Dlaczego warto jeść jogurt?


Jogurt znany jest od tysięcy lat, ale współcześnie nie przywiązuje się wystarczającej wagi do jego spożywania. Warto zmienić swoje przyzwyczajenia i uwzględnić jogurt w codziennym menu, jako produkt bogaty w cenny dla organizmu wapń oraz białko.

Jednym z głównych problemów żywieniowych Polaków jest niewłaściwie zbilansowana dieta. W praktyce oznacza to dostarczanie  składników potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu w niewłaściwych ilościach.  Ze względu na zawartość dobrych bakterii oraz unikalnych składników odżywczych  jogurty mogą być zaliczane do produktów wskazanych w codziennym odżywianiu. Powinny być stałym elementem codziennej diety każdego z nas. Do umieszczenia jogurtów w naszym jadłospisie zachęca Związek Polskich Przetwórców Mleka poprzez kampanię „Jogurt na dobry dzień”.

Dlaczego warto jeść jogurty? Powodów jest kilka. Na wyróżnienie zasługuje zawartość wapnia, która w jogurtach jest wyższa niż w mleku. Ten składnik jest niezbędny dla zdrowia: wpływa na prawidłowy wzrost i rozwój kości u dzieci, natomiast u osób dorosłych pomaga utrzymać zdrowe kości. Wapń stanowi też ważny element zapobiegający osteoporozie,
w związku z tym pełni istotną rolę w żywieniu osób starszych, szczególnie kobiet. Dodatkowo wapń jest ważny również przy prawidłowej pracy mięśni i serca, krzepliwości krwi, przewodzeniu  nerwowym  czy też wspiera prawidłowe funkcjonowanie enzymów trawiennych. Niedobór tego pierwiastka może sprawić, że poczujemy się osłabieni i zmęczeni.

Następną zaletą jest to, że jogurt jest łatwo trawiony w organizmie za sprawą bakterii jogurtowych:  Lactobactillus bulgaricus i Streptococcus thermophilus. To one nadają jogurtowi kwaśny smak i zmieniają laktozę (cukier mleczny) w łatwiej przyswajalny kwas mlekowy. Dzięki temu mogą go spożywać osoby z nietolerancją laktozy, która jest spowodowana brakiem enzymu laktazy w nabłonku jelita cienkiego, co w konsekwencji powoduje dolegliwości takie jak biegunki lub wzdęcia.

Jogurt to także cenne źródło pełnowartościowego i dobrze przyswajalnego białka. Jest ono bogate w aminokwas lizynę, dlatego doskonale uzupełnia wszelkie niedobory tego aminokwasu w białkach produktów zbożowych np. w pieczywie, płatkach. Białko pomaga też budować i regenerować mięśnie.

Jogurty z uwagi na cenne właściwości żywieniowe powinny zagościć w diecie każdej osoby. Mogą stanowić podstawę posiłku, deseru lub bazę do przygotowania pysznego dania
np. koktajli, farszu do naleśników, zabielenia zup lub sosów. Możliwości jest wiele dlatego śmiało sięgajmy po jogurt – produkt dla zdrowia.

Działania edukacyjno-informacyjne promujące jogurt jako część codziennego, dobrego żywienia prowadzone są w ramach kampanii „Jogurt na dobry dzień”. Więcej informacji pod www.jogurtnadobrydzien.pl.

 Basic CMYK

Publikacja dofinansowana ze środków Funduszu Promocji Mleka

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Co słychać, maluchu?


Czytanie, mówienie, odtwarzanie muzyki czy śpiewanie to tylko niektóre z bodźców, jakie mogą być odbierane przez dziecko jeszcze przed narodzeniem. Ostatnie badania francuskich naukowców opublikowane na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences” pokazują, że już w 28. tygodniu ciąży maluch jest w stanie odróżnić głos męski i kobiecy, a nawet proste sylaby takie jak „ba” czy „ga”. W jaki sposób bodźce dźwiękowe wpływają na rozwój dziecka przed i tuż po narodzeniu?

Kiedy w 23. tygodniu ciąży maluch zaczyna słyszeć, mówienie do brzuszka przestaje być tylko atrakcją dla bliskich. Dźwięki w tym czasie zaczynają mieć wpływ na rozwój umysłowy, uwrażliwienie
i zapewnienie maluchowi poczucia bezpieczeństwa. Trzeba jednak wiedzieć, w jaki sposób dostarczać dziecku tych bodźców, które są dla niego najlepsze i w jaki sposób maluch próbuje na nie odpowiadać.

Jaka to melodia?

Bicie serca, oddech czy ruchy robaczkowe jelit to jedne z pierwszych odgłosów, jakie maluch słyszy w brzuchu mamy. Te rytmiczne, spokojne dźwięki uspokajają dziecko. Podobnie wygląda to w przypadku muzyki, która dodatkowo może wpływać na rozwój umysłowy potomka. Niektórzy wskazują na tzw. efekt Mozarta, czyli zwiększanie zdolności intelektualnych dzięki muzyce tego kompozytora. Ważniejsze jest jednak to, aby słuchane utwory spotykały się z uznaniem mamy – jej odprężenie i dobre samopoczucie jest najlepsze dla malucha. Brzmienia powinny być raczej spokojne i niezbyt głośne. Warto przy tym obserwować aktywności dziecka, da ono bowiem znaki, jeśli coś mu się spodoba lub zacznie drażnić. Polecane jest także śpiewanie, nawet jeśli wykonania nie będą powodem do dumy. Dzięki piosenkom maluszek będzie spokojniejszy, a dodatkowe bodźce rozwiną jego zdolności. – Śpiewanie niemowlętom może wzbudzać ich pierwszy, świadomy uśmiech, który pojawia się zazwyczaj między szóstym a ósmym tygodniem życia – tłumaczy Agnieszka Godlewska-Wawrzyniak, pedagog z Helen Doron Early English. – Poza tym dzięki temu uczymy dziecko prostych sylab i oswajamy je z językiem – dodaje.

Mówi się…

W trakcie ciąży, oprócz słuchania muzyki, warto także mówić do malucha. Dzięki temu nawiązuje się więź emocjonalną, można też wspomóc rozwój układu nerwowego. Po narodzinach jest to jeszcze ważniejsze – dziecko bowiem zaczyna osłuchiwać się z językiem i w ten sposób stopniowo się go uczyć. – Mówiąc do niemowlęcia powinno się pamiętać o tym, aby wypowiadać się wyraźnie, poprawnie i trochę wolniej – mówi Agnieszka GodlewskaWawrzyniak, pedagog z Helen Doron Early English. – Opisywanie tego, co dzieje się wokół, nazywanie ludzi czy przedmiotów ułatwią dziecku proces uczenia się mowy. Proste słowa czy wyrazy dźwiękonaśladowcze można z powodzeniem wykorzystywać choćby podczas zabawy – dodaje. Niemowlętom warto także włączać bajki dźwiękowe, które pomogą także rozwinąć jego wyobraźnię.
Co ciekawe, wszystkie te metody mogą być wykorzystywane nie tylko do nauki mowy ojczystej. Wierszyki, piosenki czy poszczególne słowa w dwóch językach sprawią, że dziecko będzie dorastało rozumiejąc oba z nich. Dzięki temu dzieci uczą się w sposób zupełnie naturalny, a w przyszłości łatwiej będą przyswajały sobie wiedzę.

…i odpowiada

Bodźce słuchowe, które dostarczane są podczas ciąży dziecku nie muszą pozostawać bez odpowiedzi. Około 20. tygodnia maluch zaczyna delikatnie przesuwać się, a potem kopać w brzuchu mamy. Z czasem sygnały te będą nabierały większego znaczenia. Słysząc znane odgłosy, pociecha może być bardziej ruchliwa i mniej, kiedy one umilkną. W przypadku niemowląt, środkiem porozumiewania się jest płacz i krzyk, który pomaga także kształtować aparat mowy. W pierwszym miesiącu dziecko zaczyna zwracać główkę w kierunku dźwięku, a drażniące tony mogą wywoływać tzw. odruch Moro (gwałtowne wyrzucanie górnych kończyn i próbę obejmowania się). Z czasem maluch zaczyna reagować na kolory i na dłuższą chwilę unosić głowę. Przechodzi także pierwszy etap rozwoju mowy nazywany głużeniem lub gruchaniem. Najpierw zaczyna wydawać odgłosy samogłosek, w późniejszym czasie także spółgłosek. Może przy tym także ruszać ustami i całym ciałem. W trzecim miesiącu dziecko zaczyna świadomie łapać zabawki, skupiać wzrok na jednym przedmiocie czy głośno się śmiać. Poświęcanie mu uwagi, cierpliwa nauka, mówienie do niego czy umożliwianie kontaktu z muzyką już podczas ciąży i w pierwszych miesiącach życia sprawia, że dziecko lepiej i szybciej się będzie rozwijać.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Spacer w deszczu


Wielu młodych rodziców rezygnuje ze spacerowania w lekko deszczowy, dżdżysty dzień. Tymczasem mały deszczyk nie powinien być żadnym przeciwwskazaniem do aktywności. Wprost przeciwnie.

Warto?

Czy warto zabierać malucha na wiosenny spacer, gdy za oknem pada lekki deszczyk? Oczywiście, że warto. Pediatrzy nie mają wątpliwości, że obcowanie pociechy ze zmienną aurą to świetny trening dla jego odporności i prawdziwy zastrzyk sił i witalności dla małego organizmu. Jeśli tylko odpowiednio ubierzesz swoją pociechę i zadbasz o to, aby dziecko nie przemokło, spacer w deszcz wyjdzie Wam tylko na dobre.

W czasie deszczu

To nieprawda, że w czasie deszczu dzieci się nudzą. Ciepły, wiosenny deszczyk nie powinien być bowiem żadną wymówką do rezygnacji ze spaceru czy pretekstem do pozostania w domu. Pamiętaj – jeśli tylko odpowiednio zadbasz o to, aby maluch nie przemókł, bez obaw możecie wyruszyć z domu. Tropienie oznak wiosny w czasie deszczu to świetna zabawa, która na pewno nie skończy się katarkiem. Warunek jest jeden- właściwe ubranie malucha i skuteczna ochrona przed przemoknięciem. Najlepiej będzie, jeśli ubierzesz dziecko tzw. cebulkę i zabezpieczysz go osłoną przeciwdeszczową Retro Revolution marki Elodie Details ze sklepu www.babymama.pl. Ten kolorowy, stylowy, designerski pokrowiec pasuje na większość wózków dziecinnych i spacerowych i jest wykonany z bardzo wytrzymałego materiału PU, który sprosta nie tylko wiosennemu deszczykowi, ale także wietrznej, mocno deszczowej czy zimowej aurze.

Na wszelki wypadek

Niezależnie od pory roku, wybierając się na spacer z dzieckiem, warto mieć pod ręką dobrą i wytrzymałą osłonę przeciwdeszczową. Pokrowiec sprawdzi się w każdej sytuacji i w każdych warunkach, a zwłaszcza wiosną, gdy zmienna aura jest normą, a rzęsisty deszcz może nas zaskoczyć w każdej chwili. Osłona przeciwdeszczowa Retro Revolution marki Elodie Details jest zapakowana w stylową, niewielkiej wielkości torebkę, którą swobodnie zamontujesz do każdego rodzaju wózka. Takie zabezpieczenie „na wszelki wypadek” umożliwia beztroskie korzystanie z uroków wiosny.

Oslona-przeciwdeszczowa

Osłona przeciwdeszczowa Elodie Details cena: 134 pln www.babymama.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Na finiszu…


Cud tworzenia nowego życia jest błogosławieństwem, darem jaki możemy otrzymać od losu. Te chwile uniesień – pierwsze usg, bicie serca, pierwsze kopniaki itd. To coś niesamowitego!! Podpisuję się pod tym całą sobą. Jednakże ciąża to coś więcej, to ogromne obciążenie dla organizmu i zmiany, które powodują pewne ograniczenia.

Aktualnie jestem na końcówce kolejnej ciąży, a w zasadzie to już lekko się „przeterminowałam”:)

I w tym momencie przychodzą mi dwie rzeczy do głowy:

  1. Każda ciąża jest inna – ale o tym może w następnym moim wpisie.

  2. Pewne etapy ciąży, a zwłaszcza jej finish, chwilowo przeistaczają kobietę w “kalekę”.

Możecie się z tym zgodzić lub nie, ale swoje przemyślenia mogę podeprzeć paroma swoimi doświadczeniami oraz obserwacją czy komentarzami znajomych.

Nie chcę się tu rozwodzić nad przebiegiem całej ciąży i dolegliwościami, które mogą nam towarzyszyć, ale skupić na moim obecnym etapie – końcówce ciąży.

Przejdźmy więc do istoty sprawy. Gdy termin porodu zbliża się nieubłaganie, coraz częściej słyszymy pytanie „jak się czujesz?” – ja odpowiadam – „jakoś się kulam”. Bo właśnie tak się czuję, mimo że „przygarnęłam” niespełna 10 dodatkowych kilogramów, jestem osobą aktywną (moja 2 letnia córka nie zna litości, do tego duży remont),  to już brak mi dawnej siły i wigoru.

Znajoma opowiadała mi, jak to w nocy mąż musiał ją przewracać z boku  na bok, bo sama nie była w stanie. Choć ja radzę sobie z tym samodzielnie, to jest to już nie lada wyczyn, poprzedzony obmyślaniem strategii jego dokonania.  Natomiast żeby w nocy wstać/zejść z łóżka – wychodzę tyłem na czworaka:) Znalezienie wygodnej pozycji i zaśnięcie, też często graniczy z cudem.

A samodzielne zakładania/zdejmowanie butów??? Tu tez jestem samoobsługowa, jednak widziałam już tyle kobiet, które nie były w stanie się ubrać.  To już chyba spore podobieństwo do kalectwa?

Zdarzyło mi się, że mąż musiał mnie zanieść do łóżka, bym mogła uśpić córkę. Otóż taki niemały już osesek, ma ogromną zdolność wyszukiwania sobie ekstremalnych pozycji w naszym brzuchu. Natrafia wówczas na różne nerwy, u mnie trafił w któryś związany z nogami. Bez żadnego uprzedzenia po prostu stanęłam  w kuchni i nie mogłam zrobić kroku w żadną stronę. Każdy ruch powodował ogromny ból i bezradność, co sprawiło że w oczach pojawiły się łzy. Na szczęście po jakimś czasie, stopniowo moje kalectwo ustępowało.

Najprostsze domowe czynności zajmują o wiele więcej czasu. I wymagają większej motywacji by je w ogóle wykonać.

Codzienna pielęgnacja – też może stanowić nie lada wyzwanie. Pedicure?? Chyba lepiej odwiedzić kosmetyczkę. Balsamowanie nóg, łydek – nauka piruetów. A pielęgnacja miejsc intymnych – oooo…., to już wyższa szkoła jazdy.

Spacer po schodach, też bywa męczący. Nasze wnętrzności oraz płuca musiały zrobić miejsce maluszkowi, więc nie mają zbyt dużej wydolności. Zatem runda po schodach, to jak wejście na Mount Everest.

Co powiecie o seksie w takim „zestawie”? Przyjemność średnia, gdy z jednej strony dziecko akurat  rozpoczyna wieczorne rozgrywki lub macha sobie rączkami, a z drugiej mąż chce się dostać? Do tego wybór pozycji ograniczony, a i świadomość zmiany własnego ciała też działa negatywnie. Więc i w tej sferze wszystko kuleje.

Koniec ciąży spowodował u mnie ogromną przemianę. Z osoby żwawej, wysportowanej stałam się powolną, obolałą, człapiącą kaczuszką 🙂 Pokuszę się nawet o zacytowanie mojego męża, który wymyślił (już w pierwszej ciąży) specjalny tytuł dla mnie, otóż jestem jego „nadętym robalkiem”. Hmmmm…… pieszczotliwe to czy raczej nie? Cóż tak to już u mnie wygląda.

Ciekawa jestem jak było lub jest u Was?? Z jakimi ograniczeniami swojego ciała przyszło się Wam borykać w czasie ciąży?

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Barbara Heppa-Chudy
11 lat temu

Pamiętam, jak miałam problemy by wyjść z wanny 😉 (a też przybyło mi tylko -aż!- 10 kg).

Trzymam kciuki za szybki i łatwy poród!

Magda Kupis
11 lat temu

Madziu jeszcze chwila (a mam wrażenie, że dosłownie) i problem się rozwiąże 😉
Ja przytyłam 15 kg i powiem szczerze, że pod koniec ciąży miałam najwięcej energii, mówiłam, że mogłabym jeszcze z miesiąc pochodzić z brzuszkiem. Byłam raczej aktywna do samego końca, z resztą zobaczcie sami: https://wrolimamy.pl/niedziela-czyli-jak-zaplanowac-sobie-porod/

Joanna Pawlińska
11 lat temu

Boże jak ja miałam dobrze! Człowiek nie docenia tego co ma póki nie zobaczy, że inni mają gorzej. U mnie właściwie do końca 7 miesiąca nie było widać brzucha wcale, pod koniec ciąży miałam brzuszek troszkę większy niż piłka do siatkówki. Do końca nie miałam żadnych problemów z oporządzeniem siebie. Poza tym, że moje dziecko bardzo się pchało na świat od samego początku i musiałam bardzo uważać i dużo leżeć no i poza niesamowitym wręcz wyczuciem mojego dziecka momentów kiedy toaleta była daleko, tak, właśnie wtedy mi skakała po pęcherzu to wygląda na to, że miałam wręcz idealnie. Jedyne co… Czytaj więcej »

Magda Kupis
11 lat temu

Ja w 7 miesiącu byłam na spotkaniu klasowym i nikt nie zauważył, że jestem w ciąży do czasu kiedy jako jedyna zamówiłam jedynie sok 🙂

magdalena446
magdalena446
11 lat temu

Od dwoch dni jestem w szpitalu. Dzis walczylam z oxytocyna o przyjscie Mata na ten swiat, niestety poleglam.
Moje blogoslawione kalectwo trwa dalej:-)

Ewa Bartnik
Ewa Bartnik
11 lat temu

Ja pamiętam właśnie te noce i chodzenie na czworakach, żeby się wydostać z łóżka 😉 – bezcenne! Z kolei, kiedy już chciałam urodzić, cztery dni po terminie wzięłam się wieczorem za szorowanie podłogi w całym domu + pastowanie = pół nocy na kolanach, do skutku. Skończyłam o 2 w nocy i zaczęła się regularna akcja. Szybka zbiórka i o 10 rano córka się urodziła – jak na moje dotychczasowe „osiągi” (to był trzeci poród), było superszybko. Ale nie piszę tego żeby się chwalić czy zachęcać do „męczeństwa”. Każda ciąża jest inna. Czasem tak daje w kość, że łzy wyciska i… Czytaj więcej »

Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

10?.15? Co to jest ja w jednej i drugiej przytyłam 25kg miałam ogromny brzuch wielką piłkę która była tak wielka że pękała krwawiła i ropiała i przez którą nie widziałam swoich stóp. Zawiązanie butów ale to był wyczyn, depilacja niezła gimnastyka ulożenie się do snu graniczyło z cudem. A jakie zdziwienie gdy idąc zapominałam o brzuchu i np zawadzałam nim o mur:-) pierwsza ciąża kojarzy mi się także z jazdą samochodem miałam wtedy maluszka musiałam odsuwać fotel a nogami ledwo sięgałam do pedałów. Och było tego sporo mimo to aktywna w miarę swoich możliwości byłam do samego końca. Gdy już… Czytaj więcej »

Alicja Malinowska
9 lat temu

Dla mnie fajny czas 🙂 Moje dziecko nawet spało wtedy, kiedy ja. Czasami wieczorem udawałam, że zasypiam, żeby ją – wiercącą się – uśpić 🙂 Miałam szczęście widocznie 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close