Terroryści laktacyjni – kim są naprawdę?


Terroryzm to bardzo mocne słowo, niestety obecnie często spotykane we wszelakich mediach. Ostatnio słowo to dostało nowy przydomek “laktacyjny”. W internecie od pewnego czasu trwają walki o uznanie karmienia piersią w miejscach publicznych, toczą się spory w sprawie nowych zaleceń Ministra Zdrowia. Od dawna  trwa również debata na temat wyższości karmienia piersią nad butelką, i odwrotnie.

Kim są zatem terroryści laktacyjni?

Personel szpitala

Temat bliski mi czasowo. Trzy dni temu, na świat przyszła nasza córka. Dodam, że rodziłam siłami natury, a pierworodnego karmiłam piersią dwa lata. Zatem od początku nastawiona jestem na karmienie piersią.  Nie podejrzewałam jednak, że już w szpitalu spotkam się z takim terrorem.
Po pierwsze dowiedziałam się, że po kąpieli dzieci są dokarmiane sztucznie. Powiedziałam, że sobie tego nie życzę. Usłyszałam, że to dla dobra dziecka, bo lepiej przetrawi wody płodowe. “Uświadomiono” mnie, że mam mało mleka – dodam ze byłam zaledwie 12 godzin po porodzie. Następnego dnia rano, lekarz uznał, że poranna glukoza dziecka jest niska dlatego zlecił dokarmianie.
Może glukoza jest niska, może tego pokarmu nie jest jeszcze tak dużo, no ale przecież w dniu porodu jadłam tylko kolację – to ja się pytam z czego ma go być dużo? Poza tym, mała z czasem sama ustawi “pod siebie” laktację, pokarmu będzie tyle ile potrzeba.

Na koniec dodam tylko cytat położnej – “”bo jak się noworodka dokarmi to dłużej śpi i nie płacze” – wtf?

Ciocio-babcie, czyli bliższa i dalsza rodzina

Chyba każda z mam może podać przykłady, kiedy to wszelakie ciocie czy babcie próbowały wmówić, ze dziecko nie dojada, że trzeba dokarmić, bo przecież płacze.
Mnie też to spotkało przy pierwszym dziecku, ale dałam do zrozumienia, że to moje dziecko i znam je lepiej. Zresztą nie ma się im co dziwić bo kiedy one były świeżo upieczonymi mamami, królowało sztuczne mleko, jako najlepszy sposób karmienia dziecka. Od tego czasu na szczęście wiele się zmieniło i idzie, mam nadzieję, ku lepszemu.

Motłoch

News dnia – matka karmiąca została wyrzucona z centrum handlowego.  No ja się pytam – a gdzie miała go nakarmić, w toalecie? Mnie także zdarzało się karmić publicznie, zawsze robiłam to chowając się i zasłaniając to i owo. Nigdy nie wystawiałam się na widok publiczny z piersiami na wierzchu. Zgodzę się, że wielu panów może widok karmiącej matki z nagim kawałkiem piersi wprawić w zakłopotanie, ale czy to jest powód by zakazywać karmienia?  Proponuję na wzór jednego ze szwedzkich sklepów meblowych, zrobić pokój dla matki z dzieckiem. Tam będzie  można spokojnie malca przebrać, nakarmić.  Prócz tego zorganizować co jakiś czas miejsca specjalnie dla mam z dzieckiem, by mogły się schować przed sądnymi oczami.

Noworodek

Oj tak, to jest dopiero mały laktacyjny terrorysta – ale najwspanialszy jaki może być! Ciągle mu mało i jakby mógł to pierś mamy ssałby 24/24 h. Jest to wspaniałe uczucie wiedząc, ze można dać tej malej istocie fragment siebie, że jest to czas, którego nikt nam nie odbierze.

Ja poddaję się tylko tej małej terrorystce – mam nadzieję, że przed nami droga mlekiem i miodem płynąca.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

Ja też przeżyłam terroryzm tylko że w moim przypadku było tak : ja chciałam karmić syn nie chciał złapać piersi ryczał wył z głodu nie chcieli dokarmić dokarmiałam po kryjomu i gdy nerwy opadły mały załapał o co chodzi i karmiłam 1.5 roku to w skrócie wcześniej pisałam wierszem moją historię. Poza tym karmiłam w muejscach publicznych dyskretnie ale nie przejmowałam się tym co mówią inni jeśli kogoś to gorszy to niech nie patrzy.

Magda
Magda
9 lat temu

Ja karmiłam 2,5 roku i nie widziałam w tym nic złego. W miejscach publicznych robiłam to dyskretnie. Największym problemem dla innych było chyba to, że tak długo córkę karmię. Ja czułam taką potrzebę, córka zresztą też i nie zamierzałam tego przerywać tylko i wyłącznie przez to, że inni na to krzywo patrzą. Poza tym w ostatnim czasie karmienia nie zdarzało nam się tego robić przy innych bo dostawała cycusia raczej w nocy kiedy się przebudzała i jak wracałam z pracy. NIkt tego nie widział ale wiedząc o tym był zniesmaczony. Zastanawiam się czasem czemu na matkę karmiącą dłużej niż pół… Czytaj więcej »

Rachela
Rachela
9 lat temu
Reply to  Magda

Ja znam jeszcze matkę, która karmi butelką bo taka jest moda…
Nie podjęła się próby karmienia piersią, bo nie chce być uwiązana – a czy nieustanne przygotowywanie mieszanki, wyparzenie to też przecież uwiązanie.

Joanna
Joanna
6 miesięcy temu
Reply to  Rachela

Nie tobie to oceniać, niech każdy robi jak uważa. Nie ma jednej slisznej drogi tylko dlatego że Ty taką obrałaś. Karmiac piersia jesteś uwiązana a mieszankę może zrobić mama, tata dziecka i osoby do pomocy. Matka tez jest wazna a nawet najwazniejsza bo bez niej nie ma szczrsliwego dziexka. Terror to jest stosowany wobec kobiet ktore piersią nie karmią

Agnieszka
Agnieszka
9 lat temu

Miesiąc temu urodziłam bliźnięta i mialam podobne doswiadczenia w szpitalu. Nawet doradca laktacyjny nie bardzo wierzył że dam radę karmić bliźnięta, a ja jakoś karmię i nie mam zamiaru przestawać:)

Rachela
Rachela
9 lat temu
Reply to  Agnieszka

Przede wszystkim gratuluję 🙂
W karmieniu to nasze nastawienie jest najważniejsze, przykro, że mimo tylu badań personel nadal nie wierzy i woli uśpić na noc cały korytarz dzieci sztucznym mlekiem, niż co chwila biec do matek, które kolejny raz proszą jak przyłożyć dziecko.
Życzę dużo sił i wytrwania!

Alicja Malinowska
9 lat temu

Cztery razy pisałam komentarz i kasowałam. Dla mnie to temat cholernie bolesny i emocjonalny. Miałam chyba depresję poporodową. Próby karmienia piersią zamiast ją leczyć (jak to się niekiedy pisze) – pogłębiały. Temat rzeka.

Agnieszka Popławska

„Terror laktacyjny” nie bardzo rozumiem co to oznacza?

Alicja Malinowska
9 lat temu

Tylko dwa tematy sprawiają, że matki w sieci idą na siebie z pochodniami – poród naturalny / cc i karmienie piersią / butelką 🙂 Dla mnie „terror” to nie zaakceptowanie wyboru matki.

Agnieszka Popławska

Ale dlaczego terror „laktacyjny” a nie „butelkowy” albo „karmienia”?

Agnieszka Popławska

W W roli mamy – wrolimamy.pl chcialas karmic piersia a wciskali Ci mm, gdzie tu „terror latkacyjny” w takim razie??

Alicja Malinowska
9 lat temu

Jest wiele niefajnych określeń o matkach karmiących butelką. Nie słyszałam jeszcze głosów potępienia za karmienie piersią (chyba, że w miejscu publicznym – fakt).

Zuzanna Aleksander
9 lat temu

A ja uważam wręcz odwrotnie. Matek karmiacych piersią jest dużo mniej w stosunku do karmiących butelką i to właśnie ta mniejszość jest terroryzowana. Mam 3 dzieci wszystkie karmilam naturalnie i nie raz zdarzało się że usłyszałam opinie matek niekarmiacych ze mleko to mogą dawac krowy, ze 9 miesiecy ciaglych wyrzeczeń wystarczy, ze nie chca byc uwiązane w domu, ze one to nie mleczarnia, ze chca szybko schudnac a przy karmieniu nici z tabletek itp. Tylko 13 % matek karmi 6 miesięcy. A co z resztą? Ja nikogo nie potepiam ale nie wierze ze 87 % nie ma pokarmu. Mam wiele… Czytaj więcej »

Joanna
Joanna
6 miesięcy temu

Ale nie Tobie oceniać jak kto karmi dziecko. To że ktoś nie karmi piersią nie czyni go gorszym rodzicem. Znam dziewczynę ktora ma 7 letnia corkę, corka choruje non stop od czasu narodzi a byla karmiona do 3 rż. Nie ma reguły jak widać

Zuzanna Aleksander
9 lat temu

Gratuluję bo takie podejście powinno się zachwalać. Ale niestety w mediach i w życiu terror laktacyjny to „zmuszanie” matek do karmienia piersią.

Zuzanna Aleksander
9 lat temu

Ja miałam 3 razy cc. Po 1 i 3 porodzie karmiłam od razu i nie bylo potrzeby dokarmiania bo dziecko w pierwszych dobach nie potrzebuje się „najeść” ale bardzo potrzebuje bliskości mamy. Przy 2 porodzie byly komplikacje i mala musiala byc w inkubatorze wiec przez 2 pierwsze doby odciagalam i dawałam do butelki. U mnie nikt nie zmuszal mnie do dokarmiania byc moze to kwestia szpitala

Agnieszka Popławska

No to przymuszanie do butelki to „terror butelkowy” a nie „lakacyjny”
Laktacja to karmienie piersia- terror lakacyjny jest wtedy kiedy mama kp terroryzuje mame mm a u Pani bylo odwrotnie- wiec uwazam ze to sformulowanie uzyla Pani blednie i nie na miejscu.

Alicja Malinowska
9 lat temu

Zuzanna, powinnyśmy się na znajomych wymienić. Nie znam żadnej matki butelkowej chyba 🙂

Zobacz kolejny artykuł

Choinka- drzewko świętami pachnące


Każde z obchodzonych w naszej kulturze świąt, ma jakieś symbole kojarzące się z nimi nierozerwalnie. Jak święta Wielkiej Nocy to święconka i zajączek, jak Boże Narodzenie, to oczywiście Mikołaj i choinka. I trudno większości  z nas sobie wyobrazić aby było inaczej, bo mimo postępujących zmian w obyczajowości, związani jesteśmy mocno z tradycją. I trudno się temu dziwić, skoro skojarzenia np. ze świątecznym drzewkiem są bardzo pozytywne.

Wyjątkowy żywiczny zapach zielonego drzewka długo unosi się w domu, prezenty piętrzą się pod jego rozłożystymi ramionami, a sam fakt przystrajania choinki wprawia nas w ciepły nastrój. I tak co roku, odkąd tylko sięgamy wstecz pamięcią. Ale mało kto wie, że bożonarodzeniowe drzewko, to dla Polaków całkiem “nowa” tradycja, której korzeni należy szukać tuż za zachodnią granicą.

Zwyczaj stawiania w domach ustrojonego bożonarodzeniowego drzewka przywędrował z protestanckich Niemiec, gdzie szczególnie propagował go ks Marcin Luter. I pewnie w Polsce choinka nie przyjęłaby się szerzej wraz z przełomem XVIII i  XIX wieku, gdyby nie rozbiory. Przez te 123 lata germanizacji, przenikały na polski grunt elementy protestanckiej tradycji, co szczególnie uwidoczniło się w miastach. Polska wieś dłużej broniła się przed obcym wpływem, będąc silniej zakorzenioną w katolickiej wierze i w obyczajach nie obytych w świecie chłopów. Zresztą na niektórych  wsiach jeszcze do początku XX wieku zachowała się rodzima tradycja tzw. podłaźniczki, będącej ozdobionymi gałązkami jodły, przystrojonymi i zawieszanymi pod strzechami chat.

Wracając do naszego drzewka, początkowo w swoich domach ustawiali je bogaci mieszczanie, następnie zwyczaj wywędrował “z salonów” do zwykłych mieszkań, gdzie choinka zagościła na dobre. Aby prezentowała się jeszcze piękniej, chętnie ją ozdabiano. Od wersji “skromnej” czyli papierowe wycinanki, słomiane ozdoby, wydmuszki oraz orzechy zawieszane na gałązkach, po wersję “de luxe” czyli wypiekane pierniczki, świeczki oraz bardziej wymyślne świecidełka i bombki. Tradycja kontra nowczesność – a wszystko wedle gustu i zamożności osoby ozdabiającej drzewko.

Kiedyś były dwie możliwości wyboru drzewka – jodła lub świerk, a teraz kupujemy to co zaoferują nam sprzedawcy –  już chyba nawet nie pytamy co to za iglak, byle był zielony i pachniał lasem.

W czasie trwania niezapomnianej Polski Ludowej, wielkim powodzeniem cieszyła się sztuczna choinka, często pokraczna i średnio ładna, ale przynajmniej nie zrzucała kłujących igieł.  Zresztą sama dobrze pamiętam święta w domu rodzinnym, gdzie takie “ustrojstwo” z zapałem obwieszałam bombkami. Z kolei u mojej babci była wielgachna choinka, która sięgała przystrojonym czubem samego sufitu – a w starych poniemieckich domach, sufity były naprawdę wysoko.

Tak czy inaczej, jakiego drzewka byśmy nie kupili, i w jaki sposób nie ustroili jego zielonych gałązek, niech choinka zawsze niesie nam miłe wspomnienia wspólnie spędzonych chwil z rodziną i wyjątkowych świąt Bożego Narodzenia.

 

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Barbara Heppa-Chudy
9 lat temu

Jaki iglak to podstawa – jodła, nawet jak zaschnie, to nie traci igieł.

A świerk pospolity niestety jest nietrwały i się sypie.
Nawet w donicy – podlewany, mało prawdopodobne by wiosną udało się go przesadzić do ogródka.

Najlepsza jest jodła kaukaska – długo piękna cieszy oko, a i jest szansa, że ta w doniczce może zostać z nami na lata 🙂

Joanna Nabakowska-Cieślak

jak co roku żywa:)

Anna Stefanek
9 lat temu

Jak choinka to tylko żywa…

Magda Chabierska
9 lat temu

u nas tez sztuczna… w moim mieszkaniu zywa choinka wytrzymuje max 7 dni…:( dodam, ze podlewam(zeby nie bylo:D) i grzejniki sa wylaczone…

Alicja Malinowska
9 lat temu

Sztuczna. Ta sama od trzydziestu lat 🙂 Jeszcze z domu moich dziadków 🙂

Marta Patrycja Tomasik

A to nasza 🙂 żywa… Pachnąca lasem 🙂

Edyta Skrzydło
9 lat temu

U nas jest sztuczna, ze wzgledow bezpieczeństwa przed moimi domowymi biegaczami 🙂

Milena Kamińska
9 lat temu

U nas żywa ubieraliśmy wczoraj a dzisiaj u dziadka też żywą. Radości było dużo. Jednak kupiliśmy ciętą bo już 2 razy zainwestowaliśmy w doniczce stała 4 dni w domu i tak się nie przyjęła. 🙁 Podobno podcinane są korzenie

Karolina Zaba
9 lat temu

Żywa jak co roku ❤️

Asia Jo
9 lat temu

u mnie sztuczna, ale pachnąca piernikami 🙂

Katarzyna Kuboszek
9 lat temu

U nas sztuczna.ale w domu rodzinnym jak.zawsze jodła

Weronika Kowalczyk
9 lat temu

Plastik zielony zwyczajny

Regina Adamiec Babula

Jodła, nie wyobrażam sobie świąt bez żywej choinki 🙂

Zobacz kolejny artykuł

Dziewczynki na lewo, chłopcy na prawo – stereotypy płci w sklepie z zabawkami


Przeglądając gazetki reklamowe marketów, zatrzymajcie się dłużej na stronach z zabawkami.  Rzuci się Wam w oczy wyraźny podział: to dla dziewczynek, to dla chłopców. Zauważycie istniejące w naszym społeczeństwie tendencyjne, odmienne oczekiwania wobec chłopców i dziewczynek, które odbijają się echem na sklepowych półkach.

Niedawno abp Stanisław Gądecki w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” stwierdził – Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki – i rozpętał medialną burzę. Tymczasem w sklepie z zabawkami od  lat widać stereotypy ról płciowych – dziewczynki są przygotowywane do tego by dbać o swój wygląd i zajmować się domem, chłopcy – do myślenia, konstruowania, tworzenia. Wynika to z zupełnie innych oczekiwań wobec cech osobowości, zdolności, obowiązków domowych, ról społecznych i zawodowych.

Typowe stereotypy kobiecych ról społecznych, to rola gospodyni domowej, do której należy gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie. Zobaczcie sami – na pudełkach z zestawami do sprzątania, gotowania, prania – pozują dziewczynki. I jeszcze zwróćcie uwagę, na tę szczególną kolorystykę zabawek – miniaturowe odkurzacze, zastawy obiadowe, kuchenne sprzęty są pastelowe, a najczęściej we wszystkich odcieniach różu.

kuchenka różówa1

kuchenka1

żelazko1

zestaw kawowy

sprzątanie1

żelazko2

Przyglądając się zabawkom i ich opakowaniom można wyłonić kilka typowo kobiecych zawodów: sprzedawczyni, kosmetyczka pracująca w salonie piękności, piosenkarka, pielęgniarka. Od najmłodszych lat można próbować nakierować dziewczynki na określoną drogę – powinny dbać o swoją urodę – przeglądać się w lusterku, robić piękne fryzury i makijaże.

mikrofon z dziewczynką

zakupy

toaletka-dla-dziewczynki

dziewczynka

Zajrzyjmy teraz do świata chłopców – małych inżynierów, wynalazców, strażaków, kierowców, naukowców. Budowanie, konstruowanie, obsługa narzędzi i skomplikowanych systemów – uczy chłopców rozwiązywania problemów, analitycznego myślenia i rozwija przestrzenną wyobraźnię. Co więc znajdziemy na półkach sklepu z zabawkami w dziale dla chłopców? Klocki, zestawy małych majsterkowiczów, pojazdy, mikroskopy i różnego rodzaju zestawy do przeprowadzania eksperymentów.

wynalazca

chemik

dzwigklocki

klocki1

chłopiec

Ciekawi mnie, jak zapatrujecie się na ten podział jako rodzice. Czy zależy Wam by Wasze dzieci nie przekraczały granic przypisanych ról do płci?

Czy wręcz przeciwnie – wychowujecie dzieci ponad tym zróżnicowaniem i nie widzicie nic złego w tym, że Wasz syn bawi się „w dom”, a córka w kierowcę rajdowego?

Dzieci są wolne od stereotypów, a to my, dorośli uczymy je schematów myślenia. Gdybyśmy chcieli przełamać stereotypy płci, to z dziewczynkami nie ma większego problemu – kupujemy zestaw klocków (co z tego, że z uśmiechniętym chłopcem na opakowaniu). Kłopot może pojawić się w przypadku, gdy chcemy kupić synowi wózek z lalką czy żelazko – musimy się natrudzić, by znaleźć w kolorze innym niż różowym.

Pamiętajmy o tym, że to przecież my – dorośli kupujemy dzieciom zabawki oraz że wpływ na dzieci poza zabawkowym biznesem ma to, jak maluchy wychowujemy, jakie role społeczne obserwują na co dzień. Czy kilkuletni chłopiec będzie chciał zabawkową pralkę? Są dwie strony medalu –  maluch widzi pewnie w reklamie, że pralkami bawią się dziewczynki, ale w jego domu jest inaczej, bo praniem zajmuje się tata. Nam rodzicom pozostaje przechwycić list do Św. Mikołaja i dowiedzieć się, o czym marzy nasze dziecko. Nie dajmy się więc zwariować – zabawki mają przede wszystkim cieszyć i bawić.

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

20 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

Nie patrzę na to jakie role są przypisane. Mój syn chciał kuchnie żelazko i dostał. Córka w tym roku chce samochodów policyjny z otwieranymi drzwiami i go dostanie. U mnie nie ma takuch stereotypów że facet jest od tego a kobieta od tego. Pomagamy sobie wzajemnie we wszystkich obowiązkach razem prasujemy gotujemy sprzątamy i razem wrzucamy węgiel kosimy i malujemy ściany itp

Alina Miazek
9 lat temu

My też postawiliśmy na karetkę dla naszej córeczki

Marta Bolesta
9 lat temu

Moj ma kuchnie :)))) sąsiadki wozkiem dla lalek tez nie pogardzi 😉

Dominika Małecka
9 lat temu

U mnie synek w tym roku od Mikołaja dostanie kucyka Pony więc raczej nie dzielę zabawek według płci

Olga Kłoda
9 lat temu

Moj synek tez ma kuchnie i lalke czerwony kapturek takze tez staram sie nie dzielic zabawek 🙂

Natalia Kapczuk
9 lat temu

U nas też nie ma podziału. Niko lubi i samochody i bawi się lalkami.

Magdalena Bryła
9 lat temu

Co Ty mlody sie wozkiem.kuzynki bawi wozi w.nim swoja.miki i przykrywa kolderka

Magda
Magda
9 lat temu

Nasza córka obecnie ma hopla na tle wszelkich pociągów, samochodów i nie widzę w tym nic złego. Kupujemy jej zabawki, którymi wiemy, że się będzie bawiła bez znaczenia czy są przeznaczone dla chłopców czy dziewczynek 🙂

Patrycja Arent
6 lat temu

moj syn ma lalke Dory syrenke. chcial na dzien dziecka. zal bylo odmawiac 😉 stereotypy niech sobie w nos wsadza

Marta Kosieradzka
6 lat temu

nie zwracam uwagi na to w jakim dziale stoi zabawka. Syn ma wózek sklepowy i resoraki, świnkę peppę, generalnie to co lubi. Jak byłam mała bawiłam się samochodami, a mój brat lalkami. Nie widzę w tym nic „płciowego”

Agata Aga
6 lat temu

Z zabawkami mizna walczuc ale ubrania to problem. .no kurcze córka ruda jasna cera i różowych lub pastelowych kolorach wyglądała okropnie.. problem był znaleźć coś dla niej..syn także. . Ma ciepły odcień brązu włosów i tęczówki z niebieskim mu nie po drodze za to brązy czerwień i pomarańczowy żółty to jego barwy tylko fajnych ubranek brak..

Anna Świtalska
6 lat temu

Zawsze podążam za zainteresowaniami syna bez względu na kolor. Rola mężczyzn w naszym społeczeństwie została już dawno rozszerzona o obowiązki domowe producenci zabawek jeszcze nie zdążyli się z tym oswoić ;-). Niemniej jednak uważam że poczucie przynależności do konkretnej płci i wynikających z tego zachowań jest niezwykle ważne.

Asia Szablowska
6 lat temu

Mój synek ma „chłopięce „zabawki ale jesli jeat u kuzynek to bawi się chętnie również tymi „dziewczęcymi „.Generalnie mi nie przeszkadzają takie podziały w sklepach ,w tematyce książek mimo że coraz więcej ludzi sie tego czepia.Ja tam sie ciesze ze mój synek (4 l )nie chce chodzić w różu, nie bawi się na codzień lalkami (nie musi bo ma żywą laleczkę-siostrę),a mimo wszystko bardzo mi pomaga w domowych obowiązkach (robi ze mna pranie ,odkurza ,zamiata,pomaga gotowac ) a to teoretycznie babskie zajęcia 🙂

Bea Wawrzynowicz
6 lat temu

Jesli chodzi o zabawki to moi dwaj synowie mieli wozek rozowiutki z lalka i jesli maja ochote na ” dziewczece” zabawki to jak najbardziej jestem za. Problem to ja mam z ciuchami niestety chlopiece zeczy sa bardzo ograniczone i ciezko jest mi znalesc cos „kolorowego”. Dodam jeszcze ze juz sam napis boys na niebiesko mnie drazni -jakby tecza malo kolorow miala.

Kamila Jakubiak
6 lat temu

Na mnie tak samo działa sytuacja gdy w sklepie z ubraniami na hasło dziewczynka Pani Ekspedientka prowadzi mnie do wieszaków zalanych falą różu… Serio? Nie ma innych kolorów?

Agnieszka Cholewa
6 lat temu

Przynajmniej porządek w sklepie jest

Natalia Proszek Oczkowska

Jakoś nie zwracam na to uwagi .. kupuje to co córce się podoba.

Dorota Gęsiorska
6 lat temu

Nie byłam stereotypowym dzieckiem, nie jestem stereotypową mamą sześciorga. W sklepach pytałam o coś, co zainteresuje inteligenego/wrażliwego /energicznego cztero-, pięcio-, dziewieciolatka, nie dyskwalifikując potomstwa przez płeć. Starzy pracownicy przyzwyczaili się, że ze mną nie da „Dla dziewczynki można…” Na szczęście dzisiaj dzieci same sugerują, co może im sprawić radość i nie muszę zmierzać się z segregacją płciową. No dobra, przegięłam. Czasopisma dla siebie wybieram ze stojaka „Dla niego”.

Kamila Jakubiak
6 lat temu

Moja córka ma sporą kolekcję DUPLO, zdecydowanie nie wybieram zestawów typowo „dziewczęcych”. Uwielbia samochodziki i motocykle dodawane do tych zestawów. Druga ulubiona zabawka to wszelkiego rodzaju puzzle. Ma kolekcję pluszaków, a dwie Barbie sprezentowane przez rodzinę leżą odłogiem. Lubi się też bawić w gotowanie, ale według mnie to umiejętność, którą powinni posiadać wszyscy, bo niezależnie od płci jak człowiek wyprowadza się z domu chociażby celem dalszej edukacji to lepiej żeby nie zdechł z głodu z powodu braku umiejętności chociażby usmażenia jajecznicy.

Zobacz kolejny artykuł

Raz dwa trzy – ty masz wszy!


„Dziwny jest ten świat” – śpiewał przed laty Czesław Niemen. Im dłużej na tym świecie żyję tym bardziej przekonuję się, że miał rację.

Rozmawiałam dziś z panią, która pracuje w przedszkolu prawie trzydzieści lat. Przetrzymała niejedną dyrekcję i niejedne obyczaje. Jest osobą bardzo otwartą, można z nią porozmawiać, zapytać o wszystko, dowiedzieć się dużo więcej niż od pań nauczycielek. Jako że w innych przedszkolach w moim mieście, a i w szkołach także, pojawiła się wszawica, zapytałam jak to wygląda w naszym przedszkolu. Duśka ma długie włosy, ewentualne insekty pewnie by się skończyły zmianą fryzury, czyli dramat gotowy. Dowiedziałam się dwóch rzeczy:

– po pierwsze, nikt z rodziców nie zgłaszał w tym roku, więc zakłada się, że wszy się nie pojawiły,

– po drugie, i to mnie mocno zaskoczyło, personel przedszkola nie ma prawa grzebać dzieciom we włosach i sprawdzać czy są te wszy czy ich nie ma. Rodzice mają prawo sobie nie życzyć, żeby ktoś dotykał ich dzieci.

Mogę zrozumieć, że rodzice sobie nie życzą, żeby ktoś dotykał miejsc intymnych ich pociech, ale włosów?! Dlaczego we wrześniu wciśnięto mi na zebraniu niebywałą ilość list do podpisania, a żadna nie dotyczyła kontrolowania higieny? Musiałam wyrazić zgodę na wycieczki poza teren przedszkola (swoją drogą ciekawe co by przedszkole zrobiło z moim dzieckiem, gdybym takiej zgody nie wyraziła), na publikowanie zdjęć (nie wyraziłam, ale nikogo to nie obeszło, można Duśkę znaleźć w przedszkolnej galerii), na wychodzenie na zajęcia dodatkowe poza salę (w praktyce – przejście po schodach do innej sali) i nie pamiętam na co jeszcze, dlaczego więc nikt nie zapytał, czy zgadzam się na sprawdzanie higieny mojego dziecka? Wyraziłabym taką zgodę bez wahania, dbam o dziecko i nie mam się czego wstydzić. Jednak to już wykracza poza granice wolności i nietykalności przedszkolaka. Czy ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć?


Teraz będzie archaicznie:

W czasach gdy ja chodziłam do przedszkola, a potem do szkoły, w każdej placówce była pielęgniarka, która robiła dzieciom raz na jakiś czas przegląd włosów, uszu i paznokci. Wszyscy traktowaliśmy to naturalnie, nikt się nie dziwił, tak było i koniec. Nikt też nie czuł się z tego powodu poniżany czy w jakikolwiek inny sposób źle traktowany. Jeżeli tak się zdarzyło, że jakieś dziecko miało wszy (rzadko bo rzadko, ale się zdarzało) to było odsyłane do domu i mogło wrócić do szkoły dopiero po rozwiązaniu problemu. Dbano o te dzieci, które nie miały problemów z pasożytami, robiono wszystko co się dało, żeby je ochronić przed rozprzestrzenieniem się insektów. I właśnie taka postawa placówki oświatowej moim zdaniem była jak najbardziej w porządku. Nie dopuścić do epidemii, o ile wszawicę można nazwać epidemią.

Dziś dzieci mają prawo do nietykalności cielesnej, słusznie bo przemoc jest niedopuszczalna. Ale czy naprawdę sprawdzenie główki malucha pod kątem wszawicy jest przemocą? Tak ważna kiedyś i stosowana profilaktyka, dziś jest przestępstwem? To co pozostaje robić mnie, matce dziewczynki z długimi włosami w takim przypadku? Przedszkole wie tyle, ile zgłoszą rodzice, więc tak na dobrą sprawę nie mam żadnej pewności, czy w grupie mojej córki nie było lub aktualnie nie ma dziecka z zarobaczoną głową.

W naszym przedszkolu wszy się na szczęście (według wersji oficjalnej) nie pojawiły, w innych przedszkolach niestety są. Są również w szkole podstawowej, do której już za rok trafi moje dziecko. Mogłabym sobie powiedzieć, że przecież to dopiero za rok, ale wiem z różnych źródeł, że ten problem pojawia się tam co roku. Nie mam złudzeń, w przyszłym roku pewnie znowu się pojawi, a ja będę miała do wyboru modlić się żeby Duśka pasożytów nie przyniosła albo trzymać ją w domu dopóki szkoła sobie z problemem nie poradzi. O ile w ogóle sobie poradzi.

Problem wszawicy w ostatnich latach jest powszechny i nie ukrywam, że bardzo mnie to dziwi. Dlaczego? Bo najlepszą profilaktyką jest zachowywanie higieny. Ja wiem, że są rodziny biedne, są bardzo biedne, ale też wiem, że litrowy szampon familijny majątku nie kosztuje a wystarcza naprawdę na długo. Nie próbowałam, ale myślę, że w skrajnej sytuacji to i mydłem dałoby się głowę umyć. Gdyby mnie nie było stać na dobre szampony po prostu nie miałabym długich włosów, o krótkie zadbać łatwiej i taniej.

A jak to wygląda w przedszkolach i szkołach Waszych dzieci?

Nasze recenzje Zobacz wszystkie »

Subscribe
Powiadom o
guest

64 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Milena kamińska
Milena kamińska
9 lat temu

U nas tam gdzie chodzą moje dzieci podpisywałam zgodę na kontrolę czystości jestem za nie mam się czego wstydzić

Ola
Ola
9 lat temu

Ja mieszkam w Niemczech,tutaj chyba tez nikt nie sprawdza ale rodzice sami powiadamiaja jak jest jakis problem. Jak jakies dziecko mialo wszy czy szkarlatyne to od razu byla informacja dla innych rodzicow ze panuja taka choroba i zeby zwracac szczegolna uwage na dziecko. Wtedy inni rodzice maja okazje szybciej zareagowac na problem i nie narazac innych dzieci. Swoja droga szampony na wszy sa dostepne w kazdej drogerii czy supernarkecie i nie trzeba sie wstydzic mowic glosno aptekarce czego potrzebujemy.

Milena Kamińska
9 lat temu

To tak samo z toaletą panie nie mogą pomagać maluszkowi bo mogą być osądzone o molestowanie.

Milena Kamińska
9 lat temu

To jest wina wielu rodziców to przecież na ich życzenie

Agnieszka Oleksik
9 lat temu

Wystarczyloby druczek podpisac ze sie zgode wyraza i po krzyku

Katarzyna Świerczyńska

Teściowa mi mówiła ze właśnie u niej w pkolu jest taka durnota w efekcie której najmłodsi chodzą z tyłkiem w kupie ale przynajmniej nikt go nie dotyka… Żenada
Na szczęście opiekunki córki w innej placówce zakazu nie maja chociaż interweniowałam pare razy bo przyszła w strasznym stanie po korzystaniu z toalety…
Odnośnie wszy to chyba sprawa oszczędności, kto miałby sprawdzać głowy skoro nie ma na etacie higienistki/pielęgniarki?

Karolina Płotecka
9 lat temu

Rany jak czytam te wszystkie wymysly to zaczynam sie mocno zastanawiac czy w ogole dam mojego synka do przedszkola. Nie po to dbam o niego pielegnuje zeby jakies za przeproszeniem „syfy” przynosil. Kiedys nie bylo problemu pamietam za czasow podstawowki raz w miesiacu wpadala pani na lekcje i przegladala dzieciom glowy rece i paznokcie. Zaden rodzic sie nie bulwersowal to co teraz sie dzieje w przedszkolach i szkolach to po prostu absurd nad absurdami.

Michalina Hanko
9 lat temu

Paranoja, na szczęście u nas w zerówce nie ma takiego problemu. Pamiętam w podstawówce,jak trzy razy przyniosłam wszy. Pielęgniarki dyskretnie powiadomiły rodziców dziewczynki która zarażała.Niestety nic to nie dało,wszy przyniosłam.Rodzicielka moja wściekła była bo miałam włosy do pasa,oczyszczenie ich zajmowało kilka godzin.Musiała zrobić niezłą aferę w szkole żeby pomogło.Ale wiecie jak to jest,szkoła wszystkiego narzucić nie może,muszą być „poprawni politycznie” jak ja to mówię.Wszystko zależy od rodziców,bo pielęgniarka może być w szkole,swoje robić a to i tak ma z góry narzucone przez szkołę,dopiero rodzice na swoje własne życzenie robią coś lub nie.

Alina Miazek
9 lat temu

U mnie q szkole w której pracuje rodzice również na początku roku podpisywali zgody na sprawdzanie czystości głów

le chat noir
le chat noir
9 lat temu

a mnie dziwi jeszcze bardziej inna rzecz, a mianowicie to, że to czasem dzieci z najbogatszych rodzin przynoszą do przedszkola wszy. nie wiem z czego to wynika – brak higieny? na to wygląda – jeśli w domu np. chodzi się w butach,…hmm

Ala Zielonka
9 lat temu

U nas nie ma takiego problemu, nie slyszalam do tej pory o tym a mały drugi rok do przedszkola chodzi. Śląsk, Żory 😉

Paula Stawnicka
9 lat temu

U nas w kujawsko pomorskim jest z tym rowniez problem. W szkole do której chodzą moje dzieci non stop jest wszawica i szkoła sobie nie radzi z tym problemem. Sprawdzam dziecią codziennie głowy bo już nie raz przyniosły niespodzianke :/ Masakra żeby w XXI wieku takie cuda na kiju się działy.

Anna Rogóż
9 lat temu

U nas była w grudniu w przedszkolu.. Szampon Hedrin+ ocet+ prostownica+ metalowy grzebyk do wyczesania. Włosy długie ocalone ale..Teraz wypadają.. Płaczu było co.nie.miara..

Jola Dragon
9 lat temu
Reply to  Anna Rogóż

ja uzywałam na całej naszej czwórce preparatu NYDA i oczywiscie grzebyk gęsty . Włosy nie wypadały

Małgorzata Durczewska

U nas nie ma na szczęście tego problemu, Ale co mnie dziwi to postawa rodziców, którzy nie wyrazili zgody na przegląd głwek

Dorota Michalak
9 lat temu

Bylo haslo w przrdszkolu ze problem moze byc ale ucichlo a ja uzylam szamponu na calej rodzinie tak na wszelki wypadek

Edyta Skrzydło
9 lat temu

W Lubelskim było, nas na szczęście omineło, a stosowałam szampon profilaktycznie.

Ivonka Banaszkievicz

Za czasow mojej podstawowki to byla norma sprawdzanie glowy u higienistki kilka razy w roku i rodzice nie wyrazali zgody no ale teraz sa inne czasy wszystko trzeba utrudniac

Magda EM
9 lat temu

Wiem że w szkole apelowali że jest problem, i że mają być kontrole, u syna w klasie nic nie wykazało. Nie rozumiem tylko dlaczego rodzice nie zgadzają się na takie sprawdzenie. Ja się zgadzam, ale my na bieżąco przy myciu sprawdzamy włosy dzieci.

Ola Mocko
9 lat temu

Mieszkam w Irlandii i tu problem wszawicy jest tak samo powszechny jak zapalenie oskrzeli. Zawsze w pazdzierniku i na wiosne.Pewna starsza irlandka doradzila mi olejek herbaciany posmarowac za uszkami..i dziala..dla mnie nieladnie pachnie ale polecam..zapobiegawczo..bo jak w poscie wspomniane-nie wszyscy rodzice dbaja o swoje pociechy jak my.

Aleksandra Klimek
9 lat temu
Reply to  Ola Mocko

olejek eukaliptusowy podobnie działa 🙂

Joanna Maciołek
9 lat temu

u nas ten problem był w październiku a aptece preparatów brakło wtedy

Monika Gruszka
9 lat temu

śląsk to znaczy jaka okolica dokładniej? Ja nie spotkałam się jeszcze z tym problemem a pracowałam też jakiś czas w przedszkolu i mam w rodzinie kilka dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym.

W roli mamy - wrolimamy.pl
Reply to  Monika Gruszka

niestety, nie znam dokładnej lokalizacji.

Wiol Cia
9 lat temu
Reply to  Monika Gruszka

Na całym śląsku :/ niestety

Monika Gruszka
9 lat temu
Reply to  Monika Gruszka

pierwsze słyszę a mieszkam 20 km od rybnika

Ewa Klimera
9 lat temu
Reply to  Monika Gruszka

ja też ze śląska i się nie spotkałam z problemem…

Ewa Gołębiewska
9 lat temu

U nas są wszy w szkole kilka razy do roku. Na szczęście my jeszcze nie mieliśmy tego problemu i mam nadzieję że nie będziemy mieć bo córka i ja mamy włosy do pasa…

Martyna Bednarczyk
9 lat temu

moja siostra chodzi do przedszkola w Katowicach, gdzie prawie cała grupa miała wszy. w tym roku to było …. masakra jakaś.

Monika Zawadzka
9 lat temu

W tym roku jeszcze nas nie dopadło,ale w zeszłym roku chyba w każdej szkole w rejonie panowała-aptekarki są cennym źródłem informacji 😉

Żaneta Jelińska
9 lat temu

U mnie na szczęści nie ma tego problemu w przedszkolu, nic mi o tym nie wiadomo. Młody nie drapie sie po głowie, wiec Bogu dzięki do nas to dziadostwo nie dotarło

Izabela Łasa
9 lat temu

W Żorach w przedszkolu mojego syna co jakis czas pojawia sie problem, ja juz dmuchając na zimne, spryskuje dzieciom głowe preparatem który kupiłam w aptece , jego zapach odstrasza to robactwo. W przedszkolu wisi kartka ze prosza o szczególne dbanie o higiene dziecka i sprawdzanie głów.

Aleksandra Klimek
9 lat temu

Nas dopadło w lutym niestety, obecnie chyba problem się trochę uspokoił, przynajmniej mam taką nadzieję….Profilaktycznie sprawdzam młodemu głowę co jakiś czas 🙂

Magdalena Świątkowska

W Wlkp. problem był od paźzdzernika jakoś. Najpierw w jednej grupie w przedszkolu, gdzie chodzi córka. Potem, że niby już nie ma, a za tydzień, że nów jest i tylko w tej jednej grupie. W listopadzie już byla w 2 grupach, a w grudniu rozniosła się na połowę przedszkola – a jest na 200 dzieci. Wtedy Dyrekcja kazała zabrac wszystkie rzeczy dzieci do domu i myli szafki wodą z octem, a dzieciom które miały wszy kazali je usunać. Po tyg okazało się, że nic to nie dało wszy nadal.. znów dezynfekcja całego przedszkola, wszystko tzreba było zabrać, żadnych zabawek dzieci… Czytaj więcej »

Maria Ciahotna
9 lat temu

u nas w przedszkolu (Śląsk Cieszyński) też już druga fala, ale nas omija 🙂 rzeczywiście problem powraca, choć ja tego za bardzo nie rozumiem… 🙁

Małgorzata Bigaj
9 lat temu

I nas już drugi raz, tzn w przedszkolu, bo nas póki co omija.

Milena Kamińska
9 lat temu

Problem jest a wielu rodziców nie zgadza się na przegląd. Ja nie mam nuc przeciwko. Poza tym uważam iż powinien być ogólny przegląd czystości i nauczyciele powinni zgłaszać rodzicom gdy dziecko przychodzi brudne i nie umyte. I nie chodzi mi tu o brudną bluzeczkę zalaną rano mlekiem tylko wałkujący się brud i wylewający się miód itp

Renia Kokot
8 lat temu

Kiedyś nikt nie pytał o taka zgodę. Odbywalo sie to zupelnie naturalnie i bylo dobrze. Na chwile obecna pielęgniarki szkolne nie maja obowiązku tego robić i nawet nie musza poniewaz nie maja tego w umowie. Coraz wiecej rodzicow sobie tez po prostu nie życzy zaglądanie dzieciom we wlosy. Dla mnie jest to niezrozumiale.

Magda EM
8 lat temu

Oczywiście i nie rozumiem dlaczego niektórzy rodzice na to nie pozwalają.

Adrianna Mizgiert
8 lat temu

Totalna głupota, synek przyniósł niespodziankę do domu, usunęłam i powiadomiła w szkole. Pani rozłożył ręce i powiedziała ze rodzice sobie nie życzą kontroli grrr….

Monika Mrozek
8 lat temu

Jezeli problem sie powtarza, mozna zawiadomic sanepid

Katarzyna Kuboszek
8 lat temu

U nas było kartka i się podpisywał zgodne na przeglądanie głowy dzieci przez panią na szczęście nic do domu synek nie przyniósł z reszta sama w domu też sprawdzam i nie mam nic przeciw lepiej jedno niż cała grupa.zarażona wszawica nic przyjemnego dla dziecka a tym bardziej dla reszty rodziny w domu jestem jak najbardziej.za sprawdzaniem

Ewa Gołębiewska
8 lat temu

Moja córka zawsze dostaje pisemną zgodę do podpisania. Nie wiem ilu rodziców się zgadza a ilu nie, ja nie mam nic przeciwko. Jak ja chodziłam do szkoły to wchodziła do klasy pielęgniarka i sprawdzała głowy każdemu jak leci i było ok.

Alicja Skowrońska
8 lat temu

jasne że się zgadzam, u nas w przedszkolu na zebraniu pytano o zgodę, nikt nie był przeciwny

Milena Kamińska
8 lat temu

Zgadzam sie oczywiscie

Anna Ścieńska
8 lat temu

U mnie też synek przyniósł…zgłosiłam Pani i co z tego nic…potem dla dobra innych jak się widziałam z rodzicami to im mówiłam bo Pani ani me ani beee….

Elzbieta Mazurczyk
8 lat temu

Oczywiście ze TAK‼️

Aneta Wagner
8 lat temu

to teraz trzeba podpisywać zgody na sprawdzanie włosków dziecka???!!! Boże, istna głupota!!! To chyba naturalne, że TRZEBA to robić i nie powinno się mieć tu jakiś pretensji, że nie!!!

Ewa Kwiatkowska
8 lat temu

U syna w szkole lekarka potrafiła powiedzieć synowi ze jest za gruby(a nie jest!) Ale wszami się nie przejmują

Ilona Rudzka-Zygadło

U nas zbierali podpisy we wrześniu. Kiedyś nawet nie myślano o tym, żeby zapytać rodziców o zgodę. Czasy się zmieniają, ale rodzice nie powinni utrudniać życia.

Paula Stawnicka
8 lat temu

Jak słyszę wszy to już mnie trzęsie. Mojego dziecko w tym roku przyniosło taką niespodziankę już kilka razy , a w szkole oczywiście nic nie robią z tym. Tylko przynoszą dzieci karteczki żeby sprawdzać głowy i na tym się kończy, 2 rodziców sprawdzi a 10 Nie i później są takie cuda na kiju !!!!!

Katarzyna Moras
8 lat temu

To nie wina ani szkol ani przedszkoli…niestety teraz sa takie procedury,ze nie mozna nez zgody rodzica sprawdzac…wiella szkoda,bo wszawica panuje niemilosiernie 🙁

Dbam o skórę
8 lat temu

To nic strasznego, więc rodzice nie powinni mieć nic przeciwko – takie sprawdzanie skóry głowy dzieci może tylko pomóc. Kiedyś kontrolowanie włosów przez higienistkę było normą i dobrym nawykiem.

Irena Szkaradek
8 lat temu

Córeczka początkiem roku szkolnego przyniosła kartkę do podpisania dotyczącą tego czy wyrażam zgodę czy nie, na sprawdzenie główki mojego dziecka. Byłam zaskoczona, że wymagana jest zgoda. Dawniej wchodziła do klasy higienistka i po kolei sprawdzała głowy dzieciom bez żadnej papierologii.

Kinga Walczak
8 lat temu

Jestem zaaa

Edyta Skrzydło
8 lat temu

Niech sam sobie polewą główkę, np konewką na mojego zadziałało .

W roli mamy - wrolimamy.pl

Jak jest na basenie czy konewka, spoko może lać. Ale jak w domu trzeba umyć – za nic w świecie.

top-facebook top-instagram top-search top-menu go-to-top-arrow search-close