Dziecko nie jest hamburgerem, a obsługa pralki nie jest trudna – czyli rola ojca według Aktywnego Taty


Urodziło Wam się Dziecko – super.
Żona szaleje! Czyta fora internetowe i wszystkim się przejmuje. Każdy grymas Dziecka, każde kichnięcie sprawdza w internecie. Wszystkie koleżanki dają mnóstwo porad jak opiekować się Dzieckiem, jak przewijać, czego nie robić. Każdy ma swój sprawdzony sposób na usypianie, karmienie i wychowanie. Portale ociekają poradami typu „10 sposobów na wychowanie geniusza”, „6 złotych zasad aby nauczyć niemowle grać na saksofonie”. Masakra!!

I tutaj pojawiasz się Ty. Ojciec. Opanowany, ze swoim stoickim spokojem. To Ty musisz być papierkiem lakmusowym, osobą, która powie: chwila, spokój, bez paniki.
Usiądź spokojnie i zastanów się czy te wszystkie poradniki są Wam na prawdę potrzebne? Czy nie przynoszą czasem więcej szkody i frustracji, bo żaden z opisanych sposobów na usypianie nie działa. Nie wiesz dlaczego? To Ci powiem:

Wasze Dziecko nie jest hamburgerem w restauracji „pod złotą mewą” gdzie osoba za tobą dostanie identyczną kanapkę jak z obrazka. Dzieci są różne.

To co działa u innych może zupełnie się nie sprawdzić u Was i jest to zupełnie normalne. Nie stresuj się tylko obserwuj swoje Dziecko. Co go uspokaja? Co lubi? Co przykuwa Jego uwagę?
Znajdź swoją drogę i swój sposób na usypianie. Jeśli okaże się identyczny z tym jak usypiają znajomi, fajnie, ale zupełnie przypadkowo. Weź Dziecko na ręce. Nie bój się, Ono to wyczuje. Nie spiesz się. Zapomnij o filmie, meczu czy co tam leci w telewizji. Daj Dziecku tyle czasu ile potrzebuje aby się wyciszyć. Ale najpierw to Ty musisz się wyciszyć i uspokoić. Nie udaje się i nerwy zaczynają dawać o sobie znać. Poproś partnerkę, żeby Cię zmieniła na chwile. Właśnie, na chwile, a nie żeby odwaliła za Ciebie robotę. Zapal, wysikaj psa, zmyj naczynia czy co tam Cię uspokaja i wróć.
Daj Żonie odetchnąć. Niech spokojnie dokończy oglądanie filmu. Tak, wiem. Będzie nasłuchiwała bardziej odgłosów z sypialni niż dialogów ale… niech i tak będzie.

Potrafisz obsługiwać komputer, tablet, smartfona? Z pralką też dasz sobie rade. Nastawiasz i masz jakieś 1,5 godziny luzu. Potem wieszasz, nastawiasz kolejne i znów 1,5 godziny laby:) To nie jest takie trudne!
Pomoc Ojców po narodzinach Dziecka jest według mnie niezwykle ważna. To okres kiedy oboje nie śpicie i oboje jesteście wyrąbani jak koń po westernie. To dlaczego oboje nie mielibyście ogarnąć domu?
Jedyne czego Ty nie możesz zrobić jako Ojciec to nakarmić cyckiem – sorry, natura. Cała reszta jest do zrobienia. A i kupa po kilku dniach treningów nie śmierdzi już tak bardzo.

Porozmawiaj też spokojnie o obawach Żony. O wysypce, zaczerwienionej pupie, grymasie na buzi malca. Nie znasz się na tym? Zdradzę Ci sekret: Twoja Żona wie dokładnie tyle samo. Ma takie samo doświadczenie w wychowaniu Dzieci i w opiece nad nim co Ty. Tak samo nie ma pojęcia co to wyskoczyło na plecach i jak się tego pozbyć. Może wspólnie znajdziecie odpowiedź bo Twoja młodsza siostra miała takie coś w dzieciństwie.

Nie zostawiaj swojej partnerki same. Pomóż Jej w obowiązkach, w opiece nad Dzieckiem. Pogadaj. Wy będziecie spokojniejsi i Dziecko Dzięki temu będzie szczęśliwsze. Naprawdę!!

rola ojca

Autorem powyższego tekstu jest Aktywny Tata – mąż i ojciec dwojga dzieci.

Zachęcamy do odwiedzenia Jego bloga, na którym znajdziecie oryginalny wpis oraz wiele inspiracji na temat aktywnego spędzania czasu z rodziną.

Dziękujemy Aktywny Tato za wsparcie naszej akcji #NaturalnieRazem!

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magdalena Haman
8 lat temu

Ale znowu „pomoc ojców”… Dlaczego gdy kobieta coś robi w domu to nikt nie mówi, że pomaga mężczyźnie?

Barbara Heppa-Chudy
8 lat temu

Wg mnie „zwał jak zwał” – liczy się fakt, a nie nomenklatura 😉

W roli mamy - wrolimamy.pl

„Pomóż Jej w obowiązkach” moim zdaniem kontekst jest taki, by pomóc jej – jako osobie, a nie „w jej” obowiązkach.

Magdalena Haman
8 lat temu

Oczywiście, „jej” nie jest tu zaimkiem dzierżawczym i równie dobrze można by napisać „pomóż partnerce w obowiązkach” „pomóż partnerce w opiece nad dzieckiem”.
Tylko że nazywając to pomaganiem zdejmuje się z mężczyzn odpowiedzialność za te obowiązki. Mój mąż mi nie pomaga w domu tylko zajmuje się nim razem ze mną. Używanie słowa „pomoc” naprawdę sugeruje, że osoba pomagająca tylko dołącza się do czynności wykonywanej przez kogoś innego. Na przykład ja pomagam mężowi składać szafkę albo mąż pomaga mi w badaniach do pracy. Natomiast nie pomaga mi w opiece nad dzieckiem, sprzątaniem czy praniem, bo to robimy oboje.

Magdalena Haman
8 lat temu

„Pomóż Jej w obowiązkach, w opiece nad Dzieckiem”. TO NIE SĄ „JEJ” OBOWIĄZKI TYLKO ICH WSPÓLNE!!! Rozumiem, że autor tekstu miał dobre intencje, ale kaman… Jak ma się zmienić męska mentalność, jeśli nawet w tekstach zachęcających ich do aktywności słyszą, że pomagają partnerce a nie że w końcu mają jaja, by zajmować się domem a nie tylko płodzić dzieci?

Milena Kamińska
8 lat temu

Jeśli chodzi o karmienie owszem dosłownie facet nie może „nakarmić cycem” ale.może nam towarzyszyć, wspierać, być przy nas

Żaneta Witczak
8 lat temu

Skoro ja potrafiłam się prowadzić samochód i używać wiertarki to on też musiał nauczyć się obsługi pralki

Zobacz kolejny artykuł

Deser w 30 minut? Czekoladowa rolada bez mąki na letnie popołudnie


Czekoladowa rolada z bitą śmietaną brzmi ambitnie, nieprawdaż? A czy uwierzysz mi, że zrobienie jej zajmie ci raptem 30 minut? Mówisz, że jesteś na diecie? Spoko w tej roladzie nie ma grama mąki. To co, skusisz się?

Historia przepisu na czekoladową roladę sięga na drugi kraniec naszej planety, bo przyleciał do mnie aż z Australii. Niezapowiedziane wizyty stają się okazją do wielogodzinnych rozmów, ale także dzielenia się. Tym razem od gości dostałam ten przepis. Na hasło rolada czekoladowa przełknęłam ślinkę, a z drugiej strony pomyślałam, że to nie na moje możliwości. Byłam w wielkim błędzie – zrobi ją nawet kulinarne beztalencie. Najlepiej sprawdźcie same!

Składniki:

4 jajka
2 łyżki gorzkiego kakao
4 łyżki cukru pudru
1 małe opakowanie śmietany 36%, ewentualnie 30%
Garść małych owoców (borówki, maliny, porzeczki, itp.)
Przygotowanie:

  1. Piekarnik nastawiam na 160 stopni ( z termoobiegiem).
  2. Potem oddzielam białka od żółtek.
  3. Do żółtek dodaję 2 łyżki kakao i 3 łyżki cukru pudru, a następnie całość dokładnie mieszam mikserem. Nie martwcie się, że masa będzie gęsta.
  4. Teraz ubijam białka i dodaję je do pierwszej masy i dokładnie, delikatnie mieszam.
  5. Masę wylewam na wcześniej przygotowaną blachę, wyłożoną papierem do pieczenia.
  6. Ciasto powinno piec się około 10 minut.
  7. Kiedy ciasto się piecze ubijam śmietanę mikserem i przygotowuję owoce.
  8. Wyjmuję ciasto z piekarnika i daję mu chwilkę odpocząć.
  9. Kiedy będzie jeszcze lekko ciepłe wykładam na nie bitą śmietanę i posypuję owocami.czekoladowa-rolada2
  10. Najważniejszy i najtrudniejszy krok to zwinięcie rolady. Ciasto dość dobrze odchodzi od papieru do pieczenia, ale ja pomagam sobie długim nożem.
  11. Zwiniętą roladę wkładam do lodówki na minimum 10 minut.

Czekoladowa rolada zrobi furorę wśród twoich gości. Nawet nie zauważysz kiedy zniknie z talerza. Na takie upalne dni jest idealnym lekkim deserem, a w dodatku nie zawiera mąki.

czekoladowa-rolada1

Zdjęcia: A. Jelinek

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agata Wawrow
Agata Wawrow
8 lat temu

Faktycznie z talerzy szybko znika. POLECAM ?

Milena Kamińska
8 lat temu

Wygląda jak kinder mleczna kanapka 🙂 mniam

Ula
Ula
8 lat temu

Deser jest przepyszny i co ważne nie trudny w wykonaniu. Do zrobienia jego zachęcił mnie też fakt, że zrobiony jest z łatwo dostępnych składników, czyli takich, które praktycznie każda pani domu ma w swojej kuchni:)

Zapraszam do siebie na stronę http://www.synetec.pl/

Zobacz kolejny artykuł

Słoje z kranikiem, czyli sztuka serwowania lemoniady!


Lato to czas spotkań w gronie znajomych i rodziny, a także niezliczonych pikników oraz przyjęć na świeżym powietrzu. Kiedy razem z najbliższymi zasiadamy przy stole w altance, na tarasie lub ogrodzie, czy też nawet bezpośrednio na trawie, warto, by nie zabrakło nam chłodnych, orzeźwiających napojów – najlepiej w dużej ilości.

Jednak noszenie ze sobą licznych butelek czy kartoników z sokiem nie jest wygodne. Nalewanie napojów bezpośrednio z nich – również. Jak zatem zapewnić odpowiednią ilość wody lub lemoniady na przyjęciu na świeżym powietrzu? Odpowiedzią na to pytanie będą słoje z kranikiem. Przyjrzymy się bliżej tym naczyniom, które w ostatnim czasie królują na wielu przyjęciach w domu i ogrodzie.

Słoje z kranem 2

Słoje z kranem to szczelnie zamykane naczynia. Ich pojemność możemy wybrać w zależności od naszych indywidualnych potrzeb. Dostępne są słoiki nieco mniejsze, mieszczące w sobie 3,7 lub 5 litrów napoju, ale również słoje o większej pojemności – wynoszącej 7,5, a nawet 8 litrów – bez problemu zmieścimy w nie ilość napoju niezbędną, by usatysfakcjonować nawet kilkanaście osób.

Co możemy serwować w słoiku z kranikiem? Możliwości jest naprawdę wiele. Świetnie nadaje się do przechowywania oraz dozowania napojów takich jak woda mineralna, najlepiej z plasterkami ulubionych owoców lub listkami ziół, świeżo wyciskane soki owocowe, kompoty, lemoniada domowej roboty, czy też mrożona herbata. Oczywiście to tylko kilka propozycji. Jeśli tylko chcemy, do naszego słoika z kranikiem możemy wlać absolutnie wszystko.

Słój wyposażony został w szerokie wieko oraz specjalną uszczelkę. Gwarantuje to, że nasz napój nie straci swojego smaku ani aromatu, nawet jeśli będzie przechowywany w słoju przez dłuższy czas. Co więcej, wieko zabezpiecza zawartość słoika przed różnego rodzaju owadami czy insektami – dlatego słoje z kranem mogą być z powodzeniem używane podczas imprez plenerowych. A dzięki temu, że naczynie to zostało wykonane z najwyższej jakości, grubego szkła, nie musimy martwić się o to, że nasz napój szybko się ogrzeje – szczególnie, jeśli dodamy do niego kostek lodu, to będziemy mogli cieszyć się jego orzeźwiającymi właściwościami nawet przez kilka godzin.

sloje-z-kranikiem-2

Ze względu na to, że słój posiada specjalny kranik, dozowanie napojów jest bardzo proste. Nie musimy podnosić ciężkich naczyń, wypełnionych napojem, co byłoby szczególnie trudne w przypadku ich dużej pojemności. Kranik zabezpiecza nasz napój przed rozlaniem się, a ze względu na dużą stabilność słoja, nie ma ryzyka jego przewrócenia. Słoiki wyposażone zostały w szerokie, wygodne otwory. Umożliwiają one bezproblemowe umieszczanie w środku lodu, dużych kawałków owoców (na przykład ćwiartek cytryny lub pomarańczy), a także ziół. Dzięki tym otworom również mycie słoika jest w pełni komfortowe. Swobodnie umieścimy w środku dłoń z gąbką lub ściereczką i dotrzemy do każdego zakamarka słoika w celu jego dokładnego wyczyszczenia.

Poza tradycyjnym, przezroczystym słojem, możemy zdecydować się również na naczynie o barwie czerwonej, zielonej czy też niebieskiej. Do wyboru mamy również słoje wykonane z prążkowanego szkła.

Dlaczego warto mieć swój własny słój z kranem?

– bardzo solidne wykonanie – grube szkło, chromowany kranik oraz niezawodna uszczelka zapewniają słoikowi wieloletnią trwałość,
– duży wybór pojemności oraz barw – w zależności od swoich preferencji, każdy może dobrać optymalne rozwiązanie,
– wielofunkcyjność – w słoiku możemy umieścić bardzo wiele różnych napojów,
– prostota użycia,
– ponadczasowy wygląd, który nigdy nie wyjdzie z mody.

Nie sposób nie zauważyć, że moda na słoiki z kranem panuje w przeróżnych środowiskach. Coraz częściej pojawiają się one na stołach zarówno podczas oficjalnych spotkań, jak i nieformalnych imprez. Wyznaczają one nowy trend, za którymi podążają miłośnicy nowoczesnych inspiracji, w których nie brakuje nutki klasycznej elegancji. Producent słoików doskonale połączył kształt typowy dla stylu vintage, przywołujący wspomnienie naczyń używanych kilkadziesiąt lat temu z elementami nowoczesnymi, takimi jak kranik, ułatwiający nalewanie napojów. Przepiękną ozdobą słoika jest również wytłoczony na nim napis.

Słoje z kranem 1

Doskonałym dodatkiem do słoika z kranem będzie specjalny stojak, wykonany ze stali nierdzewnej. Zapewni on całkowitą stabilność naszemu słoikowi oraz ułatwi nalewanie z niego napojów nawet do wysokich szklanek. Co więcej, podstawka świetnie wyeksponuje słoik i sprawi, że będzie on głównym elementem dekoracyjnym naszego stołu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena Kamińska
Milena Kamińska
8 lat temu

Słoiki rewelacja, u mnie sprawdziłoby się w 100 %, często spotykamy się ze znajomymi, do dzieci przychodzą koleżanki i koledzy, często robimy grile i ogniska więc wody, lemoniady „idzie” litrami. A niestety owadów mnóstwo, mnóstwo much i te straszne osy, brrrr. a do tego fajnie wyglądają

Katarzyna
Katarzyna
8 lat temu

Zgadzam się z Tobą ja akurat mam taki 5litrowy w zupełności wystarcza, no powiedzmy, że na cały wieczór 🙂

Magdalena
Magdalena
8 lat temu

W-S-P-A-N-I-A-Ł-E!!!!

Zobacz kolejny artykuł

Gra „Domek”, czyli dlaczego nie miałam ochoty w nią grać


Gra „Domek”… Gdyby to ode mnie zależało, nigdy nie nazywałaby się tak… infantylnie? Dziecinnie? Myląco? Mnie osobiście nazwa skojarzyła się z domkiem dla lalek, a od samej gry cudów nie oczekiwałam. Jakże się myliłam!

gra domek

W epoce gier komputerowych gry planszowe wydają się trochę archaiczne. Mimo to, o ironio losu, znalazły swoją niszę na rynku gier wszelakich i czują się tam całkiem dobrze. Miałam okazję oglądać świat gier planszowych podczas ostatnich targów książki w Warszawie i powiem Wam, że ogrom i różnorodność propozycji zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Plansza, kostka i cztery pionki? Nieee, teraz gra się zupełnie inaczej. W zasadzie planszówka to pojęcie umowne często w ogóle nie ma jednej, dominującej planszy, a czasem planszy nie ma w ogóle. Jest za to cała masa innych elementów gry.

gra domek

Wróćmy jednak do naszego „Domku”. Gdybym miała cokolwiek do powiedzenia, gra „Domek” nazywałaby się „Dekorator wnętrz”, „Architekt” albo „Kto was tak urządził”. Ewentualnie „Szalony sen projektanta”. Bo też i dom, który uda nam się stworzyć na końcu gry, niekoniecznie będzie zgodny z powszechnie przyjętymi prawidłami sztuki budowlanej. A już na pewno nie będzie przypominał domku dla lalek. No, chyba że weźmiemy pod uwagę niesamowitą grafikę gry.

gra domek

Zasady gry na pierwszy rzut oka są proste. Bierzemy po kolei po dwie karty z dwóch rzędów i układamy na swoich planszach – domkach (a raczej szkieletach przyszłych domków). Na koniec patrzymy, komu udało się to zrobić najlepiej i kto zgarnie najwięcej punktów. Mechanizm tak prosty, że nawet dziecko da radę zagrać z sukcesem. W pierwszej rozgrywce Duśka niemiłosiernie mnie ograła.

gra domek

Ile razy trzeba zagrać, żeby zakodować sobie wszystkie zasady, sztuczki i kruczki? Nie wiem, ale przypuszczam, że koło dziesięciu na pewno. Tyle powinno wystarczyć, by zapamiętać, że za salon z trzech kart dostanie się dodatkowy bonus, podobnie za dach z czterech takich samych kart, plus dodatkowe punkty za okno w dachu. Oczywiście tego rodzaju „wspomagaczy” oraz kart specjalnych jest więcej i musi minąć trochę czasu, zanim całkowicie opanujemy zasady i opracujemy najlepszą strategię. Już przy drugiej rozgrywce łatwo zauważyć, że przeciwnik ma szansę na zestaw kuchnia, salon i łazienka i lepiej mu tę łazienkę zgarnąć sprzed nosa niż dołożyć sobie kolejną kartę pokoju dziecinnego. Takie przykłady można mnożyć praktycznie w nieskończoność.

gra domek

Duży plus dla producenta za grafikę i wykonanie. Wszystko jest tak piękne, i tak bardzo cieszy oko, że aż nie wiadomo: grać, czy podziwiać? Dodatkowe brawa należą się za solidne wykonanie, sztywne kartony i praktycznie niezniszczalną całość. Można grać bez obaw, że poszczególne elementy ulegną zniszczeniu. Prawdopodobnie źle by zniosły kontakt z nożyczkami, zębami najmłodszych członków rodziny lub domowych czworonogów, ale przy prawidłowym korzystaniu można bez obaw oddawać się kolejnym rozgrywkom.

Dla kogo jest ta gra? Producent twierdzi, że dla 2 – 4 graczy, którzy powinni mieć minimum siedem lat. Moim zdaniem i młodsi dadzą radę pograć z sukcesem.

gra domek

Fenomen gry „Domek” polega na tym, że jedna rozgrywka nie jest ani trochę podobna do drugiej. Gra nie może się znudzić. Jest doskonałym treningiem i sprawdzianem koncentracji, szybkiego kojarzenia faktów, refleksu, szybkiego podejmowania decyzji i planowania. A ponieważ nie ma żadnych dowodów na to, że dorośli mają lepszą pamięć (karty dachu trzymamy odwrócone do końca rozgrywki i tylko od naszej pamięci zależy, czy uda się ułożyć cały dach z jednolitych dachówek) i szybciej opanują zasady, trzeba się naprawdę natrudzić, by wygrać z dzieckiem. Ja Wam to mówię, ja, która głupia nie jestem, a z dzieckiem przegrałam.

No dobra, trochę szczęścia w tej grze jest potrzebne, ale samo szczęście za nas nie wygra, trzeba się przyłożyć. Czyli po prostu przyjemnie spędzić popołudnie, bo gra jest naprawdę warta tego, by się nad nią pochylić.

gra domek

 

Blog W Roli Mamy jest tak zachwycony grą “Domek”, że objął ją patronatem medialnym. Więcej o grze możecie przeczytać tutaj.

Wpis jest elementem współpracy z Rebel.pl

 

Więcej informacji o grze znajdziesz na stronie GramywPlanszowki.pl | GwP https://gramywplanszowki.pl/gra/329/domek

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kaminska
Milena kaminska
8 lat temu

Hmmm czytałam z zaciekawieniem . Wydaje się godna zakupu.

Małgorzata Wierzbicka
Małgorzata Wierzbicka
8 lat temu

Ciekaw, czy mój 4-latek dałby radę z tą grą

Barbara Binkowska
7 lat temu

kochamy gry planszowe

Katarzyna Modlinger
7 lat temu

my też uwielbiamy grać 🙂

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close