Pamiętacie jaką frajdą były w szkole żywe lekcje biologii? Kiedy przyjeżdżała ekipa z wężami, jaszczurką i innymi egzotycznymi zwierzakami?
Z mężem mamy dość nietypowe hobby – sokolnictwo. Widząc jak dobrze nasze dzieci czują się w towarzystwie Sija (nasz jastrząb Harrisa), pomyśleliśmy, że warto pokazać tego wspaniałego ptaka innym dzieciom. W końcu ptaków drapieżnych nie widujemy na co dzień, a nawet jeśli ktoś mieszka pod lasem czy na wsi, nie może zobaczyć ich z bliska, na wyciągnięcie ręki.
Postanowiliśmy robić mini pokazy sokolnicze w przedszkolach i szkołach.
Jak to się odbywa:
– zaczynamy od przedstawienia ptaków drapieżnych: czym się żywią, gdzie mieszkają i jak się zachowują. Wyszukujemy przy tym analogii z życia ludzi, które szczególnie podobają się dzieciom.
– pokazujemy z bliska ptaka, zwracając uwagę dzieci na szczegóły w jego budowie.
– prezentujemy ptaka w locie – najaktywniejsze dzieci mogą przywołać ptaka na rękawicę, ptak przelatuje pod rękami dzieci i nad ich głowami.
– w między czasie opowiadamy o ochronie ptaków drapieżnych i o zachowaniu się w pobliżu ich gniazd i przeprowadzamy konkursy.
– na koniec można zrobić pamiątkowe zdjęcie z ptakiem na rękawicy.
Miło wspominam nasze pierwsze pokazy. Dzieci z zaciekawieniem oglądały Sija, nie szczędząc przy tym ochów i achów, raz po raz dodając entuzjastyczne „Wow”. Coś wspaniałego! Na pytanie – co jedzą ptaki drapieżne, jeden chłopiec odpowiedział: „mięsko, kurczaczki i…mięsko”. Albo spostrzeżenie dziewczynki: „on do pana przyleciał, a ja mojego pieska muszę długo wołać, żeby do mnie przybiegł.” Za każdym razem wpadamy na coraz to nowe pomysły na uatrakcyjnienie pokazu.
Na chwilę obecną mamy tylko jednego ptaka, ale już pod koniec kwietnia nasza rodzinka powiększy się o sowę – taką malusieńką istotkę, niespełna tygodniową, którą będziemy początkowo karmić pęsetą i wszędzie z sobą zabierać – jak dziudziusia.
Drodzy Rodzice, co myślicie o takiej inicjatywie?
Zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu na Facebooku.
Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.
Nasze recenzje Zobacz wszystkie »
Sposób na idealnie dopasowane Walentynki
Bielizna na walentynki, to tak naprawdę prezent dla dwojga. Fikuśny biustonosz czy ekskluzywny gorset we właściwym rozmiarze sprawi, że poczujesz się seksowna i pożądana. Zapewnij więc sobie idealny prezent na ten wieczór i podeślij ukochanemu link do poniższego mini poradnika poświęconemu temu, jak kupić kobiecie idealnie dopasowaną bieliznę.
Zakup kobiecej bielizny właściwie dobranej pod kątem stylu życia, okazji i rozmiaru to dla mężczyzny nie lada wyczyn. Bo choć w sklepie będziesz potrafił wybrać, co partnerce może się spodobać, to pozostaje jeszcze kwestia wyboru odpowiedniego rozmiaru. Na pewno nie chcesz w sklepie żonglować pomarańczami i kłopotliwie zerkać na biust ekspedientki… Dlatego marka Panache podpowiada, co zrobić, aby pomysł na bieliźniany prezent nie okazał się fiaskiem.
Jeśli masz naturę detektywa…
Zadanie jest ułatwione, jeśli twoje ukochana jest zaznajomiona z pojęciem bra fittingu i korzystała z tej usługi. Są wtedy spore szanse, że rozmiar, który nosi jest właściwy, a tobie nie pozostaje nic innego jak zabawa w detektywa i podpatrzenie metki z rozmiarem. Musisz wiedzieć, co to jest owe 75E – cyfra oznacza obwód pod biustem, a literka rozmiar miseczki. Jeśli jednak nie masz pewności czy partnerka nosi właściwie dopasowaną bieliznę, nie ryzykuj z kupnem biustonosza. Kolekcje Panache są bogate także w ofertę wyrafinowanych majteczek, które są pewniejszym prezentem i prezentują się równie okazale. Idealną propozycją na Walentynki będą modele: Marcie z zalotną koronkową falbanką czy model Antoinette – zalotne stringi z wbudowanym pasem z podwiązkami (pełną ofertę znajdziesz na www.panache.pl).
Dopasuj bieliznę do jej osobowości
Oto, co marka Panache proponuje w ramach walentynkowych, bieliźnianych prezentów dla wybranych typów kobiet:
Dla Fashionistki – jeśli Ona uwielbia modę, kolory i ma często ochotę na coś szalonego, wybierz dla Niej bieliznę z oferty Cleo by Panache
Dla Elegantki – jeśli preferuje elegancję i buduarowy styl na najwyższym poziomie, wybierz dla Niej ekskluzywną bieliznę marki Masquerade by Panache
Dla Businesswoman – jeśli ciągle jest w ruchu, potrzebuje bielizny, która będzie idealna zarówno na spotkanie biznesowe jak i na wieczorne wyjście z przyjaciółmi, która świetnie podkreślających jej atuty, wybierz dla niej bieliznę z oferty marki Panache
Jeśli wolisz prostsze rozwiązania…
Jeżeli natomiast krępuje cię bezpośredni zakup bielizny, możesz zabrać ukochaną do jednego z profesjonalnych salonów oferujących bieliznę Panache (adresy sklepów na www.panache.pl) lub sam kupić w nim bon podarunkowy. Będąc z partnerką na miejscu czy też w ramach bonu zapewnisz jej możliwość dokonania wyboru tego, co naprawdę jej się podoba. Dodatkowo każdy salon oferuje profesjonalną obsługę i możliwość skorzystania z porad brafitterki, czyli osoby, która dobierze właściwie biustonosz i zadba o to, by Twoja partnerka w bieliźnie czuła się i wyglądała fantastycznie.
Z takiego walentynkowego prezentu będziecie mogli korzystać przez cały rok… jeśli nie dłużej, bo za każdym razem gdy Ona nałoży perfekcyjnie dopasowaną bieliznę poczuje się wyjątkowo i przypomnicie sobie Wasz walentynkowy wieczór. No i jeszcze najważniejsze: dzięki tak zaaranżowanym Walentynkom odkryjecie, jak wiele Waszym codziennym życiu może zmienić… idealne dopasowanie! 🙂
Wszystkiego zakochanego!
Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.
Nasze recenzje Zobacz wszystkie »
Łatwiejsze oddychanie z nawilżaczem powietrza Beaba
Lekarze zalecają, aby wilgotność w pokoiku dziecka była utrzymywana w zakresie od 40% do 60%. Jednak w okresie grzewczym bardzo ciężko utrzymać w domu odpowiednie nawilżenie powietrza i poziom ten spada nawet o 15%. Tak suche powietrze może wywołać problemy zdrowotne u dziecka, zaczynając od bólów głowy, nadmiernie przesuszonej skóry, częstych przeziębień aż do problemów ze snem. Jak więc zapewnić odpowiednie nawilżenie powietrza, aby dziecko mogło czuć się komfortowo?
Cicho i bezpiecznie
Ultradźwiękowy nawilżacz powietrza Beaba poprawi komfort oddychania malucha w okresie jesiennym i zimowym. Nawilżacz posiada duży zbiornik na wodę, przez co gwarantuje 9 godzin ciągłego nawilżania, a także istnieje możliwość zmiany natężenia ilości mgły. Dodatkowo wyposażony jest w funkcje bezpieczeństwa, dzięki której urządzenie automatycznie wyłącza się, gdy w zbiorniku zabraknie wody. Nawilżacz można postawić nawet w niewielkiej odległości od łóżeczka, ponieważ jego bardzo cicha praca nie zbudzi dziecka ze snu. Co więcej, posiada wygodny uchwyt do przenoszenia i jest intuicyjny w obsłudze. Nawilżacz powietrza Beaba, dzięki swojemu oryginalnemu i nowoczesnemu designowi zostanie też ozdobą dziecięcego pokoju.
Cena ok. 245 zł
Produkt dostępny w sklepach internetowych.
Miejsc sprzedaży szukaj na: www.beaba-polska.pl
Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.
Nasze recenzje Zobacz wszystkie »
Posiadam ten produkt, i przyznam, ze był to jednen z lepszych zakupów w ostatnim czasie. Korzysta z niego nie tylko nasze dziecko, czasem zdarza sie i nam zabrac go do sypialni 🙂 komfort snu bardzo się poprawił w raz ze wzrostem wilgotności powietrza w pokoju. Uważam ze nawilżacz powietrza Beaba to produkt godny polecenia!
Ekspresowe muffiny
Dałam się już Wam poznać, jako „Pani Szybkie Ciasto” – a że przypadło Wam do gustu, nie mogę Was zawieść! Więc gdy głodni goście dobijają się do drzwi, dzieci jęczą, że się nudzą, a dobra ciocia wytyka Ci zeszłoroczny zakalec… łap za miskę, łyżkę – a w 25 minut rozprawisz się z nimi wszystkimi!
Dziś na cukierniczej paterze serwujemy babeczki, a raczej muffinki. Czyli podpatrzone cudo z programu kulinarnego w polskim i ekspresowym wydaniu na każda okazję!
Ja uwielbiam je robić razem z córką – to ciasto, które 3-latek może przygotować prawie samodzielnie. Jedyne co trzeba zrobić to wsypać i wlać składniki do michy i zamieszać! A jak mało zmywania!
Są świetne na jesienną chandrę, wiosenny piknik i wystawne przyjęcie. A więc do dzieła – robimy ekspresowe muffiny!
Składniki:
Suche:
1 ¾ szklanki mąki (absolutnie obojętnie jakiej byle pszennej)
2 łyżki ciemnego kakao (jeżeli lubicie wytrawny smak można zaszaleć na ciut więcej)
¾ szklanki cukru pudru (jeśli daję więcej kakao, dodaję pełną szklankę cukru pudru)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki sody
1 cukier waniliowy (lub kilka kropel aromatu waniliowego do ciast)
Mokre:
1 szklanka mleka
⅓ szklanki oleju (bez stresu, tak na oko)
1 jajko
Dodatki ekstra:
Tabliczka czekolady
Ulubiona konfitura – najlepiej wiśniowa, malinowa
Jeżeli planujecie babeczki w formie wystawnej można pokusić się o krem do tortów „na górę” i jakieś dekoracje.
„Przyda się”:
Blacha do pieczenia muffinów (taka taca z dziurkami na babeczki) lub foremki do babeczek (metalowe – trzeba wyłożyć papilotkami, silikonowe – saute)
Papilotki do babeczek
Drewniany patyczek do szaszłyków
Przygotowanie:
1. Piekarnik nagrzewam do temperatury ok. 175-200 stopni Celsjusza – w starym przedpotopowym sprzęcie piekłam je w temp. ok. 200 stopni, w nowym piecu z termo obiegiem 175 było w sam raz.
2. Wyjmuję sprzęt: 2 miski, łyżkę i szklankę (szaleństwo ;P )
3. W jednej misce mieszam wszystkie suche składniki, w drugiej mniejszej wszystkie mokre. Następnym krokiem jest wlanie mokrych do suchych. Mieszam. Naprawdę dziecko może to wykonać, ponoć im więcej „purchli” tym smaczniejsze baby!
4. Opcjonalnie siekam nożem czekoladę (lubię łączyć trochę mlecznej i trochę ciemnej, gorzkiej czekolady) – byle jak, na niewielkie kawałki i wrzucamy do ciasta. Mieszam wszystko razem.
To zajmuje 5-10 minut. Jeśli zlecimy prace maluchowi, dodajmy drugie tyle i rozłóżmy na podłodze gazetę, łyżki bywają złośliwe i po co zamiatać mąkę z podłogi?!
5. I tu najmniej przyjemna część zadania (mówię tak bo zawsze zababrzę dookoła mimo moich usilnych starań): czyli nakładanie. Do blachy wkładam papilotki. Ciasto ma konsystencję bardzo gęstej śmietany lub serka. Nakładam łyżką do papilotek. Najlepiej zaopatrzyć się w 1 dużą łyżkę i 1 łyżeczkę. Łyżeczką zsuwamy ciasto z łyżki. Nakładam mniej więcej do ¾ (takie maksimum, może być mniej). Ciasta wystarczy na 12 dużych i pękatych babeczek o średnicy 5 cm. Jeżeli spadło nam ciasto nie tam gdzie planowałam wycieram, podczas pieczenia będzie się przypalać i psuć kuchenne zapachy.
Jeżeli chcemy wzbogacić babeczki konfiturą, na górę wrzucam malutką łyżeczkę. W czasie pieczenia nadzienie schowa się w środku.
Dla smakoszy:
Można nie dodawać kakao do suchych składników, a na sam koniec. Część ciasta odłożyć do miseczki, następnie dodać do niego nieco wanilii lub aromatu/olejku waniliowego. Do pozostałego ciasta dopiero dodać kakao – w ten sposób zrobimy babeczki dwukolorowe: czekoladowe-waniliowo. Waniliowe ciacho dodajemy tak jak konfiturę dopiero do foremek napełnionych masą czekoladową .
Pieczenie:
Trwa około 15-20 minut w zależności od naszego piekarnika i tego czy dodamy mokrą konfiturę (wtedy zakładamy, że dłużej). Czekamy, aż urosną i ściemnieją. Najlepiej wykonać próbę patyczkiem – czyli wbijamy patyk do szaszłyków w babeczkę i sprawdzamy czy po wyjęciu zostało na nim lepkie ciasto.
Suchy patyk = gotowe babeczki
I gotowe! Prawda że szybkie, proste i smaczne?
Zdjęcia: Hanna
Nasze recenzje Zobacz wszystkie »
Kochana! Dziękuję! Nie mam miksera, a słodkiego się chce, oj chce i zaraz zaczynam robić 🙂 tylko mi jajca dojadą 😀 i napiszę jak smakowały
Te też wypróbuję 😉
właśnie w piekarniku mufiny z twarożkiem. ciekawe jak to połączenie się sprawdzi 😉
Absolutnie super! niech maluchy uczą się od początku, że są inne żywe i piękne stworzenia niźli koty i psy, ewentualnie papugi…Taki pokaz to możliwość bliskiego obcowania z dziką naturą, nawet dla większości ludzi mieszkających na wsi, niedostępną…
My już braliśmy udział w pokazie. Mój syn nie ma jeszcze dwóch lat, jeszcze nie za dużo mówi… ale potem wszystkim „opowiadał” (czytaj pokazywał rękami) gdzie latał ptak, gdzie siadał, jak jadł. Cały był podekscytowany spotkaniem z Sijo.
Mnie jako mamę też zachwycił pokaz. Syn (i ja też) miał możliwość poznania nowego zwierzęcia, obserwowania jego zachowania. Uczył się czegoś nowego, jak na nasze warunki można powiedzieć, że egzotycznego. Jednej rzeczy nie pozwoliła tylko zrobić synowi – dotknąć ptaka. Ze względu na bezpieczeństwo Sijo, bo mój Młody lubi ściskać zwierzęta.