Gry planszowe i nie tylko 10 października 2019

Wyprawa do El Dorado. Odkryj z nami złote miasto!

Pogoda ostatnio nie sprzyja szaleństwom na placu zabaw, więc tym bardziej cieszę się, że w moje ręce wpadła nowość od Wydawnictwa Nasza Księgarnia, które na swoim koncie ma wiele planszowych perełek. Tym razem to Wyprawa do El Dorado, w której gracze przemierzają dżunglę i poszukują zaginionego złotego miasta. 

Wyprawa do El Dorado – o czym jest gra

Autor gry zabiera nas w klimat XVI wieku, kiedy to hiszpańscy konkwistadorzy od tubylców dowiadują się o istnieniu złotego miasta El Dorado, położonego w sercu południowoamerykańskiej dżungli. Gorączka złota dopadła Europejczyków, którzy później organizowali wyprawy mające na celu odnalezienie tej tajemniczej krainy. Niestety wielu z nich spotkała śmierć, a El Dorado do dziś nie zostało odkryte. 

Gra przeznaczona jest dla dzieci od dziesiątego roku życia, jednak moim zdaniem wiek jest nieco zawyżony. Dzieciaki z naszego nieformalnego osiedlowego klubu gier (ośmio i dziewięciolatki) opanowały zasady bez większych kłopotów. 

Co jest w pudełku

W sporym kwadratowym  pudełku znajdziecie bardzo wiele elementów, które składają się na grę. Warto zaznaczyć, że w trakcie rozgrywki nie korzysta się ze wszystkich przedmiotów. 

W pudełku znajdziecie: 

  • dwustronne płytki terenu, w tym jedną startową z polami 1,2,3,4, sześć dużych, dwie małe oraz końcowa płytka-brama El Dorado. Każda płytka terenu składa się z sześciokątów (heksów), przez co można je dowolnie łączyć, a to sprawia, że każda kolejna rozgrywka będzie inna od poprzedniej.
  • sześć blokad, 
  • cztery płytki ekspedycji (po jednej dla każdego gracza), 
  • cztery talie startowe dla graczy składające się z zestawu ośmiu kart, 
  • znacznik gracza rozpoczynającego grę (kapelusz), 
  • pięćdziesiąt cztery karty (w sumie osiemnaście rodzajów po trzy karty), 
  • osiem pionków poszukiwaczy, 
  • trzydzieści sześć żetonów jaskiń, 
  • dwuczęściowa płytkę Rynku,
  • przejrzysta instrukcja.

Wyprawa do El Dorado

W zestawie znajdziecie też kilka woreczków, które są pomocne przy utrzymaniu ładu w pudełku. 

Przygotowanie gry

Przed przystąpieniem do rozgrywki warto wybrać odpowiednio duży stół lub zdecydować się na podłogę. Na małym stole nie sposób wszystko pomieścić. W instrukcji znajdują się przykładowe trasy wypraw, z których warto skorzystać podczas pierwszych rozgrywek. Później jednak zachęcam do projektowania własnych układów. Podobno trasy wypraw można ułożyć na ponad sto tysięcy możliwości. 

Płytki terenu wraz z płytką startującą układamy na stole, a na zakończeniu kładziemy końcową płytkę z bramą El Dorado. Pomiędzy płytki terenu wkładamy jeszcze blokady, które są dodatkowym utrudnieniem dla graczy. Jednak nie jest tak źle, bo taka blokada trafia potem do gracza, który pierwszy ją przekroczył i staje się dodatkowym atutem na końcu gry, zwłaszcza przy początkowym remisie. 

Wyprawa do El Dorado

Przygotowanie Rynku wymaga zaplanowania także sporo miejsca, dla nas był to osobny stoliczek. Pięćdziesiąt cztery karty dzielimy na rodzaje i układamy w trzy rzędy po siedem kolumn. Poniżej paska rynku, znajdują się karty z symbolem (słońce) ❂, które są dostępne dla graczy od początku gry. 

Karty powyżej paska Rynku (dwuczęściowa płytka) będzie można przenieść poniżej, gdy któryś rodzaj kart zostanie wykupiony przez graczy. Wśród tych kart mamy do dyspozycji: karty zwiadowcy, który daje nam możliwość przesunięcia pionka o dwie maczety, a odkrywca już o trzy maczety. Do dyspozycji jest także przewodnik, który oferuje jeden ruch do przodu przy wykorzystaniu maczety, wiosła lub złota. Ponadto wśród kart znajdą się również hydroplan, podróżniczka, milionerka i wiele innych. Każda z nich jest precyzyjnie zaprojektowana i jasno wskazuje, jaki jest jej cel. W zestawie znajdują się także karty specjalne Tubylec, dzięki której gracz może przesunąć swój pionek na sąsiadujące pole bez wykorzystania karty. Natomiast karta Nadajnik pozwala graczowi na wybranie dowolnej karty z Rynku za darmo. Szczegółowy opis kart specjalnych (kolor fioletowy) znajduje się na końcu instrukcji. 

Wyprawa do El Dorado

Każdy z uczestników gry otrzymuje płytkę ekspedycji, pionka poszukiwacza oraz talię startową składającą się z ośmiu kart, w tym jednego Marynarza, trzech Globtroterów oraz cztery Turystki. Przed położeniem kart na płytce ekspedycji, warto je przetasować. 

Gracze ustawiają swoje pionki na płytce startowej, a do ręki biorą 4 karty. Jesteście już gotowi do rozegrania gry. 

Wyprawa do El Dorado – Zasady gry

Celem każdego gracza jest przekroczenie bram złotego miasta El Dorado, znajdującej się po drugiej stronie przygotowanego z płytek wyścigu. Po drodze na poszukiwaczy będą czyhać najróżniejsze przeszkody, jak rwące rzeki, rumowiska, obozy tubylców, czy groźna, mroczna dżungla, której nie pokona się bez maczety. 

wyprawa do El Dorado

Tura gracza składa się z trzech faz. Pierwsza polega na zagraniu kart, które trzyma się w ręce. Można je wykorzystać do przesunięcia swojego pionka poszukiwacza na trasie lub wykonać akcję specjalną (karty w kolorze fioletowym) lub kupić nową kartę z Rynku. W fazie drugiej gracz odkłada zagrane karty na stos kart zużytych. W ostatniej, trzeciej fazie, uczestnik dobiera karty, tak by w ręce miał ich cztery. Jeśli stos kart do dobierania się wyczerpie, należy przetasować karty wykorzystane i uzupełnić nimi pierwszy stos. 

Przesunięcie pionka na sąsiadujące pole wcale nie jest takie łatwe. Każdy heks na trasie ma swoją siłę, aby na niego wkroczyć, gracz musi wyłożyć kartę o odpowiednim symbolu i sile, np. by wejść na pole dżungli z dwoma maczetami, należy wyłożyć kartę Zwiadowcy, którego siła to właśnie dwie maczety. Warto tutaj zaznaczyć, że nie wolno łączyć kart. Każda karta zagrana musi być samodzielnie. Czasem niestety nie wykorzysta się całej siły karty. 

Wyprawa do El Dorado – moim zdaniem

Na początku chciałam zaznaczyć, że autorem gry jest Reiner Knizia, który jest mi znany również z takich gier jak Pędzące Żółwie, Kurnik, Nogi za pas. Wyścig to jeden z charakterystycznych elementów gry tego autora. W grze Wyprawa do El Dorado wyścig został wzbogacony o dodatkowe elementy, jakimi są karty symbolizujące członków ekspedycji. Od samego początku gracz może zdecydować jakie karty zakupi, przez co wzmocni swoją drużynę. Od tego jaką strategię się wybierze, zależy zwycięstwo w grze. W tej planszówce spodobała mi się różność strategii, które można zastosować, a do tego prawie nieskończona możliwość układu tras wypraw. Nie sposób znudzić się tą grą. 

W grze Wyprawa do El Dorado przypadła mi bardzo do gustu grafika, która w pełni oddaje ducha czasów poszukiwaczy krainy płynącej złotem. Elementy gry, takie jak płytki są wykonane z grubego kartonu, co sprawia, że gra jest odporniejsza na zniszczenie. Każda część tej gry jest precyzyjnie i dokładnie wykonana. 

Zasady gry są naprawdę proste i choć na początku może zrazić długie przygotowanie, to już sama rozgrywka to przyjemność, która przebiega sprawnie i płynnie. Tak jak wspomniałam wcześniej, już ośmiolatki nie mają problemu ze zrozumieniem zasad gry. 

Grę rozegraliśmy wiele razy w różnych układach, po dwie, trzy czy cztery osoby. W każdej z tych opcji jest ona bardzo grywalna i dobrze zbalansowana. Na początku miałam obawy, że jeśli komuś na początku powinie się noga nie będzie miał szans dogonić pozostałych uczestników. Moje obawy zostały rozwiane, gdyż łatwo można nadrobić straty i dogonić pozostałych poszukiwaczy.

Serdecznie i z ręką na sercu polecam grę Wyprawa do El Dorado. Gra świetnie sprawdzi się na weekendowe leniuchowanie, czy popołudnia w tygodniu, gdy chcemy oderwać się od codzienności. 

Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Nasza Księgarnia

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/764/wyprawa-do-el-dorado

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Kultura 9 października 2019

Robaczki z Zaginionej Doliny – cudna animacja bez dialogów

„Robaczki z Zaginionej Doliny” – Jasiek rzucił mi tytułem prosto w twarz i spytał, czy może z Polą obejrzeć. Nie słyszałam o tym wcześniej, ale jakoś tak pomyślałam w pierwszej chwili, że pewnie nie będzie to nic odkrywczego. Perypetie śmiesznych robali, które mówią do siebie w żartobliwy sposób, bardziej zrozumiały dla dorosłych, niż dla dzieci. Standard. No ale zgodziłam się, niech też te małolaty mają coś od życia 😉

Jakież było moje zdziwienie (Poli i Jasia z początku również!), gdy okazało się, że to nie jest zwykła animacja, kolejna produkcja o gadających kotach, osłach i smokach, a zupełnie coś innego.

„Robaczki z Zaginionej Doliny” to film animowany, w którym przeplatają się obrazy komputerowe (przedstawiające głównie owady), ze zdjęciami prawdziwej roślinności, przez co momentami ciężko odróżnić, czy to faktycznie bajka, czy może film przyrodniczy?  Siedząc więc wygodnie w domu, możemy zobaczyć jak na dłoni co dzieje się gdzieś w trawie, na łące, w lesie… Co robią mrówki, biedronki, pająki, muchy, motyle i inne owady.

A wszystko to pozbawione jest zbędnego dubbingu jak to zwykle ma miejsce, kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem.  Tutaj w całym filmie nie ma żadnych dialogów! Przez półtorej godziny nikt NIC NIE MÓWI. To znaczy pojawiające się na ekranie owady komunikują się ze sobą, ale w znanym tylko im języku. My, widzowie, słyszymy jedynie coś w stylu trąbienia na trąbce, czy pogwizdywania. I to akurat strasznie przypadło mi do gustu, bo dzieciaki muszą uruchomić swoją wyobraźnię i wymyślić (lub raczej domyślić się) o czym rozmawiają ze sobą bohaterowie.

Dopełnieniem i ogromnym atutem tego niemego filmu jest oczywiście muzyka, na którą zwrócił uwagę nawet mój ośmiolatek. Cudownie oddaje charakter przedstawianych scen potęgując zarazem  ich przekaz. Niektóre są strasznie śmieszne – wybuchaliśmy wszyscy niejednokrotnie – inne nieco smutne, ale są też poważne, bo w grę wchodzi wojna…

Wojna o jedzenie, a konkretnie o kostki cukru pozostawione przez ludzi na łące, po pikniku. Puszkę z tymi smakołykami znalazły czarne mrówki oraz ich pasażer na gapę – biedronka. Postanawiają zabrać zdobycz do swojego mrowiska, lecz droga do niego okazuje się trudna, daleka i niebezpieczna. A w trakcie ich wędrówki pechowo trafiają na „gang” czerwonych mrówek, które postanawiają zaatakować czarnych przedstawicieli i odebrać im pożywienie.

Rozpoczyna się więc niemała wojna. Jedni i drudzy nie chcą się poddać i dzielnie walczą, wytaczając coraz to większe działa, między innymi w postaci: wyrzutni wykałaczek, widelca, bomb z musujących tabletek aspiryny i patyczków do uszu, czy spray`u na owady. Walka jest naprawdę zacięta, bo czerwone mrówki są niezwykle agresywne i złowrogo nastawione.

Film ten  niewątpliwie zasługuje na uwagę, bo zachwyca nie tylko przedstawioną przyrodą, piękną muzyką, ale także solidną lekcją dotyczącą odwagi, wiary w siebie i przyjaźni, która nie zawsze jest oczywista – bo czy mrówka może przyjaźnić się z biedronką? 😉

Naprawdę szczerze polecam zobaczyć tę animację, jest zupełnie czymś innym niż to, co najczęściej proponuje naszym dzieciom telewizja, Internet, czy kino. Moje dzieciaki ogromnie się zachwyciły i choć widziały tę bajkę już chyba trzy razy, ciągle tak samo głośno się śmieją. A ja razem z nimi! 😉

 

P.s. Trafiłam na info, że film dostępny jest również z dubbingiem w wykonaniu Andrzeja Grabowskiego, który podobno psuje efekt tejże animacji. Dlatego zaznaczam, że mnie i moje dzieci zachwyciła wersja BEZ DUBBINGU i taką właśnie polecam!

 

Polski zwiastun:

 

Źródło zdjęć: www.vod.pl, www.canalplus.com, www.la-croix.com, www.institutfrancais-kinshasa.org

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poradnikowe poniedziałki 7 października 2019

Jak suszyć grzyby: w piekarniku, suszarce, na słońcu, nad kuchenką, na kaloryferze

Jak suszyć grzyby, to pytanie, które w ostatnich dniach pojawia się bardzo często. To nie dziwi, bowiem pogoda sprzyja i w lasach mamy prawdziwy wysyp grzybów. Miłośnicy grzybobrania wnoszą je do domu całymi koszami. 

Zbieranie grzybów powoduje u nas wręcz euforię, bo piękne okazy dają satysfakcję, a miło jest nie tylko pochwalić się znaleziskiem, ale przerobić je na zimę.  O ile samo zbieranie jest kochane przez Polaków, tak druga część – czyszczenie i przerabianie lubimy już mniej. W piwniczce zawsze przyda się kilka słoiczków grzybów w zalewie octowej, ale gdy grzybobranie było wyjątkowo obfite, trzeba mieć pod ręką inny pomysł. Stąd też pytania, jak suszyć grzyby, by móc korzystać z nich przez wiele miesięcy w roku. 

Jak suszyć grzyby – od czego zacząć?

Przede wszystkim od przebrania i oczyszczenia grzybów. Należy sprawdzić, czy wszystkie grzyby należą do gatunków jadalnych – niestety nadal zdarzają się tragiczne  w skutkach pomyłki. Zawsze miejcie pod ręką porządny atlas grzybów z dokładnymi zdjęciami i opisami. Jeśli nadal nie macie pewności, co to za grzyb wpadł do koszyka, zostawcie go. Lepiej wyrzucić jeden za dużo, niż najeść się trucizny. 

Grzyby czyści się na sucho – nie należy ich płukać pod wodą. Fantastycznie sprawdza się sucha gąbeczka kuchenna, a jeszcze lepiej szczoteczka lub “miotełka” – ja mam taką silikonową do smarowania blachy olejem – świetnie wymiata z grzyba zanieczyszczenia. Z taką pomocą proces pójdzie znacznie szybciej. Miejsca zarobaczone, mocno obgryzione przez ślimaki, należy odciąć i wyrzucić. Oczyszczone grzyby pokrójcie na kawałki – nie za grube, by suszenie nie trwało zbyt długo, ani nie za chude, by np. nie pospadały z nici lub nie przypaliły się. Ja kroję grzyby na ciut mniejsze niż centymetrowej grubości kawałki i one suszą się pięknie i bez szwanku. Gdy macie już grzybki pokrojone, czas skorzystać z wybranej metody suszenia.

 

Jak suszyć grzyby w piekarniku?

Jak suszyć grzyby w piekarniku? Najpierw wyłóżcie blaszkę papierem do pieczenia, żeby grzyby nie przyklejały się do blachy. Rozłóżcie plasterki tak, by nie nachodziły na siebie. Rozgrzejcie piekarnik do ok. 50 stopni, z termoobiegiem i zostawcie uchylone delikatnie drzwiczki piekarnika – wilgoć musi mieć ujście. Co jakiś czas zerknijcie, jak proces przebiega. Im cieńsze plasterki, tym szybciej się suszą. Jeśli są grube – być może kilka godzin jednego dnia będzie zbyt mało, by idealnie wysuszyć zbiory. Jeśli nie doschły – na drugi dzień powtórzcie seans z piekarnikiem. Uważajcie na zbyt wysoką temperaturę, jeśli chcecie przyspieszyć suszenie –  możecie przypalić grzyby, które staną się gorzkie.  

Jak suszyć grzyby nad kuchenką?

Tu potrzeba odrobinę więcej cierpliwości, niż w przypadku wyżej wymienionych sposobów. A więc jak suszyć grzyby nad kuchenką? Kawałki grzybów należy nanizać na nitkę przy pomocy igły – tworzą się swoiste “korale”. Zaplączcie pętelkę z jednej i drugiej strony nitki tak, aby móc zahaczyć ją o okap, górę kuchenki, czy dwa haczyki przyczepione do wiszących szafek. Sznury grzybów nie mogą się ze sobą stykać i muszą wisieć w bezpiecznej odległości od płomieni, by się nie spaliły. Odpalcie ogień i przypilnujcie, by cały czas grzał, ale nie stwarzał żadnego zagrożenia. To metoda dla osób uważnych i mających dużo czasu na doglądanie ognia, bo z płonącymi palnikami nie ma żartów. 

Jak suszyć grzyby w suszarce do owoców i warzyw?

To chyba najszybszy i najprostszy sposób. Po prostu wyłóżcie przygotowane kawałki na tackach tak, by nie nachodziły na siebie, zerknijcie do instrukcji i postępujcie zgodnie ze wskazówkami w niej zawartymi. Pewne szczegóły mogą się różnić w zależności od producenta i typu urządzenia. 

jak suszyć grzyby

Jak suszyć grzyby na kaloryferze?

Sezon grzewczy już ruszył, więc najczęściej  kaloryfery w domach są gorące. To źródło ciepła także można wykorzystać do suszenia grzybów. Jeśli jest ich niewiele, możecie rozłożyć je na kaloryferze nanizane na nitkę lub rozłożone na kartce papieru technicznego. Gdy jest ich więcej, “od biedy” wykorzystajcie worek z tkaniny. Wrzućcie do niego grzyby i powieście lub połóżcie na żeberkach. Niestety często trzeba przewracać grzyby w worku, żeby zbyt długo nie przylegały do siebie, bo będą pleśniały. To dość ryzykowna metoda, ale pamiętam ją doskonale z domu mojej Babci.

Jak suszyć grzyby na słońcu?

To prosta, ale nie zawsze skuteczna metoda. Po pierwsze dni muszą być ciepłe i suche – musicie też mieć przewiewne miejsce, w którym grzyby zostaną wyłożone lub powieszone w słońcu. Dobrze jest ułożyć je na sitach lub gazie/tetrze, by wilgoć miała ujście z każdej strony. Ponieważ z październiku słońce nie jest mocne, proces może trwać wiele dni, i jeśli nie będziecie przewracać grzybów, mogą spleśnieć.  

jak suszyć grzyby

Kiedy grzyby są już suche?

Grzyby muszą być suche jak ten przysłowiowy pieprz, by nadawały się do przechowania. Sprawdźcie w palcach, czy są suche i sztywne – pod naciskiem powinny się kruszyć. Do pojemników wkładamy je wtedy, gdy całkowicie wystygną. Tylko takie przetrwają wiele miesięcy szczelnie zamknięte w puszce czy słoju.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close