Tove Jansson. Opowieści z Doliny Muminków.


Tove Jansson (1914-2001) – malarka, ilustratorka, pisarka i twórczyni ukochanych przez dzieci i dorosłych książek o Muminkach. Stała się jedną z najważniejszych artystek fińskiej sztuki wizualnej w okresie powojennego złotego wieku modernizmu. Chciała tworzyć sztukę na swoich własnych warunkach – tylko niewielu artystom udało się tego dokonać z taką oryginalnością.

Wychowywała się w rodzinie artystycznej. Jej ojciec, rzeźbiarz Viktor Jansson, zawsze miał nadzieję, że córka również wyrośnie na artystkę. Rzeczywiście, obserwując i ucząc się od swoich rodziców, Tove poszła za ich przykładem i zrobiła karierę jako pisarka, malarka, graficzka, karykaturzystka i twórczyni komiksów.

Zadebiutowała jako graficzka prasowa w 1928 roku – miała wtedy niespełna 14 lat. Później studiowała malarstwo w Sztokholmie, Helsinkach i Paryżu. Pierwszy raz wzięła udział w wystawie w 1933 roku i wtedy też wydała pierwszą książkę z własnymi ilustracjami. W latach czterdziestych XX wieku zaczęła pisać i publikować utwory w różnych periodykach. Jesienią 1945 roku wyszła drukiem pierwsza część muminkowej sagi: Małe trolle i duża powódź. Po dwóch kolejnych powieściach: Komecie nad Doliną Muminków (1946) i W Dolinie Muminków (1948) pisarka zyskała ogromną popularność, a jej bohaterowie na stałe zagościli w domach i sercach czytelników.

Jansson przekształcała i rozszerzała swoją sztukę ekspresji niestrudzenie do ostatnich lat życia. Jej prace są odzwierciedleniem całej filozofii życia, wywołując entuzjastyczne reakcje dzieci i dorosłych we wszystkich krajach, w których znane są jej prace.

Ogromny sukces międzynarodowy Jansson sprawił, że jest jedną z najbardziej znanych fińskich artystek na świecie. Rok 2014, z okazji 100-lecia urodzin Jansson, daje kolejną okazję do nowego spojrzenia na dzieło jej całego życia.

Z tej okazji w trasę po Polsce rusza wystawa przedstawiającą sztukę i życie Tove z różnych perspektyw.

pleciuga-wystawa-muminki

pleciuga-wystawa-muminki (1)

Autoportret –  © Moomin Characters™

Tove simmar på Klovharun

Fot. Per Olov Jansson
Klovharu/Haru – wyspa położona w Zatoce Fińskiej, ukochane miejsce Tove Jansson, gdzie pisarka lubiła wieść życie pustelnicze, pływając w zatoce i ciesząc się wolnością.
Chatkę zaprojektowała Raili Pietilä, bratowa partnerki życiowej Tove Jansson, Tuulikki Pietilä. Składała się ona z jednego pokoju, okien wychodzących na wszystkie strony świata oraz sauny położonej między klifami. Tove i Tuulikki znalazły to miejsce na początku lat 60. XX wieku i póki miały siłę pływać łodzią i łowić ryby, spędzały tu każde lato (przez prawie 30 lat).

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Wiosenne minilaby w Koperniku


Minilaby to zajęcia w laboratorium biologicznym, chemicznym, fizycznym i pracowni robotycznej Kopernika. Odbywają się w soboty i niedziele, trwają 45 minut i  można wziąć w nich udział już od 9. roku życia. Pod okiem naszych specjalistów samodzielnie wykonuje się niezwykłe doświadczenia. To doskonała weekendowa rozrywka dla całej rodziny, umożliwiająca odkrycie w sobie pasji, o jakie się nie podejrzewaliście. 22 marca startują nowe scenariusze.

wiosenne-minilaby-kopernik-2014 (1)

Będzie można sprawdzić z czego składa się krem i samodzielnie skomponować własny. Zobaczyć w akcji rosiczki, muchołówki, dzbaneczniki  i inne owadożerne rośliny. Skonstruować szczotkobota, czyli własnego robota ze szczotki do zębów. A także poznać kryształy i dowiedzieć się, co łączy zwykły piasek z procesorem najnowszej generacji.

Zobaczcie sami: http://www.youtube.com/watch?v=qqoNj33WV4s

Szczegóły zajęć i bilety na www.kopernik.org.pl

 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Press Day Mimi Holliday wiosna/lato 2014


Mimi Holliday to urocza, słodka i w subtelny sposób zawadiacka kolekcja jedwabnej bielizny. Sezon wiosna-lato 2014 w ofercie marki Mimi Holliday dostępna jest w rozmiarach A-GG od 60 cm pod biustem. W tym sezonie obfitować będzie w niezwykle apetyczne kolory, równie ponętne kroje i najlepszej jakości materiały. Marka wypuściła także kolekcję luksusowych bokserek pod nazwą Max Holliday. Podczas Press Day można było bliżej przyjrzeć się tej luksusowej kolekcji.

 
Oficjalny Press Day odbył się 27 stycznia 2014 roku w apartamencie Hotelu Bristol. Zorganizowany został przez So Chic (www.sochic.pl) dystrybutora marek Mimi Holiday i Max Holiday. Pojawili się na nim przedstawiciele czołowych mediów w Polsce – telewizji, prasy, portali internetowych oraz blogów – by móc szczegółowo zapoznać się z wiosenno-letnią kolekcją, obejrzeć, sprawdzić delikatność koronek i miękkość jedwabi. Press Day zaszczyciły swoją obecnością również znane Gwiazdy – Natasza Urbańska, Anna Gzyra, Maria Góralczyk, Magdalena Waligórska oraz Magdalena Modra, które z wielką ciekawością zapoznawały się z bielizną, nie ukrywając swojego zachwytu wiosenno-letnią kolekcją marki Mimi Holliday.

 

Owocowa Mimi i Ponadczasowy Max

Kolekcja Mimi Holliday jest zabawna, urocza i słodka. Ma ciekawe kombinacje kolorystyczne, wpisujące się w najnowsze, pastelowe trendy. Całość wykonana z naturalnych materiałów tj. jedwab i bawełna. Uwagę zwraca także nazewnictwo poszczególnych kolekcji, odzwierciedlając tym samym charakter i kolor bielizny. Poczynając od intensywnej fuksji modelu Raspberry Riple, obfitującego w połyskliwe, przyjemne w dotyku jedwabie, pomarańczowej barwy modelu Brandy Snap, poprzez model Apple Tart, utrzymany – jak sama nazwa wskazuje – w soczystej kolorystyce zielonego jabłuszka, po błękitne, delikatne koronki zastosowane w bardzo ponętnym modelu Bisou Bisou Gooseberry.

SoChic_ APPLE TART by Mimi Holliday   SoChic_ BISOU BISOU GOOSEBERRY by Mimi Holliday SoChic_ RASPBERRY RIPPLE by Mimi Holliday

 

 
Z kolei linia Max Holliday to dopracowana do perfekcji, luksusowa, wykonana z dbałością o detale linia męskich bokserek. W najnowszej kolekcji bieliźniana oferta dla panów posiada jedwabne i haftowane wstawki, a kolorystyką i zabawnymi wzorami współgra z kolekcją Mimi Holliday. Całość kolekcji jest szalenie stylowa i ponadczasowa.

SoChic_Lucas by Max Holliday SoChic_Jack By Max Holliday SoChic_Charles by Max Holliday

 

 
Maternity od Mimi Holliday, czyli dbamy o mamy

Nie można pominąć również kolekcji Maternity, przeznaczonej dla świeżo upieczonych mam, stworzonej z luksusowych satyn i misternych koronek. Ciało po ciąży przechodzi przez liczne zmiany i ważne jest, aby kobieta w tym okresie swojego życia dysponowała piękną bielizną, która sprawi, że poczuje się wyjątkowa i którą z chęcią będzie zakładać. Biustonosze ciążowe Mimi zostały zaprojektowane, by zapewnić nie tylko ładny wygląd, komfort, ale i pomoc w codziennym życiu: miękkie i bez fiszbin, z dodatkowym, koronkowym pasem, który stabilnie otula dekolt i zapewnia dodatkowe wsparcie w czasie okresu laktacji. Każdy biustonosz Maternity zawiera miseczki wyposażone w łatwe w obsłudze klipsy oraz w wewnętrzną warstwę materiału zawierającą otwór ułatwiający karmienie maleństwa. Dodatkowe atrakcje podczas Press Day Wszystkie Panie miały w tym dniu możliwość skorzystania z usług profesjonalnej bra fitterki Mimi Holiday, która na miejscu, przez cały dzień dobierała Paniom biustonosze w odpowiednich rozmiarach.

SoChic_Rhubarb Crumble by Mimi Maternity2  SoChic_Meringue by Mimi Maternity  SoChic_Banoffee Pie by Mimi Maternity

 

Dodatkowe atrakcje podczas Press Day

Wszystkie Panie miały w tym dniu możliwość skorzystania z usług profesjonalnej bra fitterki Mimi Holiday, która na miejscu, przez cały dzień dobierała Paniom biustonosze w odpowiednich rozmiarach. Podczas eventu każdy z gości miał również możliwość skorzystania z profesjonalnego manicure, o co zadbał zespół salonu Depilove, malując paznokcie najnowszą wiosenno-letnią kolekcją lakierów OPI pod nazwą Brazil. OPI to amerykańska, najpopularniejsza na świecie marka specjalizująca się w pielęgnacji dłoni, stóp i paznokci. Uwielbiana przez profesjonalistów i największe gwiazdy showbiznesu. Partnerem Press Day marek Mimi Holliday był również Depilove, wax & nails experts -nowoczesny salon specjalizujący się w kompleksowej depilacji ciała z użyciem naturalnych wosków. Gwarantuje bezpieczną i skuteczną depilację dla kobiet i mężczyzn oraz specjalne techniki depilacji kobiet w ciąży i sportowców.

 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Mamo zabiorę cię do dentysty


Ząb mnie rozbolał. Nagle i złośliwie. I wrednie. Przecież dostał lekarstwo i miałam się zgłosić za tydzień! A tu już wczoraj wieczorem wiedziałam, że jest źle, gorzej – jest bardzo źle. Leki przeciwbólowe nie chciały współpracować. Noc przespałam z lodem na twarzy – cztery kostki lodu zawinięte w chusteczkę do nosa przynosiły ulgę na mniej więcej dwie godziny. Po tym czasie lód się topił i budził mnie koszmarny ból. Szłam do lodówki po nowy okład  i tak kilka razy w nocy.

No dobrze, noc się skończyła, coś by trzeba zrobić.

Udałam się do mojej przychodni. Bardzo miła recepcjonistka poinformowała mnie, że stomatolodzy będą dopiero po południu i na pewno któryś mnie przyjmie, przecież jestem z bólem. Po południu? Jak ja już po ścianach chodzę? Niby mogłam jeszcze kilka godzin pocierpieć, jakoś bym dała radę, ale w czym innym problem. Akurat mojemu mężowi wypadł dzień obowiązkowej wizyty w urzędzie skarbowym, nie ma zmiłuj, skarbówka spóźnień w składaniu deklaracji nie lubi. Nie wiem czemu, dziwna jakaś, no ale nie lubi, zaraz kary przywala. Gdzieś w głowie zahuczała mi świadomość, że po południu absolutnie nie mam z kim zostawić dziecka, nie mam i koniec. Sympatyczna pani Monika z rejestracji zaproponowała, że skseruje mi kartę i mogę spróbować w innej przychodni. Uczepiłam się tego pomysłu jak tonący brzytwy. O święta naiwności! W dwóch kolejnych przychodniach również usłyszałam, że lekarze będą po południu. Co oni się nagle wszyscy tacy drugozmianowi zrobili?! Zawsze musiałam zrywać się rano (przynajmniej z mojego punktu widzenia) marudziłam, że mogliby trochę później pracować i nagle co? Postanowili się do mnie dostosować? Wszyscy???

Wróciłam do domu i naradziłam z mężem. Nie bardzo było o czym dyskutować, decyzja mogła być tylko jedna, po południu zabieram Duśkę ze sobą. Jakoś to będzie…

Chwila na dygresję. Drogie przyszłe mamy, jeśli macie w swoim życiu jakiekolwiek niezałatwione sprawy czy to zdrowotne czy inne, załatwcie je teraz, nigdy nie zakładajcie, że “jakoś” to będzie. Tak naprawdę bardzo trudno to “jakoś” poukładać, jeżeli nie ma się kogoś pewnego do pomocy. Ja nie mam. Od początku wiedziałam, że będziemy zdani tylko na siebie i w sumie mnie to nie przerażało. Na co dzień jest w porządku, ale w sytuacjach ekstremalnych „jakoś to będzie” nabiera zupełnie innego wydźwięku. Planujecie wizytę u lekarza, w urzędzie, remont, przeprowadzkę, czy cokolwiek innego większego kalibru zróbcie to teraz, póki nie macie dzieci, żeby potem nie musiało być “jakoś”. I nigdy przenigdy nie zakładajcie, że Wasze dziecko będzie jak te słodziaki na reklamach pampersów, bo różnie w życiu bywa. Zdecydowanie lepiej wszelkie rewolucje życiowe przeprowadzić przed przylotem bociana.

Zapakowałam do torby pięć książeczek, Duśka wzięła w rękę ulubionego (akurat tego dnia ulubionego, bo to się zmienia jak w kalejdoskopie) pluszaka, no i w drogę. Zazwyczaj to mama zabiera chore dziecko do lekarza, ale u mnie zawsze coś musi być inaczej niż standardowo. To Duśka zabiera mnie.

Nasza przychodnia jest nieduża, nie ma obszernej poczekalni, ale jest bardzo przytulna i przyjazna. Pod gabinetami lekarskimi mały stolik dla dzieci, dwa krzesełka, kartki, kredki, klocki i karty do gry „Zagadki Smoka Obiboka”. Atrakcji wystarczyło, aby dziecko nie nudziło się czekając. Miło, że pomyśleli, przecież to nie przychodnia dla dzieci, mali pacjenci czasem się zdarzają, ale są tu rzadkimi gośćmi.

No dobrze, ale przecież nie mogłam zostawić dziecka w poczekalni i sama wejść do gabinetu. Takiego zaufania do świata to ja nie mam, o nie!

I tu okazało się, że nasza przychodnia w pełni zasługuje na nazwę „Rodzinne Centrum Zdrowia”. Mną zajęła się pani stomatolog a moją córką jej asystentka. Posadziła dziecko przy swoim biurku, dała kartkę, udostępniła wszystkie mazaki jakie tam stały i … została zagadana na śmierć 😀 O tak, moje dziecko to potrafi. Głośno komentowała wszystko co rysowała, a wiadomo, że jak dziecko komentuje, to nie sposób nie reagować 😉

A ja? Kolejny rentgen, kolejna zagadka stomatologiczna. Ale ze mną to zawsze tak, im bardziej nietypowy przypadek tym większe prawdopodobieństwo, że to mnie się przytrafi. Tak do końca to nie wiadomo, który ząb i czy w ogóle ząb powoduje, ze boli mnie pół twarzy. No może ćwiartka – Prawa strona od żuchwy do kości policzkowej. Myślę, że podobnie bym się czuła gdybym dostała pięścią w twarz.

Moje leczenie jeszcze trochę potrwa, jutro ciąg dalszy, Duśka już umówiła się z panią Żanetą na kolejne wspólne rysowanie.

I taka refleksja mi się nasunęła – wybierając przychodnię trzeba brać pod uwagę nie tylko odległość od domu, dostępność lekarzy, ale i indywidualne podejście do pacjenta w ekstremalnych sytuacjach. No i taki drobiazg jak rejestracja pacjentów. W naszej przychodni odbywa się przez telefon, dla mnie wstawanie o piątej rano po numerek jest reliktem przeszłości, inne przychodnie nadal to praktykują. Skąd brać tyle zdrowia na chorowanie???

Ja już wiem, że wybrałam dobrze. A wybrałam przychodnię położoną w moim rejonie najdalej od domu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Maćkiewicz
Anna Maćkiewicz
10 lat temu

Az mnie zab rozbolal panikara dentystyczna jestem

Mirella
Mirella
10 lat temu

To idź do dentysty zanim się dorobisz tak jak ja 😉 Nie ma strachu, dają znieczulenie na NFZ 😉

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

przypomniało mi się jak po porodzie zrobiła mi się zgorzel, wielki ból spuchnięta twarz ja na szczęście miałam z kim zostawić dziecko i pojechałam do stomatologa , niestety blisko mnie nie ma tak pro rodzinnej przychodni 🙁

Mirella
Mirella
10 lat temu

Ja już teraz wiem, że mam ósemkę do usunięcia, bo za nią robi się jakaś dziwna kieszeń gdzie się radośnie gromadzą bakterie beztlenowe i to one mnie tak załatwiły. Czekam na następny wolny dzień męża i jadę na chirurgię szczękową.

Agnieszka
Agnieszka
10 lat temu
Reply to  Mirella

A nas spotkala troche przykra sytuacja ostatnio. meza strasznie rozbolal zab i pojechalismy wszyscy do przychodni bo i z dzieciakami akurat wtedy tez szlam do lekarza, a u dentysty z bólem oczywiście go przyjęli odrazu ale dowiedzieliśmy się że na fundusz robia tylko zęby do trójki za pozostałe trzeba płacić.

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  Agnieszka

Może zależy jak jest umowa podpisana? Za leczenie kanałowe rzeczywiście płaciłam, za plombę nie.

bezaczek7
bezaczek7
10 lat temu
Reply to  Mirella

„u mnie” na południu PL robią wszystkie zęby na nfz, ale raczej się trzeba umówić wcześniej, a jak pilnie, to raczej tylko prywatnie. ponadto dziś dopytałam: jak to jest, że umawiam się na nfz, a i tak płacę za plombę? otóż na nfz plomby są srebrne lub szare, nieestetycznie wyglądają, odznaczają się od zęba, a w przednich są białe, ale nie utwardzane światłem, po prostu bez dodatku srebra, przez co też i mniej wytrzymałe. ja mam bardzo słabe zęby, mam 25 lat a już 4 martwe, jeden jedyny ząb bez plomby został(ósemka), a dziś się dowiedziałam, że aby uratować martwą… Czytaj więcej »

Mirella
Mirella
10 lat temu
Reply to  bezaczek7

Moja plomba na NFZ jest biała, fakt, że nie była utwardzana światłem, ale nie odznacza się od zęba. Widać co przychodnia to obyczaj.

Irenlit
Irenlit
9 lat temu

Wybitnie odlotowy post, ciekawe wpisy polecam wszystkim lekturę

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close