Dieta eliminacyjna, czyli czy i jak karmić piersią małego alergika


Myślisz, że skoro karmisz piersią, to Twoje dziecko nie będzie uczuleniowcem? Nie masz racji. Około 1% niemowląt karmionych piersią cierpi na alergie pokarmowe. Czy w takim wypadku można nadal karmić piersią? Oczywiście!

Po tym rozpoznasz, że Twoje dziecko jest alergikiem

Alergie u niemowlaków objawiają się między trzecim tygodniem a trzecim miesiącem życia. Pierwszym objawem, który powinien wzbudzić niepokój u rodziców, jest wysypka na twarzy dziecka oraz w zgięciach łokci i kolan. Bardzo często towarzyszy jej przesuszenie skóry oraz ciemieniucha.

Uwaga: W tym okresie życia każdy niemowlak przechodzi trądzik niemowlęcy. Jeśli więc wysypka ogranicza się tylko do twarzy, a dziecko nie zdradza innych, niepokojących objawów, nie ma powodów do obaw. Należy z nim postępować jak ze zdrowym dzieckiem.

Wysypka to nie jedyny objaw alergii pokarmowej. Często towarzyszą jej wymioty, ulewanie, biegunki, krew w stolcu, kolki, a także niespokojny sen. U około 30% małych alergików pokarmowych reakcją alergiczną jest katar sienny.

Rodzice na ogół chcą jasnych i szybkich diagnoz i kuracji. Tymczasem zdiagnozowanie alergii nie jest sprawą prostą, wymaga czasu i wnikliwej obserwacji dziecka. Jeśli pojawią się najmniejsze nawet podejrzenia, że maluch może być alergikiem warto rozpocząć skrupulatne notowanie wszystkich potraw zjedzonych przez mamę, oraz zachowań dziecka w ciągu dnia i w nocy. Dzięki temu łatwiej będzie ustalić czy i na co dziecko może być uczulone.

Mity związane z alergią pokarmową u niemowlaków

Najpoważniejszym mitem, z którym trzeba się rozprawić jest ten, że mleko mamy nie uczula, więc dziecko karmione piersią nie jest narażone na alergię pokarmową. Tymczasem prawda wygląda tak, że mleko mamy faktycznie nie uczula, natomiast w pokarmie może przedostać się alergen – sprawca nieszczęścia.
Kolejnym nieprawdziwym, niestety dosyć powszechnym poglądem, jest wiara w natychmiastowość alergii, czyli przekonanie, że jeśli mama zjadła truskawki, nakarmiła dziecko i nic złego się nie stało, to znaczy, że może spokojnie jeść sobie truskawki dalej. Tymczasem bardzo rzadko zdarza się, że już przy pierwszym kontakcie z alergenem organizm dziecka da niepokojące objawy. Na ogół aby wytworzyła się reakcja alergiczna potrzebny jest kilkukrotny kontakt z uczulającym pokarmem. Dlatego poszukując sprawcy nieszczęścia nie wystarczy przeanalizować co mama zjadła dziś i wczoraj, trzeba się cofnąć przynajmniej o tydzień.
Przekonanie, że alergia pokarmowa jest wyrokiem na całe życie również można włożyć między bajki. W tym wypadku alergia mylona jest z nietolerancją pokarmową, czyli niemożnością przyswajania określonej grupy produktów spowodowaną brakiem potrzebnego enzymu trawiennego. Nietolerancja pokarmowa jest swego rodzaju wadą wrodzoną i faktycznie – nic nie da się z nią zrobić.

Twoje dziecko jest alergikiem? Nie przestawaj karmić piersią!

Jeśli wnikliwa obserwacja malucha doprowadzi do jednoznacznego wniosku, że mamy w domu alergika, nie trzeba od razu wpadać w panikę. Powszechnym błędem jest odstawienie malucha od piersi i podanie mleka modyfikowanego dedykowanego alergikom. Oczywiście można to zrobić, ale po co, skoro nie trzeba? Przejście na mleko modyfikowane jest ostatecznością. Dopóki można, trzeba zawalczyć o dalsze karmienie piersią.

Wiele mam po zdaniu sobie sprawy, że urodziły alergika wykreśla z jadłospisu wszystko, co uznaje za zagrożenie dla swojej pociechy. Jest to dosyć częsty i niestety poważny błąd. Takie działanie nie doprowadzi do stwierdzenia na co faktycznie uczulone jest dziecko. Jedynym efektem będzie bardzo uboga dieta mamy, co bezpośrednio przełoży się na jakość produkowanego przez nią pokarmu.

Dieta eliminacyjna czyli szukamy winowajcy

Jak sama nazwa wskazuje polega ona na eliminowaniu z diety mamy produktów podejrzewanych o powodowanie alergii u niemowlaka. Chociaż uczulać może praktycznie każdy produkt to jednak blisko 90% alergii powoduje zaledwie kilka produktów: mleko krowie i produkty mlekopochodne, jaja, gluten, soja, ryby, owoce morza, orzechy, cytrusy i truskawki. Największym wrogiem małych brzuszków jest mleko krowie i to z niego, oraz wszelkich produktów zawierających mleko, mama karmiąca piersią powinna zrezygnować w pierwszej kolejności. Następnie trzeba dać dziecku dwa tygodnie na całkowite pozbycie się alergenów z organizmu. Dopiero po tym czasie można wyrokować, czy winowajcą było mleko, czy jednak trzeba szukać dalej. Czasem zdarza się, że dzieci uczulone na mleko źle tolerują także wołowinę i cielęcinę, więc warto również to mięso wyeliminować szukając sprawcy alergii. Jeśli po dwóch tygodniach objawy nie ustąpią można uznać, że nie był to dobry wybór, przywrócić mleko do diety i wyeliminować kolejny produkt. I tak do skutku. Chociaż ustalenie przyczyn alergii może zająć wiele tygodni tak naprawdę jest to jedyna skuteczna metoda ustalenia na co uczulone jest dziecko. Testy z krwi w przypadku małych dzieci nie są wiarygodne. Bardzo często zdarza się, że wykrywają alergie dopiero u dzieci siedmioletnich a nawet starszych.
Jeśli podejrzenia o alergii u dziecka potwierdzą się tym bardziej warto karmić piersią. Bywa i tak, że dziecko jest uczulone na więcej niż jeden produkt, bezpieczniej jest sprawdzać to podając potencjalne alergeny w mleku matki niż eksperymentować bezpośrednio na małym brzuszku dziecka.

Dieta eliminacyjna to nie wszystko

Nie wystarczy wykluczyć z diety mamy pokarmów uczulających dziecko by pomóc mu całkowicie wyzdrowieć. Trzeba także pamiętać o eliminacji alergenów wziewnych, a więc mieszkanie musi być wysprzątane i wywietrzone, a wszelkim palaczom stanowczo mówimy „proszę wyjść z mojego domu!”. W jadłospisie mamy karmiącej piersią powinny znaleźć się produkty bogate w probiotyki.
Nieleczona alergia pokarmowa może podstępnie przeistoczyć się w alergię wziewną, a stąd już tylko mały krok do astmy. Dlatego chociaż „uczulenie na jedzenie” może wydawać się stosunkowo niegroźną dolegliwością nie wolno jej lekceważyć

Na pocieszenie – alergia to nie wyrok

Większość małych alergików wyrasta z tej choroby przed ukończeniem piątego roku życia. Już dwulatkowi można na próbę podać niewielką ilość pokarmu z alergenem i bacznie obserwować reakcję. Jeśli nie będzie typowych objawów alergii można uznać, że jest ono zdrowe, jeśli będą – kolejną próbę można podjąć za pół roku.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna Bochenek
8 lat temu

Jestem mamą alergika. Karmilam przez 15 m-cy. Z perspektywy czasu wiem, że to najlepsze co mogłam zrobić bo dziecko nie tolerowało też mm dedykowanych alergikom. Nie powiem, że było łatwo, to była moja pierwsza restrykcyjna dieta w życiu, ale dałam radę i mam szczęśliwe dziecko u którego objawy znacznie się zmniejszyły. A początek był straszny- rany do krwi rozdrapywane. Wszystkim początkującym mamom alergików życzę sił i wytrwałości

Kasia, mama Madzi
Kasia, mama Madzi
8 lat temu

Niestety mnie taże to dotknęło. Madzia nietoleruje mleka i pochodnych, jaj, ryb, malin, truskawek, orzecha a nawet banana, po dżemie porzeczkowym są zielone kupki. Zmiany skórne, sapka, ostra ciemieniucha nawet na brwiach i powiekach. W ruch poszedł steryd i ostra dieta. Jest poprawa, natomiast zaczeła pocierać oko. Nie wiem czy to możliwe żeby 3 miesięczne dziecko świadomie pocierało oczko, które np.swędzi.

Zobacz kolejny artykuł

Czas spędzony przy grze planszowej z dzieckiem, to coś więcej niż rozrywka. Przekonaj się dlaczego warto grać wspólnie


Jeśli lubisz gry planszowe, ale traktujesz je jako tradycyjny “zabijacz” nudy, warto byś przyjrzała się temu bliżej. A jeśli nie grałaś do tej pory z pociechą, zarówno z braku czasu, jak i przekonania do tego typu rozrywki, ja nakłonię cię do szybkiej zmiany zdania.

Gry planszowe znane są od starożytności! Dawni mieszkańcy Persji czy Egiptu opracowali zasady różnych gier, co zostało utrwalone nie tylko w starych zapisach, ale i samych zachowanych planszach i pionkach. To niezwykłe dziedzictwo świadczy o tym, że nawet w dobie wszechobecności komputerów, tradycyjnym grom planszowym nie grozi wyparcie przez cyfrowy świat.

Dlaczego warto grać w gry planszowe?

Nie chodzi tu jedynie o klasyczny przykład czynności która zajmie dziecko oraz odstresuje rodzica. Mimo problemów codzienności, gdy sięgasz po planszowy świat, coś się zmienia. Kierujesz myśli na inny tor, dajesz się ponieść wyobraźni, lub odwrotnie, wytężasz logiczne myślenie.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile dobrego daje w ten sposób spędzony czas tobie, pomyśl teraz jakie korzyści wynosi z każdej takiej potyczki dziecko:

  • Uczy się. To niezwykle istotna funkcja gier czyli przysposobienie dziecka do  przestrzegania reguł, co wcale nie jest łatwym zadaniem. Młody człowiek przy okazji uczy się liczenia, rozpoznawania cyferek, liter, rozszerza umiejętność rozróżniania kolorów, kształtów, grupowania danych przedmiotów. Równolegle rozwija percepcję, koncentrację i koordynację wzrokowo-ruchową, co ma niebagatelny wpływ na sprawność manualną dzieci. Pozwalają poprawnie odczytywać fakty i kształtują w dziecku umiejętność główkowania i myślenia na przód, by wygrać lub uniknąć błędu.
  • Komunikuje się. Gry są fantastycznym pretekstem do rozmów, zarówno dotyczących zasad, sytuacji jakie mają miejsce w danej rozgrywce. Ale nie tylko, dzieci potrafią w zaskakujący sposób łączyć pewne fakty, a różne czynności prowadzone podczas gry, obrazy czy dźwięki są bodźcem do zadawania pytań i poszerzania wiedzy dziecka. Są także gry obliczone na pomoc dzieciom dotkniętym problemami logopedycznymi, a dziecko chętniej zaangażuje się w naukę poprzez zabawę, niż ćwicząc “na sucho” wymowę.
  • Rywalizuje. Mogłoby się wydawać, że rywalizacja wcale nie jest tak bardzo pożądana w życiu dziecka. A jednak to rywalizacja motywuje do zwiększenia starań, daje poczucie satysfakcji, lub odwrotnie, niezadowolenia gdy dziecku nie udaje się wygrać. Czasem można pozwolić dziecku zwyciężyć, by poczuło się ono pewnie. To wzmacnia pewność siebie, rozbudza ambicje. Gra w duchu fair play uczy szacunku do przeciwnika. Wbrew pozorom, także lekcja przegrywania jest bardzo istotna. Mimo iż mało przyjemna, daje dziecku jasny sygnał, że nie wszystko dzieje się według zamierzeń. Porażkę w grze łatwiej jest omówić niż oswoić, dobrze aby dziecko miało szansę i tego spróbować. W przyszłości inaczej będzie podchodziło do ewentualnych potknięć w różnych życiowych sytuacjach, ale ze świadomością że tak czasem bywa i po przeanalizowaniu tego, wyciągnie wnioski. Przecież następnym razem może się udać. Tak jak w grze.
  • Współpracuje z innymi. Gry to nie tylko rywalizacja, ale świetne pole do współpracy i zacieśniania więzów rodzinnych, czy ogólnie międzyludzkich, gdy grają np. rówieśnicy na kolonii.
  • Odstresowuje się. To fałszywe przekonanie, ze dzieci nie cierpią z powodu stresu. One również się stresują, tylko odmiennymi problemami niż robimy to my, dorośli. Ale stres męczy tak samo, niekiedy jego przykre skutki widoczne są pod postacią ogryzionych paznokci czy apatii u dziecka. Gry rewelacyjnie pozwalają rozładować to napięcie, uczą dystansu do pewnych kwestii, pozwalając dziecku wchodzić w inne role.

Jak widać gry są wprost nieocenione, dla wszechstronnego rozwoju naszych pociech. W sposób przyjemny do wspólnego spędzania czasu można zaangażować całą rodzinę. Pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia, jaką grę kupić?

Czym kierować się przy zakupie gry?

Jeśli kupujesz po raz pierwszy grę planszową dla dziecka, możesz się pogubić w ogromnym wyborze. Zanim cokolwiek włożysz do koszyka, znajdź informację na opakowaniu, jakiej grupie wiekowej dana gra jest dedykowana. Oczywiście nie musisz trzymać się sztywno tych ram, możesz wybrać grę dla dziecka nieco starszego, jeśli twoja pociecha ma szczególne predyspozycje czy umiejętności do danych działań w grach.

Nie obawiaj się też kupić prostszej gry na początek, mało prawdopodobne by dziecko się zniechęciło za to poziom gry dopasujesz do jego umiejętności. Jak jedna gra zda egzamin, nic nie stoi na przeszkodzie, byście poszerzyli stopień trudności i zaangażowania w rozgrywkę. Dla dzieci istotna jest kolorystyka, to, czy są ilustracje, to przyciąga wzrok i umila czas spędzony nad planszą. Weź również pod uwagę w jakim gronie będziecie grać aby dobrać grę pod kątem minimalnego wieku graczy, liczby uczestników gry, oraz czasu który przeznaczycie na wspólną zabawę.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dzieciorka
8 lat temu

My dopiero zaczynamy, mała ma 3 lata. Ale od pół roku ma opanowaną Jengę, a z planszówek na razie poznajemy Tęczę, lubimy też poukładać Domino i Memory 🙂

Agnieszka Jelinek
8 lat temu

Uwielbiamy grać nie tylko z dziećmi 🙂

Anna Stec
8 lat temu

A czas spędzony przy grze planszowej bez dziecka to dopiero czad

Tadeusz Szymon Trociński

Jak się gra z dziećmi to trzeba dawać im wygrywać inaczej jest wojna w domu… Ale no cóż ja tam jestem za tym żeby jednak przegrana była bardziej bolesna np kłaść dzieci bez kolacji albo coś >:) 😉 pozdrawiam

W roli mamy - wrolimamy.pl

Tadeusz, Tadeusz co z Ciebie wyrośnie 😛 / Magda

Milena Kamińska
8 lat temu

lubimy by spędzić czas z dziećmi, pośmiać ię, dla emocji, chcę nauczyć dzieci czekania na swoją kolej no i oczywiście nauczyć znoszenia porażki

Sylwia Wnuk
8 lat temu

uwielbiamy grać co prawda jesteśmy u początku tej drogi ale synek uwielbia rzucać kostką i przesuwać pionki 🙂 ostatnio z zapałek pokonuje puzzle 🙂

Alicja Skowrońska
8 lat temu

Gram. Największym hitem jest gra superbohaterowie wyd. foxgames. Żadna znana ani z tytułami, a nawet ja gram z przyjemnością

Aga
Aga
8 lat temu

Dla mnie gry planszowe od zawsze były fajną zabawą, od dzieciństwa graliśmy całą rodziną i świetnie się bawiliśmy, potem wciągnęłam w to mojego obecnego męża a teraz i dzieci. Na razie są małe więc wybieramy mniej skomplikowane ale z czasem możliwości przybędzie.
Pozdrawiam
http://miit.pl/

Zobacz kolejny artykuł

Twoje dziecko też jest uparte? 5 sposobów jak sobie z tym radzę


Mój syn jest bardzo uparty. Jak sobie coś postanowi, to nie ma zmiłuj – ani prośbą, ani groźbą. Jako mama czuję się wtedy taka bezradna. Znasz to?

Wydaje nam się, że jako rodzice powinniśmy wymagać od dziecka posłuszeństwa. Tego też oczekuje od nas otoczenie – dzieci mają słuchać dorosłych. Jeśli jest inaczej to inni oceniają takich rodziców jako nieporadnych wychowawczo – “że im dziecko wchodzi na głowę”. Rzecz dotyczy zarówno zbuntowanego dwulatka, odstawiającego histerię w sklepie, przedszkolaka, który odmawia jedzenia obiadu, jak i nieustępliwego ucznia, który chce postawić na swoim.

I nie wiem, jak Ty, ale mnie z jednej strony denerwuje ten upór mojego syna, z drugiej drażni, że zmuszając go do bezwarunkowego słuchania, „łamię” jego charakter. No bo przecież zależy mi by był wytrwałym, pewnym siebie i asertywnym dorosłym. Za nic w świecie nie chciałabym, żeby był w przyszłości uległy, niezdecydowany i nie miał swojego zdania.

Jak więc znaleźć złoty środek, by z jednej strony zaakceptować tę jego silną wolę, a z drugiej nie pozwalać na wszystko, co sobie „ubzdura”?

Doszłam do pewnych wniosków – jeśli masz podobne lub zupełnie inne doświadczenia, proszę podziel się też nimi.

  1. Są sytuacje, kiedy rodzic nie może odpuścić i musi być konsekwentny.

Kiedy? Wtedy, kiedy zachowanie dziecka łamie jakieś ustalone zasady, nie szanuje wartości, nie przestrzega granic. Wtedy nasz upór jest konieczny i nie możemy dla chwili świętego spokoju zgodzić się, by dzieciak postawił na swoim.

Pierwszy przykład, który przychodzi mi do głowy, to gdy maluch stanowczo chce na nas coś wymusić (kupno tego tu i teraz). A jeśli chodzi o starszaków – to mam idealny przykład z własnego podwórka, gdy Aleks uparł się, że chce czytać książkę przy wspólnej kolacji (wiem, w dzisiejszych czasach niejeden rodzic cieszyłby się, że dziecko w ogóle chce czytać ;)). Nie zgodziliśmy się na to, a on zagroził, że niczego w takim razie nie tknie z talerza. Próbował nas przekonać dobrych kilkanaście minut i w rezultacie poszedł spać głodny. Było mi z tym źle, ale mamy zasadę, że przy wspólnym posiłku nie czyta się, nie korzysta z komputera, nie odbiera się telefonów. Amen.

  1. Powyższy punkt wymaga dopowiedzenia – warto wytłumaczyć dziecku, dlaczego mamy takie a nie inne zdanie. Dajmy mu jasno do zrozumienia, że jego zachowanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Zróbmy to spokojnie i cierpliwie. W mojej historii z książką przypomnienie Aleksowi obowiązującej zasady i wytłumaczenie, dlaczego nie chcemy się zgodzić – w danej chwili nie przyniosło rezultatu. Ale też nigdy ta konkretna sytuacja się już nie powtórzyła, myślę że wtedy pokazaliśmy jakiego zachowania kategorycznie nie akceptujemy.
  2. Są sytuacje, kiedy warto się zastanowić, czy nie odpuścić. Trzymanie się swojego zdania jest to pewien sposób wyrażania siebie, więc dziecko powinno też mieć na coś wpływ i czuć, że ktoś (mama, tata) liczy się z jego racjami. To dobra okazja na rozmowę, obronę własnego zdania, wysłuchania argumentów dziecka.

Aleks po pół roku zajęć w kółku teatralnym poprosił, by go stamtąd wypisać. Przekonał nas w kilku zdaniach – spróbował, kilka miesięcy przygotowywał się do przedstawienia, wystąpił i teraz wie, że to jednak mu się nie podoba, że wolałby chodzić częściej na basen.

  1. Są też sytuacje, kiedy przydatny jest kompromis. Wytłumacz dziecku na czym on polega i jeśli jest możliwy próbujcie go wypracować. Bycie rodzicem to nie udział w wojnie, z której musi wyjść zarówno zwycięzca, jak i przegrany. Znalezienie rozwiązania wymaga pójścia obu stron na pewne ustępstwa, wyrzeczenia i poświęcenia – to nie jest wcale łatwe, więc warto tę umiejętność ćwiczyć. I co istotne – dotyczy zarówno dziecko jak i rodzica, więc jest dobrą okazją, by pokazać, że dorosły nie musi zawsze dominować i może w jakiejś kwestii ustąpić.
  2. I jest jeszcze jedna wskazówka, która czasem się sprawdza – rozładowanie trudnych emocji śmiechem. Po prostu czasem wystarczy zażartować, próbować dziecko rozśmieszyć albo zacząć je łaskotać. Zaciętość i krnąbrność zazwyczaj znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeśli jest potrzeba, można po jakimś czasie wrócić do tej problemowej sytuacji i ją przegadać.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
BeeMammy
BeeMammy
8 lat temu

Slusznie. Mam podobne spostrzezenia

Anna Bochenek
8 lat temu

Mam jedną uparciuszkę, a raczej upartą oślicę. Im bardziej zmęczona tym gorzej. W okresie buntu dwulatka było kiepsko, ani prośbą, ani groźbą, ani perswazją, ani odwracaniem uwagi, szantaż czy przekupstwo też odnosiły małe skutki. Konsekwencja dała rezultaty ale co się nazłościłam, a ona napłakała to nasze. Trzeba wyrobić sobie nerwy ze stali i powtarzać swoje jak mantrę. Teraz łatwo się mówi, ale 2-3 lata temu to niemal jak pole bitwy było.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Bochenek

pole bitwy, cóż za trafne określenie 🙂

Marysia Fritzsche
8 lat temu

moje dziecko wie czego chce, nie nazywam go uparciuchem, nie wymagam posluszenstwa, daje prawo do swojego zdania. rozmawiam, tlumacze, negocjuje. wiadomo, sa sytuacji w ktorych musi byc tak,jak rodzc postanowil (wzgledy bezpieczenstwa etc.) ale na szczescie nie ma ich wiele.

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu

Mój 9 latek wykończył nas. Nie mamy siły. Szukam pomocy

Zobacz kolejny artykuł

Szkarlatyna – Ty też możesz przynieść ją do domu


Szkarlatyna zaatakowała moje dziecko już drugi raz. Wrednie, podstępnie i złośliwie. Pozbawiła prawa do uczestnictwa w konkursie matematycznym, uwiązała do łóżka i zabroniła kontaktu z kimkolwiek poza rodzicami, którzy przecież się z domu nie wyniosą. Kwarantanna jest chyba jeszcze bardziej bolesna niż sama choroba.

Pierwszy raz… Niemiło go wspominam. Nawet nie ze względu na chorobę co na okoliczności. Był piątek po Bożym Ciele, w przedszkolu grupy łączone, Duśka mimo to chciała iść. Lubiła przedszkole. Ja też je lubiłam do tamtego dnia. Grupami łączonymi opiekowały się panie na co dzień pracujące z maluchami. Nie znały Duśki. Ale czy naprawdę trzeba znać dziecko, żeby się domyślić, że siedzenie w upale w ciepłej bluzie w pełnym słońcu i trzęsienie się z zimna nie jest normalne?! Serio trzeba znać dziecko, żeby pomyśleć, że może jest chore? Zimno ci, to sobie posiedź na słońcu. Nadal Ci zimno? Załóż bluzę. Nic to, że jest 30°C w cieniu. Pewnie niedługo i tak ktoś po ciebie przyjdzie.

Nie wiem ile siedziała w tym słońcu. Godzinę? Z gorączką powyżej 39°C… W domu zwracała wszystko co wypiła, nie wiem czy to nie był udar. Miała 6 lat, może to ją uratowało, trzylatek mógłby nie przeżyć. Nie zrobiłam afery w przedszkolu bo musiałam siedzieć z nią w domu, po tygodniu mi przeszło. Ale żałuję, powinnam. Przepraszam wszystkie mamy, które posyłają tam dzieci.

Z gorączką walczyliśmy półtorej doby, kompletnie bezskutecznie. Lekarz z pogotowia (internista, bo do dzieci pogotowie nie jeździ bo niby po co) rozłożył bezradnie ręce i zostawił skierowanie do szpitala. Bałam się. Bałam się jak diabli. Szpital jak szpital, można z niego przynieść każdą chorobę. Niemniej jednak o godzinie 23.00 zaczęłam Duśkę przebierać, gorączka sięgnęła 40°C i zwyczajnie bałam się co będzie w nocy. Przy przebieraniu zobaczyłam dziwną wysypkę na brzuszku i pleckach. Szybka konsultacja u Wujka Google (tak na marginesie, ostatnio poinformował mnie, że na 40% mam białaczkę i niewydolność nerek…) i już wiedziałam – szkarlatyna. W tamtym momencie to była ulga. Serio. Bo doczytałam się jeszcze, że nie ma potrzeby wybierać się do szpitala, wystarczy Nocna Pomoc Lekarska i recepta na antybiotyk. I tak też było. W sobotę w nocy NPL, w niedzielę jeszcze gorączka, od poniedziałku już tylko płacz, że nie można się bawić z dzieckiem sąsiadów. Generalnie było lajtowo i choroby, już po zdiagnozowaniu i leczeniu nie wspominałam źle. Dodatkowo pocieszała mnie myśl, że to jednorazowa akcja. Ze szkarlatyną miało być jak z ospą – raz na całe życie.

Niestety. Żyjemy w czasach gdy wszystkie wypracowane przez lata zasady nagle wzięły w łeb. Nie wiem skąd choroby się o tym dowiedziały, ale też robią co chcą. Nie minął rok od poprzedniego razu, gdy Duśka znowu zaczęła wysoko gorączkować i nie dawało się tej gorączki zbić. Po dwóch dniach czerwone, szkarłatne (stąd zresztą nazwa) policzki, wysypka na brzuszku i pleckach… Już nawet Wujek Google nie był potrzebny. Tylko jak to, przecież to miało nie wrócić?! Wróciło. I może wrócić jeszcze nie raz. Tym razem antybiotyk nie radzi sobie tak dobrze, gorączka nadal się utrzymuje, do kompletu doszły mdłości, brak apetytu, a zaraz za nimi bóle żołądka. Nieprzespane noce i przespane dnie. Jak na studiach normalnie. Ale wcale mi nie do śmiechu. „Mamo, to dziwne, czuję się jakbym leciała” – powiedziała mi wczoraj. A ja nie wiedziałam, z gorączki, z antybiotyku, z głodu, czy w ogóle dzieje się coś niedobrego, co mi jeszcze do głowy nie przyszło… Nie czytam, boję się. Wujek Google mądry, ale lubi straszyć. Podaję antybiotyk i drżę. Ona usypia a ja patrzę czy oddycha, całkiem jak wtedy gdy była noworodkiem.

Szkarlatyna sama w sobie nie jest groźna, ale jej przebieg jak widać może być różny. Co więcej, przynieść ją do domu możecie także i Wy, pod postacią anginy. Za jedną i drugą chorobę odpowiada ten sam wirus. Pamiętacie, jak tydzień temu skarżyłam się, że jestem chora? Poszłam w końcu do lekarza, który uznał, że gardło czyste, w płucach czysto i że to pewnie refluks daje takie objawy. Teoretycznie zostałam rozgrzeszona, to nie ja. Tylko, że gardło nadal boli. Wirusa nie mam, robiłam test. Ale nie mam też żadnej pewności czy nie miałam. U mnie to mogła być taka sobie postać anginki, a Duśka jest porządnie chora. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam, że można taki test zrobić. Nazywa się StrepA, kosztuje 15 złotych, wynik po pięciu minutach. Teraz będę go robiła za każdym razem, jak mnie coś zadrapie w gardle.

 

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

41 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Katarzyna Alina Sienkiewicz

ciekawe, ponieważ nieraz słyszałam opinie, że szkarlatynę przechodzi się tylko raz :/

W roli mamy - wrolimamy.pl

Też tak myślałam, niestety jest inaczej 🙁 Lekarz potwierdził

Katarzyna Strzyżewska

Pewnie sie gowno Mutowalo gdzies oo drodze… Ja tez mialam raz jeden jedyny pozniej nie lapalam od nikogo choc zdarzaly sie przypadki

Sylwia Similska
8 lat temu

Syn również mial szkarlatyne 2 razy. Lekarz bam powiedział ze do 5 razy można ją przechodzić niestety 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl

Sylwia Similska nie strasz 🙁

Sylwia Similska
8 lat temu

No niestety. Sama mam nadzieję ze Seweryn juz nie będzie jej więcej mial. W ciagu 11 miesiecy przechodzil ja 2 razy…

W roli mamy - wrolimamy.pl

U nas drugi raz w ciągu 10 miesięcy…

Sylwia Similska
8 lat temu

Niedobrze:( Zdrowka życzę. My drugi raz lekko przechodzilismy, pierwszy raz to była tragedia.

W roli mamy - wrolimamy.pl

No to u nas dokładnie odwrotnie. Dziękujemy

Magdalena Tarnowska
8 lat temu

U nas też równo rok temu była 🙁 lekarz potwierdza jest 5 różnych szczepów, także jeden za nami;-)

W roli mamy - wrolimamy.pl

no to za nami dwa…

Agata Tobys
8 lat temu

Szkarlatyna można przechodzić 3 razy zazwyczaj w krótkich odstępach.zresztą mocno obciąża organizm

W roli mamy - wrolimamy.pl

Super…

Agata Tobys
8 lat temu

Nie przejmowałam się za bardzo moje dzieci miały kontakt z szkarlatyna i nie zlapaly a ospa jak się u córki wysypala to trwała polroku koszmar to był.więc każdy organizm inny

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ospa pół roku??? No weź nie strasz!

Agata Tobys
8 lat temu

Tak mała ma astmę nie goilo się zostały blizny a kropki wybijaly się przez pół roku.mało tego mała miała 10 miesięcy. Przez tydzień nie spaliśmy. Ogólnie nie polecam. Szkarlatyna często jest źle rozpoznawana tak naprawdę po przebytej można to zbadać.z krwi.straszne są te murowane choroby.mimo że to moje 3dziecie to strasznie się ich nadal boje

W roli mamy - wrolimamy.pl

Myślę, że i przy piątym byś się bała 🙁

Milena kaminska
Milena kaminska
8 lat temu

Życzę dużo siły dla Was i zdrówka. U mnie w klasie jest od 2 dni chlopiec z wysypka na policzkach tak jakby miał wypieki od gorączki, podobno tez ma na plecach i klatce piersiowej. Zglosilam mamie, jednak po wizycie lekarz powiedział ze to TYLKO infekcja wirusowa i skoro nie ma gorączki i nic nie boli to można isc do szkoły. Mam nadzieję że to nie szkarlatyna, tym bardziej że kilka przypadków szkarlatyny jest w szkole. Mój syn po 4 tygodniach chorowania wraca do szkoły i bardzo się boję aby przy tak niskiej odpornosci nie złapał jakiegoś świństwa. Tym bardziej że… Czytaj więcej »

Ala Zielonka
8 lat temu

Moje maluchy przeszły szkarlatynę równy rok temu, mam andzieje, ze już nie wróci 🙁

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Ala Zielonka

I tego Wam życzę!

Katarzyna Alina Sienkiewicz

moja Tyncia raz przeszła już i miałam nadzieję, że na tym koniec będzie

W roli mamy - wrolimamy.pl

Witaj w klubie, ja miałam dokładnie tę samą nadzieję

Katarzyna Alina Sienkiewicz

no zobaczymy, może nie będzie tak źle. Będę żyła nadzieją, że na jednym razie się zakończy 🙂

W roli mamy - wrolimamy.pl

I tego Wam życzę!

Karolina Bylina
8 lat temu

Podziekuj tym co nie szczepia dzieci

W roli mamy - wrolimamy.pl

Z tego co wiem, na szkarlatynę nie ma szczepionki 🙁

Anna Szydlowska
8 lat temu

Skoro szczepisz to twoje dzieckonjest chronione przeciez a pozatym od kiedy na szkarlatyne jest szczepionk?

Karolina Bylina
8 lat temu

Tak wiem ze sie noe szczepi ale lekarze twierdza ze to tez ma wplyw

Beata Kaliszan
8 lat temu

Karolina Bylina to też ma wpływ? ale na co? 🙂 Nie ma skutecznej szczepionki na szkarlatynę.

Karolina Bylina
8 lat temu

Ale cos sie dzieje skoro jeszcze pare lat temu prawie nie bylo slychac o tej chorobie a teraz non stop jakies dziecko jest nanie chore. I todziwnym trafem w sytuacji gdy jest tak duzo nieszczepionych dzieci. Mi sie wydaje ze przez to taka ogolna odpornosc jest mocmo obnizona.

Anna Bochenek
8 lat temu

Przyznaję, że myślałam że to jednorazowa choroba

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Anna Bochenek

Ja też 🙁

Sylwia Wnuk
8 lat temu

Zdrówka dla niuni. Trzymajcie się :*

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Sylwia Wnuk

Dziękujemy 🙂

Violka Kaleta
8 lat temu

Jakie sa objawy szkarlatyny ??

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Violka Kaleta

Wysoka gorączka, charakterystyczna drobniutka wysypka (popatrz w Google) i czerwone, szkarłatne policzki.

Violka Kaleta
8 lat temu
Reply to  Violka Kaleta

Dziekuje

Iwona Pomianek
8 lat temu

moja 5-letnia córka miała szkarlatynę 2 lata temu i teraz, tuż przed Wielkanocą. 10 dni antybiotyku (ospen). potem nadal czerwone gardło, i wymaz z posiewem. po 3 dniach gardło śliczne… i nagły skok gorączki, zapalenie ucha. antybiotyk do ucha i do tego jeszcze Augmentin doustnie. Wynik posiewu – dodatni, ta sama bakteria co przy szkarlatynie, i kolejne 10 dni na antybiotykach. Już piąty tydzień jak nie chodzi do przedszkola, i w kwietniu nie pójdzie wcale 🙁 straszne paskudztwo. I fakt, jest różnica przy szkarlatynach: za pierwszym razem wysoka gorączka, gardło i wysypka głównie na tyłku; teraz gorączka umiarkowana (38.2) i… Czytaj więcej »

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Iwona Pomianek

Duśka też na ospenie, mam nadzieję, że zadziała raz a dobrze. To co piszesz to jakiś koszmar.

Iwona Pomianek
8 lat temu
Reply to  Iwona Pomianek

dziś skończyłyśmy antybiotyk do ucha, Augmentin jeszcze 3 dni. od soboty mam dawać ENTITIS taki probiotyk – dobre bakterie zasiedlające ucho, gardło i nos żeby te niedobre nie miały za dużo miejsca do rozwoju

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close