Wykreuj wnętrze marzeń


Urządzanie domu czy mieszkania to spore wyzwanie. Dostępne propozycje stylistyczne dają szanse na stworzenie idealnego wnętrza, ale także zastawiają aranżacyjne pułapki  

Zanim autorskie pomysły zostaną wcielone w życie, warto przetestować je w wirtualnej rzeczywistości. Profesjonalny program do aranżacji wnętrz to, podobnie jak współpraca z architektem, duży wydatek. Na szczęście w sieci dostępnych jest coraz więcej darmowych programów, pozwalających przetestować pomysły przed wprowadzeniem ich w życie. Warto z nich korzystać, by nie popełnić wnętrzarskiej gafy.

Sprawdź, zanim kupisz

Darmowe programy nie są co prawda tak rozbudowane jak te profesjonalne, ale w większości wypadków zaspokajają potrzeby indywidualnych osób, które chcą dopasować wyobrażenia o własnym m, do realnych możliwości finansowych i lokalowych. Co ważne, z programów tych można korzystać z każdego urządzenia mającego dostęp do Internetu. Jednym z takich programów jest dostępny na stronie www.invado.pl – Kreator Wnętrz, skierowany do osób, które mają problem z doborem drzwi do stylu wnętrza. – Postanowiliśmy wyjść naprzeciw tym, którym trudno wyobrazić sobie jak dany model drzwi będzie wyglądał w konkretnej przestrzeni – wyjaśnia Adam Hucz odpowiedzialny za markę Invado.

Jak to działa?

Korzystając z Kreatora Wnętrz najpierw wskazujemy pomieszczenie, które chcemy urządzić. Do wyboru mamy przedpokój, salon, sypialnię, kuchnie i łazienkę. Następnie, przy użyciu menu z prawej strony ekranu, decydujemy, czy interesują nas drzwi fornirowane, okleinowane, szklane, techniczne, czy może łamane. W kolejnym kroku na naszym monitorze wyświetlają się dostępne w danej grupie modele wraz z opisem i ceną. Wystarczy kliknąć na  interesujące nas propozycje, by sprawdzić jak prezentują się w danym wnętrzu. Liczba przymiarek jest nieograniczona. Szukamy tak długo, aż efekt będzie w pełni satysfakcjonujący. – Na tym jednak nie kończą się możliwości Kreatora Wnętrz. Program pozwala także zmieniać kolor ścian, sufitów i podłóg tak, byśmy w wirtualnej przestrzeni mogli jak najwierniej odwzorować nasze mieszkanie – zaznacza A. Hucz.

I Ty możesz zostać architektem

Bezpłatne programy aranżacyjne dostępne są na stronach producentów oraz na witrynach oferujących różnego rodzaju darmowe oprogramowanie. Wyposażenie całego domu czy mieszkania wymaga co prawda instalacji kilku programów, ale to nic nie kosztuje. W zamian natomiast,  przy odrobinie inwencji, można stworzyć naprawdę ciekawą aranżację, dopasowaną do własnych oczekiwań. Poza tym zaoszczędzić wiele czasu, kupując produkty, które wcześniej przetestujemy w wirtualnej rzeczywistości, a przy okazji sprawdzić gdzie, co i za ile kupić, by być zadowolonym z efektów.

Kreator Wnętrz Invado

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Reporterka w krainie bajek


Paulina Wilk, autorka nagradzanych reportaży, pisze dla dzieci

♥     Rok po premierze debiutanckiej książki „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii” Paulina Wilk zaskakuje wydając „Przygody misia Kazimierza” – bajki dla dzieci i niezupełnie dorosłych. Autorka po raz pierwszy wkracza w świat dziecięcej wyobraźni, tworząc postać misia, który zapragnął być niezwykły.

♥     „Przygody misia Kazimierza” są pierwszą z planowanej serii książek o ciekawym świata bohaterze. Postaci rezolutnych misiów towarzyszyły autorce od dawna. W dzieciństwie dawała im pierwszeństwo nad lalkami, jej najbliższymi przyjaciółmi byli umorusany Coralgol z plastikowymi oczami oraz wychudły Uszatek, z którego wysypywał się styropian. Jako dorosła czytelniczka zachwyciła się losami Misia Paddingtona.  Książka powstała jesienią 2011 roku w Bieszczadach.

 

Paulina Wilk
Od 2000 r. pracowała jako dziennikarka prasowa, m.in. w „Rzeczpospolitej”. W 2011 r., po ośmiu latach podróży do Indii, opublikowała „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii” (Carta Blanca). Książka została zaliczona do najważniejszych reporterskich publikacji ostatnich lat i wyróżniona statuetką Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fiedlera przyznawaną najlepszym tytułom podróżniczym. Stała się bestsellerem  oraz otrzymała nominacje do prestiżowych nagród literackich: Nike, Angelus, nagrody im. Beaty Pawlak oraz Travellera. Słuchacze Trójki, w plebiscycie na książkę roku 2011 przyznali jej drugie miejsce. Jesienią 2012 r. ukazało się  wydanie ilustrowane, ze zdjęciami Barta Pogody.

 

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Kim jest Miś Kazimierz?


Wilk & Król Oficyna Wydawnicza
przedstawia
„Przygody misia Kazimierza”
czyli bajki dla dzieci i niezupełnie dorosłych

Kazimierz_dzwoneczek

Imię: Kazimierz
Rodzaj: miś
Rozmiar: malutki
Pochodzenie: fabryka zabawek
Znaki szczególne: pulchne stopy, niebieska piżama, zadziorna mina
Krótka charakterystyka: twórca zasad misiostwa, konstruktor kosmicznych statków, ogrodnik  i amant, amator kąpieli

Miś Kazimierz mieszka z Anią w pięknym domu z ogrodem. Trafił tam jako uciekinier z ogromnego sklepu, w którym przebywał z setką identycznych misiów. Czmychnął w nieznane, by sprawdzić, czy uda mu się być wyjątkowym. Z Anią odkrywa przyjaźń, marzenia i niesamowite przygody.
Beżowy miś potrafi wyczarować jezioro w umywalce, zrobić z mydelniczki żaglowiec i zbudować pojazd kosmiczny z guzików. Nigdy się nie nudzi – bywa kompozytorem, filozofem i detektywem. Wymyśla wesołe piosenki, zgłębia sekrety deszczu i tropi zagadkę znikających pastylek. Zna się na modzie i ogrodnictwie, zbiera znaczki pocztowe i świetnie odgrywa role amantów.

Najbardziej kocha swoją piżamę, kanapki z białym serem i długie rozmowy z Anią. Choć jest malutki, snuje wielkie plany – chce się spotkać z krokodylem, znaleźć szczęście i zwiedzić wszechświat. Chciałby też zawsze mieć rację, ale na razie rzadko mu się to zdarza. Bo mały Kazio niewiele jeszcze wie o świecie. Ciekawi go, skąd się biorą pieniądze, co widzą wróble, gdy latają nad miastem, czy istnieje lekarstwo na smutek i czy można mieć więcej niż jednego przyjaciela.
Wspólnie z Anią uczą się zaufania, okazywania uczuć, szczerości i naprawiania błędów. Miś po raz pierwszy się obraża, odczuwa samotność i zazdrość. Odkrywa też, ile naprawdę warte są marzenia.

Temu misiowi niewiele potrzeba do szczęścia. Wystarczy pomysł, by stół zmienił się w teatralną scenę, a kuchenny mikser – w elektrycznego byka. Każda podróż pod schodach jest przygodą, a każdy dzień szansą na nowe przeżycia. Niepowodzenia go nie zniechęcają, a drobne katastrofy dobrze się kończą. Z zabawnych opałów miś wydostaje się dzięki sprytowi i pomocy Ani. Wszystkie przygody, radości i porażki uczą go, jak pozostać wrażliwym, ufnym i spragnionym przygód misiem.

Miś Kazimierz jest dumny z swojego, zupełnie wyjątkowego misiostwa, na które składają się: wielka ciekawość świata ukryta w malutkiej postaci, mądre mądrości wygłaszane mimochodem, pulchność jego stóp oraz przekonanie, że jest jedyny w swoim rodzaju.

Paulina Wilk, „Przygody misia Kazimierza”
Wilk&Król Oficyna Wydawnicza
Poznaj przyjaciół misia i jego dziennik na www.miskazimierz.pl

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Dzikus


Niedawno byliśmy na parapetówce u znajomych, którzy nie mają jeszcze dzieci. Synek od małego nie lubi obcych miejsc, zwłaszcza takich gdzie nie ma innych dzieci i początkowo zawsze jest bardzo ostrożny. Tym razem było podobnie choć z powodu gorszego nastroju skończyło się płaczem i chęcią wyjścia. Po kilku minutach udało się go jednak uspokoić i zajął się zabawkami, które przynieśliśmy. Potem pojawili się goście ze swoimi dziećmi i Adi rozkręcił się, choć nadal co chwilę przybiegał do męża, żeby pobawił się z nimi.

Mąż spędził więc wieczór częściowo z dorosłymi a częściowo bawiąc się z dziećmi. Synek był bardzo zadowolony, często się do niego przytulał i obdarzał go buziakami.

Usłyszeliśmy wtedy od jednego z gości, że wychowaliśmy dziecko na dzikusa. Nie skomentowałam tego, bo uznałam to za zbędne, w sytuacji kiedy większość gości była już na lekkim rauszu, choć swoje sobie pomyślałam.

Po powrocie do domu wróciliśmy z mężem do owej kąśliwej uwagi, bo mąż podobnie jak ja pozostawił ją bez komentarza.

Oboje mamy na ten temat takie samo zdanie. Staramy się nasze dzieci uczyć okazywania swoich uczuć, często je przytulamy, spędzamy z nimi dużo czasu na zabawie aby czuły, że są dla nas ważne i w każdej chwili mogą na nas liczyć. Chcemy, żeby wiedziały i czuły, że są kochane. Ze względu na Dzieci wyjechaliśmy do Dublina, bo tu możemy sobie pozwolić na to, żebym sama zajmowała się dziećmi i nie musiała zostawiać ich pod opieką innych, a co za tym idzie wychowywała je po swojemu bez ingerencji babć, dziadków czy opiekunek.

To jest nasz świadomy wybór i uważamy to za najlepsze dla naszych maluchów.
To jakie będą w przyszłości zależy tylko od nas i jeśli popełnimy błędy to będziemy mogli mieć pretensje sami do siebie, dumą również nie będziemy się z nikim dzielić.

Dla nas przytulanie jest czymś oczywistym, spędzanie czasu z dzieckiem – nawet jeśli właśnie przy stole dorośli prowadzą ciekawą dyskusję – również. Tak samo jak wyjście z imprezy kiedy dzieci są już zmęczone po to, żeby spokojnie położyć je spać w domu. Okazuje się jednak, że dla niektórych to dziwne i obce.

Dla mnie decyzja o dziecku to nie tylko przyjemności ale też obowiązki, bierzemy na siebie i plusy i minusy jakie to ze sobą niesie. Przecież to nie jest salon samochodowy, w którym mówię, że biorę klimatyzację, bo będzie mi potrzebna ale już alufelg nie bo za dużo kosztują. To jak z małżeństwem – na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie…
Jak napisał Antoine de Saint-Exupéry „Już zawsze będziesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.”

Czy uważacie, że to dziwne? Czy dziecko, które nie lubi obcych to błąd rodziców? Jestem ciekawa Waszych opinii.

Źródło zdjęcia: Flickr

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
adam
adam
11 lat temu

Zdjęcia dodawane na blogu (np. przy temacie in vitro oraz powyższym) są niezwykle stereotypowe i krzywdzące.

Ewka
Ewka
11 lat temu
Reply to  adam

Każdy widzi co chce… nie mogę się zgodzić – Pan widzi kolor skóry w pierwszej kolejności, a ja widzę zadziorne dziecko, które chichra się, zapewne z jakiegoś psikusa.
A z in vitro przyznam, że nie rozumiem uwagi?

Hanna Szczygieł
11 lat temu
Reply to  Ewka

też nie rozumiem 🙂 widać taka karma 😛

Paulina Garbień
11 lat temu
Reply to  adam

czy mogę prosić o rozwinięcie tej tezy?

magda
magda
11 lat temu

Dla mnie komentarz znajomych jest dziwny… Nie wiem czy to bezdzietni tak spomentowali (jeszcze moglabym zrozumiec) czy inni rodzice (to byloby zastanawiajace) ale przeciez to prawidlowe zachowanie dziecka i jego rodziciow. Nowe miejsce, nowa sytuacja, nowi ludzie- dorosly tez czulby sie niekomfortowo w takiej sytuacji. Poza tym na usposobienie dziecka chyba nie mamy wielkiego wplywu, a juz u tak malego tymbardziej. Mozna budowac jego pewnosc siebie, ale to trwa. My gdy jestesmy u znajomych kilkakrotnie wstajemy od stolu by sprawdzic czy nasze dzieco czuje sie komfortowo, mimo ze nalezy raczej do towarzyskich.

Hanna Szczygieł
11 lat temu

Abstrahując już od „dziczenia” – nie wyobrażam sobie w ogóle zostawienia bez „nadzoru” mojej dwulatki. Nie sądzę żebym była nadopiekuńcza, nigdy nie wiadomo co strzeli malcowi do głowy – tym bardziej ubawił nie ten oskarowy komentarz o dzikusie 🙂 uwielbiam takie „teksty”. A najlepsze jest to, że życie weryfikuje wiele poglądów czy wyobrażeń. Ciekawa jestem jak zmienią się „znajomi” gdy sami zostaną rodzicami 😉

Paulina Garbień
11 lat temu

Oni już są rodzicami, a wypowiedział to „wszechwiedzacy” tatuś …

milena
milena
11 lat temu

ja też okazuje swoim dzieciom swoją miłość przez uściski, pocałunki słowa na każdym kroku nie wstydzę się tego. Dziecko musi czuć się bezpieczne. Normalne jest to ze człowiek (dorosły czy dziecko)w nowych sytuacjach czuje się niepewnie nieswojo. Jeśli będziemy pomagać dzieciom radzić sobie w takich sytuacjach, dawać im poczucie bezpieczeństwa nabiorą dystansu zaufania do innych i będą bardziej otwarci jest to proces, który u jednych trwa krócej u innych dłużej.To znajomi pokazali kto to jest dzikus.

Joanna Pawlińska
Joanna Pawlińska
11 lat temu

Nie widzę nic dzikiego w tym, że dziecko chce kontaktu z rodzicami. Zwłaszcza kiedy rodzice starają się mu pokazywać że jak będą potrzebni to są. Zrozumiałabym komentarz gdyby dziecko siedziało całą imprezę na kolanach mamy i wybuchało płaczem jak ktoś tylko na nie spojrzy. Taka sytuacja to faktycznie porażka rodziców. Dziecko z wiekiem potrzebuje coraz mniej nadzoru i ciągłego posiadania rodzica w zasięgu wzroku. Paradoksalnie im więcej tego kontaktu dostanie za malucha tym bardziej samodzielne będzie w przyszłości. Mi wszyscy mówili, że jak będę nosić na rękach to przyzwyczaję. Do ukończenia 8 miesięcy nosiłam prawie non stop, potem dziecko się… Czytaj więcej »

ewa
ewa
11 lat temu

Ja bolesnie zderzyłam się z rzeczywistością kiedy wróciłam do pracy. Okazało się, że normą jest bycie matką która jest zmęczona swoim dzieckim, która tylko czeka okazji żeby gdzieś się wyrwać (bez tego męczącego balastu czyli dziecka)zarówno po 8 czy 9 godzinach w pracy jak i w weekend. Ja zostałam szybko wpisana w przedział matki dziwaczki bo kto to widział mówić, że się tęskni w pracy za dzieckiem, chcieć z nim być w chorobie itd. Odchorowałam słowa koleżanki, że jestem złą matką, nadopiekuńczą która wychowa rozwydrzonego bachora może mogłam wtedy zareagować na wiele sposobów ale to tak bardzo mnie dotknęło, że… Czytaj więcej »

Paulina Garbień
11 lat temu
Reply to  ewa

ja swój prawie cały czas poświęcam dzieciom, również nie widzę w tym żadnego problemu, nie czuję potrzeby biegania na imprezy i zostawiania dziecka z kimś… nie czuję potrzeby „wyrwania” się z domu, od dzieci… może dla niektórych to dziwne ale ja jestem z tym szczęśliwa i to pozwala mi się czuć spełnioną 🙂 owszem, czasem kiedy maluchy płaczą czy marudzą cały dzień mam dość, ale wtedy gorąca kąpiel pozwala się zrelaksować a uśmiech moich szkrabów rekompensuje cały ciężki dzień i od razu mi lepiej 🙂 Ewo nie przejmuj się opiniami innych, to Twoje życie i Twoje dziecko 🙂 najważniejsze to… Czytaj więcej »

Anna Sztelak
Anna Sztelak
11 lat temu

Kubuś za miesiąc skończy rok czyli w sam raz by się przydały takie kredeczki:) Może tym razem się uda coś u was wygrać:)

Joanna Pyzik
11 lat temu

Czytając artykuł, poczułam się jak jego bohaterka ,bo świat w nim przedstawiony tak podobny był do mojego. Gdy synek skończył roczek zaczął bać się wszystkiego i wszystkich, a pobyt w szpitalu jeszcze bardziej zaognił sytuacje. Doszło do tego, że malec obawiał się nieznanych mu pomieszczeń i reagował płaczem o iście histerycznym charakterze, łącznie z ucieczką. Bardzo się tym martwiłam, lecz nie zamknęliśmy się w czterech ścianach i razem wędrowaliśmy przez świat. Synek powoli oswajał się z nowymi ludźmi i sytuacjami. Rodzina, jak i znajomi nigdy nie powiedzieli wprost, że mam w domu „dzikusa”, lecz ich gesty i niektóre słowa mówiły… Czytaj więcej »

Maria Ciahotna
11 lat temu

Nasza starsza córka jest dzikusem… Dlatego, że lubi skakać po łóżku, wisieć na tapczanie głową w dół, okazywać 10mies. braciszkowi miłość poprzez podnoszenie czy dzielenie się ciasteczkiem 🙂 No i lubi nas też przytulać, włazić za nami do łóżka nad ranem, mówić jak bardzo nas kocha, i nie ma mowy by tatuś mógł odejść do pracy bez pożegnalnego buziaka. Staramy się w niej też rozwijać poczucie własnej osobowości, więc jeżeli nie powoduje to sytuacji konfliktowej, to staramy się jej pozwalać wybierać z różnych opcji. I dzięki temu w przedszkolu potrafiła w wieku niespełna 3 lat grzecznie poprosić o herbatkę czy… Czytaj więcej »

Guest
Guest
11 lat temu

„Grzeczna jest?” to jedno z pytań, jakie słyszę. Córeczka skończyła 7 miesięcy… Uśmiecham się odpowiadając-zgodnie z prawdą- że jest bardzo pogodna. Ona ma 7 miesięcy..Grzeczna być nie musi, w ogóle dla mnie ten przymiotnik odnoszący się do niemowlęcia to jakaś abstrakcja… 😉 I rozumiem, co mogą mieć na myśli pytający, ale… Docelowo marzę sobie, żeby była wciąż pogodna, zadowolona z życia. Żeby miała dystans do obcych (ależ matka! Dzikusa chce mieć chyba-patrząc na komentarze osób z przyjęcia) i wiedziała, że ma oparcie w najbliższych. Nie zamierzam się wstydzić, że moje dziecko np. nie będzie wyciągać rączek i chętnie iść do… Czytaj więcej »

Guest
Guest
11 lat temu

„Grzeczna jest?” – takie pytanie słyszę często odnośnie mojego 7-miesięcznego dziecka. Uśmiecham się odpowiadając-zgodnie z prawdą-że jest bardzo pogodna. Dla mnie grzeczna w odniesieniu do niemowlaka jest totalną abstrakcją… Ale rozumiem, o co może chodzić pytającym się, więc się uśmiecham przy odpowiedzi. Chciałabym, żeby ta pogoda ducha została, chciałabym, żeby moje dziecko miało poczucie spełnienia, zadowolenia. Żeby miało dystans do obcych (dzikusa chcę 😀 ) i świadomość oparcia w najbliższych. Nie musi uśmiechać się, czy wyciągać rączek do obcych. Nie będę tego komentować „wstydzi się”. Nie zna. Czy ja dorosły człowiek lecę z otwartymi ramionami do ludzi, których nie znam?… Czytaj więcej »

Kasia Zabun
Kasia Zabun
11 lat temu

moja 2 i pol letnia julka jest bardzo odwazna i otwarta na ludzi dziewczynka,a jednak na obcych reaguje bardzo powsciagliwie…zazwyczaj „nowych” poprostu ignoruje,wogole sie do nich nie odzywa i jakby ich nie zauwaza…mysle,ze lepiej tak niz jakby do kazdego obcego leciala…teraz w tych czasach pedofili za kazdym rogiem,wole wlasnie,zeby byla troche nieufna i „dzika”.

Kasia Zabun
Kasia Zabun
11 lat temu

to,ze dziecko jest nieufne w stosunku do obcych jest tylko zaleta…teraz w tych czasach,nie kazdy chce dla dzieci dobrze.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close