Na straży snu


Zespół Nagłej Śmierci Łóżeczkowej to najczęstsza przyczyna śmierci zdrowych niemowląt pomiędzy 2. a 12. miesiącem życia. I chociaż do dziś nie udało się jednoznacznie wskazać, co powoduje SIDS, to jednak wiadomo, co zwiększa ryzyko jej wystąpienia.

Przyczyny 

Niewielu młodych rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że ich zachowanie i postępowanie ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo najmłodszych. Co to oznacza w praktyce? Że dzieci palaczy, niemowlęta śpiące razem z rodzicami, maluchy, które nie są karmione piersią, śpiące na miękkich materacach i przebywające w zbyt ciepłych pomieszczeniach są bardziej narażone na wystąpienie zaburzeń oddychania i SIDS. O tym, jakich zachowań unikać, by ustrzec dzieci przed Zespołem Nagłej Śmierci Łóżeczkowej informuje kampania społeczna Podaruj Dziecku Bezpieczny Sen www.podarujdzieckubezpiecznysen.pl

Ogromna rola monitora

Możemy zrobić wiele, aby zapewnić dziecku bezpieczny sen. Jednak nic nie zastąpi stałej kontroli ruchów oddechowych niemowlęcia. Nowoczesne monitory oddechu (np. przenośny monitor Snuza lub stacjonarny monitor oddechu Babysense 5) bezustannie liczą i monitorują oddech malucha, informują o niskiej liczbie ruchów, reagują, gdy zachodzi taka potrzeba. Są precyzyjne, niezawodne, zaprojektowane z myślą o wygodzie, zdrowiu i bezpieczeństwie dziecka. Dzięki temu gwarantują najmłodszym beztroski sen, a rodzicom dają pewność pełnej kontroli nad sytuacją.

Babysense 5 czy Snuza- jaki monitor oddechu wybrać?

Na rynku pełno jest różnego typu monitorów oddechu. Jednak tylko dwa zasługują na uwagę młodych rodziców. Pierwszy to stacjonarny monitor nowej generacji Babysense 5. Babysense 5- jako jedyne urządzenie tego typu- przeszedł testy kliniczne, posiada certyfikat medyczny i może być stosowany w placówkach medycznych. Czym Babysense 5 wyróżnia się na tle innych? Najwyższą jakością wykonania, precyzją i pewnością pomiarów i pełnym bezpieczeństwem użytkowania. Monitor jest zasilany bez użycia kabli, dzięki czemu nie stwarza niebezpieczeństwa zaplątania się niemowlęcia w przewody. Babysense 5 nie emituje żadnych fal i nie powoduje skutków ubocznych. Podobnie jak przenośny monitor oddechu Snuza. Oba urządzenia wyróżniają się tym, że rzadko się mylą (posiadają bardzo niską frekwencję fałszywych alarmów), szybko reagują (Snuza posiada dwa systemy reagowania- system pobudzania wibracjami i system alarmowy, Babysense 5- system alarmowy), są bezpieczne, skuteczne, niezastąpione w profilaktyce zaburzeń oddychania i Zespołu Nagłej Śmierci Łóżeczkowej.

Więcej informacji o monitorach oddechu rodzice znajdą na:

Snuza:  www.snuza.pl
Babysense 5:   www.babysense-polska.pl

SIDS

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Mało? To może sprawdź kolejny tekst :)

Rodzinka na dwóch kołach


Wspólna wycieczka rowerowa może być świetnym pomysłem na aktywne spędzenie jednego ze słonecznych weekendów. Będzie nim jednak tylko wtedy, gdy dobrze ją zorganizujesz. Pogodzenie potrzeb i umiejętności stawiającego pierwsze kroki rowerowe 5-latka, wprawionej w jeździe 9-latki, ich stroniącej od sportu mamy i zapalonego rowerzysty taty nie jest łatwe. Co nie znaczy, że niemożliwe. 

2-latek w trasie?

Zupki, pieluszki, kaszki, spacerki. Masz już dość tej monotonii? Wybierz się więc całą rodziną na rowerową wycieczkę. Nawet malutkie dziecko nie będzie wymówką! Już rocznego (niektórzy twierdzą, że nawet 9-miesięcznego) malucha można spokojnie przewozić w foteliku rowerowym. To rozwiązanie sprawdzi się też dla większych, nawet 5-letnich dzieciaków. Rodzic nie ma możliwości ciągłej obserwacji małego pasażera, za to pozycja ustawienia siedziska pozwala maluchowi na spokojny sen.

Na przyczepkę

Ciekawą alternatywę dla fotelików stanowią rowerowe przyczepki. Twarde i wytrzymałe dno, amortyzacja, wygodna kabina z rozkładanymi oparciami i moskitierą sprawiają, że bezpiecznie można przewozić w nich jedno, a nawet dwoje dzieci naraz. Pojazd można wykorzystać do transportu najmłodszych pasażerów montując w środku fotelik samochodowy lub starszych, kilkuletnich dzieciaków, które będą mogły siedzieć i obserwować mijane widoki przez okienko kabiny. Możesz wybrać także przyczepkę wielofunkcyjną! W wersji przystosowanej do każdej pory roku łatwo możesz zamienić koła na… płozy. W ten sposób przyczepka posłuży Ci zimą podczas wycieczki na nartach biegowych. Pojazd przyda się również, gdy na przejażdżkę będziecie chcieli zabrać swojego psa albo – po szybkiej transformacji – sprawdzi się jako typowa przyczepka bagażowa.

Mamo! Siku!

5-6-letnie dziecko, które ma już za sobą naukę jazdy na rowerze, może być pełnoprawnym uczestnikiem wycieczki. To, że ma ono siłę krzyczeć i biegać po podwórku przez 4 godziny nie oznacza jednak, że będzie miało taką samą dawkę energii do pedałowania. Trasa, którą wybierzesz musi być dostosowana do wieku i możliwości najmłodszego z uczestników. 5-latek raczej po kilku km będzie miał już dość jazdy. Wprawiony w bojach 8-9-latek może już natomiast spokojnie pokonać 10, a nawet i 15 km. Rodzaj wybieranej trasy także zależy głównie od wieku najmłodszych uczestników. Kilkuletnie dzieci będą wymagały bardzo częstych przerw – możecie wybrać więc np. las, gdzie w każdej chwili będzie można zorganizować spokojną chwilę postoju.

Z górki na pazurki

Wybierając drogę rodzinnej wycieczki zdecyduj się na opcję bez ostrych podjazdów i stromych zjazdów. Mogą być trudne do pokonania dla dzieci (albo i dla mniej wysportowanego partnera), a nawet niebezpieczne (tato, jak się hamuje?!) Zwróć również uwagę na powierzchnię, po której będziecie się poruszać. Podróż po nierównościach w rowerowym foteliku może przypominać siedzenie na wirującej pralce. Zdecydowanie postaw też na drogi oddalone od ruchu samochodowego. Będą bezpieczniejsze dla najmłodszych uczestników wycieczki, a Tobie pozwolą na pełne czerpanie radości z podróży.

Daleko jeszcze?

Nie oszukujmy się. Dla dziecka jazda na rowerze nie jest aż tak wielką atrakcją, jak dla dorosłych. Maluchy szybko się nudzą i potrzebują częstej zmiany wrażeń. Zaplanuj więc trasę tak, by jej głównym elementem była wizyta w jakimś ciekawym miejscu np. na placu zabaw czy piknik nad jeziorem. Uwieńczenie wycieczki dodatkową atrakcją zmotywuje najmłodszych do jazdy i sprawi, że podróż będzie prawdziwą przygodą.

Niezbędny bagaż w wersji rozszerzonej

Niestety, ale kilkuosobowa rodzinna wycieczka wymaga zabrania dużo większego bagażu niż jedno- czy dwuosobowy trip. Przede wszystkim weź ze sobą dużo wody, a jeśli Twoje dziecko za nią nie przepada – także soczki, najwygodniej w plastikowych butelkach z dozownikiem. Obowiązkowym wyposażeniem będzie też prowiant – kanapki czy innego typu wygodne w przewożeniu przekąski. Jak często Wasze dziecko zazwyczaj „woła jeść”? Możecie być pewni, że na wycieczce będzie chciało jeszcze częściej. Warto także przygotować się na sytuację awaryjną. Mini apteczka wyposażona w plastry i wodę utlenioną może się przydać. Nie zapominaj, jak przy każdej dłuższej wycieczce, o pompce, zapasowej dętce i zestawie kluczy. – podpowiada Magdalena Klepacka, ekspert Kellys Bike. Do tego wierzchnie, przeciwdeszczowe nakrycie dla każdego uczestnika eskapady, jeśli prognozy pogody uwzględniają opad.

Żebyś drogi tato nie zamienił się w tragarza i nie miał wszystkich wyżej wymienionych elementów na plecach, zainwestuj w sakwy. Umieszczenie bagażu na rowerze będzie dużo wygodniejsze.

Bezpieczeństwo do kwadratu

Jadąc na męski rowerowy wypad, szczypta ryzyka jest nawet mile widziana. W przypadku familijnej przejażdżki nie może być o nim mowy! Przed wyruszeniem w podróż sprawdź stan techniczny wszystkich rowerów. Pamiętaj, że sprzęt dziecięcy musi być wyposażony tak, jak model osoby dorosłej. Obowiązkowo więc ma mieć białe światło przednie, czerwone światło tylne i tylny odblask.

Dziecko – czy to jadące samodzielnie czy w foteliku – powinno mieć kask. Już teraz pomyśl, jak przekonać malucha, by go założyło (ale to obciach!). Jadąc do lasu nie zapomnij o preparatach na komary i kleszcze, a wybierając się w podróż w słoneczne dni koniecznie nałóż krem z filtrem.

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

To co? Jeszcze jeden artykuł?

Zabawka, która rośnie razem z dzieckiem


Czy zabawka, która rośnie razem z dzieckiem, to dobre rozwiązanie? Zdecydowanie tak!  Powodów jest przynajmniej kilka. Z każdym miesiącem życia malucha zwiększają się jego zdolności percepcyjne, rozwija się kreatywność, włącza się wyobraźnia. Dziecko co rusz, z radością i nieskrywaną dumą odkrywa tę samą zabawkę na nowo. To kształtuje postawę i charakter pociechy- jej asertywność, ciekawość świata, pomysłowość.

Nigdy się nie znudzi

Zabawki, które rosną razem z dzieckiem to świetna alternatywa dla produktów dedykowanych określonej grupie wiekowej. To bardzo praktyczne rozwiązanie, które daje najmłodszym realną szansę na poznawanie coraz to nowych możliwości ulubionej maskotki. A interaktywna, pluszowa zabawka Miś Ricco jest tego doskonałym przykładem. Idealnie nadaje się do tulenia, do nauki i do zabawy. Reaguje na potrzeby dziecka, uczy, gra, śpiewa, opowiada, dzięki czemu możliwy jest wielokierunkowy, zrównoważony, harmonijny rozwój pociechy. A dzięki dostępnej aplikacji i portowi USB umiejscowionemu na plecach misia, rodzic może wgrywać dowolne nagrania, bajki i piosenki. Efekt? Miś Ricco ciągle zaskakuje, nigdy się nie nudzi, bezustannie stymuluje rozwój malucha.

Na rosnące wymagania

Miś Ricco nie jest zwykłą maskotką. Nie jest też standardową zabawką interaktywną. Dlaczego? Ponieważ na każdym etapie użytkowania można go w pełni dostosować do potrzeb i wymagań małego odkrywcy świata. Możliwość dodawania nowych nagrań, bajek, piosenek, opowiadań w zależności m.in. od wieku dziecka, jego zdolności lingwistycznych, upodobań, czyni  z Misia Ricco zabawkę prawdziwie wyjątkową. Tym bardziej, że Ricco może się komunikować z maluchem zarówno po polsku, jak i po angielsku- wystarczy wgrać ulubioną bajkę szkraba w języku angielskim, by pociecha mogła się osłuchać z językiem obcym.

Made in Poland

Miś Ricco został wyprodukowany w Polsce. A to zobowiązuje. Dbałość o najmłodszych użytkowników widać tutaj na każdym kroku- i na płaszczyźnie doboru surowców i materiałów, z jakich miś został wykonany, i na poziomie dźwięku, którym Ricco bezustannie operuje, i w ilości nagraniowych możliwości, jakimi dysponuje zabawka.

Miś Ricco spełnia najbardziej wygórowane oczekiwania małych zabawkowiczów. Jego niezawodność i pełne bezpieczeństwo stosowania potwierdza m.in.  Certyfikat Bezpieczeństwa CE.

Więcej informacji o interaktywnym, pluszowym Misiu Ricco, którego można stworzyć samemu w  4 prostych krokach, dzięki specjalnemu kreatorowi, rodzice znajdą na www.misiomat.pl Miś Ricco – cena www.misiomat.pl

Nagrania są dostępne na stronie www.sklep.misiomat.pl

misiomat1

Poniższy tekst jest informacją prasową przesłana nam przez zaprzyjaźnione serwisy. Żadna z naszych redaktorek nie jest autorką poniższego tesktu i nie odpowiadamy za zamieszczone treści. Jednakże dokładamy wszelkich starań, aby przedstawione informacje były zgodne z polityką oraz tematyką naszego serwisu.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Sprawdź nasz kolejny artykuł

Wrrrrrr…leci samolocik, czyli odlotowy sposób na małego niejdaka


Rodzice troszcząc się o swoje pociechy, zastanawiają się nad ich potrzebami. Czy jest im ciepło, czy nie są zmęczone, a kiszki nie grają marsza? Szczególnie to ostatnie, czyli pełen brzuch malucha, często martwi rodziców. Wiadomo, że zdrowe posiłki muszą być zbilansowane, pełne witamin i minerałów, nie może być mowy o śmieciowym jedzeniu i bezwartościowych napojach. Ale nawet stawiając dziecku najzdrowsze smakołyki pod nosek, zdarza się, że napotykają na opór malca przed jedzeniem.

Niestety kilkulatek to nie dorosły człowiek – sam sobie nie wytłumaczy, dlaczego warto jeść zdrowo. Nie ma potrzebnej do tego świadomości i jeszcze długo nie będzie postrzegał posiłków jako kluczowego elementu zdrowego stylu życia. Rodzice mają za zadanie wytłumaczyć i zachęcić do takiego pożywienia. Najlepiej byłoby, gdyby nie musieli rwać włosów z głowy i zastanawiać się ile jedzenia zniknęło z talerza. I to wcale nie w pysku przyczajonego pod stołem psa!

Ale jeśli nawet trafią na małego niejadka, który smętnie wygrzebuje zieleninę lub mięso z talerza, to nie koniec świata.

Pamiętacie, jak Wasi rodzice lub dziadkowie starali się Was przekonać do zjedzenia jeszcze jednej łyżeczki zieleninki z talerza? “Za mamusię”, “za tatusia”, “za dziadziusia” ??? Kto by tego nie pamiętał ! Albo jeszcze inaczej – wrrrr… i zamaszystym ruchem ręki babci łyżeczka z jedzeniem niczym samolot lądowała w otwartej małej buzi??? Jasne, że tak! To całkiem sympatyczne metody na zachęcenie dziecka do skosztowania choć odrobiny nałożonego jedzenia, w miłej atmosferze, bez niepotrzebnego stresowania niejadka.

Przy stole nie zawsze musi być sztywno, uśmiech jest mile widziany, a jeśli uśmiechamy się przy pięknie zastawionych talerzach, to jest fantastycznie! A jak sprawić aby maluch nie tylko nie uciekał na widok pełnego talerza, a sam złapał za widelec by zajadać ze smakiem? Podarować mu wyjątkowy prezent – zestaw dwóch kolorowych sztućców – łyżeczki i widelca, które z pewnością zachęcą do samodzielności przy stole.

Łyżeczka i widelec w kształcie samolotu zachwycą małych konsumentów. Dzieciaki kochają kolory i fantazyjne kształty, więc z radością wezmą do rączek łyżeczkę i widelec samolocik, którym załadują jedzenie do buzi. A ile przy tym będzie zabawy! Rodziców z pewnością ucieszy fakt, że sztućce nie tylko można szybko umyć pod bieżącą wodą, ale również wstawić z większą ilością rzeczy do zmywarki.

Komplety sztućców w różnych kolorach trafią w gusta maluchów, które mogą zadecydować o wyborze ulubionych łyżeczek i widelców. Lekki plastik z którego je wykonano, ułatwi młodszym dzieciom kierowanie rączki od talerza do buzi. Wszystko to sprawi, że dziecko chętniej podejmie dalsze próby samodzielnej nauki jedzenia. Ząbki widelczyka są bezpieczne dla dziąseł, nie obiją również mlecznych ząbków, więc bez strachu o bezpieczeństwo dziecka, można dać je w rączkę trzylatkowi.

Nawet jeśli malec nie będzie gotów do wzięcia łyżeczki czy widelca we własne dłonie, rodzice czy też dziadkowie śmiało mogą za pomocą samolotów wymyślać przeróżne zabawy, które ostatecznie doprowadzą do napełnienia brzuszka pociechy. Wtedy największy niejadek z otwartą buzią poczeka na lądowanie kolorowych łyżeczek w ustach. A jeśli towarzysze przy stole będą wydawać przy tym śmieszne odgłosy, pora posiłku będzie się już kojarzyła wyłącznie z mile spędzonym czasem. Nauka przez zabawę to zdecydowanie najszybszy sposób na pozytywne kształtowanie właściwej postawy i dobrych nawyków żywieniowych u dziecka na przyszłość.

Zestaw pierwszych sztućców dla dziecka można kupić w sklepie Mikołajek.

samolot

mikołajek 4

Mikolajek

mikolajek 2

mikolajek 3

Wpis jest elementem współpracy z firmą Mikołajek.

zdjęcia: Żaklina Kańczucka

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
madzia
madzia
10 lat temu

Świetny pomysł na zachęcenie niejadka do jedzenia. Pierwszy raz widzę takie odlotowe sztućce 🙂

MAMA
MAMA
10 lat temu

Teraz powiedzie „samolot leci” nabiera nowego znaczenia 😀

Uszi
Uszi
10 lat temu

Ja też chcę takie sztućce…. hm… aha ja nie mam problemów z napełnianiem brzucha … zapomniałem 🙁

Ale dobre Mańka !!

Żaklina Kańczucka
10 lat temu
Reply to  Uszi

Możesz być spokojny, Bartek na bank Ci ich nie pożyczy 😉

Asia
Asia
10 lat temu

Fajne 🙂 Choć u nas bardziej sprawdza się „za mamusię, za tatusia,….” 😉 😛

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close