Drogie Czytelniczki,
Po publikacji na naszej stronie artykułu dotyczącego karmienia wybuchła istna salwa komentarzy i burzliwa dyskusja na temat karmienia piersią. Okazuje się, że temat jest pełen kontrowersji, jest tyle stanowisk, ile oczu na niego spogląda. W związku z tym faktem postaram się dla Was napisać kilka słów o sławnym karmieniu piersią. Chciałabym tu podzielić się z Wami swoją wiedzą, jak i swoimi praktycznymi doświadczeniami jako mama karmiąca piersią już 10 miesięcy. Oto stworzony dla Was przewodnik po karmieniu piersią.
Gdy rodzi się dzidziuś…
… bar mleczny ma już wywieszona karteczkę „otwarte 24h”. W Waszych piersiach jest już nagromadzony pokarm – pierwsze mleko nazywane siarą. Pokarm jest dokładnie taki jaki ma być – i nie martwcie się, na pewno nie jest go za mało! Może nam się wydawać że jest go niewiele, ale na mleczny prysznic zalewający kanapę będzie jeszcze czas! Maluch położony po porodzie na brzuchu mamy szuka piersi – to instynkt, natura mądrze to dla nas załatwiła. Właśnie dlatego bardzo ważne jest, żeby malec dostał jak najszybciej swoją „zgubę”.
W pierwszych dobach – gdy zazwyczaj jesteśmy jeszcze w szpitalu, maluch bardzo często domaga się przekąski – jednak zmęczony biedaczyna co chwilę zasypia z nosem w „mamusiowym talerzu”, nic dziwnego – jest zmęczony, tyle trzeba się nauczyć – oddychać, ssać i jeszcze nie daj boże robić kupkę – i to jednocześnie! – nie zapominajcie o tym, ssanie piersi to ogromny wysiłek!
Czy aby nie jest potrzebna dokładka?
Wiele z nas, świeżo upieczonych mam zastanawia się, czy nasz mały człowiek na pewno ma pełny brzuszek – w szpitalu oceni to neonatolog – pediatra, sztuczne dokarmianie noworodka jest zlecane dopiero gdy maluch traci powyżej 10% swojej urodzeniowej masy ciała – pamiętajcie, gdy malec się rodzi ma brzuszek przepełniony wodami płodowymi, smółką więc nic dziwnego, że straci trochę na wadze, gdy pozbędzie się nadbagażu. Jeżeli masa ciała jest prawidłowa naprawdę NIE MA POTRZEBY DOKARMIANIA naszych perełek!
Mleczna odyseja kosmiczna.
XXI wiek, nawet w nasze biustonosze zaczyna wkradać się cybertechnika – i chwała za to! Przecież karmienie piersią nie oznacza musu noszenia biustonosza przypominającego skarpetę! Nie zapominajmy jednak o cudach z szafki babci – na przykład sławnej kapuście – pomaga! Więc polecam.
Bolesne piersi na początku karmienia, to praktycznie stały punkt programu, i tu cud techniki –
kapturki nie raz, nie dwa ratują domową linię ognia – u mnie niestety się nie sprawdziły, ale wiem że wiele mam je sobie chwali. Z tego typu gadżetów możemy śmiało wybierać i próbować kolejne cuda ułatwiające życie – oprócz kapturków, są dostępne również „nakładki- koszyczki” pomagają gdy brodawka jest już poraniona i wymaga wietrzenia – chociaż polecam również tradycyjnie bieganie z biustem na wierzchu i smarowanie pokarmem.
Gdzieś pomiędzy piersiami…
Znajduje się dość istotny element – mianowicie- KOBIETA!!! Bo pomiędzy lewą a prawą piersią mlekiem płynącą jest jeszcze dość miejsca na nas same! Karmienie piersią mimo, że obfituje w wygody – ciepłe, świeże i zawsze gotowe do podania jedzonko jest bardzo absorbujące i nie ukrywajmy dość wyczerpujące fizycznie. Pamiętajcie o pewnych przywilejach, które Wam się należą- bo niestety szybko się skończą. Jeśli karmicie maluszka, który w chwili nieuwagi nie dam dyla na podłogę, bo jeszcze się nie porusza – utnijcie sobie razem z nim drzemkę! Bo kto powiedział, że przy piersi może zasnąć tylko malec?! Dbajcie o swoje źródełka – nasze ciało, narażone na tak szeroką eksploatację zawsze się zmieni, ograniczmy szkody do minimum!
Procesor.
Za całą skomplikowaną operację systemu „mleko mamy 1.0” odpowiada niezawodny procesor zwany potocznie mózgiem – Cały sekret tkwi w naszych głowach- jak się baba uprze- to nic jej nie przekona! Jeśli jesteś, droga mamo zdeterminowana, to będziesz karmić piersią. Nie można dąć się zaszczuć ani poplecznikom, ani przeciwnikom! Pamiętaj Twoje ciało i dzidziuś idealnie ze sobą współgrają – pokarm dostosowuje się do potrzeb dziecka ( nawet w ciągu doby) jeśli malec chętniej budzi się w nocy i domaga się piersi – nic tylko zacisnąć zęby i się cieszyć! Nocny pokarm jest bardzo wartościowy! Wasz pokarm jest najlepszy dla Waszego malca- obojętnie co twierdzą babki, sąsiadki i inne ciotki-klotki! A ty, drogi chłopie, jeśli zbłądzisz na tą stronę pamiętaj – broń kobiety swojej w zbroi z napisem na piersi „ POKARM MOJEJ UKOCHANEJ JEST NAJLEPSZY NA ŚWIECIE – A WY NIEWIERNI NIC NIE ROZUMIECIE!!!”
Reasumując – jeśli będziecie spokojne to i pokarm będzie płynął istną rzeką, po prostu nie strzępcie sobie niepotrzebnie nerwów. Jeśli będziecie spokojniejsze, to trzymajcie w szafce butelkę i mleko modyfikowane – nie po to by go używać, ale żeby mieć świadomość, że zawsze jest wyjście awaryjne. Bo spokojna MAMA- to pełne piersi.
Przewodnik po karmieniu piersią – najwyższy czas na puentę!
O karmieniu piersią można by napisać milion ksiąg i ciągle byłoby mało. Tematów i pytań nigdy nie zabraknie! Więc Kochane Mamy, jeśli interesuje Was jedna z wielu informacji, których tu nie zawarłam – piszcie koniecznie do naszej redakcji!
Świeta prawda, fantastycznie to opisałaś 🙂 pokarm powstaje w głowie i jeśli nasze mysli w jakis sposób nie zostaną zaprzątniete czymś innym , jak stres, nerwy i przypowieści teściowej o zbyt rzadkim pokarmie to zawsze wykarmimy swojego maluszka 🙂 tak to natura stworzyła 🙂
dzięki za ten tekst 🙂
zgadzam się z tym karmię 9,5 miesiąca i też uważam że pokarm powstaje w glowie. miałam chwilę zwątpienia ale świadomość posiadania mleka modyfikowanego
Zgadzam się z autorką w 100% !! Mam zaszczyt karmić piersią już prawie pół roku! Jestem z tego dumna! Tym bardziej że moje dziecko jest w pełni zdrowe,rozwija się i rośnie niemalże książkowo 🙂
Początki były trudne,owszem.Nie raz nie dwa płakałam kiedy bolały brodawki,kiedy pojawiały się zastoje i zapalenia…ale wszystko jest do przejścia!! Tak jak pisze autorka-trzeba tylko chcieć!Trzeba zacisnąć pasa i powiedzieć sobie-dam radę! 😉
Kochane, cieszę się że spotkałam się z takim entuzjazmem! Jednak wiem, że wiele mam musi sie borykać z pytaniami i problemami bez pomocy- bardzo ubolewam, że niestety w dalszym ciagu młoda mama nie otrzymuje pomocy od osób, których obowiązkiem jest jej niesienie ( w tym personelu medycznego). Jeśli nurtują Was jakieś pytania, piszcie koniecznie na nas adres redakcja@wrolimamy.pl Będziemy się starali odpowiedzieć najlepiej jak możemy i pomóc Wam poradzić sobie z trudnościami!
zgadzam się, bo jakby inaczej? 🙂
mamy pamiętajcie, że mamy instynkt, więc słuchajcie tylko siebie. jeśli chcecie „dobre rady” to tylko ten magazyn, a te babcino-ciociane schowajcie między bajki, bo niestety dziś już tylko tam się nadają.
Wszytko jest do przejścia, każda trudność. Sama podobnie jak Bombel miałam podobne „przeboje” z karmirniem, ale dalam a raczej daliśmy radę 🙂
u mnie nie było żadnych kłopotów. tylko czasem mam już trochę dość- ale wiem że warto i daję radę dalej.
Wszystko fajnie…wszystko pięknie…ale jak długo powinno się karmić?? no niestety…znów czuję się ta gorsza bo krótko karmiłam…krótko bo 3 miesiące. Po prostu źródełko wyschło. U mnie w rodzinie to jest rodzinne, że krótko karmimy…moja mama krótko karmiła mnie i moje rodzeństwo, moja babcia również. I wcale nie z lenistwa! Bo chciałam karmić. W szpitalu powiedziano mi, że mogę mieć problem z karmieniem bo syn wielki się urodził. I bardzo dużo spadł na wadze, przez co na dłużej zatrzymano nas w szpitalu. Już wtedy musiałam go dokarmić… Ja już swój przypadek tu opisywałam w komentarzu do tekstu „gdzie pierś nie może… Czytaj więcej »
nie można odpowiedzieć chyba jednoznacznie na pytanie jak długo powinno się karmić. kiedyś, gdzieś w literaturze medycznej przeczytałam, że przeciwciała przekazywane są przez ok tydzień, później to „tylko” pokarm. ja karmiłam 5 tygodni, nie mam z tego powodu wyrzutów. pod koniec mojej przygody miałam dziennie ok 60 ml z obu piersi bez względu na moje starania. nie stresowałam się tym, a jednak „coś” zadecydowało inaczej niż „przystało”. poza tym mimo mojej prawidłowej diety (menu ułożone z położną) córcia miała problemy skórne, wyglądało to fatalnie, trądzik dawał nam się we znaki. dla mnie to było jasne, że niekoniecznie muszę karmić piersią.… Czytaj więcej »
wiem wiem, że nie można odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie jak długo powinno się karmić…rzuciłam je tak chyba z emocji… jest bardzo mało artykułów/dyskusji na temat karmienia butelką. wszędzie jest się atakowanym aby karmić piersią. że należy zacisnąć zęby i da się. gdzie nie spojrzę, to można przeczytać/ posłuchać, że ile to miesięcy kto nie karmił itd. ja doskonale wiem, że pokarm matki jest najlepszy i jest to najwygodniejszy sposób by dzidzia była najedzona. ale też nie powinno się krytykować i palcami wytykać matek, które albo wcale nie karmią albo karmią krótko. ja swoje dzieciaki kocham bardzo i chcę do nich… Czytaj więcej »
to ja dziękuję za miłe słowa. cieszę się, że mogę chociaż jednej mamci pomóc 🙂
poza tym poje poglądy „piersiowe” wzięły się właśnie z tego „terroru laktacyjnego”, trochę tak „na zołość mamie odmrożę sobie uszy”. rzadko można usłyszeć jak prawidłowo karmić piersią, bo „przecież to takie oczywiste” :/, a usłyszeć o tym, że to nic złego jeśli nie wyjdzie to naprawdę rzadkość.
Ja karmiłam tylko 2 mce moje dziecię, i mimo że chciałam dłużej, z kilku powodów nie było to możliwe. Strasznie to odchorowałam i czułam się gorszą matką , bo mimo że miałam zewsząd pomoc i położnych i bliskich mi osób, musiałam zakończyć karmienie. na butelce moje dziecko ma się dobrze, Bartek nie chorował ani razu w ciągu roku swego życia. Ale mimo iż butla u nas się „spisała” mam twarde postanowienie, że kolejne dziecko będę karmić naturalnie i lepiej poradzę sobie z kłopotami 🙂 Karmienie to piękny czas, i mimo czasem występujących niedogodności, każda kobieta powinna spróbować wsłuchać się w… Czytaj więcej »
ja pierwsze dziecko karmiłam tylko 7 miesięcy. Właściwie to karmiłam i piersią i modyfikowanym, tak pół na pół. Teraz drugie dziecko karmię już prawie 8 miesięcy. Pierwsze dni były trudne bo mały urodził się duży i jadł non stop. Ale nie poddałam się, po kilku tygodniach miałam kolejny kryzys laktacyjny gdzie mały znów wisiał dosłownie na cycu – ale też się nie poddałam. Cieszę się, że utrzymałam laktację i smutno mi na samą myśl, że to się kiedyś skończy. To cudowne chwile i dla mnie i dla malca. Nie wyobrażam sobie siebie teraz przygotowującej mieszankę 🙂 Ale w żadnym wypadku… Czytaj więcej »
a moja corcia z kolei ukochala sobie nocne karmienia. Cale noce spala ze mna i jadla sobie kiedy tylko chciala, za to w dzien istny niejadek-tylko lekkie przekaski-jogurcik, pozniej truskaweczkiale zadne tam zupki warzywne-plula na kilometr,za to w nocy raj- co godzine mleczko mamusi. Wspominam to z rozrzewnieniem.
synus za to z innej bajki dzidziusiem byl- lubil piers sobie possac,ale jakos najesc sie nie umial i plakal. Dopiero jak wydoil butelke mleka byl szczesliwy:)
Oh jakie słowa mądre, chcieć to móc i nie ma, że boli;))) Lubię takie zdeterminowane i silne kobitki!