Emocje 3 stycznia 2016

Ile księdzu do koperty?

Święta, święta i po świętach, zbliża się więc czas w którym ksiądz i ministranci zaglądają do parafian “po kolędzie”. Przy okazji można od paru lat zaobserwować ciekawy trend i ze strony zwykłych ludzi i ze strony towarzyszy księdza. W ogóle wizyta duszpasterska powoduje niezrozumiały dla mnie popłoch. I zaczynają padać pytania “przyjmujecie księdza?” no i nieodzowne “ile dajecie do koperty, a ile na rękę ministrantom?”. 

A ci którzy nie przyjmują, zamykają drzwi na zamek i za tymi drzwiami nawet się nie poruszą, by nie dać poznać że jednak są, tyle że nie życzą sobie wizyty. Bo właśnie w kopertę trzeba dać, a nie mają i głupio, bo wody święconej w domu brak no i obrus taki niewyprasowany. Bo nie chodzą do kościoła i nie wiedzą, że w ogóle ksiądz po kolędzie chodzi. Ja też nie wiedziałam, mnie powiedziała to Bardzo Ważna Osoba dla mojej rodziny, naciskając jednocześnie że księdza TRZEBA przyjąć, bo dziecko niedługo(?!) do komunii i jak to tak!

Zaopatrzeni w niezbędne “akcesoria”, przygotowaliśmy się na tę wizytę także pod kątem “koperty”. Pech chciał, że mąż kończył pracę o 15.30, a tego popołudnia musieliśmy jechać na miasto, i nie było zmiłuj. Ksiądz chodził od 16, my po 17 zaryzykowaliśmy, zostawiając w pełni przygotowany stół, szybkim wypadem na miasto. Tym razem ksiądz był wcześniej niż przez wszystkie lata, minęliśmy się, chyba sąsiedzi nie przyjmowali kolędy bo po godzinie wszystko się skończyło, nie trafiliśmy na księdza nawet w klatkach obok (w latach poprzednich taki obchód to była kwestia ok 3 godzin z okładem).

Pomyślałam, że trudno, tak jak księdza od paru lat przyjmujemy z sympatii, tak teraz nie dało rady. Niestety cięgi jakie spadły na mnie w rozmowie telefonicznej z Bardzo Ważną Osobą, mnie powaliły. No tak, prawie jak bezbożnicy, księdza nie przyjęliśmy, koperty nie daliśmy, na pewno nas sobie zapisze i zapamięta… Aż mnie złość wzięła, bo od kiedy to ja mam OBOWIĄZEK przyjmować kolędników?  Nie mam, innym do domów nie zaglądam, i sama też sobie nie życzę by robili to bliżsi czy dalsi krewni, a nawet i rzeczony ksiądz z ministrantami.

Ale o co mnie jeszcze chodzi z tą kolędą? Z roku na rok można zauważyć że nawet ministrantom nie chce się za bardzo wysilać, bo kolędy na odwal a jak się da wcześniej kasę i powie “ok, nie śpiewajcie”, to dla nich i lepiej – wybaczcie, kasę mnożna przeliczyć –  i śpiew z marszu milknie. Ale młodych nie ma co się czepiać, dla nich to nie tylko opcja zarobku ale i atrakcja.

Za to jeśli idzie o księdza, tak jak wspominałam, przyjmowałam bardziej z sympatii niż z poczucia obowiązku. Mieliśmy świetnego kapelana, ksiądz Jan udzielał nam ślubu, błogosławił moim dzieciom tuż po porodzie i chrzcił je gdy przyszła pora. Był nie tylko księdzem z powołania, takim który nie rozbijał się super autami i rzeczywiście dbał o swoich parafian, ale przede wszystkim w moim odczuciu jest dobrym człowiekiem. Księdza Jana już nie ma, został przeniesiony do nowej parafii, a my mamy nowego duszpasterza, który mówiąc oględnie raczej mi nie podpasował. Bywa, ksiądz nie zupa pomidorowa, nie musi wszystkim smakować i pewnie dlatego nie rwę włosów z głowy że nie spotkaliśmy się podczas kolędy.
Nie jestem hipokrytką, nie chodzę do kościoła co tydzień, nie będę też ganiać za księdzem po mieście, albo czekać z kołkiem w tyłku  trzech godzin aż i do mnie zawita. Powala mnie jednak fakt, że dla samego “wypada” ludzie są wstanie wiele zrobić, co gorsza zmuszając do tego innych. Czy to się kiedyś zmieni?

Subscribe
Powiadom o
guest

51 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Adrianna Kowalczyk-Kurach

W tym roku ksiadz widzac koperte na stole podczas wizyty duszpasterskiej kilka razy zapytal czy oby na pewno wystarczy nam pieniedzy. Czy my nie potrzebujemy ich bardziej?

W roli mamy - wrolimamy.pl

Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Ale tak być powinno, prawda?

Martyna Bednarczyk
8 lat temu

u mnie w mieście w parafii obok też jest taki ksiądz, nigdy nie bierze pieniędzy od biednych a czasem jak na stole jest koperta to nie weźmie

Adrianna Kowalczyk-Kurach

Tak to powinno wygladac 🙂 bylam milo zaskoczona 🙂

Marzena Polska
8 lat temu

A u mnie ksiadz tez od rodzicow raz nie wzial

Izabela Rybacka
8 lat temu

Kiedy budowaliśmy dom i ksiądz po raz pierwszy był to także powiedział, że nam teraz bardziej potrzebne i damy jak skończymy.

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

U nas raz był.taki.ale yo gościnnie ksiądz.był.franciszkanim i tez.koperty nie wziął a był.w z zeszłym.roku taki co szukał.po.meblach.koperty ale nie.znalazł .bo.nawet jej.nie było

W roli mamy - wrolimamy.pl

To budujące, co piszecie o takich księżach 🙂

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

niestety niektórzy sa nastawieni tylko na kase a nie na to zeby faktycznie odwiedzić

Justyna Latosińska
8 lat temu

Ja spotkalam sie z takim ksiedzem ktory zapisywal kto ile dal a potem podczas mszy czytal to z ambony ten dal tyle a ten tyle i po co to tak …? Niektorzy licza tylko na pieniadze

Renia Kokot
8 lat temu

Znalezione gdzies kiedys….i cos w tym jest. Osobiscie przyjmuje kolede ale nie daje ksiedzu.

Greta Kamińska
8 lat temu

Przyjmuję księdza i daje kopertę.

Alicja Kos
8 lat temu

rowniez przyjmuje ksiedza ale nic nie daje do koperty;)

Żaneta Odolczyk
8 lat temu
Reply to  Alicja Kos

Dajesz pustą? ??

Alicja Kos
8 lat temu
Reply to  Alicja Kos

Kiedyś planowałam tak zrobić

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

Ja Tez.przyjmuje i nie dajemy nic księdzu a ministranton parę zł bo.i tak.powoła z tego.co.mają.idzie do.księdza.a.resztę dziela między sobą a.szkoda bo.powinni.mieć całość z.woreczka.dla.siebie a przychodzi.pogadać zobaczyć i o dziwo nas poznał.sam.proboszcz ze chrzcilismy ostatnio i Stwierdził że.jesteśmy twardzi ze zostaliśmy w pl.i odwazylismy się.mieć 2 dzieci a nie ucieklismy.na.zachód ale cóż.jak.się chce to.się da

Irena Szkaradek
8 lat temu

U mnie w domu to jest zupełnie oczywista sprawa. Co roku przyjmujemy księdza,ministrantów nie mamy żadnego dylematu w tej kwestii. Podobnie jak Pani Izabela dajemy ile uważamy za stosowne dać i nie widzimy powodu pytać innych ile wkładają do koperty czy też ile dają ministrantom.

Kala ZieSto
8 lat temu

przyjmuje bez problemu,kasy nie daje bo nie rozumie tego zwyczaju, mi tez ksiadz pieniedzy nie daje gdy sie widzimy.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Kala ZieSto

😀 świetne podsumowanie”mi tez ksiadz pieniedzy nie daje gdy sie widzimy.”

Kala ZieSto
8 lat temu
Reply to  Kala ZieSto

Dziekuje 🙂 za chrzest syna tez nie dalam pieniedzy.

Izabela Rybacka
8 lat temu

Przyjmuję księdza i ministrantów. Nie robię z tego jakiegoś niepotrzebnego popłochu. Daję ile uważam bo wiem na co idą pieniądze w mojej parafii.

Aneta Wagner
8 lat temu

Ja rowniez. I smiesza mnie artykuly typu „ile dac ksiedzu w koperte”!!!

W roli mamy - wrolimamy.pl

Aneta ale zwróć uwagę, że to tylko tytuł, a tekst dotyczy czego innego, raczej kwestii robienia sztucznego problemu z tego, a nie ile faktycznie trzeba włożyć do koperty. Pozdrawiam /Żaklina/

Aneta Wagner
8 lat temu

Wiem. Ale jak dla mnie to zupelnie normalne ze za kolede daje sie wolne datki. I uwaga- w mojej parafii koperty rzuca sie po wizycie ksiedza w niedziele na tace a nie daje ksiedzu do reki podczas wizyty. Nie mniej jednak nie rozumiem dlaczego to teraz taki modny temat. Nawet I u was na portalu dla osob posiadajacych dzieci a nie na portalu koscielnym czy politycznym 🙂 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Aneta bo te dzieci dotyka „gniew” księdza. Dorzucam to w cudzysłowie, bo mnie straszono tym , że ksiądz dzieci do komunii nie dopuści jak nie będziemy przyjmować. Więc wpuścić księdza wypada a wręcz trzeba. Właśnie stąd jestem ciekawa, jak wygląda sytuacja gdzie indziej. A temat koperty… gdybym sama nie słyszała takich pytań, to tematu by nie było. A jednak….

W roli mamy - wrolimamy.pl

Poza tym, „w mojej parafii koperty rzuca się po wizycie księdza w niedziele na tace a nie daje księdzu do reki podczas wizyty.” To jest dobre, ja natomiast byłam świadkiem jak ksiądz podpisywał ile dostał w kopercie i numer mieszkania w swoim kajecie. Po co to jemu? Nie chcę wiedzieć.

Aneta Wagner
8 lat temu

Dla mnie sprawa jest prosta- jestem katoliczka, jestem wierzaca I praktykujaca(uwaga! Nie uznaje czegos takiego jak wierze ale nie modle sie bo kosciol I ksiadz nie sa mi do niczego potrzebni), no I swoje dziecko tak samo wychowuje w wierze. Oczywiste jest dla mnie rowniez to, ze jezeli ktos nie wierzy, nie chodzi do kosciola to I nie chrzci swoich dzieci ani nie chce dla niego zadnych innych sakramentow typu komunia czy bierzmowanie- no bo po co? Od ludzkiego oka?! Bo z musu tez nie bo musu nie ma tu zadnego. Wiec nir rozumiem straszenia dzieci typu”do komuni cie ksiadz… Czytaj więcej »

Izabela Rybacka
8 lat temu

Zgadzam się 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

Aneta gdyby ktoś chciał posądzić mnie że nie wiem o czym piszę, lub sama robię coś dla poklasku- ale nie twierdzę że Ty tak uważasz- do pewnego czasu byłam wierząca i praktykująca. Na własnej skórze odczułam czym jest działalność księdza, który z powołaniem się minął. Więc poprawiam – wierzę i praktykuję tylko wtedy gdy potrzebuję iść do kościoła, w sensie rozmowy z Bogiem , bez pośredników. Działania pewnych przedstawicieli Kościoła zniechęciły mnie skutecznie. Ale prawda jest taka, że podziwiam tych, którzy trwają. Rozpisałam się, choć nie o o to w tej dyskusji chodzi 😉 Wszystkiego dobrego!

Aneta Wagner
8 lat temu

Hmmm, czyli w mysl powiedzenia „jak trwoga to do boga”?? No bo jak inaczej podsumowac pani wypowiedz „wierze I praktykuje tylko wtedy gdy potrzebuje isc do kosciola, w sensie rozmowy z bogiem, bez posrednikow”. Czyli jak Pani cos potrzeba to idzie sie Pani pomodlic a jak wszystko jest ok to wtedy omija Pani kosciol szerokim lukiem?! 🙂 raz jest pani wierzaca I praktykujaca a raz nie? 🙂 hmmm, ciekawa teoria, z taka jeszcze sie nie spotkalam 🙂 rowniez zycze wszystkiego naj w nowym roku!! 🙂

wrolimamy.pl
wrolimamy.pl
8 lat temu
Reply to  Aneta Wagner

Aneta Wagner no właśnie nie, Twoja nadinterpretacja jest daleko posunięta i krzywdząca dla mnie. Nigdzie tego nie napisałam, ani w kontekście nie stwierdziłam -zacytuję „czyli w mysl powiedzenia „jak trwoga to do boga”?? ” odnośnie „No bo jak inaczej podsumowac pani wypowiedz „wierze I praktykuje tylko wtedy gdy potrzebuje isc do kosciola, w sensie rozmowy z bogiem, bez posrednikow”. ” Jak podsumować? W prosty sposób- wierzę cały czas, jeśli chcę być w świątyni, przychodzę jeszcze przed mszą. To proste. A nie dzieje się to gdy mam problemy, nie biegnę do kościoła, -bo przepraszam, ale te rozwiązuję sama, bez pośrednictwa duszpasterza.… Czytaj więcej »

Justyna Wilczyńska
8 lat temu

Dlaczego ksiądz podpisuje kopertę? A no może dlatego, że np u mnie w parafii kasa idzie na: 1. Caritas diecezjalna 2. Potrzeby kościoła 3. Dla kolędujacego księdza. Kiedyś po wizytach ksiądz wpisywal wszystko w specjalny zeszyt razem z datkami danymi przez cały rok na kościół, bo dając cegiełkę na kościół można było sobie to odliczyć od podatku. Ale to lata temu było. Poza tym u mnie w parafii jest czytane ile zostało dane na kościół. Także fajnie, że ksiądz przy mnie zapisze, że w kopercie jest 30zł dzielone na 3grupy niż, że np 10 zł..

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl ja mam tak samo ide jak potrzebuje a nie jak nakazują chodzic co tydzien bo tak trzeba dzieci tez tak wychowuje ze jak czuje potrezbne to idziemy a nie ze mus bo nie zamierzam do niczego ich zmuszać chce zeby świadomie miał wybor mi niestety go nie dano i efekt był odwrotny

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

Justyna Wilczyńska u nas podpisywał a potem wyczytywał kto ile dał albo potrafil wieszac liste na ogłoszeniach kto ile dal po to podpisywał koperty

Justyna Latosińska
8 lat temu

Katarzyna Kuboszek mialam dokladnie ta sama sytuacje ksiadz podczas ogloszen parafialnych na mszy czytal z ambony kto ile dal co wczesniej zapisywal na koledzie tak bylo w mojej parafii.
I tez zgadzam sie co do chodzenia do kosciola chodze kiedy czuje taka potrzebe.

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

i tak powinno byc nie ze musisz isc w niedziele i koniec na zmuszaniu nic sie nie osiagnie a tak bedzie znał dwie strony i potem sam zdecyduje co dalej

W roli mamy - wrolimamy.pl

Aneta Wagner no właśnie nie, Twoja nadinterpretacja jest daleko posunięta i krzywdząca dla mnie. Nigdzie tego nie napisałam, ani w kontekście nie stwierdziłam -zacytuję „czyli w mysl powiedzenia „jak trwoga to do boga”?? ” odnośnie „No bo jak inaczej podsumowac pani wypowiedz „wierze I praktykuje tylko wtedy gdy potrzebuje isc do kosciola, w sensie rozmowy z bogiem, bez posrednikow”. ” Jak podsumować? W prosty sposób- wierzę cały czas, jeśli chcę być w świątyni, przychodzę jeszcze przed mszą. To proste. A nie dzieje się to gdy mam problemy, nie biegnę do kościoła, -bo przepraszam, ale te rozwiązuję sama, bez pośrednictwa duszpasterza.… Czytaj więcej »

Aneta Wagner
8 lat temu

Ale przeciez publikujac cokolwiek, jakakolwiek wypowiedz w internecie musimy sie liczyc z tym, ze nie kazdemu ona sie spodoba I ze zawsze znajdzie sie ktos kto nie bedzie mial takiego samego zdania na dany temat niz ja 🙂 wiec o co ten strach, o krytyke wlasnego siebie?:-) podsumowujac mimo wszystko uwazam, ze „katolik” ktory nie praktykuje to nie katolik a co do niedzielnej mszy sw. To obowiazkowe uczestnictwo katolika w niej jest zapisane w dekalogu… chodze bo jako katolik mam taki obowiazek a nie chodze tylko „jak mam taka potrzebe a jak nie to nie”…

Justyna Latosińska
8 lat temu

Kazdy ma prawo do wlasnego zdania na dany temat 🙂 Ja pomimo tego ze nie chodze teraz do kosciola i nie uczestnicze we mszy swietej czuje sie katoliczka.Wierzaca ale nie praktykujaca.Zostalam wychowana w tej wierze,chodzilam do kosciola co niedziele kiedys ale przestalam.Dla mnie wierzyc w Boga mozna bez udzialu kosciola.Kosciól i Bog to jak dla mnie dwie oddzielne sprawy a jedynie laczace sie w pewnych kwestiach. Sakramenty wszystkie mam ,w tym roku urodzilam corke ,ochrzcilam ja i nie bylo to na pokaz a dlatego ze czulam taka potrzebe. Chcielismy z partnerem przy chrzcie sie wyspowiadac i przyjac komunie ale nie… Czytaj więcej »

Aga Wa
8 lat temu

W roli mamy – wrolimamy.pl – u nas – w Zabrzu niestety księża Franciszkanie robią problemy jeśli się kolędy nie przyjmuje. Ja nie przyjmowałam przed urodzeniem syna z racji pracy na zmiany, praca po 12 godz. 7 dni w tygodniu na zmiany, jak urodziłam syna to usłyszałam że kolędy to nie przyjmowałam ale dziecko to chcę ochrzcić… Podobnie jest z komunią, jak się kolędy nie przyjmuje to do komuni nie dopuszczają…

Alicja Skowrońska
8 lat temu

nie przyjmuję księdza

karolina
karolina
8 lat temu

My chodzimy do kościoła, przyjmujemy też księdza, mój mąż jak tylko może zwalnia się na nią z pracy 😛 ale nie o to chodzi, szkoda, że w informacjach o kolędzie na pierwszym miejscu jest koperta… ale tak szczerze to jeśli Wam na tym nie zależy to nic na siłę, ja też nie zapraszam ludzi których wizyta nie jest dla mnie ważna, a Ci którzy są dla nas istotni zawsze przyjmowani są tak jak chcemy. 😀 Konkludując jeśli nie macie ochoty to nie przyjmujcie 😀

Gosia Blue
8 lat temu

teściowie przyjmuja ja u siebie nie mam zamiaru

Agata Lipke
8 lat temu

Nie mieszkam w Pl, ale gdybym mieszkała i przyjmowała kolede ksiądz nie dostałby nawet grosza… !

Aleksandra Kreis
8 lat temu

Niestety wizyta kojarzy mi sie z koperta;( ile Ta rodzina dała. Nie przyjmuje kolędy. Ps ale znam księdza co od młodych nie wziął bo sa na dorobku – to godne pochwały.

Agnieszka Detyna
8 lat temu

My przyjmujemy księdza ale koperty nie dajemy…

Weronika Zachowska
8 lat temu

ja przyjmuję i owszem, ale mój mąż bardzo ciężko pracuje na każdą złotówkę… w ciągu roku ksiądz nie zajdzie bez powodu i nie zapyta jak się żyje i czy dziecko zdrowe….

Weronika Zachowska
8 lat temu

A dodam jeszcze, że żeby te złotówki mieć nie widzimy się po kilka tygodni, toteż oglądam każdą złotówkę dwa razy zanim ją wydam…

Justyna Latosińska
8 lat temu

Nie przyjmuje ksiedza po koledzie

Joanna Łopatka
8 lat temu

Przyjmujemy ale nic nie dajemy. A u nas nawet na kazaniu była mowa żeby nie dawać księdzu a jak chcesz dać to w kopercie na tace w kościele…

Joanna Szczygieł
8 lat temu

Zdarzyło mi się, że przyjęłam księdza po kolędzie a on odmiwił przyjęcia koperty „bo dzieci małe i na pieluszki się przyda”.
Jak widać ksiądz też człowiek… przynajmniej czasami 😉

Emocje 1 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 – na blogu i z zacisza naszych domów

Koniec roku to czas podsumowań – także na naszym blogu. Poczułyśmy potrzebę by podzielić się z Wami, tym co dla nas ważne, ciekawe, nowe, dobre.

Zanim opiszemy Wam nasze osobiste przeżycia, podsumujemy co miniony rok przyniósł dla bloga W Roli Mamy.

Choć nie określamy naszego bloga przez pryzmat liczb, to jednak, gdy patrzymy wstecz i podsumowujemy miniony rok, statystyki najwyraźniej pokazują jaki wspólnie pokonałyśmy dystans i traktujemy je jako obiektywny wyznacznik, że idziemy w dobrą stronę 😉

W Roli Mamy w roku 2015 odwiedziło 500 tysięcy osób – dwa razy więcej niż rok wcześniej. Natomiast liczba wyświetleń stron bloga wzrosła do ponad 2 milionów.

W tym miejscu dziękujemy Wam, bo bez Was nie byłybyśmy blogerkami – cieszymy się, że każdego dnia pokazujecie nam, że nasze pisanie ma sens. Dziękujemy także bardzo naszym wyrozumiałym mężom i cierpliwym dzieciom za to, że wytrzymują/akceptują/wspierają nasze przesiadywanie przed komputerami oraz, że są dla nas nieustającymi źródłami inspiracji 😉

A teraz prywata…

Basia:

W roku 2015 spełniło się moje marzenie – od zawsze fascynowały mnie delfiny i wreszcie udało mi się podziwiać te cudowne ssaki zarówno w Loro Parku, jak i w naturalnym środowisku – wodach Atlantyku. Było to dla mnie niezwykle wzruszające i ściskające za gardło przeżycie. Podobnie jak to, że Aleks rozpoczął naukę w pierwszej klasie. Kiedy on tak urósł? Gdy tak stał w mundurku w słoneczny wrześniowy poranek wśród innych dzieci – oj, ale rozpierała mnie duma!

delfiny1

Fizinka:

Choć rok 2015 zaczął się dla mnie kiepsko i przez swoje 12 miesięcy przysporzył wiele trosk, złości i łez, to jednak mimo wszystko uważam, że był to dla mnie całkiem dobry rok. Przede wszystkim dlatego, że przemierzyłam go w zdrowiu, a ono przecież jest najważniejsze. Poza tym był całkiem aktywny – przejechałam mnóstwo kilometrów na rowerze, sporo przeszłam i co nieco przebiegłam… – dzięki temu, mimo upływu lat wciąż pozostaję w dobrej formie i cieszę się młodzieńczą werwą. Z przeciwności losu wyniosłam solidne lekcje, a wysnute z nich wnioski wcieliłam w życie, starając się zmienić je i siebie na lepsze. No i oczywiście rok 2015 zapisze się w mej pamięci ze względu na okres wyczekiwania naszego drugiego dziecka, tym razem (rzekomo) córeczki, którą już niebawem powitamy na świecie!

Żaklina:

Mijający rok objawił mi się pod postacią sukcesów na płaszczyźnie zawodowej. Nie sądziłam wcześniej, że pasja może zmienić się w pracę, ale życie potrafi pozytywnie zaskoczyć. Co więcej, miałam możliwość przez kilka miesięcy znów pracować w szkole, więc z niemałym sentymentem i radością, ponownie weszłam w mundurek belfra. Na zdrowie nie mogę narzekać, na kondycję rodzinną też nie, choć nie ukrywam, że różnie bywało. Zycie to sztuka wyboru, mam nadzieję więc, że przyszły rok przyniesie mi jak najlepsze opcje od pierwszego dnia jego trwania.

Żaklina


Magdalena:

Mamy za sobą kolejny wspólny rok – kolejne doświadczenia, wyzwania, radości i smutki. Był to czas trudnych decyzji i zmian na różnych płaszczyznach. Przekonałam się, że bycie mamą to ciężka praca, która daje niezły wycisk, ale jak patrzę na moje skarby to wiem, że dla nich mogę wszystko!

SONY DSC

Paulina:

Ten rok, to czas niespodzianek i zmian. Niespodziewana, choć radosna ciąża, decyzja o powrocie do kraju. Mnóstwo zamieszania związanego z przeprowadzką. Potem urządzanie naszego mieszkania na nowo, żeby pomieścić się z maluchami. Najtrudniejsze jednak było zetknięcie z Polską rzeczywistością, a głównie z polityką, ale to temat na osobny wpis 😉 szkoda psuć sobie humor 😛 Teraz czekamy całą rodziną na narodziny maleństwa, które kto wie, może już niedługo do nas dołączy 🙂

Paulinka

Mirella:

Miniony rok był dla mnie dosyć łaskawy, oszczędził niepotrzebnych rewolucji, nie wpędził w stresy ani kompleksy, nie wyciskał łez na mojej twarzy, nie zabrał mi niczego ważnego.
A co dał? Nowe łóżko, nową łazienkę, nową wersję systemu w komputerze, nowego zleceniodawcę, nowych sympatycznych znajomych…
Z rzeczy bardziej przyziemnych – nauczyłam się robić cappuccino po włosku – pyyyychotka 😉

Mirella

Sylwia:

Rok 2015 był pełen zawirowań. Niezbyt kolorowy początek roku udało się zamienić w wielobarwny koniec. Udane wakacje pozwoliły naładować akumulatory i bez pędu skupić się na tym, co najważniejsze – Rodzina. Jako mama miałam wiele powodów do satysfakcji i dumy. Jak co roku przekonałam się, że czas upływa bardzo szybko – za szybko! a mój syn równie szybko dorasta codziennie zaskakując mnie swoją wiedzą. Z niecierpliwością czekam jednak nowego roku, aby dowiedzieć się, jakie zmiany przyniesie.

Sylwia

(nie)Magda(lena):

Rok 2015 to rok nowych wyzwań. Wyrzuciłam ze słownika takie pojęcia jak papki, pieluchy i grzechotki by zrobić miejsce brandingowi, content marketingowi czy algorytmom. Z przyjemnością wychodzę do pracy, co dzień uczę się czegoś nowego i z jeszcze większym zaangażowaniem analizuję wszystko to co mnie otacza. Poza tym obserwuję jak wydoroślała nasza córka i wciąż dziwię się, że jest już taka duża.  magda
Rachela:

To był z jednej strony piękny rok, gdy mogłam obserwować i towarzyszyć naszej córeczce w odkrywaniu świata. Ten pierwszy rok życia dziecka jest wyjątkowy. Cieszę się, że mogłam z nią zostać. Z drugiej strony nie był to łatwy czas, a w szczególności jego końcówka, gdzie prawie wszystko z dwójką dzieci zostało na mojej głowie. Dałam radę, i wiem że Ty też dasz radę! Pamiętaj nie dzieci są dla nas, tylko my jesteśmy dla nich.
Największa wtopa 2015 roku – dla mnie to polityka, a w szczególności wybory prezydenckie i parlamentarne. Od tego czasu nie oglądam wiadomości.

Agnieszka

Na koniec przygotowałyśmy dla Was 10 najchętniej czytanych w 2015 wpisów – ciekawe, czy znacie wszystkie? 

  1. Co z tym siusiakiem?
  2. Zrób to sam, czyli bombka ze wstążki
  3. Bułeczki drożdżowe z kruszonką
  4. Nowe przepisy dotyczące przewożenia dzieci w samochodzie
  5. Kolczyki u dziewczynek – przekłuwać uszy czy nie?
  6. Rozstęp mięśni prostych brzucha po ciąży
  7. SPA w kopercie
  8. Tysiąc złotych co miesiąc przez pierwszy rok życia dziecka
  9. Instrukcja obsługi kobiety
  10. Babycook Pastel Blue – urządzenie do gotowania na parze dla niemowląt 4w1

Życzymy Wam by wraz z Nowym Rokiem rozbudziły się Wasze marzenia i nadzieje.
By 2016 przyniósł Wam dwanaście miesięcy wiary w swoje możliwości i 365 dni na realizację planów i spełnianie snów. 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
8 lat temu

To my dziękujemy

W roli mamy - wrolimamy.pl

Dziewczyny niezwłocznie przekażą wieści 🙂

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

Dobrego roku dziewczyny!

Kinga
Kinga
8 lat temu

Fajne babeczki! 🙂

Ciąża 28 grudnia 2015

Do trzech razy sztuka…

To już po raz trzeci czekam niecierpliwie na narodziny maleństwa. Za każdym razem jestem nieco bardziej doświadczona, wiem czego mogę się spodziewać. Jestem spokojniejsza, bardziej opanowana, nie stresuję się tym co będzie, a z drugiej strony wiem też, że nie będzie idealnie, że może zawsze wydarzyć się coś niespodziewanego, innego, mimo to nie obawiam się, przecież już dwa razy daliśmy radę to i tym razem się odnajdziemy w tej nowej dla nas wszystkich sytuacji.
Każdy kolejny dzień będzie uczył mnie czegoś innego, zaskakiwał, będziemy się z maluszkiem uczyć siebie nawzajem, bo zdaję sobie sprawę, że tak jak nie ma dwóch takich samych ciąż, tak samo nie ma identycznych porodów i każde z dzieci jest inne.

Jednym wspólnym mianownikiem jest jednak ogromna miłość, do tego jeszcze nienarodzonego maleństwa, ogromne pokłady czułości, radości z pojawienia się nowego członka rodziny i takiej zwyczajnej ludzkiej ciekawości – jakie ono będzie, czym nas zaskoczy, czy będzie malcem spokojnym czy wręcz odwrotnie… Jak w tym wszystkim odnajdą się Adi i Nisia? Czy tak jak poprzednio będzie mnóstwo buziaków, przytulania i miłości czy pojawi się zazdrość? Na te wszystkie pytania już niedługo uzyskamy odpowiedź…

Powtarza się też niecierpliwe oczekiwanie… Przychodzi moment, kiedy ciąża jest donoszona, wiesz, że maluch jest już bezpieczny, że może się spokojnie w każdej chwili urodzić i wyczekujesz… Wsłuchujesz się w swoje ciało, czekasz na pierwsze symptomy rozpoczynającego się porodu… I nic… zupełnie nic się nie dzieje… Mój organizm jak w poprzednich ciążach próbuje mnie oszukać i wszelkie skurcze, twardnienia brzucha, kłucia i pobolewania powoli zanikają. Pozostają tylko męczące bóle pleców, niekończąca się zgaga i “chód kaczki” 😉

Czekasz, obserwujesz, a na dodatek z każdej strony słyszysz:

“To Ty jeszcze nie urodziłaś?” (Nie, postanowiłam nie rodzić ty razem)
“Wyglądasz na bliźniaki…” (No coś Ty, a myślałam, że na trojaczki)
“Długo jeszcze?” (Rok, może dwa, zobaczymy…)
“Jak się czujesz?” (Jak z workiem cementu przytwierdzonym na stałe do twojego brzucha…)

Można wpaść w depresję, a w najlepszym wypadku wyjść z siebie i stanąć obok…

Oczywiście sama sobie tłumaczysz, że nie ma co się spieszyć, bo potem to już wcale się nie wyśpisz przez najbliższe półtora, dwa lata, przecież to samo tłumaczyłaś niedoświadczonym koleżankom. Teksty ludzi wpuszczasz jednym uchem i wypuszczasz drugim, bo szkoda sobie głowę tym zaprzątać 😉

Co z tego skoro i tak niecierpliwisz się i masz wrażenie, że nie urodzisz chyba nigdy, całe życie będziesz wielgachną słonicą albo wielorybem którego morze wypchało na brzeg…

Sama nie wiem czy ja jestem jakaś inna, czy wszystkie to przechodzimy. Wiem jednak, że mimo tych ciążowych rozterek w końcu i tak urodzę i będę się cieszyła wraz z mężem i starszakami z pojawienia się w naszej rodzinie kolejnej słodkiej istotki do kochania, przytulania i całowania 🙂

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
8 lat temu

Każda kobieta chyba to przeżywa ta końcówka jest najgorsza to wyczekiwanie Kiedy to nastąpi w samo południe czy środku nocy. Ale my kobiety jesteśmy silne, dasz radę trzymam kciuki dużo siły życzę

Anka Wajs
Anka Wajs
8 lat temu

Końcówka najgorsza – dużo sił kochana. Czekamy na relację z porodówki 🙂

Weronika
Weronika
8 lat temu

Końcówka zawsze się dłuży niemiłosiernie. Szczęśliwego rozwiązania.

Emilia
Emilia
8 lat temu

Też tak mam tylko ja najbardziej boje się że za trzecim razem nie wiedzieć że to się zaczelo to trochę wstyd,bole porodowe mam straszne ale niestety wysoki prog bolu i boje się ze tym razem nie zdząże na porodówke( wszyscy tak straszą, ze trzeci poród to jak pierdniecie, nawet nie zauważysz a już urodzisz, nawet mama i teściowa tak twierdza a miały więcej niż trzy porody za sobą). I weź tu człowieku przetrwaj spokojnie te ostatnie dwa tygodnie, jak jeszcze starszaki dokładaja nerwów bo już chcą więcej twojej uwagi niż wcześniej, jeszcze malej nie ma na swiecie a już odczówaja… Czytaj więcej »

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close