Blogowe WOW


Blogowe WOW to inicjatywa trzech Blogerek – Martyny, Pauliny i Darii. Dziewczyny chciały poznać część blogowego świata osobiście, zrobić coś innego, czego jeszcze nie było. Spotkanie ma przypomnieć uczestniczkom ich dzieciństwo, dlatego skupione jest głównie na Blogerkach parentingowych, które przybędą wraz ze swoimi dziećmi. Nie zabraknie także osób, prowadzących blogi modowe, lifestylowe, czy książkowe. Będą animatorki, zabawy, znajdzie się coś dla mam i coś dla innych. Już teraz organizatorki zapewniają, że będzie duuużo niespodzianek.

Także dzięki Partnerom, którym pragną już teraz serdecznie podziękować! Będzie słodko, kolorowo i wesoło. Zainspirowane przez inne Blogerki postanowiły zrobić loterię charytatywną, którą wspiera szerokie grono sponsorów, wszak dobro powraca (i popłaca).

24 maja 2014 roku w Park Hotel Bydgoszcz  odbędzie się pierwsze spotkanie Blogowe WOW nawiązujące do Dnia Dziecka i powrotu do naszego dzieciństwa. Na spotkaniu będzie także profesjonalny fotograf Wegner-Keiling Photography

Udział zadeklarowało 30 Blogerek z całej Polski (niektóre dojeżdżają nawet 600km!) a w planie jest fantastyczna zabawa – jak byśmy znów były dziećmi! Już teraz organizatorki dziękują za pomoc, wsparcie i okazaną pomoc wszystkim, którzy przyczyniają się do sukcesu WOW.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Tłusty czwartek – zdrowe podejście do diety małego dziecka


Już wkrótce tłusty czwartek – kusząca okazja, aby Twoje dziecko, wraz z resztą rodziny, skosztowało tradycyjnych łakoci. Pamiętaj jednak, że dziecko to nie mały dorosły, a jego dieta musi być starannie przemyślana. Sposób żywienia Twojego malucha podczas 1000 pierwszych dni życia ma kluczowe znaczenie dla jego zdrowia teraz i w przyszłości – wtedy programujesz zdrowie dziecka na kolejne lata.

Zanim dasz dziecku pączka
Warto wiedzieć, że jeden mały pączek z lukrem ma około 290 kcal. Stanowi to prawie 30% dziennego zapotrzebowania malucha na energię. Dzienna norma energetyczna dla dziecka w wieku 1-3 lat wynosi bowiem ok. 1000 kcal. Pączek „pochłania” więc dużą jej część, a przecież nie zawiera cennych składników odżywczych; składa się za to m.in. z tłuszczów nasyconych, które są szkodliwe dla zdrowia i może zawierać dodatkowo aż 9 łyżeczek cukru.

Zbyt duża ilość słodyczy w diecie zaburza regularność posiłków. Bardzo istotne jest, aby dostarczać dziecku niezbędnych składników odżywczych w odpowiedniej ilości. Od momentu poczęcia i przez pierwsze lata życia malucha zachodzi bowiem proces tzw. programowania żywieniowego we wczesnym okresie życia, który – odpowiednio przeprowadzony – zaowocuje w przyszłości zmniejszając ryzyko wystąpienia m.in. otyłości czy chorób układu krążenia oraz pozytywnymi nawykami żywieniowymi, które wypracowane w tym czasie, mają największą szansę na przetrwanie w dorosłym życiu.

Pamiętaj, że dziecko, które nie zna smaku słodyczy, nie tęskni za nim. Wystarczającym urozmaiceniem jego diety są owoce; sporadycznie możesz też podać mu samodzielnie przygotowane smakołyki, bez dodatku cukru. Ale jeśli już zdecydujesz się dać dziecku słodką przekąskę, koniecznie postaraj się o dodatkową aktywność fizyczną, gdyż taki szczególny podwieczorek może spowodować przekroczenie jego dziennego zapotrzebowania na energię.

Jak zaspokoić chęć na słodycze?
Niezdrowe przekąski z łatwością można zastąpić czymś bardziej odpowiednim. Z okazji tłustego czwartku do połówki przygotowanego w domu „pączka” (nie smażonego lecz upieczonego w piekarniku z ciasta drożdżowego) lub małego faworka, podaj dziecku koktajl z jogurtu naturalnego z owocami lub kubek mleka. Dzięki temu maluch szybciej się nasyci i zje mniej „pustych kalorii”. Przy okazji będzie to podwieczorek łączący smaczną przekąskę i podtrzymanie tradycji, a zarazem pozwoli dostarczyć dziecku wartościowe składniki odżywcze.

Na co dzień staraj się również zastępować słodycze np. owocami. Dla dziecka po 6. miesiącu życia najlepszy będzie przecier owocowy; ewentualnie możesz podać mu własnoręcznie przyrządzony kisiel z owoców (bez dodatku konserwantów i sztucznych barwników). Dziecko, które skończyło już roczek, na pewno będzie zachwycone, gdy na podwieczorek podasz mu warstwowy deser jogurtowy, budyń domowy z owocami lub pyszne pieczone jabłko z kruszonką. Takie smaczne, ale zdrowe dania sprawią mu przyjemność, a jednocześnie pozwolą dostarczyć jego organizmowi niezbędne składniki odżywcze.

Samodzielnie przygotuj pączki!
Zdecydowanie warto samodzielnie przygotować dla dziecka pyszne przekąski. Pozwoli to zarówno zadbać o odpowiednią zawartość tłuszczów czy cukru w łakociach, jak i uniknąć wystąpienia innych składników: konserwujących czy poprawiających smak. Warto korzystać z mąki orkiszowej, pełnoziarnistej oraz domowych wyrobów z ograniczoną ilością cukru, takich jak marmolada czy dżem. Jeśli masz taką możliwość, skorzystaj też ze świeżych owoców. Specjalnie na „tłusty czwartek” dla dziecka powyżej 1. roku życia możesz przygotować małego „pączka”: bułkę drożdżową z owocami, upieczoną w piekarniku. Takie metody pomogą zadbać o prawidłowe nawyki żywieniowe Twojego dziecka bez konieczności zrywania z tradycją.

Na stronie programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia” znajdziesz przepisy, które przygotowaliśmy specjalnie dla najmłodszych. Przysmaki takie jak pieczone jabłko z miodem czy domowy kisiel to tylko część wspaniałych pomysłów na zdrową i smaczną przekąskę dla Twojego dziecka. Przygotowaliśmy również pomysł na koktajl owocowy na bazie jogurtu naturalnego, który świetnie sprawdzi się u dzieci w wieku 11-12 miesięcy. Informacje o tym, jakie są wartościowe alternatywy dla tradycyjnych przekąsek, również znajdziesz na stronie www.1000dni.pl.

Puste Kalorie
* 1 mały pączek może zawierać aż 9 łyżeczek cukru, tłuszcze nasycone, nierzadko polepszacze smaku.
* 1 faworek może zawierać aż 2 łyżeczki cukru, tłuszcze nasycone, często też nawet łyżeczkę cukru, którym go dodatkowo posypujemy.

Autor: Angelika Drozd – specjalista ds. żywienia programu „1000 pierwszych dni dla zdrowia”

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
10 lat temu

Każdy slodycz w diecie dziecka to piste kalorie,ale podawane z wielką uwagą, i rozsądnie nie wpływają negatywnie na nasze szkraby.

kasia
kasia
10 lat temu

Pomóżcie mi…odnośnie słodyczy dla 2 i pół latka.płacze,wymusza słodycze.nie chce jeść owoców i pił by tylko soki.ja jestem przeciwna slodyczom – cukierkom,zelkom itp.poradzcie Jak zachęcić di jedzenia owoców? Dziękuję.Kasia.

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
10 lat temu
Reply to  kasia

Ja bym nie kupowała słodyczy, nie ma i już, kupuj owoce,a soki rób sma w domu o wiele zdrowsze.Rozwiązanie dla dziecka drastyczne, lecz ten placz to wynika z tego,że dziecko wie jak wpłynąć na mamusię.Pozdrawiam

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Z ptakiem do dzieci


Pamiętacie jaką frajdą były w szkole żywe lekcje biologii? Kiedy przyjeżdżała ekipa z wężami, jaszczurką i innymi egzotycznymi zwierzakami?

Z mężem mamy dość nietypowe hobby – sokolnictwo. Widząc jak dobrze nasze dzieci czują się w towarzystwie Sija (nasz jastrząb Harrisa), pomyśleliśmy, że warto pokazać tego wspaniałego ptaka innym dzieciom. W końcu ptaków drapieżnych nie widujemy na co dzień, a nawet jeśli ktoś mieszka pod lasem czy na wsi, nie może zobaczyć ich z bliska, na wyciągnięcie ręki.

Postanowiliśmy robić mini pokazy sokolnicze w przedszkolach i szkołach.
Jak to się odbywa:
– zaczynamy od przedstawienia ptaków drapieżnych: czym się żywią, gdzie mieszkają i jak się zachowują. Wyszukujemy przy tym analogii z życia ludzi, które szczególnie podobają się dzieciom.
– pokazujemy z bliska ptaka, zwracając uwagę dzieci na szczegóły w jego budowie.
– prezentujemy ptaka w locie – najaktywniejsze dzieci mogą przywołać ptaka na rękawicę, ptak przelatuje pod rękami dzieci i nad ich głowami.
– w między czasie opowiadamy o ochronie ptaków drapieżnych i o zachowaniu się w pobliżu ich gniazd i przeprowadzamy konkursy.
– na koniec można zrobić pamiątkowe zdjęcie z ptakiem na rękawicy.

Miło wspominam nasze pierwsze pokazy. Dzieci z zaciekawieniem oglądały Sija, nie szczędząc przy tym ochów i achów, raz po raz dodając entuzjastyczne „Wow”. Coś wspaniałego! Na pytanie – co jedzą ptaki drapieżne, jeden chłopiec odpowiedział: „mięsko, kurczaczki i…mięsko”. Albo spostrzeżenie dziewczynki: „on do pana przyleciał, a ja mojego pieska muszę długo wołać, żeby do mnie przybiegł.” Za każdym razem wpadamy na coraz to nowe pomysły na uatrakcyjnienie pokazu.

Na chwilę obecną mamy tylko jednego ptaka, ale już pod koniec kwietnia nasza rodzinka powiększy się o sowę – taką malusieńką istotkę, niespełna tygodniową, którą będziemy początkowo karmić pęsetą i wszędzie z sobą zabierać – jak dziudziusia.

Drodzy Rodzice, co myślicie o takiej inicjatywie?
Zapraszamy do odwiedzenia naszego profilu na Facebooku.

sokół2

sokół3

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania Król Malcherek
Ania Król Malcherek
10 lat temu

Absolutnie super! niech maluchy uczą się od początku, że są inne żywe i piękne stworzenia niźli koty i psy, ewentualnie papugi…Taki pokaz to możliwość bliskiego obcowania z dziką naturą, nawet dla większości ludzi mieszkających na wsi, niedostępną…

Magda Apo
Magda Apo
10 lat temu

My już braliśmy udział w pokazie. Mój syn nie ma jeszcze dwóch lat, jeszcze nie za dużo mówi… ale potem wszystkim „opowiadał” (czytaj pokazywał rękami) gdzie latał ptak, gdzie siadał, jak jadł. Cały był podekscytowany spotkaniem z Sijo.
Mnie jako mamę też zachwycił pokaz. Syn (i ja też) miał możliwość poznania nowego zwierzęcia, obserwowania jego zachowania. Uczył się czegoś nowego, jak na nasze warunki można powiedzieć, że egzotycznego. Jednej rzeczy nie pozwoliła tylko zrobić synowi – dotknąć ptaka. Ze względu na bezpieczeństwo Sijo, bo mój Młody lubi ściskać zwierzęta.

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Rodzicu, chore dziecko zostaw w domu!


Przedszkole to nie przychodnia żeby jego korytarze i sale zajmowały chore maluchy. Aż mi się krzyczeć chce, gdy mąż odwozi w poniedziałek zdrowego syna do przedszkola na zajęcia, a pod koniec tygodnia po zdrowiu zostaje rozmyta smuga, jakiś smętny ślad. I dawaj, od nowa zabawa!

Szczerze mówiąc mam powyżej dziurek od nosa cyklu – tydzień w przedszkolu między  zasmarkanymi dziećmi, a następnie dwa tygodnie w domu z prywatnymi smarkami po sam pas. To jest po prostu poezja, jak niektórzy rodzice bez zająknięcia prowadzą swoje dziarsko pociągające nosami i intrygująco charcząco-kaszlące pociechy do przedszkola.

Ja wiem, ja naprawdę rozumiem, że czasem zwyczajnie nie ma z kim zostawić dziecka, ale jest chyba opcja “L-4” na chore dziecko? Albo uprosić babcię, dziadka albo nie wiem, nawet zaprzyjaźnioną sąsiadkę z piętra niżej za drobną opłatą, żeby z dzieckiem w domu została gdy mama albo tato nie może. Gdy moje dziecię koncertowo się rozkłada, zostawiam je w domu najpierw na obserwację, następnie na leczenie jeśli jest taka konieczność. I nie uszczęśliwiam innych rodziców wirusami własnego chowu.

A może skuteczne będzie pobieranie opłat za opiekę nad przeziębionymi dziećmi w przedszkolu, z czego zyski przekazane zostaną na pokrycie rachunku za leki tych dzieci, które najpewniej od nich koncertowo załapały jakieś świństwo? A może niezły jest pomysł mojej koleżanki, żeby rodzic takiego dziecka z “bonusem” okazywał opiekunce grupy w przedszkolu zaświadczenie lekarskie, że kaszel czy katar to kwestia alergii lub że nikt się tym nie zarazi?

Nic lepszego do głowy mi nie przychodzi, bo jestem zwyczajnie zła patrząc na moje, znów gorączkująco-smarkajace się dziecko, a nie chcę ciągle profilaktycznie przetrzymywać Bartka w domu, żeby był zdrowy.

A jeśli ktoś z rodziców aktualnie zakichanych maluchów zechce wysunąć argument, że dziecko musi swoje przechorować, to ok, może i musi, ale ja nie muszę resetować portfela w aptece przynajmniej dwa razy w miesiącu.  Zresztą, nie tyle marzy mi się ekstremalny kurs uodparniania dziecka, taki bakteryjno-wirusowy surwiwal, co przebywanie Bartka między dziećmi i wykształcanie postaw prospołecznych.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

32 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Sylwia
Sylwia
10 lat temu

Podpisuję się rękoma i nogami!!! Przerabiam to samo do września. Tydzień przedszkola – 2 tygodnie w domu. Co chwila jak nie oskrzela to angina. Wcześniej dziecko zdrowe jak dąb a teraz … Posyłając małego do przedszkola liczyłam się z infekcjami, bo wiadomo skupisko dzieci, inna flora bakteryjna etc., ale nie liczyłam że co dzień będę widywała w szatni dzieci kaszlące jakby miały gruźlice, z gilami do pasa!!! Ja swojego chorego nie posyłam, bo szkoda mi go męczyć i wole jak coś się zaczyna dziać przetrzymać w domu. Widzę, że inni rodzice mają jednak inne poglądy i wola chore dziecko posłać… Czytaj więcej »

Edyta Skrzydło
Edyta Skrzydło
10 lat temu
Reply to  Sylwia

U mnie też od września non stop infekcje :-/

Magda
Magda
10 lat temu

Widzę, że każdy to przechodzi… Najgorsze jest to, że nasza pani dyrektor apelowała, żeby nie przyprowadzać dzieci nawet z katarem, ale rodzice chyba mają w nosie inne dzieci. Bo przecież skoro ich dziecko jest chore to dlaczego nie cała grupa? Nie dbają ani o swoje dziecko – nie waham się użyć tego słowa- jaką mają pewność, że nauczycielki nie wyjdą na spacer z całą grupą? bo niby dlaczego inne dzieci mają cierpieć- przedszkole to nie izolatka! nie wiedzą jak rozwinie się choroba i dziecko męczy się kiedy musi wkładać wiele wysiłku w codzienny plan dnia przedszkolaka (skoro jest w przedszkolu… Czytaj więcej »

Mirella
Mirella
10 lat temu

Duśka do przedszkola nie chodzi to ja nie mam problemu, ale może by tak w szatni postawić jakiegoś stacza co by wyłapywał chore dzieci i nie pozwalał na pozostawienie w przedszkolu?
Z drugiej strony gdyby Duśka chodziła do przedszkola a ja bym pracowała, to nie wiem co bym zrobiła gdyby nagle zachorowała, bo naprawdę nie mam kogo poprosić o pomoc w takiej sytuacji. Każdy kij ma dwa końce niestety.
A może by tak oddzielne pomieszczenie w przedszkolu dla chorych dzieci?

Marlena
Marlena
10 lat temu
Reply to  Mirella

oddzielne pomieszczenie dla chorych dzieci?
ja rozumiem – każdy szef jest inny, L4 na dziecko to czasem problem. nie ma dziecka z kim zostawić – rozumiem, ale posyłając je do przedszkola trzeba mieć świadomość, że chore będzie (z resztą nie tylko przedszkolaki chorują!). jest jeszce kwestia inna- nie miałabym sumienia zostawić swoje chore, ledwo stojące dziecko z gorączką w przedszkolu (przy okazji kłamać przedszkolance, że PRZECIEŻ ON MA ALERGIĘ).

Milena Kamińska
Milena Kamińska
10 lat temu

jejku mam ten sam problem, walczę z rodzicami którzy przyprowadzają chore dzieci. w poniedziałek mam zebranie i jestem nastawiona bojowo bo jeden chłopczyk bardzo wymiotował została wezwana mama zeby go odebrała następnego dnia chłopiec w przedszkolu z wirusówką, rece opadają

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu

No to pięknie :/ My „szczęśliwie” bujaliśmy się z chorobą Bartka dwa tygodnie, i jak się okazało dzięki temu ominęła nas epidemia grypy jelitowej wśród maluchów! Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. A co do przedszkola, mały nadal kaszle i rozważam zostawienie go jeszcze przez tydzięn w domu.

Aga
Aga
10 lat temu

No zasady higieny i współżycia społecznego nakazują nam izolować chorych od zdrowych ale chyba w przedszkolu są inne zasady…….masakra,aż boje się chwili kiedy wysle mojego do przedszkola

Żaklina Kańczucka
Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Aga

Mój syn nie chorował przed przedszkolem, a od września to tylko kursuję- lekarz-apteka. Nie był na żadnej przedszkolnej uroczystości ani balu, bo wiecznie coś! Oby Twojego malucha ominęły te nieprzyjemności. Zdrowia na zaś życzę 🙂

Marta
Marta
10 lat temu

A mój syn jest alergikiem i autentycznie ma ciągle zapchany nos, albo ciągle coś jemu leci i to „wciąga” z powrotem zamiast wysmarkać, kaszelek też jest. Nie mówię, że nie choruje bo zdarza się. Pierwszy rok był najgorszy, bo tydzień w przedszkolu a 3 tygodnie w domu. Teraz potrafi miesiąc pochodzić do przedszkola i być zdrowym. A wiem, że dopóki do przedszkola będzie chodził to i katar będzie, w wakacje nie chorował i kataru też nie było. A, że jest uczulony na kurz i roztocza tam się tego nie uniknie. Nawet pulmonolog powiedziała, że musieliby prać dywan co tydzień aby… Czytaj więcej »

Grażyna
Grażyna
10 lat temu
Reply to  Marta

Znam to z własnego doświadczenia Dzieci Alergia mają ciężko 🙁 ciągły katar i kaszel leki i brak poprawy.

Ewa
Ewa
10 lat temu

Podpisuję się również pod tym. Mój synek od września jakoś sobie radził do listopada, a od grudnia tylko przez tydzień w przedszkolu pozostałe 3 w domu. Ostatnio wrócił po 3 tyg chorobie na ciężkich lekach, a w grupie co jedno dziecko kaszle aż płuca wypluwa, gdy zwróciłam uwagę wychowawczyni usłyszałam, że tak wie powie mamie i co… na drugi dzień i kolejny dziecko w przedszkolu. W czwartek przyszedł jeszcze chłopiec również mocno kaszlący, a matka tylko”przyprowadziłam go, bo nie chciał siedzieć w domu i chciał do dzieci”! a co na to dyrektorka – nic!!! ręce mi opadają…

Ewa
Ewa
10 lat temu

Aaa no i mój mały oczywiście w tym tyg już nie poszedł – kaszle. Ale panie w przedszkolu i tak nie powiedzą i nie pomyślą, że dzieci podały dalej i się zaraził, tylko, że za cienko ubierałam itp.itd.

jus
jus
10 lat temu

Witam, pracuję z dziećmi od kilku już lat i problem ten jest jak bumerang.. Pracowałam w prywatnym przedszkolu, gdzie wymóg dostarczenia lekarskiego zaświadczenia, że kaszel czy katar dziecka jest wynikiem alergii, był przyjęty bez problemów. Teraz pracuję w szkole, w zerówce. I na ten sam apel LEKARZ PIERWSZEGO KONTAKTU jednego z naszych uczniów zareagował bulwersacją… Zostałyśmy uznane za histeryczki ..

Grażyna
Grażyna
10 lat temu

Nie każdy katar i kaszel to choroba. Mój syn jest alergikiem. I od września mamy ciągle Katary i kaszle i w tym wypadku nie mam go puszczać do szkoły? Więc trzeba spojrzeć na to z dwie strony. My jesteśmy na lekach ale nie zawsze pomagają. Poza tym tak szczerze czy wy jako rodzice mając katar tez zostajecie w domu? Bo wątpię wiec idziecie i również zarazacie inne osoby. Są różne sytuacje i na każdą trzeba patrzeć inaczej. Ale podpisuje się pod tym ze gdy dziecko źle się czuje ma gorączkę i wydać ze coś jest nie tak to trzeba iść… Czytaj więcej »

Magda Em
9 lat temu

szlag mnie trafia, jak zaprowadzam zdrowe dziecko do przedszkola, w którym jest biedny, rozgorączkowany, zasmarkany i kaszlący chłopiec i głucha na uwagi matka, a moje dziecko po każdej wizycie samo wygląda podobnie :/

Edyta Skrzydło
9 lat temu
Reply to  Magda Em

Miałam podobną sytuację, wzięłam mamę z chorym dzieckiem do Pani dyrektor 😀 na koach poleciała do domu. Nir ma co się cackać z takimi durnymi mamusiami, sory dla mnie nie ma wytlumaczenia ja nie mam go z kim zostawić. A co mnie to obchodzi ja jak mam chore dziecko to siedzę z nim w domu…

Edyta Skrzydło
9 lat temu
Reply to  Magda Em

Miałam podobną sytuację, wzięłam mamę z chorym dzieckiem do Pani dyrektor 😀 na koach poleciała do domu. Nir ma co się cackać z takimi durnymi mamusiami, sory dla mnie nie ma wytlumaczenia ja nie mam go z kim zostawić. A co mnie to obchodzi ja jak mam chore dziecko to siedzę z nim w domu…

Katarzyna Trudnos
9 lat temu

taak mi synek przyniósł zapalenie spojówek bo jedna mama wmówiła paniom że jej dziecko ma otarte oczko, po epidemii nagle z niczego owa mama doniosła po fakcie! zaświadczenie że dziecko miało oko zatarte ,a zaraziło 5ro innych dzieci ,taraz ktoś rotawirusa przytargał ,co podlecze małego to inni rodzice dają chore (nie kichające czy pokasłujące ) aleCHORE dzieci, a bo nie zauważą czy co ?????

Edyta Skrzydło
9 lat temu

Nic nie mów moi już dwa tygodnie chorzy na antybiotyku od tygodnia, dzisiaj poszlam do kontroli, starszy ok, ale młodszy zamiast lepiej to zapalenie oskrzeli. Mamy jeszcze tydzień ferii. A ja mam DOŚĆ!!!!

Katarzyna Maria Kaczmarkiewicz

Mam to samo……….

Milena Kamińska
9 lat temu

Straszne to ale niestety w każdym przedszkolu ta sytuacja ma miejsce ja zwracam uwagę idę do dyrekcji przy tym dziecku i jego głupiej matce mówię do mojego że ma do tego dziecka nie podchodzić ale to walka z wiatrakami

Edyta Skrzydło
9 lat temu

Nic nie mów moi już dwa tygodnie chorzy na antybiotyku od tygodnia, dzisiaj poszlam do kontroli, starszy ok, ale młodszy zamiast lepiej to zapalenie oskrzeli. Mamy jeszcze tydzień ferii. A ja mam DOŚĆ!!!!

Alicja Malinowska
9 lat temu

Gratuluję szefa, który przymknął oko na ponad 2 tygodnie zwolnienia lekarskiego na dziecko.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ja nie mam szefa, właśnie dlatego, że nie miałabym co zrobić z chorym dzieckiem. Z jednej strony rozumiem pracujące mamy, a z drugiej nie godzę się na to, żeby chore dzieci zarażały zdrowe.

Alicja Malinowska
9 lat temu

A za kilka dni pojawi się smutny wpis o tym, że matki małych dzieci są zwalniane z pracy, albo nie mogą jej znaleźć.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Pewnie tak, ale to o czym mówisz to kwestia zbyt niskich zarobków, powinno być tak, że pracującą matkę stać na zapewnienie opieki choremu dziecku. Bo jakby nie patrzeć, chore dziecko biorące antybiotyk nie jest w przedszkolu szczęśliwe.

Alicja Malinowska
9 lat temu

W państwowych żłobkach jest tak, że po śniadaniu pielęgniarka ogląda dziecko i dzwoni do rodziców maluchów do zabrania. Gdy dziecko ma gorączkę wolno mu wrócić tylko z papierkiem od pediatry. Jak widać, nawet twarde stop przyprowadzaniu chorych dzieci, nie sprawia, że inne nie chorują. Straciłam majątek na płatne opiekunki, bo nie mogłam sobie (samotna matka) pozwolić na utratę pracy. Pierwsze 1,5 roku niemal miałam długi. W przedszkolu, na szczęście, dziecko było już uodpornione.

W roli mamy - wrolimamy.pl

Ale sama mówisz, że przegląd jest dopiero po śniadaniu, przed śniadaniem zdążą się zarazić. Trochę racji jest w tym co piszesz, ale z drugiej strony – gdyby do przedszkola przychodziły tylko zdrowe dzieci to nie byłoby się od kogo zarażać

Alicja Malinowska
9 lat temu

Dziecko przez pierwsze lata rośnie w domu, w otoczeniu flory bakteryjnej najbliższych, na którą jest odporne. Wychodząc na dłużej w miejsce publiczne, naraża się na kontakt z „innymi”. Obcymi. Jego układ odpornościowy reaguje różnie. Nie wiadomo, czy bramka na chore dzieci by pomogła. Szczególnie, że przy pewnych chorobach zaraża się zanim organizm da znać, że jest chory.

Angelika Kozłowska
9 lat temu

Trzeba zmienic przedszkole..byc moze jest tak jak moja znajoma opowiadala .. dzieciaczki maja czas szalenczy dla suebie pozniej sa zgrzane a panie otwieraja okna ..to fakt nie ktorzy rodzice zaprowadzaja chore maluchy .. ale zadaniem w przedszkolu jest odeslanie dziecka do domu .. czemu tego nie robia (wiekszosc dzieci zarazonych ..mniej obowiazku )maja panie ..

kira
kira
7 lat temu

Ja nie wyobrażam sobie posłać chorego dziecka do przedszkola. Jak tylko widzę, że synka coś rozkłada, to mu aplikuję acidolac na wzmocnienie odporności, bo tak działają probiotyki, a do tego dostaje też przeciwzapalnie fosidal, żeby się choroba nie rozniosła na dolne drogi oddechowe

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close