Choinka- drzewko świętami pachnące
Każde z obchodzonych w naszej kulturze świąt, ma jakieś symbole kojarzące się z nimi nierozerwalnie. Jak święta Wielkiej Nocy to święconka i zajączek, jak Boże Narodzenie, to oczywiście Mikołaj i choinka. I trudno większości z nas sobie wyobrazić aby było inaczej, bo mimo postępujących zmian w obyczajowości, związani jesteśmy mocno z tradycją. I trudno się temu dziwić, skoro skojarzenia np. ze świątecznym drzewkiem są bardzo pozytywne.
Wyjątkowy żywiczny zapach zielonego drzewka długo unosi się w domu, prezenty piętrzą się pod jego rozłożystymi ramionami, a sam fakt przystrajania choinki wprawia nas w ciepły nastrój. I tak co roku, odkąd tylko sięgamy wstecz pamięcią. Ale mało kto wie, że bożonarodzeniowe drzewko, to dla Polaków całkiem “nowa” tradycja, której korzeni należy szukać tuż za zachodnią granicą.
Zwyczaj stawiania w domach ustrojonego bożonarodzeniowego drzewka przywędrował z protestanckich Niemiec, gdzie szczególnie propagował go ks Marcin Luter. I pewnie w Polsce choinka nie przyjęłaby się szerzej wraz z przełomem XVIII i XIX wieku, gdyby nie rozbiory. Przez te 123 lata germanizacji, przenikały na polski grunt elementy protestanckiej tradycji, co szczególnie uwidoczniło się w miastach. Polska wieś dłużej broniła się przed obcym wpływem, będąc silniej zakorzenioną w katolickiej wierze i w obyczajach nie obytych w świecie chłopów. Zresztą na niektórych wsiach jeszcze do początku XX wieku zachowała się rodzima tradycja tzw. podłaźniczki, będącej ozdobionymi gałązkami jodły, przystrojonymi i zawieszanymi pod strzechami chat.
Wracając do naszego drzewka, początkowo w swoich domach ustawiali je bogaci mieszczanie, następnie zwyczaj wywędrował “z salonów” do zwykłych mieszkań, gdzie choinka zagościła na dobre. Aby prezentowała się jeszcze piękniej, chętnie ją ozdabiano. Od wersji “skromnej” czyli papierowe wycinanki, słomiane ozdoby, wydmuszki oraz orzechy zawieszane na gałązkach, po wersję “de luxe” czyli wypiekane pierniczki, świeczki oraz bardziej wymyślne świecidełka i bombki. Tradycja kontra nowczesność – a wszystko wedle gustu i zamożności osoby ozdabiającej drzewko.
Kiedyś były dwie możliwości wyboru drzewka – jodła lub świerk, a teraz kupujemy to co zaoferują nam sprzedawcy – już chyba nawet nie pytamy co to za iglak, byle był zielony i pachniał lasem.
W czasie trwania niezapomnianej Polski Ludowej, wielkim powodzeniem cieszyła się sztuczna choinka, często pokraczna i średnio ładna, ale przynajmniej nie zrzucała kłujących igieł. Zresztą sama dobrze pamiętam święta w domu rodzinnym, gdzie takie “ustrojstwo” z zapałem obwieszałam bombkami. Z kolei u mojej babci była wielgachna choinka, która sięgała przystrojonym czubem samego sufitu – a w starych poniemieckich domach, sufity były naprawdę wysoko.
Tak czy inaczej, jakiego drzewka byśmy nie kupili, i w jaki sposób nie ustroili jego zielonych gałązek, niech choinka zawsze niesie nam miłe wspomnienia wspólnie spędzonych chwil z rodziną i wyjątkowych świąt Bożego Narodzenia.
Jaki iglak to podstawa – jodła, nawet jak zaschnie, to nie traci igieł.
A świerk pospolity niestety jest nietrwały i się sypie.
Nawet w donicy – podlewany, mało prawdopodobne by wiosną udało się go przesadzić do ogródka.
Najlepsza jest jodła kaukaska – długo piękna cieszy oko, a i jest szansa, że ta w doniczce może zostać z nami na lata 🙂
jak co roku żywa:)
Jak choinka to tylko żywa…
u nas tez sztuczna… w moim mieszkaniu zywa choinka wytrzymuje max 7 dni…:( dodam, ze podlewam(zeby nie bylo:D) i grzejniki sa wylaczone…
Sztuczna. Ta sama od trzydziestu lat 🙂 Jeszcze z domu moich dziadków 🙂
A to nasza 🙂 żywa… Pachnąca lasem 🙂
U nas jest sztuczna, ze wzgledow bezpieczeństwa przed moimi domowymi biegaczami 🙂
U nas żywa ubieraliśmy wczoraj a dzisiaj u dziadka też żywą. Radości było dużo. Jednak kupiliśmy ciętą bo już 2 razy zainwestowaliśmy w doniczce stała 4 dni w domu i tak się nie przyjęła. 🙁 Podobno podcinane są korzenie
Żywa jak co roku ❤️
u mnie sztuczna, ale pachnąca piernikami 🙂
U nas sztuczna.ale w domu rodzinnym jak.zawsze jodła
Plastik zielony zwyczajny
Jodła, nie wyobrażam sobie świąt bez żywej choinki 🙂