Szczecińska edycja Lata w teatrze ruszy w poniedziałek!


W dniach od 29 lipca do 11 sierpnia 2013 w Teatrze Lalek PLECIUGA odbywać się będą półkolonie realizowane w ramach projektu Lato w teatrze.
„Lato w teatrze” jest atrakcyjną ofertą teatralną dla uczniów, którzy z różnych przyczyn spędzą wakacje w swojej miejscowości. Projekt został zainicjowany w 2008 roku przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i od sześciu lat jest koordynowany przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

lato-w-pleciudze

Teatralne półkolonie i warsztaty odbywają się między 29 czerwca a 1 września 2013 roku w trzydziestu miejscowościach w całej Polsce. Codziennie przez dwa tygodnie uczestnicy projektu pracują nad spektaklem pod opieką profesjonalnych artystów w sprofilowanych grupach: aktorskiej, scenograficzno-kostiumowej, muzycznej, dokumentacyjno-promocyjnej lub technicznej. Na koniec przedstawienie prezentowane jest w teatrze, domu kultury bądź przestrzeni miejskiej.

Warsztaty są dla dzieci szansą na poznanie i samodzielne wykorzystanie teatralnego języka, a przede wszystkim na twórcze wyrażenie siebie. Profesjonalni artyści mogą podzielić się doświadczeniem zawodowym i zaprezentować swoje metody pracy, a także poznać potrzeby i wrażliwość młodej widowni.

W tym roku w programie biorą udział:
Stowarzyszenie Teatr Wiczy z Torunia (miejsce realizacji: Bełchatów), Stowarzyszenie Teatr Okno (Białystok), Teatr Lalek Banialuka im. Jerzego Zitzmana (Bielsko-Biała), Stowarzyszenie Kulturalno-Edukacyjne „Stacja Bukownica” (Bukownica), Miejski Ośrodek Kultury (Dynów), Małopolski Instytut Kultury z Krakowa (miejsce realizacji: Frydrychowice), Miejski Teatr „Miniatura” (Gdańsk), Fundacja Win-Win z Głogowa (miejsce realizacji: Górzno), Regionalny Ośrodek Kultury (Katowice), Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” (Kielce), Stowarzyszenie Na Górze z Chodzieży (miejsce realizacji: Kocina), Teatr „Bagatela” im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego (Kraków), TEATR FIGUR KRAKÓW Fundacja Działań Twórczych (miejsce realizacji: Lanckorona), Gminny Ośrodek Kultury w Nowym Duninowie z siedzibą w Soczewce (miejsce realizacji: Lipianki), Stowarzyszenie Rozwoju Wsi „NOVA” (Łośno), Stowarzyszenie Targowa 62 (Łódź), Stowarzyszenie Teatralne CHOREA (Łódź), Biblioteka Publiczna Gminy Mielno (Mielno), Miejski Dom Kultury (Olsztynek), Stowarzyszenie Teatr Per Se (Płock), Stowarzyszenie Praktyków Kultury z Warszawy (miejsce realizacji: Podkowa Leśna), Fundacja FURU z Warszawy (miejsce realizacji: Pomiechówek), Gminny Ośrodek Kultury (Stepnica), Teatr Lalek „Pleciuga” (Szczecin), Miejski Ośrodek Kultury (Tomaszów Mazowiecki), Teatr „Baj Pomorski” (Toruń), Stowarzyszenie Działań Twórczych Republika Warszawa (miejsce realizacji: Trzęsiny), Teatr Mały (Tychy), Stowarzyszenie Artystyczne Teatr Poddańczy z Białegostoku (miejsce realizacji: Tyczyn), Klub Kultury Falenica (Warszawa), Wrocławski Teatr Lalek (Wrocław).

Motyw przewodni warsztatów odbywających się w Teatrze Lalek PLECIUGA to legendy dotyczące Szczecina. Efektem dwutygodniowej pracy z dziećmi i młodzieżą będzie pokaz przedstawienia, na które zaprosimy 10 i 11 sierpnia. 

lato-w-teatrze-logotypy

 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Bezbolesne karmienie piersią – czy to możliwe?


Początki karmienia piersią pierwszego dziecka mogą okazać się bardzo trudne z kilku powodów: po pierwsze – trzeba nauczyć się prawidłowego przystawiania dziecka do piersi. Po drugie –  delikatne  brodawki piersiowe mogą być podrażnione. U niektórych kobiet już sam fakt urodzenia dziecka i rozpoczęcia laktacji sprawia, że brodawki robią się bardzo wrażliwe i na mocniejszy dotyk reagują bólem.

Z karmieniem wiąże się też kilka innych dolegliwości, np. zatory kanalików mlekowych, które bardzo często występują przy nawale pokarmu. Między innymi z uwagi na strach przed bolesnością piersi wiele młodych mam nie próbując rezygnuje z naturalnego karmienia. Niekiedy ból czy rany są tak duże, że wymuszają konieczność przerwania podawania piersi dziecku na czas leczenia. Jednakże jak w każdym przypadku lepiej zapobiegać lub działać przy pierwszych objawach niż później zdać się na konieczność przyjmowania silnych leków i odstawienie dziecka od piersi. Istnieją różne sposoby na złagodzenie bólu i podrażnień w czasie karmienia piersią. Są to zarówno sposoby domowe, z jakich z powodzeniem korzystały już nasze prababki, jednakże warto zapoznać się również z tymi, jakie wykorzystują najnowsze technologie i wyniki długoletnich badań.

Liść kapusty… 

Wyciągi z soku ze świeżej kapusty znane są ze swoich właściwości ściągających oraz łagodzących. Między innymi dlatego już od wielu lat z powodzeniem zaleca się jako pierwszy środek łagodzący przyłożenie schłodzonego, ponakłuwanego widelcem liścia białej kapusty do obolałej piersi. Chłód łagodzi ból, zaś sok wydobywający się z nakłuć przenika do skóry i łagodzi obrzęki. Działa również delikatnie antyseptycznie.

Nakładki silikonowe 

Ogromną popularnością cieszą się nakładki silikonowe, które są elastyczne i dzięki dziurkom, jakie się w nich znajdują umożliwiają karmienie piersią. Jednakże trzeba pamiętać o tym, że nie każde dziecko będzie chciało ssać pierś z nakładką i nie w każdym przypadku one pomogą, szczególnie że używając takich silikonowych nakładek i tak należy dodatkowo kupić maść łagodzącą podrażnienia.

Nakładki z metali szlachetnych 

Silverette-1Zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeśli chodzi o nakładki na piersi wykonane z metali szlachetnych takich jak na przykład srebrne nakładki na brodawki piersiowe Silverette ze sklepu www.babymama.pl , które po raz pierwszy były używane przez włoskie mamy.

Silverette to dwie malutkie nakładki wykonane ręcznie ze srebra najwyższej próby (925). Są higieniczne, łatwe w użyciu i bardzo skuteczne. Chronią i dezynfekują brodawki piersiowe, przez co zapobiegają powstawaniu ran i podrażnień. Silverette są używane i polecane na oddziałach położniczych wielu włoskich szpitali, co świadczy o medycznym charakterze produktu.

Srebrne nakładki na brodawki piersiowe Silverette cena: 220 pln www.babymama.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Minionki rozrabiają na bananach Chiquita


Są małe, żółte, uwielbiają rozrabiać i …kochają banany Chiquita! To oczywiście Minionki, które w filmie „Minionki rozrabiają” wkroczyły 12 lipca na ekrany kin.

Aby Minionki miały zawsze zapas świeżych bananów, marka Chiquita nawiązała współpracę z producentem filmu. Już teraz na bananach pojawiły się promocyjne naklejki z wizerunkami małych bohaterów. Pałaszując pyszne i zdrowe banany Chiquita, dzieci mogą zebrać całą kolekcję aż 28 Minionków.

 Chiquita zawsze wywoływała uśmiech na twarzach dzieci i dorosłych, ale tego lata postanowiła skraść serca wielbicieli kina familijnego i rozpoczęła współpracę  z Universal Pictures, producentem hitu filmowego „Minionki rozrabiają”. Już teraz na bananach Chiquita pojawiły się unikalne naklejki z wizerunkami ulubieńców dzieci. A dlatego, że Minionki kochają banany Chiquita, teraz z łatwością uda Ci się przekonać swoją pociechę do sięgnięcia po zdrową przekąskę w postaci pysznych bananów,
a możliwość zebrania kolekcji aż 28 wyjątkowych, śmiesznych Minionków, sprawi dzieciom nie lada frajdę. Niech, więc banany Chiquta zostaną najczęściej wybieraną przekąską przez całą twoją rodzinę,
bo „nic nie smakuje tak jak Chiquita”.

Chiquita_Minionek5  Chiquita_Minionek4

 

Nie bez powodu banany Chiquita to ulubiona przekąska Minionków. Są pyszne, świeże i pełne wartości odżywczych. Dodadzą Twojemu dziecku zdrowej energii, której bardzo potrzebuje podczas zabawy i nauki. Banany są bogatym źródłem potasu i witaminy B6, która wspiera system odpornościowy. Dodatkowo potas jest odpowiedzialny za prawidłową pracę mięśni i dobrą koncentrację, dlatego warto przed wysiłkiem umysłowym zjeść banana, aby z łatwością odrobić każde zadanie domowe. Banany są też bogatym źródłem błonnika, niezbędnego do prawidłowej pracy układu pokarmowego. Podając dzieciom banany Chiquita, zmniejszasz ryzyko częstego sięgania po słodycze i inne niezdrowe przekąski. A co najważniejsze – teraz rozrabia na nich aż 28 różnych Minionków!

Chiquita_banany z naklejkami

O firmie Chiquita Brands International

Chiquita jest wiodącym na świecie sprzedawcą, producentem i dystrybutorem wysokiej jakości świeżych oraz przetworzonych artykułów spożywczych od bananów poprzez inne owoce, aż po zielone sałaty. Wszystkie produkty firmy Chiquita są tak przygotowane, aby zdobyć serca i uśmiechy konsumentów na całym świecie. Chiquita chce pomóc konsumentom na całym świecie cieszyć się z jedzenia zdrowych i pożywnych, świeżych produktów.

Produkty firmy sprzedawane są pod markami premium Chiquita® i Fresh Express®. Generując ponad 3 miliardy rocznego przychodu, firma zatrudnia 20 000 pracowników i obsługuje prawie 70 krajów na świecie.  Szczegółowe informacje można uzyskać na stronie internetowej www.chiquita.com i  www.chiquita.pl.

Przedstawicielstwem firmy Chiquita w Polsce jest firma Chiquita Poland Sp. z o.o, z siedzibą w Krakowie.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Tylko w Twoich rękach…


Jak zaczęła się nasza historia…. zwyczajnie, choć z przerwą. Nie szukałam miłości, sama mnie znalazła. Wyznawałam zasadę, co ma być to będzie. Na początku nie było gromu z jasnego nieba, strzały Amora i motyli w brzuchu. Wszystko przyszło z czasem. Ale zacznijmy od początku.

Były wakacje, jak co dzień umówiłam się z przyjaciółką na tenisa stołowego. Stoły do gry były zajęte wiec usiadłyśmy na pobliskich stolikach do szachów, by poczekać na ich zwolnienie. Po jakimś czasie podeszło do nas dwóch starszych chłopaków. Zapytali czy mogą się dosiąść.  My, lekko speszone 14 – latki, zgodziłyśmy się. Nawiązała się rozmowa. Jeden z nich zaproponował, że odprowadzi mnie po grze do domu. Było blisko wiec się zgodziłam, choć trochę niepewnie.  Wyprzedzę wasze pytanie … nie to nie był mój przyszły mąż. Od tego momentu spotykaliśmy się codziennie.  Nowy znajomy stał się członkiem naszej paczki. Czy to lato czy zima razem spędzaliśmy czas. Pewnego dnia mój nowy znajomy przyszedł z kolegą. Jak się dowiedziałam swoim przyjacielem. Szliśmy akurat paczką na koncert wiec im więcej ludzi tym lepie – raźniej i weselej.  Nowo poznany chłopak nie przypadł mi do gustu, jakiś taki małomówny był.  A może nie zwracałam na niego uwagi, bo zwyczajnie nie szukałam chłopaka. Minęły wakacje kontakt się urwał.

Owego cichego chłopaka spotkałam ponownie po 3 latach przypadkiem (tak myślałam) na 18 u koleżanki z klasy. Okazało się, że są znajomymi. Usiadł obok mnie. Wiedziałam, że jedynymi osobami, które znał w tym gronie była solenizantka, ja i moja przyjaciółka. By nie czuł się głupio postanowiłam zapoznać go z resztą. Tak zaczęła się nasza rozmowa. Nie był to ten sam chłopak, którego pamiętałam. Mimo, że się dobrze nie znaliśmy rozmowa kleiła się w jedna spójną całość. Miałam wrażenie, że czyta w moich myślach. Pamiętam jego uśmiech i wspólne tańce. Po imprezie miałam wracać z kolegą z klasy. Plany uległy zmianie. Odprowadzał mnie P., bo miał ponoć po drodze (oczywiście okazało się to nieprawdą). Trasa szybko nam minęła. Rozmawialiśmy chyba o wszystkim jak dobrzy znajomi.  Pod klatką zastanawiałam się, czy poprosi mnie o numer telefonu. Nie zrobił tego, a ja nie byłam z tych dziewczyn, które pierwsze go podają. W poniedziałek w szkole koleżanka powiedziała, że ma dla mnie 2 wiadomości. Mój bodyguard poprosił ją o mój numer, a drugi znajomy chciał iść ze mną na studniówkę. Fajnie tylko obaj w tym samym dniu chcieli się ze mną umówić. No i masz babo placek. Nie chciałam stracić 2 okazji, wiec w sobotę poszłam na studniówkę, a pizzę z P. przełożyłam na niedzielę.  Kobieta przedsiębiorcza, upiekła 2 pieczenie prawie na 1 rożnie.

Jak się domyślacie nie była to jedyna pizza, którą wspólnie zjedliśmy. Po niej były kolejne. Wspólne wypady do kina i spacery wieczorem w towarzystwie gwiazd.  Po jakimś czasie, gdy byliśmy już parą dowiedziałam się, że nasze spotkanie na 18-ce nie było przypadkowe. P. miał w ogóle nie przychodzić, ale dowiedział się że ja tam będę i zmienił plany. Podobałam mu się wcześniej, ale jakoś nie miał odwagi i bał się, że nie zechcę starszego o 5 lat chłopaka.

Dziś śmiać mi się chce, gdy przypomnę sobie jak tak uparty przychodził po 2-3 razy dziennie tylko po to by towarzyszyć mi nawet zimą w spacerze z psem, który potrafił trwać tylko 15 minut, bo mały pies szybko marzł. Mój chłopak szedł do mnie 30 min w jedną stronę, by pospacerować wspólnie chwilę i znów wracać. Tłumaczyłam mu, że to bez sensu.  On mówił, że każda chwila ze mną jest ważna, nie mają znaczenia wszystkie, w których mnie przy nim nie ma. Mile wspominam wiersze, które mi pisał, te motyle w brzuchu i walenie serca, gdy nadchodził czas spotkania, pierwszy pocałunek…

Minęła szkoła średnia, nadeszły studia. Początkowo mieszkaliśmy w innych miastach widywaliśmy się, co dwa tygodnie. Codziennie wisieliśmy wieczorami na telefonach. Komórki zapalały się do czerwoności. Później ja rozpoczęłam pracę u nas w mieście i dojeżdżałam weekendami na uczelnię.  P. również pracował na miejscu, wiec po pracy dzień był nasz.

Pół roku temu minęło 9 lat od czasu, gdy jesteśmy razem, prawie 4 lata po ślubie.  A ja nadal kocham tego mojego wariata z duszą romantyka, choć nie raz mnie denerwuje i mam ochotę mu przyłożyć. Mimo, że dzieli nas 5 lat różnicy od początku stanowiliśmy zgrana parę. Oczywiście sprzeczamy się jak każde małżeństwo, mamy ciche dni i chwile zwątpienia. Mieliśmy po drodze małe zawirowania w związku. Pojawiły się one jakiś czas po powiększeniu naszej rodziny. Na szczęście minęły, a my na nowo nauczyliśmy się siebie. Każde z nas musiało odnaleźć się w nowej sytuacji.  Przez tę prawie dekadę widzę jak się zmieliliśmy, wspólnie dojrzeliśmy, dotarliśmy. Może związek trochę stracił na spontaniczności zachowań – z dzieckiem jednać trzeba niektóre rzeczy planować – to nadal darzymy się tym samym uczuciem i szacunkiem jak na początku. Nie raz potrafimy siebie nawzajem zaskoczyć i pomimo nie łatwego życia we dwóję walczymy by się nie zgubić.  Nie wyobrażam sobie życia u boku innego mężczyzny. Wiem, że ten mój niedoskonały mąż, mający swoje wady jak każdy to najcudowniejszy prezent od losu. Przy nim czuje się prawdziwą kobietą. Akceptuje mnie taką jaka jestem.

Dziś nie raz patrząc na naszego synka śmiejemy się, że gdy ja byłam w jego wieku mój mąż już chodził do szkoły: uczył się pisać i liczyć a ja dopiero mówić.  Fajnie można tak porównać tę różnicę wieku, która w dorosłym życiu nie jest już taką milową przepaścią.

Liczę, że w przyszłości mój synek znajdzie też osobę bliską sercu, z którą będzie dzielił troski i radości życia codziennego. A patrząc na nią nie będzie żałował lat wspólnie spędzonych lat, tylko czekał na kolejne.

Mam nadzieję, że Wy także czasem z uśmiechem na ustach wspominacie początek waszej wspólnej drogi. Często to robicie? Jak dawno temu los skrzyżował Wasze drogi?

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close