Koniec roku to czas podsumowań – także na naszym blogu. Poczułyśmy potrzebę by podzielić się z Wami, tym co dla nas ważne, ciekawe, nowe, dobre.
Zanim opiszemy Wam nasze osobiste przeżycia, podsumujemy co miniony rok przyniósł dla bloga W Roli Mamy.
Choć nie określamy naszego bloga przez pryzmat liczb, to jednak, gdy patrzymy wstecz i podsumowujemy miniony rok, statystyki najwyraźniej pokazują jaki wspólnie pokonałyśmy dystans i traktujemy je jako obiektywny wyznacznik, że idziemy w dobrą stronę 😉
W Roli Mamy w roku 2015 odwiedziło 500 tysięcy osób – dwa razy więcej niż rok wcześniej. Natomiast liczba wyświetleń stron bloga wzrosła do ponad 2 milionów.
W tym miejscu dziękujemy Wam, bo bez Was nie byłybyśmy blogerkami – cieszymy się, że każdego dnia pokazujecie nam, że nasze pisanie ma sens. Dziękujemy także bardzo naszym wyrozumiałym mężom i cierpliwym dzieciom za to, że wytrzymują/akceptują/wspierają nasze przesiadywanie przed komputerami oraz, że są dla nas nieustającymi źródłami inspiracji 😉
A teraz prywata…
Basia:
W roku 2015 spełniło się moje marzenie – od zawsze fascynowały mnie delfiny i wreszcie udało mi się podziwiać te cudowne ssaki zarówno w Loro Parku, jak i w naturalnym środowisku – wodach Atlantyku. Było to dla mnie niezwykle wzruszające i ściskające za gardło przeżycie. Podobnie jak to, że Aleks rozpoczął naukę w pierwszej klasie. Kiedy on tak urósł? Gdy tak stał w mundurku w słoneczny wrześniowy poranek wśród innych dzieci – oj, ale rozpierała mnie duma!
Fizinka:
Choć rok 2015 zaczął się dla mnie kiepsko i przez swoje 12 miesięcy przysporzył wiele trosk, złości i łez, to jednak mimo wszystko uważam, że był to dla mnie całkiem dobry rok. Przede wszystkim dlatego, że przemierzyłam go w zdrowiu, a ono przecież jest najważniejsze. Poza tym był całkiem aktywny – przejechałam mnóstwo kilometrów na rowerze, sporo przeszłam i co nieco przebiegłam… – dzięki temu, mimo upływu lat wciąż pozostaję w dobrej formie i cieszę się młodzieńczą werwą. Z przeciwności losu wyniosłam solidne lekcje, a wysnute z nich wnioski wcieliłam w życie, starając się zmienić je i siebie na lepsze. No i oczywiście rok 2015 zapisze się w mej pamięci ze względu na okres wyczekiwania naszego drugiego dziecka, tym razem (rzekomo) córeczki, którą już niebawem powitamy na świecie!
Żaklina:
Mijający rok objawił mi się pod postacią sukcesów na płaszczyźnie zawodowej. Nie sądziłam wcześniej, że pasja może zmienić się w pracę, ale życie potrafi pozytywnie zaskoczyć. Co więcej, miałam możliwość przez kilka miesięcy znów pracować w szkole, więc z niemałym sentymentem i radością, ponownie weszłam w mundurek belfra. Na zdrowie nie mogę narzekać, na kondycję rodzinną też nie, choć nie ukrywam, że różnie bywało. Zycie to sztuka wyboru, mam nadzieję więc, że przyszły rok przyniesie mi jak najlepsze opcje od pierwszego dnia jego trwania.
Magdalena:
Mamy za sobą kolejny wspólny rok – kolejne doświadczenia, wyzwania, radości i smutki. Był to czas trudnych decyzji i zmian na różnych płaszczyznach. Przekonałam się, że bycie mamą to ciężka praca, która daje niezły wycisk, ale jak patrzę na moje skarby to wiem, że dla nich mogę wszystko!
Paulina:
Ten rok, to czas niespodzianek i zmian. Niespodziewana, choć radosna ciąża, decyzja o powrocie do kraju. Mnóstwo zamieszania związanego z przeprowadzką. Potem urządzanie naszego mieszkania na nowo, żeby pomieścić się z maluchami. Najtrudniejsze jednak było zetknięcie z Polską rzeczywistością, a głównie z polityką, ale to temat na osobny wpis 😉 szkoda psuć sobie humor 😛 Teraz czekamy całą rodziną na narodziny maleństwa, które kto wie, może już niedługo do nas dołączy 🙂
Mirella:
Miniony rok był dla mnie dosyć łaskawy, oszczędził niepotrzebnych rewolucji, nie wpędził w stresy ani kompleksy, nie wyciskał łez na mojej twarzy, nie zabrał mi niczego ważnego.
A co dał? Nowe łóżko, nową łazienkę, nową wersję systemu w komputerze, nowego zleceniodawcę, nowych sympatycznych znajomych…
Z rzeczy bardziej przyziemnych – nauczyłam się robić cappuccino po włosku – pyyyychotka 😉
Sylwia:
Rok 2015 był pełen zawirowań. Niezbyt kolorowy początek roku udało się zamienić w wielobarwny koniec. Udane wakacje pozwoliły naładować akumulatory i bez pędu skupić się na tym, co najważniejsze – Rodzina. Jako mama miałam wiele powodów do satysfakcji i dumy. Jak co roku przekonałam się, że czas upływa bardzo szybko – za szybko! a mój syn równie szybko dorasta codziennie zaskakując mnie swoją wiedzą. Z niecierpliwością czekam jednak nowego roku, aby dowiedzieć się, jakie zmiany przyniesie.
(nie)Magda(lena):
Rok 2015 to rok nowych wyzwań. Wyrzuciłam ze słownika takie pojęcia jak papki, pieluchy i grzechotki by zrobić miejsce brandingowi, content marketingowi czy algorytmom. Z przyjemnością wychodzę do pracy, co dzień uczę się czegoś nowego i z jeszcze większym zaangażowaniem analizuję wszystko to co mnie otacza. Poza tym obserwuję jak wydoroślała nasza córka i wciąż dziwię się, że jest już taka duża.
Rachela:
To był z jednej strony piękny rok, gdy mogłam obserwować i towarzyszyć naszej córeczce w odkrywaniu świata. Ten pierwszy rok życia dziecka jest wyjątkowy. Cieszę się, że mogłam z nią zostać. Z drugiej strony nie był to łatwy czas, a w szczególności jego końcówka, gdzie prawie wszystko z dwójką dzieci zostało na mojej głowie. Dałam radę, i wiem że Ty też dasz radę! Pamiętaj nie dzieci są dla nas, tylko my jesteśmy dla nich.
Największa wtopa 2015 roku – dla mnie to polityka, a w szczególności wybory prezydenckie i parlamentarne. Od tego czasu nie oglądam wiadomości.
Na koniec przygotowałyśmy dla Was 10 najchętniej czytanych w 2015 wpisów – ciekawe, czy znacie wszystkie?
- Co z tym siusiakiem?
- Zrób to sam, czyli bombka ze wstążki
- Bułeczki drożdżowe z kruszonką
- Nowe przepisy dotyczące przewożenia dzieci w samochodzie
- Kolczyki u dziewczynek – przekłuwać uszy czy nie?
- Rozstęp mięśni prostych brzucha po ciąży
- SPA w kopercie
- Tysiąc złotych co miesiąc przez pierwszy rok życia dziecka
- Instrukcja obsługi kobiety
- Babycook Pastel Blue – urządzenie do gotowania na parze dla niemowląt 4w1
Życzymy Wam by wraz z Nowym Rokiem rozbudziły się Wasze marzenia i nadzieje.
By 2016 przyniósł Wam dwanaście miesięcy wiary w swoje możliwości i 365 dni na realizację planów i spełnianie snów.
Ja nie mam dla moich dzieci ( 3,5 i 18m ). Tutaj gdzie mieszkam wszystko jest w komputerze.
Ja. Mam?
Serio? ?
Serio
Nam w ksiazeczke wpisywali tylko szczepienia i bilanse , chorob nie i teraz jak sie przeprowadzilam to nowy lekarz mojego synka kompletnie nie zna jego historii ..
My mamy rodziłam na Wyspiańskiego 4,5 roku temu i 5 miesięcy temu obaj mają książeczki o zawsze mamy je na wizytach u lekarza ale.nie zawsze ja chcą mają swoje zeszyty z dokumentacją
Moji synowie maja 12 i 9 lat i nosze je na kazde szczepienie i bilans
Ja dla mojego syna 3,5 roku temu dostałam 🙂 Myślę, że w Cieszynie to norma, przynajmniej w przychodni, do której chodzę pytają o nią. Wpisują tam szczepienia, przebyte choroby zakaźne itp
Różnica polega na tym że teraz bezwzględnie muszą wszystko tam pisać a teraz nie musieli ją chodzę przeważnie bez tej książeczki do lekarza i jest ok teraz tak jak kartę będzie trzeba książeczkę 😉
Mysle ze takie zwyklej wizyty z powodu choroby to chyba nie… Tylko ważne, mające znaczenie w dalszym zyciu informacje… Bo miejsca im braknie? w tych”naszych” starych książeczkach” tez grypy nie pisali…?
Wszystkie przeziębienia leki które dziecko dostało bo to jest ważne
My również posiadamy, choć nie wszystko jest w niej notowane, lekarz tez prowadzi własny zeszyt.
My też mamy i towarzyszy nam na każdym szczepieniu i wizycie. Nie wiedziałam nawet że nie jest obowiązkowa.
Syn ma 8 lat a córka 3 i oboje mają książeczkę
Moje dzieci maja 4 i 2 i tez nie wiedzialam ze jest nieobowiazkowa
Mój ma ale tylko tam są szczepienia i np jak byliśmy badać bioderka a wolałabym jak by była dokładnie uzupełniana bo lekarze nie wiedzą jakie leki były tym bardziej jak się jest na jakimś dyżurze czy coś
Zgadzam się. Znajduje się tam zbyt mało istotnych informacji, które mogą być przydatne w różnych np. nagłych sytuacjach. Moja córeczka (6,5 lat) ma taką książeczkę. Dostałam ją po urodzeniu małej, przed wyjściem ze szpitala. Wpisywane są właśnie tylko informacje dotyczące szczepień i bilansu. W przychodni córeczka ma swoją kartę gdzie zapisywane są inne informacje np. dotyczące zdiagnozowanej choroby, przepisanych leków itp.
My mamy książeczki. Szczepienia, bilanse i pierwsze wizyty u specjalistów były wpisywane, ale wolałabym żeby była dokładniej uzupełniana.
My mamy i wszystko jest tam wpisywane. Szczepionki, bilanse, wizyty u pediatry itd