Zabawka, która rośnie razem z dzieckiem


Czy zabawka, która rośnie razem z dzieckiem, to dobre rozwiązanie? Zdecydowanie tak!  Powodów jest przynajmniej kilka. Z każdym miesiącem życia malucha zwiększają się jego zdolności percepcyjne, rozwija się kreatywność, włącza się wyobraźnia. Dziecko co rusz, z radością i nieskrywaną dumą odkrywa tę samą zabawkę na nowo. To kształtuje postawę i charakter pociechy- jej asertywność, ciekawość świata, pomysłowość.

Nigdy się nie znudzi

Zabawki, które rosną razem z dzieckiem to świetna alternatywa dla produktów dedykowanych określonej grupie wiekowej. To bardzo praktyczne rozwiązanie, które daje najmłodszym realną szansę na poznawanie coraz to nowych możliwości ulubionej maskotki. A interaktywna, pluszowa zabawka Miś Ricco jest tego doskonałym przykładem. Idealnie nadaje się do tulenia, do nauki i do zabawy. Reaguje na potrzeby dziecka, uczy, gra, śpiewa, opowiada, dzięki czemu możliwy jest wielokierunkowy, zrównoważony, harmonijny rozwój pociechy. A dzięki dostępnej aplikacji i portowi USB umiejscowionemu na plecach misia, rodzic może wgrywać dowolne nagrania, bajki i piosenki. Efekt? Miś Ricco ciągle zaskakuje, nigdy się nie nudzi, bezustannie stymuluje rozwój malucha.

Na rosnące wymagania

Miś Ricco nie jest zwykłą maskotką. Nie jest też standardową zabawką interaktywną. Dlaczego? Ponieważ na każdym etapie użytkowania można go w pełni dostosować do potrzeb i wymagań małego odkrywcy świata. Możliwość dodawania nowych nagrań, bajek, piosenek, opowiadań w zależności m.in. od wieku dziecka, jego zdolności lingwistycznych, upodobań, czyni  z Misia Ricco zabawkę prawdziwie wyjątkową. Tym bardziej, że Ricco może się komunikować z maluchem zarówno po polsku, jak i po angielsku- wystarczy wgrać ulubioną bajkę szkraba w języku angielskim, by pociecha mogła się osłuchać z językiem obcym.

Made in Poland

Miś Ricco został wyprodukowany w Polsce. A to zobowiązuje. Dbałość o najmłodszych użytkowników widać tutaj na każdym kroku- i na płaszczyźnie doboru surowców i materiałów, z jakich miś został wykonany, i na poziomie dźwięku, którym Ricco bezustannie operuje, i w ilości nagraniowych możliwości, jakimi dysponuje zabawka.

Miś Ricco spełnia najbardziej wygórowane oczekiwania małych zabawkowiczów. Jego niezawodność i pełne bezpieczeństwo stosowania potwierdza m.in.  Certyfikat Bezpieczeństwa CE.

Więcej informacji o interaktywnym, pluszowym Misiu Ricco, którego można stworzyć samemu w  4 prostych krokach, dzięki specjalnemu kreatorowi, rodzice znajdą na www.misiomat.pl Miś Ricco – cena www.misiomat.pl

Nagrania są dostępne na stronie www.sklep.misiomat.pl

misiomat1

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Mama na spacerze


Im więcej czasu spędzasz z dzieckiem na świeżym powietrzu, tym lepiej. Nie od dziś bowiem wiadomo, że spacer to solidna porcja zdrowia- i dla ciebie, i dla maluszka. Dotleniony organizm sprawniej funkcjonuje i lepiej się rozwija.

Dla odporności

Nie ma skuteczniejszego sposobu wspierania odporności dziecka niż spacerowanie. Spędzając czas na świeżym powietrzu, organizm malucha uczy się m.in. tego, jak radzić sobie z trudnymi sytuacjami. Zmienne warunki atmosferyczne, załamania pogody, wahania temperatury to świetny trening dla rozwijającego się układu immunologicznego, którego zadaniem jest m.in. ochrona przed wirusami czy bakteriami.  Ale to nie wszystko. Spacery dostarczają organizmowi witaminy D- niezbędnej dla prawidłowego i zrównoważonego rozwoju. Wytwarzana pod wpływem promieni słonecznych witamina D ma bowiem bezpośredni wpływ na rozwój kości i uzębienia malucha, jego układ nerwowy, wygląd i kondycję skóry.

Dla rozwoju

Spacery to samo dobro. Nic tak bowiem nie wpływa na kondycję zdrowotną najmłodszych, ich formę, stan odporności czy zdolności poznawcze, jak dwugodzinny pobyt na świeżym powietrzu każdego dnia.

W pierwszych tygodniach po porodzie niemowlę koncentruje się wyłącznie na pozytywnych doznaniach i doświadczeniach- głównie na wygodzie podróżowania wózkiem. Dopiero z czasem zaczyna dostrzegać świat- nowe zjawiska, nieznane kolory, zapachy i dźwięki. Warto wykorzystywać tę naturalną chęć odkrywania rzeczywistości i jak najwięcej czasu spędzać z dzieckiem poza domem.

Wygoda spacerowania

Co zapewnia młodej mamie ponadprzeciętny komfort spacerowania? Specjalne, funkcjonalne, nowoczesne i komfortowe rozwiązania, takie jak nosidełka biodrowe Hipseat z integralnym siedziskiem dla dziecka. Nosidełko zostało zaprojektowane z myślą o zdrowiu i wygodzie młodych mam i ojców oraz bezpieczeństwie najmłodszych. Szeroki pas zapinany wokół talii rodzica wspiera jego plecy, a siedzisko- zaprojektowane tak by zastępować rękę mamy pod pośladkami malucha- pozwala równomiernie rozłożyć ciężar niemowlęcia wokół talii, bioder i miednicy mamy.

Nosidełko biodrowe Hipseat są przeznaczone dla dzieci od 6. miesiąca do 3. roku życia. Świetnie sprawdzają się zwłaszcza w okolicach pierwszych urodzin- gdy dziecko ochoczo stawia pierwsze kroki, podejmuje pierwsze próby samodzielności, staje się niezależne i chce samo spacerować. Nosidełko przychodzi z pomocą, gdy maluch traci siłę i chce do mamy na ręce.

Więcej informacji o nosidełku biodrowym Hipseat 2013  rodzice znajdą na stronie sklepu www.sklep.mavero.pl Nosidełko biodrowe Hipseat 2013- 189,00 pln   www.sklep.mavero.pl           

nosidło                                

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

20 lat minęło! Urodziny magazynu Kaczor Donald


Pismo Kaczor Donald obchodzi w tym roku 20. urodziny w Polsce, jego główny bohater to laureat Oskara, celebryta uhonorowany własną gwiazdą na bulwarze Hollywood. Numer 11/2014, dostępny
w sprzedaży od 21 maja br., będzie wydaniem jubileuszowym. Wielkie świętowanie rocznicy dla dzieci i wszystkich fanów odbędzie się 24 maja na płycie Stadionu Narodowego podczas Warszawskich Targów Książki.

Kaczor Donald – najzabawniejsze pismo świata zadebiutowało na rynku 28 kwietnia 1994 roku. Aktualne obchody to wielkie święto nie tylko dla redakcji, która regularnie przygotowuje dwutygodnik, ale przede wszystkim dla czytelników – wiernych kaczkofanów. Urodziny uświetni wizyta rysownika komiksów o Kaczorze Donaldzie Gianluci Panniello, który poprowadzi też kurs rysowania postaci komiksowych podczas radosnego świętowania 24 maja na Stadionie Narodowym. Wśród mnóstwa dodatkowych atrakcji m.in. punkt wymiany komiksów GIGANT, gra terenowa, koło fortuny, gry wielkoformatowe, rysowanie najdłuższego komiksu świata z bohaterami Kaczogrodu i oczywiście dmuchanie świeczek na WIELKIM torcie oraz jego konsumpcja, a także niezliczona ilość innych niespodzianek, jak również nagród do wygrania. Start urodzin o godz. 10.00.

image001

Kaczora Donalda nie trzeba nikomu przedstawiać – tę kultową postać znają mali i duzi. Jest on pozytywnym bohaterem z dzieciństwa, który pomimo wiecznie prześladującego go pecha, swoją dobrą energią i poczuciem humoru wciąż łączy pokolenia. Kaczor Donald po raz pierwszy pojawił się na ekranach kin w 1934 roku. Szybko stał się również bohaterem komiksów, których najpopularniejszymi rysownikami byli Carl Barks i Don Rosa. Pierwsze wydanie pisma Kaczor Donald na świecie ukazało się w 1949 roku. Obecnie ukazuje się w ponad 40 krajach. W polskich kioskach drukowane przygody Donalda można śledzić od 1991 roku – początkowe publikacje to miesięcznik DONALD DUCK i MICKEY MOUSE. Oba miały po 32 strony komiksowe.Po 2. latach funkcjonowania miesięcznik DONALD DUCK został zamknięty, a pismo MICKEY MOUSE stało się dwutygodnikiem. 28 kwietnia 1994 roku to ważna data dla wszystkich kaczko-fanów, wtedy bowiem w miejsce MICKEY MOUSE pojawił się nowy dwutygodnik KACZOR DONALD. Pismo składało się z 48 stron, do każdego numeru dołączona była dodatkowa atrakcja.

image002

Dawka kilkudziesięciu kipiących humorem stron komiksu o przygodach Donalda, Sknerusa, Myszki Miki i Goofiego, wzbogacona o łamigłówki, konkursy i inteligentne zabawy słowne ukazuje się nieprzerwanie na polskim rynku od 20 lat. W polskim wydaniu pisma swoje komiksy publikowali najlepsi rysownicy wytwórni Disneya – m.in: Carl Barks, Don Rosa, Romano Scarpa, Vicar, Marco Rota i William Van Horn. Popularnością cieszą się również oryginalne prezenty „kaczorowe” dołączane do gazety – zabawki, gadżety do robienia kawałów. O olbrzymiej popularności pisma mówią też niektóre dane z historii magazynu. Polski magazyn został wydany już w ponad 900 numerach w łącznym nakładzie blisko 115 mln egzemplarzy! Warto wspomnieć, że największą sprzedaż odnotował 10. numer tygodnika z 1999 roku, który rozszedł się w ponad 289 000 egzemplarzy. Dziś regularnie ukazują się też inne pisma z bohaterami z Kaczogrodu – GIGANT POLECA, MEGA GIGA, MAMUT GIGANT, MIKI MAX. Więcej informacji na stronie www.kaczordonald.pl.

Okładka pierwszego numeru dwutygodnika Kaczor Donald

okladka_pierwszy numer_KD_1994

 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

SN i CC po mojemu


Jako jedyna z naszej dziesiątki blogujących mam, doświadczyłam zarówno porodu siłami natury jak również poprzez cięcie cesarskie. Ze względu na sporą ilość pytań typu – co lepsze SN czy CC, co bym wybrała jeśli miałabym taką możliwość, jakie zalety a jakie wady mają te dwa sposoby wydania potomka na świat itp. – postanowiłam zebrać swoje doświadczenia i odczucia w tym wpisie. Podkreślam jednak, że są to wnioski i przemyślenia, które wynikają z moich przeżyć związanych z porodami.

Chyba najprościej będzie jeśli wypunktuję Wam wszystkie moje pozytywne i negatywne odczucia, więc do dzieła.

SN – moje plusy

– szybko wróciłam do formy, sprawności i samodzielności w opiece nad noworodkiem i samą sobą. Już w szpitalu śmigałam na pełnych obrotach 😉 Chociaż później już nie było tak kolorowo.

– kontakt z dzieckiem, to takie oczywiste, choć w tym wypadku u mnie wyglądał on dość kiepsko ze względu na komplikacje poporodowe moje i córeczki. Niemniej jednak chodzi mi o wspólną fizyczność, jedność podczas poszczególnych etapów porodu. Wspólnie przeżywanie go wraz z dzieckiem, słuchanie bicia serca, czucie każdego ruchu.

– czułam satysfakcję, że dałam radę, pomimo tego, że poród był wywoływany, skurcze krzyżowe, zero znieczulenia. Jestem po prostu z siebie dumna.

– szybko powróciłam do aktywności fizycznej, żadne ćwiczenia nie sprawiały mi kłopotu. Dzięki czemu wyglądałam jak przed ciążą i czułam się atrakcyjna.

– jak tylko podjęliśmy decyzję o kolejnym dziecku, zabraliśmy się do działania, co jest niemożliwe po cc. Tu wskazane jest zachowanie większego odstępu pomiędzy kolejnymi ciążami.

– nabrałam większej świadomości własnego ciała, co i jak w nim funkcjonuje. Poczułam się bardziej kobieco niż kiedykolwiek, co też przekładało się na sprawy łóżkowe 🙂

– podziw dla samej siebie, nie wpadłam w jakiś narcyzm, ale skoro urodziłam dziecko = jestem superkobietą – supermamą 😉

CC – moje plusy

– po kilkudniowych próbach wywołania naturalnego porodu, jednak lekarz zdecydował się na cięcie cesarskie, które mogę podsumować krótko – wszystko odbyło się szybko i bez bólu.

– mogłam ucałować synka i poczuć jego ciepło, cały czas widziałam co się z nim dzieje, po zszyciu był ze mną, pomimo aparatury, braku możliwości poruszania się, czułam go przy piersi – nie zapomniane uczucie.

– krótszy i łagodniejszy połóg, który trwał ok. 3 tygodni i był mniej obfity niż po porodzie SN.

– jako, że w głowie ciągle dudniła mi myśl, że syn może mieć ponad 4 kg (na co też wskazywał mój ogromny brzuch i pomiary podczas badań USG), wydaje mi się, że cc było zdecydowanie bezpieczniejsze dla mnie i dziecka. I do dziś dziękuję, że lekarz zdecydował się tak rozwiązać moją ciążę.

– czułam się mniej odarta z mojej intymności – oczywiście podczas przygotowań do CC również byłam naga, to jednak nie krążyło wokół mnie mnóstwo ludzi, nikt co chwila na mnie nie patrzył, nie zaglądał to tu to tam itp.

– nienaruszone krocze. Choć wiem, że podczas CC mocno nadwyręża się szyjkę macicy, to jednak nietknięte krocze to dla mnie plus.

– ktoś zapyta jeszcze co ze znieczuleniem, u mnie akurat było ono wykonane bezboleśnie i bez żadnych późniejszych komplikacji.

SN – moje minusy

– bóle porodowe, skurcze czyli jak najbardziej normalna sprawa podczas naturalnego porodu, niemniej jednak porównując z cc, to są minusy. Rodziłam bez żadnego znieczulenia, poród wywoływany końskimi dawkami oxytocyny oraz bóle krzyżowe.

– bolesne badania, które miały wywołać akcję porodową, jak również podczas samego porodu. Non stop ktoś “tam” gmerał, sprawdzał co i jak i to w taki sposób, że na sam widok zbliżającej się osoby cała się spinałam. Mimo iż, moje skurcze były bardzo bolesne, te badania je przebijały.

– mechaniczne przebicie pęcherza płodowego, gdyż sam nie pękł. Pani doktor zrobiła to ogromną pęsetą a ja miałam wrażenie, że mogę z bólu po ścianach chodzić. Skurcze przy tym to było nic.

– obnażenie z intymności, gdy ja klęcząca na łóżku porodowym, wbijająca paznokcie w oparcie i z wypiętym tyłkiem walczyłam o każdy milimetr rozwarcia, personel szpitala spokojnie sobie dreptała tam i z powrotem. Wiem, wiem że dla nich to normalka, ale ja nie czułam się komfortowo gdy ciągle otwierali drzwi na korytarz. Choć i tu muszę przyznać, że tekst ten piszę już prawie 3 lata po tym porodzie i takie mam odczucia, ale chyba w tej danej chwili, tam na sali nie do końca miało to aż tak ogromne znaczenie.

– większa, w moim mniemaniu, możliwość komplikacji u dziecka. U małej doszło do lekkiego niedotlenienia.

– próby wyciskania dziecka na siłę za pomocą zrolowanego prześcieradła zaczepionego o bok łóżka – nie zgodziłam się na takie traktowanie. Jedyny ucisk personelu nastąpił podczas ostatecznego parcia, gdy córka była już prawie na świecie.

– naruszenie tkanek i mięśni krocza mnie nie ominęło. Doszło do pęknięcia i nacięcia krocza.

– bolesność krocza utrzymująca się dość długo, chociaż pierwsze dni były zupełnie bezbolesne. Dyskomfort zaczął się gdy, wszystko zaczęło się goić.

– wrastanie szwów, które nie zostały wyciągnięte. Powstało u mnie okropnie bolące zgrubienie, przez które prawie płakałam. Dopiero gdy szwy zaszły ropą, sama je wyciągnęłam.

– długi połóg, który trwał u mnie równo 6 tygodni i już miałam tego serdecznie dość.

– wyczerpanie i zmęczenie, utrzymujące się przez dłuższy czas po porodzie, mogłam spać w każdym miejscu, w każdej pozycji i o każdej porze.

– strach przed porodem dziecka z dużą wagą.

CC – moje minusy

– blizna widoczna do końca życia

– przez pierwsze 2 tygodnie odczuwałam duży dyskomfort, ból, mała mobilność, samodzielność. Oj, musiałam się namęczyć by wstać z łóżka, towarzyszył mi duży ból, a czynność zajmowała dużo czasu.

– długi powrót do aktywności fizycznej – wszyscy odradzali mi ćwiczenia, forsowanie się, straszyli że może się coś stać ze szwami, zrobią się zrosty i szczerze sama czułam, że muszę swoje odczekać.

– dłuższy czas na „wklęśnięcie” się brzucha, oj i to zdecydowanie dłuższy niż przy SN, ale u mnie to też związek z kolejnym myślnikiem.

– większa możliwość rozejścia się mięśni prostych brzucha i z wiązane z tym komplikacje. Mimo, że jestem drobnej budowy, nie mam nadwagi – mam rozejście i strasznie mi z tym źle. Mój brzuch nie może wrócić do pożądanej przeze mnie formy. A dyskomfort odczuwam nawet przy noszeniu dzieci na brzuchu, jakby mi ktoś po wnętrznościach dreptał. Aktualnie walczę z tym ćwiczeniami i mam nadzieję, że uda się wrócić do “kaloryfera”.

– ból obręczy barkowych podczas zabiegu i dobę po nim. Podczas CC mocno bolało, ale z relacji lekarzy wiem, że to normalna reakcja która może wystąpić.

– długo odczuwalny ból blizny podczas wykonywania różnych czynności, podczas spania na brzuchu czy w chwilach gdy dziecko się po mnie wspina i uciska brzuch.

– zależność od innych w pierwszej dobie po porodzie.

– dłuższy czas, w którym można zdecydować się na kolejne dziecko – blizny muszą być mocne przed kolejną ciążą i porodem.

-większe prawdopodobieństwo kolejnego CC przy następnych porodach.

– CC to jednak operacja, która niesie za sobą komplikacje. U mnie oprócz nagłego, ale na szczęście chwilowego, spadku mojego tętna, podczas którego czułam “że odlatuję” nic poważniejszego się nie wydarzyło.

 

To by było tak według mnie. Na pewno jeszcze o czymś zapomniałam, coś pominęłam, jednak te najważniejsze i najbardziej zapamiętane odczucia zostały wyliczone.

Pamiętajmy jednak, że poród, niezależnie w jaki sposób przebiega, i cała fizjologia z nim związana jest sprawą niezwykle indywidualną. U niektórych pewne sytuacje mogą wyglądać i być odczuwane zupełnie inaczej.

Ilość myślników jest różna i choć na pierwszy rzut oka siły za i przeciw nie są wyrównane, ważna jest wartość poszczególnych wyliczeń. A poród, obojętnie w jaki sposób przebiega, jest najcudowniejszym początkiem nowego, wspólnego życia:)

A jeśli zapytacie mnie co bym wybrała… nie wiem. Myślę, że pozostawiłabym to przeznaczeniu. No chyba, że byłyby jakieś wskazania, typu duża waga dziecka. Ponieważ mając już porównanie rodzenia córki siłami natury, która ważyła 3400g kiedy nie było łatwo, to nie wyobrażam sobie porodu syna – 4200g. I jestem wdzięczna mojemu lekarzowi za podjęcie decyzji o rozwiązaniu ciąży przez cięcie cesarskie.

A jakie są Wasze doświadczenia i odczucia związane z porodem? W jaki sposób Wasze małe cuda przyszły na świat? Co jeszcze dorzuciłybyście do tych wyliczeń?

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

26 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
pocopotka j
pocopotka j
10 lat temu

Starszą córkę urodziłam siłami natury,bez znieczulenia.Było to 10lat temu,pamiętam jednak,że wpadłam w straszną histerię i chciałam wracać do domu przy 8cm rozwarcia.Byłam młodsza,więc już kilka godzin po porodzie byłam na nogach.jedyne co źle wspominam to pielęgniarkę,która nakrzyczała na mnie,że dzidzi nie potrafię nakarmić.niestety córka przeszła na butelkę już dwa dni po porodzie-szpitalne dokarmianie,moja temperatura i brak pomocy.Młodzszą córkę urodziłam w 2012 roku więc świadomość inna,opieką medyczną lepsza,tu i pomoc pani od laktacji w szpitalu była-córkę karmię piersią do dziś.poród tym razem jednak z komplikacjami,bo przez cesarskie cięcie przez mój stan przed rzucawkowy.cudem nie straciłam wzroku.blizna boli czasem nadal.

maja
maja
10 lat temu

Do porodu pojechałam ze skurczami co 8 minut – gdy dojechałam do szpitala były już co 6 ( była to niedziela 7 rano kiedy dojechaliśmy na miejsce – badanie – rozwarcie na 1 !!! gdzie tam do 10 ;/… chodzić chodzić i jeszcze raz chodzić żeby przyspieszyć. O 10 akcja nieco zwolniła -skurcze znów co 8 minut. Najgorsze te badania – miałam podobne uczucie- na widok zbliżającej się położnej lub lekarza aż się cała prężyłam na myśl o tym „sprawdzaniu”. Skurcze zaczęły przybierać na sile -jednak cały czas były co 8 minut. I tak całą niedzielę. Późnym popołudniem stwierdzili że… Czytaj więcej »

Kasia Kucharczyk
Kasia Kucharczyk
10 lat temu

Ja jestem po 2 cesarkach,jedna w 2010r i druga w 2012.Pierwsza CC była wskazaniem bo było zagrożenie że moja córka będzie ciężko chora i do tego miałam wysokie wielowodzie.Na szczęście córcia urodziła się całkowicie zdrowa,podejrzenie było błędnym odczytaniem obrazu USG.Ale swoje przeżyłam,martwiąc się od 7miesiąca ciąży.Druga cesarka była z wyboru,ale lekarz prowadzący sugerował tak zakończenie ciąży z powodu wcześniejszej cesarki,która odbyła się 2lata wcześniej.W szpitalu dali mi wybór,i nie próbowali namawiać na SN jak zdecydowałam się na CC.I chyba nie żałuję,że nie rodziłam SN,nie wiem czy dałabym radę,bo wiem jaki mam niski próg bólu i bałabym się,gdybym zdecydowała się przy… Czytaj więcej »

Zuzu
Zuzu
10 lat temu

ja rodziłam w 2013 roku, SN. Przed porodem długo myślałam czy lepsze jest CC czy poród SN. Nadal trudno mi to ocenić, jednak zgadzam się z większością informacji w tekście. Miałam to szczęście, że poród trwał bardzo krótko 3,5h, jednak ból jest naprawdę nie do zapomnienia. Z plusów porodu SN: bliskość z dzieckiem, poczucie że cały trud porodu, cały ten ból jest dla niego, że tylko dzidziuś się liczy; szybki powrót do formy+ładna sylwetka; łatwiej rozpocząć karmienie piersią (większa mobilność). @kasiakucharczyk:disqus ja też mam niski próg bólu, gdybyś musiała urodzić SN dałabyś radę, nie miałabyś innego wyjścia 😉 ja pamiętam… Czytaj więcej »

Justyna Wakuła-Król
Justyna Wakuła-Król
10 lat temu

Też mam za sobą i cc i sn. cieszę się że drugą córeczkę urodziłam cc bo była wcześniakiem i podejrzewam że jednak dzięki temu nie ma żadnych problemów zdrowotnych pomimo że punkty apgar były kiepskie. Synek rodził sie siłami natury poród był szybki ale bez znieczulenia. Ja lepiej zniosłam sn. Chodzenie z blizną trudności we wstawaniu dren z rany i dwa worki ,nie mogłam się wyprostować ani kaszlnąć.Żeby zobaczyć córeczkę musiałam czołgać się po schodach bo była na innym oddziale. Miałam znieczulenie ogólne i po obudzeniu nie widziałam dziecka. Acha szwy po porodzie sn zdjęto mi jeszcze w szpitalu-byłam tam… Czytaj więcej »

DOROTA
DOROTA
10 lat temu

MADZIA JESTEŚ DZIELNĄ KOBIETKĄ!!!

bernadetta bolek
bernadetta bolek
10 lat temu

Jestem po trzech porodach sn każdy z nich byl inny i każdy nastepny szybszy łatwiejszy. Choć pierwszy wspominam podobnie jak ty było ciężko a mały urodził się siny i niedotleniony. dzieci miały 4100, 3700 i ostatni 4200 gdyby nie nacięcie wogole nie czulabym się jakbym dopiero co urodziła. Dziś mijaja dwa tyg od porodu a połóg juz prawie dobiega końca. Więc myślę że szybciej doszłam do siebie niż gdybym miała cc

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

U mnie 2 porody SN. Takie miałam marzenia, choć było one od siebie diametralnie inne. Pierwszy poród 18 h indukowany ból masakryczny, drugi poród 1,5 h nawet nie wiedziałam co i kiedy, do szpitala dotarłam po godzinie od skurczu, a po kolejnych 30 minutach miałam dziecko na piersi, ból nie tak straszny. Nie wyobrażam sobie CC, ale wiadomo, że przy sile wyższej niewiele można, trzeba słuchać lekarzy.

Asia
Asia
10 lat temu

Jakie by nie były plusy CC to sobie tego nie wyobrażam!!
Pierwsze dziecko urodziłam SN i choć było ciężko bo syn był duży i „walczyłam” przeszło 15h to drugie też chce urodzić naturalnie. Mam nadzieję że będzie mi to dane 🙂

Agnieszka Kempna
Agnieszka Kempna
10 lat temu

ja również należe do osób ktore pierwszy poród sn – trwał 30 minut 🙂 a drugi póltora roku póżneij ( marzec 2014) cc bo córka pchała sie na świat stopami – bardzo żałowałam ze nie mogła przyjsc na swiat sn bo po pierwszym porodzie nie wybrazałam sobie innego , teraz wiem ze najwazneijsze jest zdrowie dziecka i oba porody są dobre 🙂

Ania
Ania
10 lat temu

Rodziłam SN miałam komplikacje, błagałam o CC, mdlałam ale zero reakcji. Nacięte krocze, hemoroidy. Po porodzie nie mogłam chodzić ani usiąść. Bardzo długo dochodziłam do siebie ok. 2 miesięcy. syn była malutki 2960 a mimo to było ciężko. Bóle krzyżowe mnie wykańczały. Nie mam doświadczenia w CC lecz dowiedziałam się ze mam gronkowca złocistego i by urodzić drugie dziecko (jeśli bym się zdecydowała) powinnam mieć CC żeby dziecko nie przechodziło przez kanał rodny. Nie wiedziałam o tym podczas pierwszej ciązy i syn dostawał antybiotyk. Choć 2 września minie 5 lat ja nadal mam traumę i ciężko mi się zdecydować na… Czytaj więcej »

asia a
asia a
9 lat temu

Jak to jest z tym rozejsciem miesnia prostego? Przeciez to ma miejsce przed porodem. Dlaczego uważasz ze cc ma na to wiekszy wplyw? Bede miec cc i juz wiem ze miesien mi sie rozszedl. Jak dochodzisz do formy?

agula
agula
9 lat temu

Ja mam za sobą 2 cc – pierwsze w 2009 roku miesiąc przed terminem porodu a drugie w 2011 roku. Zawsze marzyłam o porodzie siłami natury i za pierwszym razem bardzo przeżywała ze to cc. Nie wiem co to skurcze, odejście wód czy rozwarcie… Za drugim razem już nie miałam problemu z tym że nie rodze naturalnie. Co do samego cc to za pierwszym razem bardzo szybko doszłam do siebie. Za drugim razem było już niestety ciężej i dłużej zbierałam siły. Aż strach pomyśleć ze w czerwcu czeka mnie cc po raz trzeci – jeden plus to to że wiem… Czytaj więcej »

mahulena
mahulena
9 lat temu

Byłam nastawiona na poród SN.Do szpitala trafiłam w 41 tyg ciąży miałam wystawione skierowanie gdybym nie urodziła w ciągu 7 dni od terminu.Zbadano mnie i stwierdzono małą ilość wód płodowych i zero jakichkolwiek skurczy,zdecydowano jutro rano założą mi balonik na wywołanie.W nocy chyba ze stresu dostałam skurczy i pomyślałam sobie no w końcu coś sie zaczyna dziać,niestety skurczy do rana przeszły a rozwarcie było na 1,5 cm co uniemożliwiło wywoływanie przy użyciu balonika lekarze zdecydowali nadal czekać.Kolejne 2 noce nadal skurcze bez postępującego rozwarcia za to z drgawkami i bardzo wysokim ciśnieniem.Wkońcu po 3 nie przespanych nocach zabrano mnie na… Czytaj więcej »

mahulena
mahulena
9 lat temu

przepraszam nie2450 a 4250 😉

Katarzyna Ł.
Katarzyna Ł.
9 lat temu

tak z ciekawości, bo różne opinie na ten temat słyszałam – czy po cc miałyście dawane zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch???

ferries
ferries
8 lat temu

Tak – klexan. Sa to zastrzyki przeciwzakrzepowe, które wykupujesz sobie sama i wstrzykujesz w brzuch. Jak wstrzykujesz szybko to kompletnie nic nie czujesz 🙂 a jak wolniej bo jest naturalny strach – troszeczkę szczypie. Dziecko by przetrwało bez płaczu 🙂 a wyglądają strasznie.

Katarzyna Ł.
Katarzyna Ł.
8 lat temu
Reply to  ferries

ha… ja też brałam clexane, ale dlatego, że miałam zakrzep. W moim przypadku musiałam dawać powolutku, czasami nawet kilka-kilkanaście minut, bo po wielu zastrzykach mam tak unerwiony brzuch i pełen zrostów, że szybkie wstrzykiwanie powoduje u mnie jedynie ból i siniaki.
Zastrzyki miałam na receptę, wtedy płaciłam jedynie ryczałt, a nie pełną cenę.

Paweł Nowak
Paweł Nowak
7 lat temu

Same patologie. Ile kobiet rodzi w tych szpitalach naturalnie?
To znaczy bez oksytocyny, przebijania pęcherza płodowego i bez nacięcia krocza?
Przecież kobieta nie musi się zgadzać na te interwencje.
A pęcherz płodowy pęka w całości dopiero pod koniec II fazy porodu, a nie pierwszej.

Paweł Nowak
Paweł Nowak
7 lat temu

Ogólnie jak czytam te wasze komentarzy to żal mi was. Ale nie z powodu porodu, ale z powodu waszej głupoty bo nic o nim nie wiecie.
Nawet poród miednicowy nie oznacza konieczności wykonania cesarskiego cięcia.
Te zabiegi są w Polsce bardzo nadużywane.

Poza tym czy dla was poród to kara?
Zamiast chcieć urodzić naturalnie to wy się zachowujecie jakbyście chciały żeby ktoś to zrobił za was.
Wy powinniście walczyć o poród bez interwencji medycznych i w pozycji wertykalnej, a nie potem pisać bzdury że nie mogliście urodzić.

Iza
Iza
3 lat temu
Reply to  Paweł Nowak

Ty tak na serio masz czelnośc się wypowiadać na temat porodu jako facet? Idz sprawdz gdzie Cie nie ma. I przestań się ośmieszać.

ewa kasprzyk
ewa kasprzyk
6 lat temu

Dwa porody Sn trzeci cc Bo dziecki duzo 4120 I co zle wybralam zaluje cc rok mija a ja dojsc do siebie nie moge zrosty na jelitach….roddzie naturalnie a nie slychacie tych leniwtch Lekarz szybko cc latwo dla nich , kobiety rodzily od zawsze I powiklania przy porodzie to rzadkosci tylko tv gada jak cos zle z porodem. Zawsze dziecko wyjdzie sine lekki niedotlenione ale spokijnie nadrobi to z pierwszyn odechem. I cc to,zaden komfort ani dla matki dla dziecka to my sie tam oszukujemy wierzac w Te bzdury.cc to powana opera is ktora da znac po latach…i jest to… Czytaj więcej »

ewa kasprzyk
ewa kasprzyk
6 lat temu

Bardzo dobrze napisane brawo

Dora
Dora
5 lat temu

Ja rodziłam 2x SN. Za drugim razem lepiej bo pierwszy indukowany, ale i tak to było najbardziej bolesne doświadczenie ever i nie jestem w stanie spojrzeć na to inaczej niż egoistycznie, mimo, że poznałam wtedy swoje córeczki. Poród 1 – wywoływany żelem, oksytocyna, okropny masaż szyjki żeby przyspieszyć, chwyt Kristellera (o który potem byłam bardzo zła, bo nikt mnie nie pytał, nie mówił „co to jest” a ja sama nie wiedziałam że można tak „wyciskać” dziecko prawie że leżąc mi na brzuchu… Okropne.), nacinanie krocza zbyt głęboko (co poskutkowało okropnym bólem w tamtym rejonie do momentu kolejnego porodu – tj.… Czytaj więcej »

Beata
Beata
4 lat temu

Witam. Też pierwszy porod miałam SN a drugi cc. Potwierdzam wszystkie powyższe.Poza tym czas powrotu do sprawnosci i samodzielności jest zdecydowanie szybszy po SN. Po cc musiał pomagać mi Maz. Czułam tez zimno,osłabienie , spuchly mi nogi po znieczuleniu, bolało mnie ujście cewki moczowej po cewniku. ALE wszystko minęło po dwóch tygodniach.Wydaje mi się, że dla dziecka lepszy był porod SN. Uważam, że należy zdać się na lekarza (dobrego) i usg. Przy dużej wadze lepszy jest cc, u mojej koleżanki tez było niedotlenienie dziecka.

Aga
Aga
2 lat temu

4 razy siłami natury wszystkie porody oxytocyna bez znieczulenia przeżyłam nie narzekam….

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close