Po raz kolejny blog W Roli Mamy obejmuje swoim patronatem mądrą i sympatyczną książkę dla dzieci. Poznajcie mieszkańców Śmieszkowa.
O książce:
Śmieszkowo to magiczna kraina, pełna niecodziennych zdarzeń, tajemnic i magii. Mieszkają w niej dzieci wraz z rodzicami, a czas upływa im na wspólnych zabawach, spacerach i pracach w ogrodach pełnych przepięknych kwiatów i warzywnych grządek. Mieszkają tu również sympatyczni ślimaczy bracia – Kręcik i Błyskawica, wiewiórka Lola czy smok Śmieszek. Jest też Pan Piotr, który zawsze stara się znaleźć najlepsze wyjście z najbardziej kłopotliwej sytuacji.
„Tajemnicze historie mieszkańców Śmieszkowa” to zbiór krótkich, pełnych ciepła opowiastek o przygodach i perypetiach dziecięcych i zwierzęcych bohaterów. Opowiastek, w których zawsze dobro walczy ze złem, które uczą odpowiedzialności i współpracy oraz wskazują, że zawsze należy postępować zgodnie z zasadami, a gdy popełni się błąd – mieć odwagę, by się do niego przyznać.
O Autorce:
Wioleta Kosiarska-Włodyka – ur. w 1982 r., z wykształcenia filolog polski. Pracuje jako nauczyciel w Przedszkolu nr 21 w Koszalinie, gdzie wymyśla dla swoich podopiecznych bajki. Mama 4-miesięcznej Hani. „Tajemnicze historie mieszkańców Śmieszkowa” to jej debiut literacki.
Fragment:
W Śmieszkowie, jak w każdej magicznej i pełnej tajemnic krainie, nawet zwierzęta miały wielką moc. Przede wszystkim potrafiły mówić, a niektóre z nich, mimo że nie miały skrzydeł, potrafiły wzbić się wysoko w powietrze, by z wysokości obserwować wszystko, co się dzieje. Była to moc dana im przez Pana Piotra po to, by mogły ostrzegać mieszkańców przed złymi planami czarnoksiężnika, który za wszelką cenę chciał, by Śmieszkowo nie było pełną zgody i radości krainą, a stało się miejscem smutku i braku głośnego śpiewu. Tym razem moc latania przydała się niezmiernie małej myszce Loli.
Lola uwielbiała biegać po leśnych ścieżkach. Szczególnie latem, kiedy las wyglądał pięknie. Cieszyła się, że ma moc latania i potrafiła dobrze ją wykorzystywać. Nieraz kiedy tak latała pomiędzy drzewami, zauważała coś niezwykle ważnego. Pewnego dnia uratowała nawet malutką wiewiórkę, która wpadła w olbrzymi dół pełen wody i nie potrafiła się wydostać. Lola podała jej wtedy długi patyk, a wiewiórka po nim wydostała się na brzeg. Wszystkie leśne zwierzęta dobrze znały sprytną myszkę i bardzo ją lubiły.
Pewnego dnia po bardzo deszczowej nocy pełnej grzmotów i trzasków Lola wybrała się do lasu, by sprawdzić, czy burza wyrządziła w nim jakieś szkody. Okazało się, ze tak. Wiele drzew było połamanych, a zwierzęta zmęczone nocnym czuwaniem zabierały się powoli do napraw swoich domów. Straszne nieszczęście przydarzyło się mrówkom, których kopiec został całkowicie zniszczony przez wiatr, deszcz i spadające gałęzie. Mrówki, jak dobrze wiecie, są bardzo pracowite, więc już z samego rano ochoczo zabrały się do pracy. Znosiły igły i patyczki, by umocnić nową konstrukcję swojego domu. Ich praca dobiegała już prawie końca i były naprawdę mocno zmęczone, gdy usłyszały jakieś dziwne hałasy pomiędzy drzewami. Okazało się, że zbliżają się do nich dwa ślimaki, Kręcik i Błyskawica. Byli to bracia, jednak bardzo różnili się od siebie. Kręcik, jak typowy ślimak, był powolny i spokojny. Zawsze zanim coś zrobił, zastanawiał się długo, czy nikomu nie sprawi krzywdy i czy komuś nie przeszkodzi. Błyskawica zaś był szybki i trudny do opanowania nawet dla swojej mamy, która była już bardzo zmęczona codziennym tłumaczeniem mu co jest dobre, a co złe. Błyskawica jakby nie słyszał jej słów i już wiele razy narobił sobie kłopotów. Tego dnia mama prosiła, by poszli sprawdzić do lasu, czy wszystko jest w porządku. Mama bała się, że ta straszna burza mogła coś uszkodzić. Kręcik i Błyskawica z ochotą wyruszyli do lasu. Jednak na nic dały się upomnienia mamy, by Błyskawica szedł równo z bratem i nie oddalał się od niego. Gdy tylko doszli do pierwszych drzew, gdzie mama nie mogła ich już zauważyć, Błyskawica zostawił Kręcika daleko w tyle, a sam zaczął jak najszybciej potrafi biec przez las, krzycząc przy tym bardzo głośno.
Kręcik wołał i prosił, by brat się zatrzymał, ten jednak w ogóle go nie słuchał. Biegł jak szalony, nie zwracając uwagi na nawoływania. Lola, słysząc takie hałasy wzbiła się powietrze, by z góry zobaczyć, kto tak hałasuje. To, co zobaczyła, zaskoczyło ją strasznie i zarazem zmartwiło. Błyskawica w swoim szalonym biegu nie zwracał na nikogo uwagi. Biegł tak szybko, że wpadł w mrowisko, które mrówki odbudowywały z takim wysiłkiem. Zniszczył je bardzo, wszystkie sosnowe igiełki porozsypywały się. Mrowisko wyglądało, jakby znowu przeszła przez las wielka burza. Najgorsze jednak było to, że biegnąc wpadł na pracujące mrówki i trzem z nich połamał swoim ciężkim ciałem nogi. Niestety, nawet to nie było w stanie go zatrzymać. Pobiegł dalej. Kręcik, który szedł po jego śladzie, był przerażony widokiem, jaki zobaczył. Zniszczone mrowisko, poranione mrówki, a jego brat nawet się nie zatrzymał. Królowa mrówek była bardzo zdenerwowana, gdyż cała praca poszła na marne. Błyskawica zostawił za sobą same szkody. Lola, która dobrze wszystko widziała, poleciała nad Błyskawicą i kazała mu się jak najszybciej zatrzymać. Po wielu nawoływaniach zatrzymał się.
– Wiesz co zrobiłeś? Dlaczego ty się tak zachowujesz? Nikogo nie słuchasz? Sprawiłeś mrówkom ogromną przykrość i dołożyłeś im pracy. Powinieneś się wstydzić! – powiedziała zdenerwowana Lola.
Błyskawica nie odpowiedział nic, tylko opuścił głowę i poszedł do domu. Tym razem bardzo, bardzo wolno. Kiedy przyszedł do domu, nikogo w nim nie było. Wszedł do szafy i schował się w niej. Kiedy tak tam siedział, dotarło do niego, ile sprawiał kłopotów, nie słuchając mamy i brata. Nagle usłyszał głosy. To mama wróciła z łąki i zaczęła się krzątać w kuchni. Nagle do drzwi ktoś głośno zapukał. Była to królowa mrówek, bardzo zdenerwowana na Błyskawicę. Opowiedziała mamie, co jej syn narobił w lesie. Błyskawica siedział ciągle w szafie i trząsł się ze strachu. Nie wiedział, co ma zrobić, by naprawić swoje zachowanie. Mama przeprosiła królową za zachowanie syna i powiedziała, że porozmawia z nim, jak tylko wróci. Nie wiedziała, że Błyskawica siedzi już od długiego czasu w szafie. Nagle drzwi otworzyły się i przed królową mrówek stanął zapłakany ślimak.
– Ja strasznie przepraszam, przepraszam Ciebie kochana mamusiu i królową mrówek. Już nigdy się tak nie zachowam. Wiem, że zrobiłem źle, nikogo nie słuchałem, byłem nieostrożny i sprawiłem wam wiele nieszczęść. Ale od dziś to się zmieni. Obiecuję ci, mamo!
– Byłeś tutaj cały czas? – zapytała mama. – Musisz teraz naprawić swoje zachowanie. Pójdziesz do lasu i pomożesz naprawić mrowisko. Będziesz również codziennie pomagał chorym mrówkom.
– To bardzo dobry pomysł – powiedziała królowa. – Chodźmy więc, nie traćmy czasu.
Błyskawica i królowa poszli do lasu. Przy mrowisku stali Kręcik i Lola.
Błyskawica przeprosił wszystkie mrówki jeszcze raz i zabrał się do pracy. Znosił igły z sosny, by zrobić z nich wielki kopiec. Lola doradziła mu, by zrobił dla mrówek płot z szyszek, wtedy będą bezpieczniejsze. Po kilku godzinach pracy mrowisko wyglądało naprawdę pięknie. Błyskawica od tej pory codziennie zachodził do lasu, by pomagać mrówkom. Tak spodobało mu się pomaganie innym, że wiele leśnych stworzeń przychodziło do niego z prośbą o pomoc. Czuł się wspaniale, uwielbiał pomagać innym, oglądać uśmiech na ich twarzach i na twarzy swojej ukochanej mamy. Zrozumiał, ile radości może przynieść innym, jeśli tylko przestrzega zasad i dobrze się zachowuje. Był już całkiem innym ślimakiem. Lola latała nad nim i często dopingowała swojego przyjaciela słowami „Brawo Błyskawica”. Mama i Kręcik wreszcie odetchnęli z ulgą.
Ja bez balonika, pierwszy i drugi porod bez nacinania krocza. Dzieci urodzone szybko, wlasciwie nie jakos strasznie bolesnie ( bez zzo), choc nie wiem jakim cudem, bo syn byl duzy ( 59 cm i 3950 g)
Ja miałam balonik przy pierwszym porodzie. Nie kupowałam, lekarz mi założył w szpitalu. Krocza nie miałam nacinanego ani przy pierwszym porodzie ani przy drugim. 🙂 Wydaje mi się, że możesz się nie zgodzić.
Ja miałam nacinane przy pierwszym porodzie, przy kolejnych nie. Słyszałam, że są zalecenia by przy tych pierwszych jednak nacinać bo lepiej tak niż brzydko pęknąć. Później ciało kobiety już lepiej powinno reagować.
Miałam cięte plus popękałam, przy pierwszym porodzie, czy było to konieczne raczej tak, bo synek ważył 4130 i 57 długi. Efejt końcowy 5 szwów zewnetrznych, 3 wewnętrzne.
Stosowałam balonik aniball. Jestem bardzo zadowolona. Łatwy poród, krocze nie ucierpiało gorąco polecam http://www.aniball.pl/
Ćwiczyłam z aniball I pierwszy poród bez ani 1 szwa.