje się bardziej interesująca i wymagająca wobec graczy. 

Gra Pizzeria. Wrażenia

Pierwsze wrażenie to pięknie dopracowana grafika, zarówno na pudełku, jak i poszczególnych elementach gry. Dosłownie ślinka cieknie i trudno powstrzymać się od zamówienia prawdziwej pizzy. Nasz dziewięciolatek początkowo nie rozumiał zasad naliczania końcowej punktacji, a sześciolatka, była zawiedziona, że nie może wymieniać się kawałkami pizzy z innymi graczami.

gra pizzeria

Zasady są bardzo przejrzyste, a jeśli macie jakieś wątpliwości zapewne przykłady w instrukcji je rozwieją. Rozgrywki dostarczają wiele emocji i gwarantują dobrą zabawę. 

 

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/1217/pizzeria

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Renata
Renata
3 lat temu

Super recenzja, dziękuję.

Emocje 9 października 2020

Doczekałam się. Dziecko wyrzuciło mnie z domu!

– Mamusiu, będziesz jutro w domu?
– Pewnie tak, a co?
– Bo ja bym wolała, żeby cię nie było. Nie możesz sobie pójść?
– Dokąd?
– Nie wiem. Gdziekolwiek.

Gdzie jest gdziekolwiek?

To było pierwsze pytanie, jakie sobie zadałam. Pogoda jakoś nie zachęciła mnie do wybrania się po prostu na rower. W lesie mokro, na ulicach kałuże (pokłosie niedawnego deszczu), samochody chlapią, no do kitu. 

Do kawiarni, pubu, na sushi? Nie mam z kim. W środku tygodnia zwyczajnie nie mam z kim. Sama? No niby bym mogła, ale Covid skutecznie mnie zniechęca. Mój powiat trafił do czerwonej strefy i jakikolwiek pobyt w przestrzeni otwartej nie jest łatwy. 

Do lasu? Wyrosłam z samotnego wałęsania się po lesie, psa już nie mam, a i dzików ostatnio jakby więcej. No i wcześnie robi się ciemno. Zdecydowanie odpada.

Do koleżanki? Ten sam problem, co z kawiarnią. Środek tygodnia, godziny robocze. Mało kto w ogóle jest w domu, a co dopiero ma czas! 

Przemyślałam wszystkie za i przeciw, zrobiłam analizę sytuacji i uznałam, że widocznie to czas na egoistyczne rozpieszczanie siebie samej. Zadzwoniłam do mojej kosmetyczki i zapytałam, czy czasem nie ma jakiegoś okienka. 

 

Dlaczego zostałam wyrzucona z domu?

– Bo jak tatuś będzie w domu, to ja bym chciała coś porobić tylko z tatusiem.

Nie sądzę, żeby mieli przede mną jakieś tajemnice, w naszym domu raczej nie ma takich spisków dwa na jednego. No dobra, czasem są, ale to przed jakimiś imieninami, urodzinami albo innymi uroczystościami. Tym razem chodziło o coś innego. 

Moja córka i mój mąż mają swoje sprawy. Na przykład razem grają na gitarach. Nie wtrącam się. Czasem chodzą razem na zakupy, po których moje dziecko przychodzi do domu obwieszone łańcuchami. Nadal się nie wtrącam. I są takie momenty, w których idealna sytuacja polega na tym, że mamusi nie ma w domu. Co, uczciwie mówiąc, zdarza się raczej rzadko, bo ja pracuję zdalnie i po prostu zawsze jestem w domu. W przeciwieństwie do mojego męża, którego na ogół nie ma. Jak jest, to jest święto, które moje dziecko pragnie wykorzystać. Przychodzi taki moment, w którym córka musi poważnie porozmawiać z ojcem. I lepiej, żeby matki w tym czasie nie było w domu. 

 

Co z tym zrobiłam?

A co miałam zrobić? Po prostu wyszłam. Postarałam się tak ułożyć pracę, żeby mieć wolne popołudnie i sobie pójść. Najpierw do kosmetyczki, potem na zakupy. Co prawda shopping to nie moja bajka, ale raz na jakiś czas warto iść wystawy obejrzeć. A nuż coś w oko wpadnie? Wpadło owszem – poduszka dla kobiet w ciąży i matek karmiących :P. Nie, nie próbuję Wam oznajmić dobrej nowiny. Uznałam, że taki wynalazek zapewni ulgę moim obolałym od długiego siedzenia plecom. I faktycznie, jakoś przyjemniej się teraz siedzi. 

 

Co ja na to?

Cieszę się. Naprawdę się cieszę. Nie mam problemu z tym, że moja córka nie chce spędzać ze mną czasu, bo to nieprawda. Spędzamy go całkiem sporo, chodzimy na zakupy, na spacery, gramy w gry albo po prostu gadamy. Pod warunkiem, że obie mamy czas, bo jej szkoła i moja praca czasem skutecznie nam utrudniają takie działania. 

W książce Wychowanie w duchu prostoty przeczytałam, że tata nie jest zastępcą mamy. I to zdanie mocno mi utknęło w głowie. Tata nie wkracza wtedy, kiedy mamy nie ma w domu, nie zajmuje się dziećmi tylko wówczas, gdy mama zachoruje itp. W dobrze funkcjonującej rodzinie powinien mieć stały kontakt z dziećmi i obowiązki, które w ogóle nie pokrywają się z obowiązkami mamy. 

Pomna tego, co mnie tak bardzo zachwyciło, staram się wprowadzać to w życie. Oczywiście nie jest to łatwe, gdy ma się w domu jedenastolatkę i męża przyzwyczajonego do konsultowania wszystkiego, co dotyczy dziecka, z żoną. Uczę się odpowiadać: nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem :P. Nie na każdy temat, ale na niektóre tak. 

I nie ukrywam, z ulgą przyjmuję deklaracje mojego dziecka, że ma chęć pobyć tylko z tatusiem. Super! Genialnie! Ja bardzo chętnie wyłączam się z ich działań i nawet jak jestem w domu, to udaję, że mnie nie ma. 

Tym razem byłam u kosmetyczki. Nie wiem, gdzie pójdę następnym. A nie – wiem! Nigdzie nie pójdę, bo to oni wyjdą, już się umówili. Mam tylko nadzieję, ze jakąś bajaderkę mi przyniosą, jeśli faktycznie pójdą na ciacha. Ale jak nie, to nie będę miała żalu. 

 

Zobacz inne wpisy o tej tematyce:
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close