Polki nie wiedzą, kiedy są dni płodne


Jak wynika z badania opinii przeprowadzonego na potrzeby kampanii „Płodna Polka”[1], tylko 19% młodych, nieposiadających jeszcze dzieci kobiet wie, kiedy są dni płodne. Czas w miesiącu, kiedy współżycie może zakończyć się ciążą, to od 7-9 dni. Tymczasem niemal połowa respondentek uważa, że dni płodne trwają od 4-6 dni.

W rzeczywistości do zapłodnienia dochodzi tylko w czasie owulacji, inaczej jajeczkowania, które utrzymuje się przez 24 godziny. Czasem może się ona opóźniać, dlatego przy obliczaniu dni płodnych przyjmuje się, że trwa dwa dni. Jednak  kluczową rolę w szacowaniu czasu możliwego zapłodnienia odgrywa długość życia plemników, które mogą przetrwać w organizmie kobiety nawet 7 dni.

W czasie owulacji komórka jajowa zostaje uwolniona i przemieszcza po drogach rodnych kobiety. Występuje zazwyczaj na dokładnie 14 dni przed kolejnym okresem. Oznacza to, że przy 28-dniowym cyklu dni płodne będą występować między 8. a 16. dniem cyklu, przy 29-dniowym między 11. a 17. itd.

Długość życia plemników nie jest stała i zależy od jakości nasienia partnera, stopnia nawilżenia pochwy i jej odczynu. Im staje się on bardziej zasadowy – co dzieje się np. w trakcie orgazmu partnerki – tym przeżywalność plemników będzie większa. Zazwyczaj przyjmuje się, że są w stanie przetrwać w organizmie kobiety około 5 dni, jednak są przypadki, gdy ten czas wynosi aż 7 dni.

Dni płodne przebiegają u wielu kobiet w zasadzie bezobjawowo. U części pań może występować poprawa nastroju, czy zwiększenie libido. Dokładna obserwacja organizmu może pomóc wskazać optymalny czas na zapłodnienie poprzez pomiar gęstości śluzu szyjkowego, rozwarcia szyjki macicy oraz temperatury kobiety. Około połowa pań doświadcza bólu owulacyjnego oraz delikatnych plamień.
Z tych powodów najlepszą metodą obliczania dni płodnych będzie obserwacja cyklu, jeśli jest on regularny. W przeciwnym wypadku pierwsze szacunki, co do określenia czasu najlepszego do zapłodnienia, będą możliwe dopiero po pół roku
– mówi dr Grzegorz Mrugacz, ekspert medyczny kampanii „Płodna Polka”.

Kobiety, które mają problemy z zajściem w ciążę powinny przyjmować okres trwania dni płodnych na maksymalnie 5 dni, przy założeniu, że owulacja trwa u nich 1 dzień, z możliwością 24-godzinnego opóźnienia. Natomiast okres przeżycia plemników przyjąć na 3 dni. Gdy przez 12 miesięcy współżycia w trakcie owulacji nie dochodzi do poczęcia, para powinna zgłosić się do specjalisty z dziedziny niepłodności.

 

Kampania społeczna „Płodna Polka”, to inicjatywa, której celem jest promocja badań „Pakietu kobiecego” (badań AMH, FSH oraz USG połączonych z konsultacją z lekarzem specjalistą
w dziedzinie niepłodności) diagnozujących płodność kobiety i określających ilość czasu pozostałego na poczęcie dziecka, pozwalając na świadome zaplanowanie macierzyństwa. Szacuje się, że problem niepłodności  dotyka już około 15% par. Jedną z przyczyn bezpłodności jest zbyt późna decyzja
o założeniu rodziny połączona z wczesnym wejściem w okres przekwitania. Misją kampanii jest ograniczenie ilości par mających problem z poczęciem dziecka poprzez zachęcanie do diagnozowania czynników, które utrudniają lub uniemożliwiają zajście w ciążę. Kampania jest organizowana przez Fundację „Nadzieja dla zdrowia” przy wsparciu merytorycznym dr Grzegorza Mrugacza, wiceprezesa Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu, dyrektora medycznego Kliniki Leczenia Niepłodności „Bocian”. Została objęta patronatami honorowymi: Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu, Polskiego Towarzystwa Położnych, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Przewodniczącego Rady Miasta Białystok. Więcej informacji na stronie www.plodnapolka.pl.

[1] Raport został opracowany na podstawie badań Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych na zlecenie Kliniki Leczenia Niepłodności „Bocian”. Analizą objęto grupę 269 kobiet w wieku 18-35 lat. Struktura próby została skorygowana przy użyciu wagi analitycznej tak, by odpowiadała strukturze polskich kobiet w wieku 18-35 lat pod względem kluczowych cech związanych z przedmiotem badania. Przy konstrukcji wagi uwzględniono zmienne społeczno-demograficzne takie jak płeć, wiek, wykształcenie oraz wielkość miejscowości zamieszkania, a także zmienne związane z szeroko pojętym stylem życia.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Światowy Dzień FAS – Kompania Piwowarska przypomina o odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu


9 września obchodzony jest Światowy Dzień FAS – to dobra okazja, by przypomnieć, czym jest Płodowy Zespół Alkoholowy. Jednak kobiety w ciąży o konsekwencjach picia alkoholu powinny pamiętać całe 9 miesięcy. Właśnie dlatego dokładnie rok temu branża piwowarska wprowadziła dobrowolny znak odpowiedzialnościowy „W ciąży nie piję alkoholu” na opakowaniach swoich produktów, w reklamie oraz na materiałach promocyjnych. Jak pokazują dane grupy SABMiller, znajomość tego oznaczenia w Polsce jest największa wśród wszystkich krajów europejskich.

Płodowy Zespół Alkoholowy (FAS) to szereg anomalii genetycznych i wad wrodzonych, widocznych
u dzieci, których matki są uzależnione od alkoholu lub go nadużywają. Te anomalie to między innymi zahamowanie wzrostu w okresie płodowym i noworodkowym, zniekształcenia twarzy oraz nieprawidłowy rozwój ośrodkowego układu nerwowego. Trzeba również pamiętać, że u dzieci, które w okresie płodowym były narażone na działanie alkoholu, występuje wiele problemów behawioralnych i fizycznych, nawet jeżeli nie wskazano wszystkich objawów pozwalających na stwierdzenie u nich alkoholowego zespołu płodowego (FAS). Są to problemy z koncentracją, zaburzenia motoryczne, problemy kognitywne, które mogą być odczuwalne przez całe życie.

Szacuje się, że w Polsce rocznie FAS wykrywane jest u ok. 900 noworodków rocznie, natomiast u dziesięciokrotnie większej liczby dzieci stwierdza się występowanie niektórych jego objawów. Matki zwykle nie przyznają się do picia w czasie ciąży, a mała ilość alkoholu jest trudna do wykrycia w badaniach biochemicznych, dlatego dane podawane przez lekarzy mają charakter szacunkowy.

Branża jednoczy się w zapobieganiu FAS

W tej sytuacji promowanie wśród kobiet w ciąży powstrzymania się od konsumpcji alkoholu nabiera szczególnego znaczenia. Właśnie dlatego dokładnie rok temu największe polskie browary zainicjowały wspólnie, w ramach Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego „Browary Polskie”, ogólnopolską kampanię edukacyjną i wprowadziły dobrowolny znak odpowiedzialnościowy „W ciąży nie piję alkoholu” na opakowaniach swoich produktów, w reklamie oraz na materiałach promocyjnych. Koalicja producentów piwa i wypracowanie przez nich wspólnego stanowiska, przy wsparciu fundacji, środowiska medycznego i terapeutycznego, to ogromny sukces.

Działania branży piwowarskiej to kontynuacja akcji zapoczątkowanej już w 2011 roku przez Kompanię Piwowarską. Wówczas lider branży piwowarskiej zaczął dobrowolnie stosować znak „W ciąży nie piję alkoholu” na opakowaniach swoich marek, w punktach sprzedaży, a także w prasie i  Internecie, jak również podjął współpracę z Fundacją FASTRYGA, pomagającą osobom dotkniętym FAS. Dodatkowo wiedza o tym zjawisku była propagowana za pośrednictwem gabinetów ginekologicznych i szkół rodzenia na terenie całego kraju.

W Polsce edukacja na temat FAS i skutków spożywania alkoholu w czasie ciąży jest bardzo potrzebna. Pokutuje przekonanie, że lampka wina nie zaszkodzi i alkohol w niewielkich dawkach jest dozwolony. Niestety nie wiadomo, jaka jego ilość jest niebezpieczna dla zdrowia dziecka, dlatego lepiej nie pić w ogóle – zarówno podczas ciąży, jak i w czasie karmienia, a nawet kiedy podejmujemy starania o dziecko – mówi Katarzyna Brodowska, kierownik ds. polityki alkoholowej z Kompanii Piwowarskiej.

Podejmowane inicjatywy przynoszą wymierne efekty. Grupa SABMiller systematycznie monitoruje spontaniczną i wspomaganą znajomość oznaczenia „W ciąży nie piję alkoholu” w tych krajach europejskich, gdzie prowadzi działalność biznesową. Dane za rok 2013 wykazały ponad dwukrotny wzrost znajomości spontanicznej znaku wśród konsumentów – z 5,4% (2012) do 11% (2013). Najwyższą spontaniczną znajomość znaku zanotowano w Polsce (18%) i Rumunii (15%). W obu tych krajach lokalne spółki wchodzące w skład SABMiller, we współpracy z partnerami i profesjonalistami zajmującymi się zdrowiem, zrealizowały przyciągające uwagę kampanie informujące o szkodliwych skutkach konsumpcji alkoholu przez kobiety ciężarne. Okazuje się, że znajomość ta jest znacznie niższa w takich krajach jak Holandia, Węgry czy Czechy, gdzie komunikaty dotyczące spożywania alkoholu w ciąży wprowadzono dopiero niedawno, przy niewielkiej wyjściowej znajomości tego znaku. Ogólna (wspomagana) znajomość jest najwyższa w Wielkiej Brytanii (54%) i Polsce (48%), czyli tam, gdzie programy odpowiedzialnościowe są już bardziej utrwalone i stały się codziennym elementem życia konsumentów. To dowodzi, że kluczowe znaczenie ma długofalowość działań.

Ulotka w ciazy nie pije alkoholu

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Po co Maluchowi witamina D?


Wszystkie witaminy są ważne w procesie prawidłowego rozwoju twojego dziecka. Jednak witamina D jest ważna szczególnie.

Nie warto dyskutować, czy w pierwszych latach życia dziecka witamina D jest najistotniejszą, czy tylko istotną. Dość powiedzieć, że odpowiada ona za prawidłową budowę kośćca – bo dzięki niej w organizmie wchłania się wapń i fosfor – więc zapobiega krzywicy. W jej obecności łagodniej przebiegają stany zapalne skóry, korzystnie wpływa też na rozwój układu nerwowego i mięśniowego. Badania wykazały także, że właściwy poziom witaminy D w dzieciństwie minimalizuje ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 1 w wieku dorosłym.

Skąd ją brać?

Witamina D jest jedyną, którą nasz organizm może wytworzyć samodzielnie, przy udziale promieni słonecznych. Problem jednak w tym, że w naszej strefie klimatycznej słonecznych dni jest jak na lekarstwo, a w czasie plażowania i spacerów przy bezchmurnym niebie skórę dzieci powinnyśmy szczególnie staranne zabezpieczać filtrami ochronnymi, które blokują dostęp promieni słonecznych. Alternatywnym źródłem pozyskania witaminy D jest dieta: najpierw nasz pokarm, potem podawane maluchowi mieszanki mleczne, zawierające kompleks witamin, w tym D, a wreszcie prawidłowo skomponowane dziecięce posiłki. Jednak ilość pozyskanej w  ten sposób witaminy D jest cały czas niewystarczająca, by stworzyć profilaktyczną tarczę ochronną dla naszego dziecka.

Jak suplementować witaminę D?

Dawkowanie witaminy D określają zalecenia Krajowego Konsultanta i Zespołu Ekspertów w Dziedzinie Pediatrii. Dla wcześniaków i noworodków donoszonych przewiduje się od 400 maksymalnie do 1000 jednostek na dobę od pierwszych dni życia. Suplementacja zależy od tego, czy dziecko od pierwszych dni życia jest karmione wyłącznie piersią, czy też mlekiem modyfikowanym. Jeśli piersią – bezwzględnie potrzebuje dodatkowej dawki witaminy D. Jeśli mlekiem modyfikowanym – to dawkowanie zależy od ilości tej witaminy w  konkretnej mieszance oraz od tego, ile dziecko je. Kiedy więc karmimy tylko mlekiem modyfikowanym lub wspomagamy nim karmienie piersią, najlepiej skonsultować się z lekarzem, który ustali odpowiednią dawkę suplementacji.

Natomiast dawkowanie dzieci do 10. roku życia wynosi do 2000 jednostek na dobę. W niektórych przypadkach – m.in. wyjątkowo słonecznym lecie czy nadwadze – należy pod kontrolą lekarza zmodyfikować dawkę lub ograniczyć suplementację do miesięcy jesiennych i zimowych.


Nie zapominajmy o witaminie K

Bardzo istotna w procesie prawidłowego rozwoju malucha jest także witamina K. Wspomaga prawidłowy wzrost i rozwój układu kostnego oraz reguluje proces krzepnięcia krwi. Będąc w ciąży, a potem karmiąc piersią, musimy wzbogacić swój jadłospis w  zielone warzywa liściaste i oleje roślinne – wszystkie bogate w witaminę K – ale nie uchroni nas to przed koniecznością dodatkowej suplementacji. Zalecenia Zespołu Ekspertów wskazują, aby u dzieci karmionych mlekiem matki podawać doustnie w okresie pomiędzy drugim tygodniem a trzecim miesiącem życia 25 µg witaminy K dziennie.


Naukowe fakty o witaminie D

  • Najlepiej poznaną funkcją witaminy D jest zwiększanie jelitowego wchłaniania wapnia i fosforu. Dzięki temu zapobiega ona krzywicy u dzieci i wpływa na prawidłowy rozwój układu kostnego.
  • Synteza witaminy D zależy od dawki promieniowania słonecznego – czasu ekspozycji na słońce oraz pory roku. Aby zsyntetyzować wystarczającą dzienną dawkę witaminy D – w przypadku dorosłej osoby o białej skórze, żyjącej w naszej szerokości geograficznej – potrzeba ok. 15 minut przebywania na słońcu od maja do września i operowania promieni co najmniej na 18% powierzchni ciała. Zimą, na skutek małego natężenia promieniowania, zdolność do syntezy witaminy D spada, nawet u osób długo przebywających na zewnątrz.
  • Filtry słoneczne hamują syntezę witaminy D nawet w 90%.

Ibuvit D – suplement diety uzupełniający niedobory witaminy D

Skład: Jedna kapsułka typu twist-off preparatu ibuvit D zawiera 10 µg, czyli 400  j.m witaminy D.

Zastosowanie: Od pierwszych dni życia malucha.

Dawkowanie
U niemowląt i dzieci karmionych piersią zalecane jest podawanie zawartości jednej kapsułki „twist-off” dziennie. Przy karmieniu mieszanym lekarz ustala dawkę indywidualnie, uwzględniając zawartość witaminy D w podawanym mleku modyfikowanym.

Podaż witaminy D z pokarmu kobiecego nie musi być uwzględniana, bo jej stężenie w naturalnym pokarmie matki jest bardzo niskie.

IbuVit_D

Cena: 12 zł/30 kapsułek

ibuvit K+D – suplement diety uzupełniający niedobór witamin K i D u niemowląt

Zastosowanie: Od drugiego tygodnia do końca trzeciego miesiąca życiadzieci karmionych mlekiem matki.

Skład: Jedna kapsułka typu twist-off preparatu ibuvit K+D zawiera witaminę D w dawce 10 µg, czyli 400 j.m. oraz witaminę K w dawce 25 µg.

Dawkowanie: Należy podawać zawartość jednej kapsułki twist-off dziennie.

Dawkowanie może być modyfikowane zgodnie ze wskazaniem lekarza.

Cena: 26 zł /30 kapsułek twist-off

Wytwórca:|
Medana Pharma SA
ul. Władysława Łokietka 10
98-200 Sieradz

____________________________________________________________________________

Produkty ibuvit D oraz Ibuvit K+D są dietetycznymi środkami spożywczymi specjalnego przeznaczenia medycznego. Należy je przyjmować pod nadzorem lekarza.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
gość
gość
10 lat temu

To że dla malucha jest nezbędna wiedziałam, nie wiedziałam jednak jak dorosły organizm radzi sobie a raczej jak nie radzi z jej niedoborem. Lekarz polecił mi d-vitum forte i bardzo szybko pocułam się zdecydowanie lepiej

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Jak zacząć biegać?


Aby podjąć jakiekolwiek działania, niezbędny jest impuls i decyzja, a następnie wdrożenie jej w życie. Sprawa dość oczywista, ale wielu brakuje tego impulsu – motywacji, bardzo często zamiast formy „chcę” pojawia się „muszę”. Nie wiem jak u innych, ale w moim przypadku przymus jest fatalną zachętą do robienia czegokolwiek z sercem, a gdyby ktoś mi powiedział że muszę zacząć biegać, pewnie odpowiedziałabym „ no chyba ty”.

Żeby efektywnie działać, powinno to wynikać z naszej dobrej chęci i własnej woli – czynność rozpoczynana od „muszę” i poparta słomianym zapałem, raczej nie zaprowadzi nikogo do wyznaczonego celu. Bardzo lubię powtarzać moim znajomym, którzy może i by chcieli się ruszyć, ale koniec końców „nie chce się, nie ma czasu, pada deszcz, chodniki takie nierówne, a ścieżki leśne za bardzo zalesione”, że drugiego takiego lenia jak ja, ze świeczką można było szukać, a teraz w miejscu usiedzieć nie umiem. A wszystko to zadziało się pod wpływem jednej złośliwej zaczepki męża, że sobie nie poradzę. A jednak, tyle wystarczyło aby duch wojowniczki się obudził!

Jak już zdecydujemy się ruszyć z miejsca, to będzie pierwsze zwycięstwo, i o tym trzeba pamiętać bo pewnie nie raz przyjdzie czas, że zwyczajnie „dziś” nie będzie chciało się nogą nawet ruszyć, a co dopiero wyjść na dwór, aby czasem w niekomfortowych warunkach atmosferycznych popędzić kilka kilometrów przed siebie. Ja nie jestem Terminatorem i gdy czułam, że to akurat nie mój dzień, dawałam sobie na wstrzymanie. Świat się nie zawalał,  a trening po prostu przekładałam na kolejne popołudnie. Nie jestem zawodowcem, nie widzę konieczności aby się „zarzynać” za to systematycznie i zgodnie z możliwościami mojego organizmu bez napięcia realizuję to, co sobie założyłam.

Na sam początek przygody z jakimkolwiek sportem, nie możemy stawiać sobie celów nie do osiągnięcia, bo ambicja to bardzo dobra rzecz, ale szybko zniechęcimy się jeśli za pierwszym razem nie przebiegniemy twardo założonych 10 km. Dobry Boże, nawet za milion dolarów nie wyprułabym z siebie flaków po to żeby po latach bezruchu przebiec dystans, a później przez kolejny tydzień nie ruszyć z kanapy, a może nawet i zapałać pogardą do aktywności na resztę życia. Choć może jakby ktoś mi pokazał takie pieniądze, to bym się zastanowiła 😉

Ja osobiście wolę stawiać sobie cele łatwe do osiągnięcia, bo nawet drobny sukces i te 3 km na początek, to jak przystawka przed smakowitym obiadem. Aż chce się więcej! Mało kto chce spocząć na laurach po pierwszym sukcesie, więc wszystko zaczyna kręcić się samo i coraz intensywniej – zarówno jeśli chodzi o czas jak i dystans pokonywany podczas biegu.

Oprócz połączenia dobrych chęci z sensownymi założeniami, dobrze mieć też podstawową wiedzę na temat tego, w co akurat zamierzamy się zaangażować. Ja z zapałem kupowałam czasopisma, grzebałam w internecie oraz biegałam w towarzystwie bardziej doświadczonych, i od nich otrzymałam wiele cennych wskazówek. A to z kolei uchroniło mnie przed popełnieniem wielu błędów i umożliwiło czerpanie radości z biegania bez narażania się na kontuzje.

A jak już połączymy w jedno chęć i działanie, jego efekty nie każą na siebie długo czekać. Nawet największe pieniądze nie będą lepszą „zapłatą” od satysfakcji ze stanu zdrowia, świetnego wyglądu i chęci do dalszego działania.

Zdjęcie: Pixabay

 

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Asia
Asia
10 lat temu

U mnie stwierdzenie „Musisz!” od zawsze działa na mnie zupełnie odwrotnie – Ja nic nie muszę! 😛

A w bieganiu (jak i wielu innych aktywnościach sportowych) najtrudniejszy jest początek – jak już się zacznie i zrobi kilka treningów, to później idzie już z górki 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Mnie wytruchtują z domu dzieci, tylko w tedy mam chwile dla siebie i pewnie dlatego tak często biegam 😉

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

Mnie super popędzały zbędne kilogramy po drugiej ciąży 😉

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close